Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Tarnowskie Góry niestety


peri

Rekomendowane odpowiedzi

tak kolego lukasz_88, tak właśnie zawsze twierdziłem. Prawko to amulet chroniący przed wszelkim złem tego świata a wypadkami w szczególności. Z tym czytaniem książek autorstwa bardziej doświadczonych ludzi to był żart, tam nie ma niczego nowego przecież. Ja jestem najmądrzejszy i najlepszy a nie startuję w motoGP tylko dlatego, żeby się Rossi i Lorenzo nie popłakał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

onkel_pyjter ma zdecydowaną rację.. wydaje się wszystkim,że prawko to tylko po to żeby móc się zatrzymać przy ewentualnej kontrolii policji..
I Ci co nie mają prawka to uważają,że po co im skoro mogą uciec bo mają szybkie moto..

 

Ale wszystko ma drugą stronę.. byle głupi wypadek nawet nie z winy kierującego.. a nie mając prawa jazdy po prostu wina od razu na niego spada..wszystkie konsekwencje, nie ma mowy o kasie z ubezpieczalni itd.

 

Nie ogarniam jak większość osób jeźdzących na moto może jeździć bez tego jak onkel_pyjter napisał "amuletu"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może najzwyczajniej, te osoby, które nie mają uprawnień, najzwyczajniej w świecie boją się, że nie poradzą sobie z egzaminem. Nie raz już takie osoby na egzaminie na placyku odsyłane były z kitkiem, bo nie potrafiły poprawnie zaliczyć wymaganych elementów... Sam byłem świadkiem, jak gościu ubrany w kosmiczny uniform, nie dojechał nawet do ósemki... Z nosem na kwinte, pomaszerował do okienka zapisać się na kolejny termin egzaminu...Coś w tym chyba jednak jest....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z prawkiem czy bez niektórych sytuacji się nie da przewidzieć. Trzeba nabrać doświadczenia wyjeździć kilka sezonów aktywnie to wtedy można powiedzieć że się w miarę potrafi jeździć. To czy ktoś ma 25 czy 40 lat raczej nie czyni go doświadczonym motocyklistą tylko kilometry spędzone na motocyklu. Ja jestem zdania że prawko to jest tylko formalność, która nikogo nie nauczy jeździć, liczy się tylko że kursant zda egzam. Z pewnością wielu waszym zdaniem "nieprawdziwych" motocyklistów (brak uprawnień) zagięło, by was posiadanymi umiejętnościami, ale żeby nie było - nie popieram tego procederu. Sam posiadam prawko, wyjeździłem narazie troszku więcej niż jeden sezon, ale jakimś pro-riderem bym w życiu się nie nazwał tylko dlatego ze mam kat. A i raczej do końca życia się nie nazwie bo wystarczy chwila nieuwagi, pech i chopa nima. Podsumowując umiejętności nie zależą od ilości posiadanych uprawnień. Pozdro ;]

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może najzwyczajniej, te osoby, które nie mają uprawnień, najzwyczajniej w świecie boją się, że nie poradzą sobie z egzaminem. Nie raz już takie osoby na egzaminie na placyku odsyłane były z kitkiem, bo nie potrafiły poprawnie zaliczyć wymaganych elementów... Sam byłem świadkiem, jak gościu ubrany w kosmiczny uniform, nie dojechał nawet do ósemki... Z nosem na kwinte, pomaszerował do okienka zapisać się na kolejny termin egzaminu...Coś w tym chyba jednak jest....

Normalnie jakaś masakra jaką tutaj czytam, zacznę od końca bo to we mnie mocno udeżyło co napisał Futrzak. Moje zdanie jest takie skoro nie potrafisz sobie poradzić ze stresem i zdać egzamin na PJ to najzwyczajniej w świecie nie nadajesz się do jazdy jakimkolwiek pojazdem, bo w chwili zagrożenia/stresu twoja reakacja, cię nie uchroni lub strach sparaliżuje. Niesprawiedli jest mój osąd, ale prawdziwy.

 

Co do innych wypowiedzi, czy jakby mieli prawko to uniknęliby wypadku? Jest duże prawdopodobieństwo że tak.  Dlaczego? Po pierwsze kurs może wy nic się nie nauczyliście na kursie, mnie nauczyli bardzo dużo ( na tyle żę jestem wstanie jeździć każdym motocyklem nawet tym ponad 100 konnym), nauczyli mnie pokory podejścia do motocykla i wielu innych spraw nie mówiąc o technice, czy nauczyli mnie wszystkiego, oczywiście że nie. Tutaj pewnie powież że mogli iść na kurs na którym nic ich nie nauczyli, ale w tedy według mnie nie byliby motocyklistami tylko urzydkownikami motocykla.

 

Taka moja definicja: motocyklisty to osoba rozsądna, pokorna, świadoma swoich umiejętności, będąca osobą z pasją, chcąca się szkolić, dążąca do podnoszenia swoich umiejętności zdobywająca wiedze, oraz coraz to nowsze umiejętności, kochająca to co robi, i przedewszystkim chcąca żyć jak najdłużej dla swoich bliskich i dla motocykli

 

Też twierdzę że jeśli miałeś wypadek to jest to twoja wina (jest mały odsetek wypadków co miałeś poporstu pecha zerowy lub prawie zerowy wpływ na sytuację na drodze) Dlaczego tak twierdze, jest kilka powodów, między innymi jak miałeś wypadek znalazłeś się w sytuacji zagrożenia, dopuściłeś do takiej sytuacji więc mentalnie jest to twoja winna, bo jakbyś pomyślał za innych nie leżał byś teraz w gipsie/na wózku/lub na cmentarzu. Da się jeździć zachowawczo, czy jest z tego frajda zależy jak dla kogo, czy zwiększa to szanse na uniknięcie/wyjście cało z wypadku zdecydowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez oczywiscie ze tak!

 

Tylko zaraz Ci napisza ze dziadek z podporzadkowanej wymusi i to nie motonity wina ze sie w niego wpakowal. Mi raz facet wyjechal i bylem na niego mega wnerwiony ale ze jechalem gora 70 to sobie wyhamowalem i potem kulturalnie go wyprzedzilem. Jakbym tam cial 120 albo i lepiej to by bylo ciekawie.

 

Na moto mam doswiadczenie praktycznie zerowe, w aucie wieksze. Samochodem mialem kilka przygod i mimo to ze w swietle prawa zadne "kuku" nie bylo z mojej winy to zawsze bylem po trochu winny - a to za szybko, a to nie zauwazylem. W puszce jest latwiej, mniej groznie. Dlatego obecnie jezdzac motocyklem i ceniac sobie swoje zycie, zdrowie i stan moto nie zapier*** nawet na pustej drodze - a co jak mi sarna / pies / kot / dzik :D wyskoczy - im wolniej tym wieksza szansa na unikniecie strzalu / szlifu / wypadku.

 

Wadomo, ze stojac na podorku kolo moto spadnie dachowka na leb i cie zabije wiec powyzsze nie do konca jest regula ale generalnie im wyzsza predkosc i przekonanie ze ja mam pierszenstwo to najwieksze zlo.

 

Ci bez prawka moga jezdzic lepiej od tych z A - tego nie kwestionuje. Ja w trakcie kursu na A kupilem moto i przjechalem bo baaaardzo malo uczeszczanych drogach okolo 150 KM. Z dusza na ramieniu bo jak sie cos by stalo to bym byl w czarnej dupie. Po zdaniu A i odebraniu dokumentu wjechalem na droge jak normalny czlowiek a nie jakis renegat.

 

Mnie kurs na A nauczyl zdac egzamin, niestety. Ucze sie jezdzic co sezon.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę nie wiemy jaka była ich wiedza w zakresie przepisów ruchu drogowego. Nie wiemy, czy kiedykolwiek zaglądnęli do kodeksu. Być może nikt nigdy nie zweryfikował ich wiedzy w tym zakresie. To, że udawało im się "jakoś" do tej pory jeździć motocyklem, ma stanowić dla nich jakieś usprawiedliwienie? Kurs prawa jazdy, to nie tylko nauka jazdy motocyklem. To przede wszystkim nauka obowiązujących przepisów ruchu drogowego i wszelkich aspektów z nim związanych. Nie wyobrażam sobie, by ktoś, kto nie zgłębił w dostateczny sposób tej wiedzy, mógł być świadomym uczestnikiem ruchu drogowego. Takich nieodpowiedzialnych pseudo kierowców czy to motocykla czy samochodu należy wykluczyć z ruchu drogowego w każdy możliwy sposób. Bo same umiejętności to moi drodzy nie wszystko. Tego niestety jesteśmy świadkami nader często na naszych drogach, gdzie motocyklistą zdarza się popełniać coraz częściej kardynalne błędy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rexio oczywiście żebym napisał że możecie iść na kurs doszkalający, bo to warte zachodu tak samo jak czytanie książek motocyklowych wykonywanie z nich podanych cwiczeń ( jak z motocyklisty doskonałego). Też może sprawić że powiększysz swoją wiedzę, świadomość, a nawet doświadczenie wykonując owe ćwiczenia. Jest tylko dużo lepiej i bezpieczniej wykonywać takie ćwiczenia przy kontroli kogoś kto wie jak to ma wyglądać, oraz nie na swoim motocyklu w razie czego.

 

Jeszcze ktoś pisał żę jak już ktoś jeździł kilka sezonów to ma pojęcie o jeździe. Ja jeździłem przed kursem 3 seozony na motorowerze łącznie zrobiłem na nim ponad 9000km i co?? Poszedłem na kurs wsiadłem na motocykl i po kilku ćwiczeniach dotarło do mnie, że tak naprawdę praktycznie nic nie umiem, wykonywałem niektóre ćwieczenia z wielkim trudem, aż siadłem na własny motorower i ćwiczyłem to samo dodatkowo przez jeszcze kilka godzin poza kursem. Dzięki temu szybciej przychodziła mi nauka jazdy. Dodam jeszcze tyle że jeżdżąc na motorowerze cały czas czytałem motocykliste doskonałego, wiedziałem jak się składać w zakręty i co to przeciwskręt oraz jak go stosować, na kursie jeszcze się dowiedziałem kiedy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Pozwole sobie wtrącic się do tej zywej dyskusji. Fakt jest jeden i niezaprzeczalny: aby móc wyjechac motocyklem na ulicę trzeba miec prawo jazdy. Kazdy ktos smiga po ulicy bez prawka łamie prawo. W sytuacji kolizyjnej, sam fakt braku prawka nie sprawia ze motocyklista jest winny, ale jesli to jemu wymuszono pierwszenstwo wina jest obupolna.

Brak prawa jazdy w przypadku kolizji unieważnia nie tylko OC ale i wszelkie ubezpieczenia NW.

W efekcie kierowca motocykla nie dosc ze na wlasny koszt musi naprawic swoja maszyne, pojazd poszkodowanego, byc moze zaplacic odszkodowanie za zdrowie kierujacego drugim pojazdem, to na wlasny koszt zaplacic rehabilitacje, pokryc koszty zwiazane z nieobecnoscia w pracy itd...

Dlatego mimo wielkiej pokusy jezdzenia bez papierka, zrobilam sobie go.

I tyle w kestiach bezspornych.... teraz te dyskusyjne:

Uwazam ze posiadanie papierka, szczegolnie w przypadku kierowcow nie posiadajacych prawka innej kategorii to tzw "must". Nieznajomosc przepisow i wyjezdzanie na ulice, to dla mnie polaczenie nie akceptowalne, umiejetnosc obslugi maszyny nie daje wiedzy jak sie zachowac na drodze. Umiejetnosci ktorych jak wiadomo nie nabedzie sie podczas kursu tylko wielu godzin praktyki to tez bardzo istotna sprawa. Dlatego podsumowujac uwazam ze przedewszystkim rozsadek, odrobina pokory, podporzadkowanie sie polskiemu prawu i jednak jezdzenie z uprawnieniami. Zwroce tez uwage ze papierek zwany prawkiem, to nie papierek, to sie nazywa uprawnienia. I zgodnie z obowiazujacym w Polce prawem, nie majac uprawnien nie jezdzi sie, proste prawda?

Odwolam sie jeszcze do slow Reksia. Mam bardzo podobne do Twojego podejscie do jazdy na moto, szkoda mi zycia, zdrowia, nie tylko mojego ale i ofiar mojej potencjalnej glupoty i nie doswiadczenia na drodze. Wole byc zamulaczem, ale zywym, niz "martwym zapier***czem".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły hot topic.Z wypadku małolatów zrobiliście temat miesiąca, czym tu sie tak podniecać,awanturować, sprzeczać czy jak kto woli wymieniać swoje poglądy, dyskusja dyskusją a wypadki były są i będą i nie tylko takie a znacznie gorsze co nie jest powodem do przerzucania się mięsem i mądrościami. No ale żeby nie było że off top , to też dorzucę swój punkt widzenia. Na wstępie w nawiązaniu do informacji ze strony KPP TG cytuje:"Kierowca jednośladu uderzył w kabinę dostawczaka rozbijając przednią szybę,  zaś jego pasażer przeleciał przez samochód i wpadł na pakę" nasuwają się 3 czy 4 fakty. Po pierwsze małolat bez uprawnień( i w żadnym wypadku nie wiąże umiejętności z papierkiem bo nie jeden bez uprawnień jeździ lepiej jak połowa z uprawnieniami- choć i tak uważam to za skrajną głupote.) a co za tym idzie to dwa: mało doświadczenia, bo ile go można mieć w wieku 17 lat 20, czy 25, trzy : brawura, gdyby jechał wolniej nic by się nie stało, a w nawiązaniu do powyższego cytatu kierujący nie utracił by panowania nad sprzętem, a pasażer nie przeleciałyby aż na pakę pojazdu, i w końcu cztery : łącząc  poprzednie trzy punkty w jedną całość i dodając do tego warunki pogodowe dają nam efekt jaki widzimy. Czyli dwóch chłopaków w szpitalu, masa problemów i tragedia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły hot topic.Z wypadku małolatów zrobiliście temat miesiąca, czym tu sie tak podniecać,awanturować, sprzeczać czy jak kto woli wymieniać swoje poglądy, dyskusja dyskusją a wypadki były są i będą i nie tylko takie a znacznie gorsze co nie jest powodem do przerzucania się mięsem i mądrościami. No ale żeby nie było że off top , to też dorzucę swój punkt widzenia. Na wstępie w nawiązaniu do informacji ze strony KPP TG cytuje:"Kierowca jednośladu uderzył w kabinę dostawczaka rozbijając przednią szybę,  zaś jego pasażer przeleciał przez samochód i wpadł na pakę" nasuwają się 3 czy 4 fakty. Po pierwsze małolat bez uprawnień( i w żadnym wypadku nie wiąże umiejętności z papierkiem bo nie jeden bez uprawnień jeździ lepiej jak połowa z uprawnieniami- choć i tak uważam to za skrajną głupote.) a co za tym idzie to dwa: mało doświadczenia, bo ile go można mieć w wieku 17 lat 20, czy 25, trzy : brawura, gdyby jechał wolniej nic by się nie stało, a w nawiązaniu do powyższego cytatu kierujący nie utracił by panowania nad sprzętem, a pasażer nie przeleciałyby aż na pakę pojazdu, i w końcu cztery : łącząc  poprzednie trzy punkty w jedną całość i dodając do tego warunki pogodowe dają nam efekt jaki widzimy. Czyli dwóch chłopaków w szpitalu, masa problemów i tragedia.

No nic dodać nic ująć - krótko treściwie, zwięźle, ściśle, rzeczowo i na temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.