Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

MisterTwister

Użytkownicy
  • Postów

    1 034
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Treść opublikowana przez MisterTwister

  1. Największym problemem w nawigacji nie jest brak wodoodporności lecz według mnie jasność ekranu. Dlatego najlepsza będzie ta, która oferuje najlepszą jasność. W motocyklu to absolutna podstawa.
  2. Gwarancja zazwyczaj obejmuje samo urządzenie. Instalacja map jest procesem odwracalnym tzn. że można instalować, odinstalowywać do woli takie aplikacje. Problemem może być sam system operacyjny. Wiele aplikacji (programów do nawigacji) nie zawsze działa z każdym systemem operacyjnym urządzenia. O ile AutoMapa świetnie współpracuje z Mobilnym Windowsem, Androidem i Symbianem, to inne aplikacje są stworzone dla samych producentów urządzeń - np. Garmina, TomToma. Map Garmina i TomToma nie da się zainstalować na Windowsie i odwrotnie. No chyba, że Ci producenci jednak coś zmienili w temacie... Ja używam od wielu lat jedynie AutoMapy polski produkt, często aktualizowany. Odziedziczyłem po synu ostatnio smartfona i o dziwo AutoMapa świetnie śmiga na Androidzie. Syn ma nowego fona z nową matrycą amoled - niesamowicie jasna i kontrastowa - nawet w słońcu widać bardzo dobrze wyświetlane szczegóły. Przetestuje to na moto.
  3. Na dworze w kilkanaście - kilkadziesiąt sekund powinna złapać sygnał. Gorzej jak bateria będzie rozładowana, to nic na miejscu nie sprawdzisz. Instaluje się tak samo jak w Larku - podczas instalacji wybierasz Nokia500 - Nokia ma inne nazewnictwo plików rozruchowych - i paczujesz do oryginalnej wersji.
  4. Nie może być tak, że próbujemy usprawiedliwiać wypadki zrządzeniem losu, przypadkiem, przygodnością. Na drodze publicznej trzeba minimalizować takie przypadki. Ktoś, kto na nią wyjeżdża powinien brać odpowiedzialność za swoje zachowanie na niej. Gdzie jak gdzie, ale na drodze publicznej powinniśmy ze zdwojoną uwagą robić wszystko, by nie zrobić krzywdy sobie i innym. Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach by temu podołać, powinien korzystać z transportu publicznego. Tak samo irytuje mnie liberalne podejście do pijanych kierowców na drodze. Według mnie jazda po pijaku powinna być na równi traktowana jak próba zabójstwa - bo jak ktoś wyżej zauważył, tylko przypadkowość i przygodność spowodowała, że takiemu pijanemu kierowcy setki razy udaje się bezkarnie wyjeżdżać na drogę. Czasami tylko w mediach słyszymy o niefarcie pijaka, który np. wjeżdża w przystanek pełen ludzi. Ale to właśnie ta przypadkowość powoduje, że dopiero w obliczu wielkiej tragedii taki pijak skutecznie zostaje wyeliminowany z dróg publicznych. Setki tysięcy jemu podobnych nadal jeździ do czasu kolejnej czyjejś tragedii...
  5. Potwierdzam - zawsze pomocny. Konkretny gość
  6. Ja za pół ceny dam beton A resztówki nawet za darmo
  7. To miałem właśnie na myśli. Myślę, że z właścicielem terenu można było by się jakoś dogadać. Może miasto by coś zasponsorowało, jakieś środki? Płyta jest prosta jak talerz, wylana betonem...
  8. A według mnie przepisy idą w dobrym kierunku. Skoro do tej pory można było bez jakiegokolwiek przygotowania teoretycznego i praktycznego motorowerem (który nierzadko tylko w papierach był takim pojazdem) wyjeżdżać na drogę publiczną i na niej jako pełnoprawny uczestnik ruchu drogowego się poruszać, to usankcjonowanie jazdy małym motorkiem przez doświadczonych w ruchu ulicznym kierowców jest dla mnie zasadne. Moi drodzy nie popadajmy w skrajności. Czy doświadczony kierowca, znający przepisy ruchu drogowego, który przejechał na polskich niebezpiecznych drogach dziesiątki tysięcy kilometrów stanowi większe zagrożenie dla siebie i innych na małym kilkunasto konnym motorku aniżeli jakiś 18-to letni koleś, który na swoim chińskim "stuningowanym" PORÓWNYWALNYM do tamtego skuterku po mieście popyla 90km/h ale za to "na DOWÓD OSOBISTY" ? Nie łudźmy się - zapewne zdecydowana większość motorowerów na polskich drogach jest odblokowana, ma wsadzony większy cylinder albo silnik. To co zamierza zrobić ustawodawca to jedynie prawne unormowanie tego, co i tak dzieje się na polskich drogach. Zdumiewające jest też fakt, jak mało jest wypadków z udziałem takich małych motorków - bo nie można ich jak pisałem wcześniej nazywać i traktować jako motorowery - w porównaniu z wypadkami z udziałem wytrawnych "motocyklistów" posiadających w kieszeni swojego nie taniego uniformu prawo jazdy kat. A, jeżdżących na co dzień w kasku za parę tysiaków, o samej maszynie nie wspominając... Aż strach porównywać ilość wypadków śmiertelnych - bo ona daje pełny obraz tego, kto tak naprawdę stwarza dla siebie i innych zagrożenie. Przyzwolenie na jazdę małym motorkiem, tak naprawdę spowoduje, że młodzi adepci jazdy jednośladem (i nie mówię tu jedynie o roczniku w metryce...) w naturalny sposób będą stopniować moce swych pierwszych jednośladów, by z czasem być może przesiadać się na większe i mocniejsze maszyny. Nawet na tym forum pokutuje przekonanie, że idealnym pierwszym motocyklem jest maszyna nie mniejsza niż jakaś 650-tka często mająca ponad 80KM - bo jak wielu z Was na tym forum zapewniało wątłą szczupłą i drobną koleżankę ze świeżym dokumentem PJ kat. A, że "bez problemu ogarnie" maszynę z 90KM ważącą blisko 250kg! I tak naprawdę już po sezonie będzie jej brakowało mocy! Życie niesamowicie szybko to jednak weryfikuje... A teksty o obowiązkowych szkoleniach dla takich ludzi trochę mnie śmieszą - spróbujcie je skierować do tych młodych i gniewnych jeżdżących na co dzień bez uprawnień na litrowych ścigach - śmiechem Was zabiją... Polska brutalna rzeczywistość pokazuje, że WIĘKSZOŚĆ tego typu szkół jazdy nastawia się jedynie na czysty zysk i tak naprawdę niczego więcej niż umie już kursant nie jest w stanie go nauczyć - no może tych kilku niezbędnych do zdania egzaminu obowiązkowych elementów jazdy... Takie jest moje subiektywne zdanie w tym temacie. Koniec kropka pl.
  9. No tak, tylko że od wielu lat używam AutoMapy - częste aktualizacje.... Chyba że AM jest już na symbianie....
  10. Nokia 500 ma bez porównania jaśniejszy ekran od Larka - czy innych tanich nawigacji. U mnie też wyłamało się gniazdo USB - ale wlutowałem na stałe kabel USB (taki bardziej miękki, elastyczny...) i tak naprawdę z nawi wychodzi 40cm kabel, który tak naprawdę w niczym nie przeszkadza. Przynajmniej bez problemu sięga do gniazda zapalniczki. Wiadomo, że w ostrym słońcu trzeba czasami przesłonić ręką ekran, ale to nie jest problem. Myślę po mału o jakimś daszku, który by przesłonił trochę ekran - może kiedyś, jak mi się będzie w robocie nudziło, to zrobię taki daszek.
  11. No o to mi właśnie chodzi - nowe przepisy tak naprawdę nic nie zmieniły w tej kwestii. Zaledwie niewielka liczba osób musi wykazać się uprawnieniami AM, czy innymi by jeździć na 50-tce. Nadal miliony osób mogą jeździć na dowód....
  12. Nadal na dowód można jeździć 50-tką nie mając żadnej innej kategorii prawa jazdy Zamożny emeryt może kupić sobie w biedronce piździka i nie mając bladego pojęcia o przepisach ruchu drogowego, a często nawet predyspozycji zdrowotnych - takim jednośladem może wyjechać na drogę publiczną. Ot taki ciekawy kraj.
  13. http://pogoda.onet.pl/prognoza-pogody/dzis/europa,polska,czestochowa,9245.html Pogoda nie nastraja do optymizmu
  14. Już sobie poradziłem - mój Scorpion Exo 1000 dał się bez problemów rozebrać do samej skorupy. Kupiłem w mieszalni biały lakier w sprayu i bezbarwny - sam go pomalowałem - najpierw zmatowiłem, odtłuściłem - kilka warstw cienkiej powłoki i na koniec bezbarwny lakier - wyszło bosko. Wcześniej przetestowałem to na moim starym kasku LS2 - jak nabrałem wprawy w malowaniu na LS2, to zrobiłem to na Scorpionie. Od teraz jak jadę po mieście w białym kasku i kamizelce, na srebrnym motorku - jakoś ludziska w puszkach zaczęli mnie dostrzegać :-) Wygląda dokładnie jak ten na zdjęciu:
  15. 125-tak zasilana wtryskiem spali niewiele ponad 2L/100km - tak naprawdę wszystko zależy od potrzeb i oczekiwań kierownika. Przy prędkościach 0-80km/h motorek jest niesamowicie dynamiczny, przy tym zwrotny i bardzo łatwy w prowadzeniu. Do tego jakiś pakowny kuferek i mamy świetne miejskie wozidełko
  16. Z tym prądem ładowania bywa różnie - niektóre smartfony, czy inne gadżety elektroniczne mają prąd ładowania powyżej 1A - a to na postoju motocykla może być niebezpieczne. Zostawisz na kilka godzin taki gadżet w ładowaniu - a potem zonk... Bezpiecznik powinien chronić przed zwarciem spowodowanym np. przetarciem się wiązki przewodów, albo nadmiernym poborem prądu przez ładowane urządzenie. Do np iPada dedykowane są zasilacze 12W - czyli prąd ładowania 1A. PS 12W przez port USB to nawet 2A!
  17. Dla wielu takie skutery będzie idealna do codziennej jazdy. Sam ostatnio miałem okazję kupić takiego burgmana za śmieszne pieniądze... I tak naprawdę byłby to fajny motorek na miasto.
  18. Ja w moim trampku pod siedzeniem wożę dodatkowy akumulator żelowy 12V 7Ah - akurat jest tam idealnie pasująca wnęka pod taki akumulator. Wyprowadziłem z niego dwa obwody na dwa gniazda - jedno na kierownicy, drugie w kufrze...oczywiście hermetyczne... Taka pojemność jest wystarczająca, by zasilać nawigację, kamerę, telefon - nie ważne czy podczas jazdy, czy na postoju. Ładuję ten akumulator bardzo rzadko - morze raz w miesiącu, bez potrzeby wyjmowania. Po prostu wtyk zapalniczkowy zakończony kablami wpinam w jedno z gniazdek, pod te kable podpinam prostownik - zazwyczaj w pracy - 8h ładowania małym prądem wystarcza. Jakoś bał bym się podłączać cokolwiek pod akumulator motocykla.
  19. Zgadza się, pod Częstochową - droga na Herby nr 46 - tor przy samej drodze. W Gliwicach jest idealne miejsce, gdzie można było by zrobić fajny tor. https://maps.google.pl/maps?hl=pl&ll=50.297516,18.683286&spn=0.002107,0.004823&t=h&z=18 To miejsce można było by zaadoptować na potrzeby toru. Płaska idealna powierzchnia betonowa Moja firma kilka lat temu dostarczała tam beton
  20. Ostatnio trafiłem na fajny tor - zobaczcie jak mistrzowie kierownicy pokonują winkle:
  21. Moi drodzy - z tymi szkołami nauki jazdy nadal bywa różnie. Ja jak zapisałem się do takiej szkoły, dostałem motocykl i kazali mi kręcić do znudzenia ósemki. Obym się nie mylił, ale podejrzewam, że w wielu szkołach taki kurs w taki właśnie sposób by się odbywał. A kasa wyrzucona w błoto... Większość z nas, zanim nabyła stosowne uprawnienia miała już większe lub mniejsze doświadczenie z jednośladem. Tak naprawdę do takiej szkoły szło się tylko po to by zdobyć wymagany papierek a nie po to by nauczyć się jazdy na motocyklu. Doświadczenie przychodziło z każdym pokonanym kilometrem.
  22. A mi się wydaje, że wzrośnie zainteresowanie małymi motocyklami. Do tej pory ktoś, kto chciał śmigać czymś większym niż skuterek, chcąc nie chcąc musiał decydować się na kosztowne uprawnienia - a jak je już zrobił, to tak naprawdę kupował pod presją środowiska dużą maszynę. Teraz każdy kierowca samochodu, bez ponoszenia dodatkowych kosztów, będzie mógł rozpocząć poważną przygodę z małym motocyklem. Zapewne niektórym to w zupełności wystarczy, inni, którzy połkną bakcyla będą mogli pomyśleć o czymś poważniejszym. Dla niektórych tak naprawdę będzie to swego rodzaju próba - jak się zabawa z 2oo spodoba, pomyślą zapewne o czymś poważniejszym. Takie stopniowanie mocy do umiejętności zapewne wszystkim wyjdzie na dobre. Jak komuś będzie brakowało zdrowego rozsądku, to i na małym chińskim piździku też się rozwali. Zobaczycie, że zainteresowanie uprawnieniami kat. A zmaleje. W naszej śląskiej aglomeracji dla wielu możliwość dosiadania kilkunasto konnej maszyny w zupełności wystarczy do codziennej jazdy do szkoły, pracy, za miasto... Do tego nie trzeba dosiadać litrowej ciężkiej i mało zwrotnej maszyny, która tak naprawdę do miasta zupełnie się nie nadaje.
  23. Tak naprawdę stopień zużycia elementów, przełączników, wytarcie siedziska, korozja i przegrzanie kolektorów wydechowych...itd... jest odzwierciedleniem przejechanych kilometrów. Niestety każdy tysiąc przejechanych kilometrów zostawia na motocyklu ślady zużycia - i to nie tylko na oponach. Można próbować pewne rzeczy markować, ale wytrawne oko fachowca zaraz to wyłapie. Mój trampek ma już 13 lat - sprowadzony został z przebiegiem niewiele ponad 12tys. km. Tłumaczenie dokumentów pozwoliło ustalić, że pochodzi od pierwszego właściciela - gość z rocznika `58 - to tak naprawdę niczego jeszcze nie przesądza, bo nie wiadomo jak gość traktował ten motocykl. Na początku bardzo sceptycznie podszedłem do tego motorka - leciwy wiek nieco mnie zraził. Ale jak go zobaczyłem na podnośniku u mechanika, rozebranego, wszystko na widoku - uzmysłowiłem sobie, że te cyferki na zegarach jednak nie kłamią. Mój sąsiad z naprzeciwka kupił sobie w ubiegłym roku Hondę VTX 1300 - specjalnie dla niej wynajmuje kosztowny garaż. Zaledwie kilka razy w ubiegłym roku tym motorkiem wyjechał na miasto, może raz był na Chudowie. W tym sezonie jeszcze nigdzie nim nie wyjechał... To mi dało wyobrażenie o tym, że są tacy ludzie, którzy kupują maszyny bardziej dla samego faktu ich posiadania. Najwyraźniej taką czują potrzebę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.