Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Jasssiu

Użytkownicy
  • Postów

    42
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Jasssiu

  1. Danevild, myślę że daleko odbiegłeś od tematu. Nikt tu raczej nie podważa słuszności istnienia prawa jazdy i nie rozważa jego genezy. Raczej problemem jest przyzwolenie niektórych na jazdę bez prawa jazdy i słusznośc wysokich kar za to. No i sam fakt co dla kogo jest wysoką karą i jaki może mieć wpływ na ludzi. Czyli sens tej nowej propozycji zmian w prawie. Gdyby nie fakt że w Polsce są tacy, których nikt nie przekona że "białe jest białe, a czarne czarne" i gdyby nie to, że oni ciagle majstrują przy naszym prawie, to pewnie nie byłoby problemów z tym, tak jak w większości cywilizowanych państw. Pani minister oświaty (znająca się na oświcie bo chodziłą na wywiadówki swych dzieci) dogaduje się z nieudaczną policją, zatwierdzają to przypadkowi posłowie, no i mamy nowe Prawo o Ruchu Drogowym i sposobie jego nauczania w szkołach i na kursach. Potem okazuje się, że coś "nie pykło" więc kombinją jakby sytuację ratować. I tak dalej i tak dalej. Co rok nowe poprawki. Od kształcenia kierowców pojazdów należy zacząć. I to od tych kierujących rowerami, motorowerami i w miarę dorastania dalej. Jakość kształcenia, odpowiednia kontrola egzaminowania, uczciwośc i nieuchronnośc kary, a nie stałe podnoszenie mandatów.
  2. Fajnie, jak uda mi się wymknąć z pracy to może się jakoś do Was podczepię. Tymczasem, życzę powodzenia i miłego planowania.
  3. Oczywistym jest że z wiekiem trudniej z nauką, ale wtedy doświadczenie i rozwaga przychodzą z pomocą. Dlatego nie widzę powodu aby powtarzać egzaminy PJ. Sensownie byłoby w sytuacjach takich jak moja, gdy zdałem prawo jazdy A ponad 20 lat temu razem z kategorią B, ale jedziłem tylko samochodem. Tyle, że właśnie rozwaga sama kazała mi teraz wykupić godziny jazdy i poprosić o pomoc doświadczonych znajomych. Rozwaga kazała mi obczytać się w ksiązkach Dawida L. Hougha. I z respektem podchodzić do motocykla. Poprostu wiek daje chłodniejszą głowę. Natomiast młodość i beznadzijna jakość szkoleń, społeczne przyzwolenie i bezkarność prowokują wręcz do łamania prawa i jady bez PJ. Tu nie może być mowy o wyborze mniejszego zła. Trzeba ludzi od najmłodszych lat przygotowywać do odpowiedzialnego uczestnictwa w ruchu drogowym i zmuszać ich do wysiłku w tym kierunku. Zwłaszcza jeżeli sami nie czują takiej potrzeby. W trosce o ich bezpieczeństwo i bezpieczeństwo innych, którym oni mogą zagrażać. (Nie będę powtarzał, że sztywna stawka mandatu to niesprawiedliwość) Krzychu, masz rację że lepiej spotkać kogoś kto potrafi więcej... tylko, że on w normalnych warunkach nie powinien zaistnieć na motorze bez owego wstepnego szkolenia i zdobycia PJ. Ono powinno być warunkiem wstępnym, a potem doskonalenie. Chore jest u nas właśnie to, że po prawo jazdy idą ludzie dopiero po latach doświadczeń. Chore że czasem wykładowcy i instruktorzy mniej potrafią jak kursanci. Chore jest... No dobra, bo w naszym chorym kraju może krócej wymienić to co jest zdrowe. Ale to już inne tematy.
  4. Krzychu czytam dwa razy, bo pisząc dajesz sprzeczne informacje. Z jedenej strony przyzwalasz na jeżdżenie bez prawa jazdy, z drugiej potępiasz. Wg mnie sparawa jest prosta - nie może być przyzwolenia na jazde bez uprawnień. I nie ma tu znaczenia czy dla dzieci rowerem, czy dla młodych motorowerem czy starszym motocyklem czy samochodem. To musi być wyłapywane. Nie ma tłumaczenia, że ktoś potrafi czy nie potrafi. To po pierwsze. Po drugie musi być podniesiona jakość kształcenia, a nie tylko rygorystyczne oblewanie na egzaminach, za 10 cm niedokładności (czyt. zdzieranie kasy z egzaminowanych). Po trzecie wysokość mandatów powinna być jednakowo bolesna dla biednych i dla bogatych. Służby państwowe nie powinny skupiać się na łupieniu kieszeni obywateli, tylko na egzekwowaniu prawa, tak aby było ono przestrzegane i to od najmłodszych poczniając (tak pamętam - za nich odpowiadają rodzice, także finansowo).
  5. Zdecydowanie nie wysokość kary powoduje, że ludzie przestrzegają norm prawnych, tylko jej nieuchronność i wychowanie. Gdyby było więcej kontroli skutkujących karą to i zmian w prawie nie potrzeba. Od wielu lat zajmuję się edukacją dzieci w zakresie wychowania komunikacyjnego i niemal co roku kupuję nowy kodeks ruchu drogowego, bo zmieniono przepisy. Chyba pod tym względem mamy najbardziej twórczy parlament w Europie. Tylko efektów nie widać. Co do jazdy bez uprawnień to zgadzam się, że nie powinno tak być. Ale czego się spodziewamy, gdy większośc dzieci jeździ na rowerach bez kart rowerowych. Gdy dzieci w szkole podstawowej nie chcą się uczyć przepisów bo spokojnie można jeździć bez niczego rowerem. Czy ktoś słyszał, że gdzieś policja kogoś za to ukarała? Jak ma być inaczej, gdy wprowadza się prawo jazdy na motorower, którego cena czasem przekracza wartośc motoroweru jakim dzieciak będzie jeździł? Dlaczego zrezygnowano z darmowych kart motorowerowych zdawanych w szkole i zmuszono do płatnych kursów i egzaminów? Czego się spodziewamy, że młodzi ludzie to zapłącą? Nie, oleją wszystko. W końcu o ile nie spowodują wypadku, to nikt ich nie będzie ścigał. To jest właśnie wstęp do późniejszych wyczynów na motocyklach, nocnych wyscigów po miastach itd. Nawet wysokie umiejętności jazdy pojazdem nie uprawniają nikogo do łamania przepisów. Owszem fakt posiadania prawa jazdy nie zmienia człowieka, ale zaświadcza, że chociaż minimalnie, ale się przygotował do uczestnictwa w ruchu drogowym. Może mało, ale już coś. No i na koniec: wysokośc manadatu 3000 dla mnie to bardzo poważna sprawa, dla kogoś może wręcz tragedia. Ale dla co niektórych to tylko mała część wliczona w ryzyko. Gdyby wartość mandatów uzależniono od dochodów, to nie jeden bogaty oszołom, biznesmen, polityk inaczej by postępował. No właśnie polityk. Tylko sam na siebie bicza kręcił nie będzie. Więc dalej będzie po staremu - biednemu wiatr w oczy.
  6. Jasssiu

    Witam

    Witaj! Tychy po sąsiedzku. Jak się ociepli to może wtedy... daj znać jak znów będziesz szukał.
  7. Zgodnie z jednym z praw reklamy swoje osiągnął. Nie ważne czy dobrze czy źle, ale ważne, że się o tym mówi. Wiadomość o hotelu poszła w świat. Ludziska dyskutują, podświadomość robi swoje. Zapewne dzięki temu wcześniej czy później ktoś zawita. Ktoś kogo będzie stać, aby sprawdzić. No i o to chodziło...
  8. Byle do wiosny...

    1. Jasssiu

      Jasssiu

      Coś słyszałem wcześniej, że tylko dwie. Ale wtedy to się nazywały "lato" i "ciulato". Upss- wyrwało mi się.

  9. Fajnie byłoby móc tu znaleźć informacje o sprawdzonych miejscach, gdzie można za niewielkie pieniądze złożyć głowę na poduszce i nie bać się czy rano będzie na czym wracać i w jakim stanie będzie nasz motocykl. Czyli noclegi dla motocyklistów (mile widziana zniżka) np. może z zadaszonym albo monitorowanym parkingiem. Tylko właściciele noclegów za parę stów lepiej niech sobie dadzą spokój, bo chodzi mi raczej o kilkadziesiąt złotych. Generalnie jeździcie to tu, to tam, spaliście w godnym polecenia miejscu to podzielcie się z innymi.
  10. W pełni popieram luki85. A swoją drogą to chętnie widziałbym tu takie miejsce, gdzie pojawiać będą się informacje o fajnych miejscach z noclegiem właśnie dla motocyklistów. Gdzie może jakaś spec zniżka. Gdzie motocykl pewnie pod dachem zabezpieczony. Gdzie doradzą co w okolicy. No i cena około 50 zł za noc, dla tych co liczą ile 100 km jazdy kosztuje. Co sądzicie? Zakładać? Znajdzie się ktoś z taką ofertą? A może to zbyt wygórowane oczekiwania są?
  11. Przepraszam wszystkich mieszkających w "PRĘŻNIE ROZWIJAJĄCA SIĘ GMINA" Chełmie Śląskim, a zwłaszcza małąMI, za moje literówki i nieścisłości, które zostały jakże mylnie zinterpretowane. Oczywiście w zdaniu: "czy można zaufać komuś, kto na takim zad...u naprawia" nie tylko brakuje pytajnika, ale zamiast kropek powinno być: "zadowalającym miejscu". Skróciłem do "zad..u" biorąc początek i koniec wyrażenia. Pisałem już, że mam braki polonistyczne i nie wiedziałem, że tak nie wolno. Przepraszam.
  12. Wiele się naszukałem nim postanowiłem powierzyć mój skarb w ręce Danvielda. Pewności nie miałem żadnej, że dobrze wybrałem. Jadąc do niego mijałem serwisy konkurencyjne i biłem się z myślami, czy można zaufać komuś, kto na takim zad...u naprawia. Na miejscu rozmowa. Z każdym jego słowem ogarnia mnie spokój. Później kilka dni naprawy (moja win,a bo nie miałem jak wcześniej odebrać). I wreszcie jadę po moją TDMkę. I znów wiele informacji, uwag, wskazówek. Konkrety jakże ważne dla takiego żółtodzióba jak ja. Wracam pewny, że lepiej wybrać nie mogłem. Polecam wszystkim naprawy u Danvielda
  13. Jasssiu

    Sławomir / K1300s

    Witaj! Piękna maszyna (nie obrażając mojej ) Pogratulować!
  14. Właśnie o tym pisałem, że nie ma co kombinować tylko trza spróbować. Najlepszym doradcą własny tyłek. A mi dużo do "Abrahama" też nie brakuje. Niestety
  15. Młokos ze mnie motocyklowy, ale nauczyłem się, że nie ma tak dobrych rad, które mogłyby rozwiązać Twój problem za Ciebie. Nawet na tak znakomitym forum jak to tutaj. Sam właśnie, od kilku miesięcy, stałem się szczęśliwym posiadaczem Yamahy TDM900. O kupnie motocykla marzyłem 25 lat. Od 9 lat przygotowywałem do tego rodzinkę i siebie. Oczytałem się. Na 90% byłem przekonany, że będzie to efektowny choperek. Nawet w Żorach już czekał galowy Road Star na mnie. Ale właśnie w Jastrzębiu pojawiła się ONA. A, że kuzyn w Żorach mieszka, więc z kolegami podskoczył, zobaczył i mówi warta sprawdzenia. Jadę przymierzam się do kuzynowego choperka - jakoś śmiesznie. Potem siadam na TDM i już wiedziałem, że wcześniejsze czytanie i opinie innych nic nie znaczyły. Jej błysk lakieru, mój błysk oka i do dziś jestem przekonany, że od czasu słodyczy kupionych na kartki (starsi wiedzą o czym piszę) żaden zakup tyle radochy mi nie sprawił. Nie powiem, że jest idealną wybranką, bo czasem grymasi i robi fochy. Ale jej jednej mogę wszystko wybaczyć. Świetnie mi się nią jeździ mimo, że jeszcze nie wiele potrafię. Nie będę Ci polecał podobnej, bo tak naprawdę nie mam doświadczenia i wielkiego porównania. Ale pamiętaj, że jak siadając na maszynie poczujesz, że to jest właśnie ta, to tego się trzymaj. Troszkę pojeździsz i będziesz pewien. Podstawa to dobrze się czuć na tym co się ma. Nie zawsze szkiełko i oko mędrca, czasem ważniejsze serce.
  16. Jasssiu

    Cześć

    Witaj. Pozdrówka z Tychów. Sorki, że tak zwyczajnie (mało naukowo).
  17. Sorki! Nie mam, bo reszta jest podobna tych. Jeszcze nie nauczyłem się robić fotki jadąc , a już na pewno nie z młodym na plecach. Generalnie nawet przez głowę mi nie przeszło, że się jakoś specjalnie przydadzą (po za prywatnym archiwum) i że mnie kopnie, aby opisać nasz spacerek. Przepraszam, nie drąż już. Wybacz mi. A w ramach zadość uczynienia obiecuję, że następnym razem postaram się bardziej i chociaż 4 zrobię .
  18. O jej! Jakże pochlebne recenzje za moje paplanie. A do tego są tacy (niech im Bozia wybaczy, bo nie wiedzą co czynią) którzy piszą, że chcą więcej. Może i byłoby więcej, gdybym miał troszkę czasu aby mieć co opisywać. A że siedzę na tyłku i czekam wiosny, to raczej nie prędko. Zwłaszcza, że troszkę zajmie nim będę pewny że mi moja TDMka nie odstawi jakiegoś focha. Tak czy siak bardzo dziękuję!
  19. Może dlatego WYDAJE SIĘ że bezpieczny.
  20. Robi piorunujące wrażenie! Wydaje się, że bezpieczny odcinek drogi. "Patrz na innych na drodze tak jakby chcieli cię zabić" - rada bardziej doświadczonego kuzyna. Trzeba stale uważać, bo szkoda byłoby lakieru...
  21. No niestety coś ją boli Ale to chyba nie tutaj na taki temat, więc przeniosłem na: http://www.motocykle.slask.pl/topic/134620-tdm-ga%C5%9Bnie-lub-nie-zapala/
  22. Witam! Usiłuję znaleźć pomoc na forum, ale chyba nikt podobnego problemu nie miał. Yamaha TDM900. Na pewno mam problem z wyłącznikiem przy stopce. W lipcu gasła po wrzuceniu biegu pod salonem Yamahy w Katowicach, miły człowiek wypsikał WD40 i zaczęła palić. Dwa tygodnie temu, podczas przejażdżki gdzieś w okolicy Sosnowca, ze dwa razy podczas wyhamowania i redukcji biegów zgasła. Ale zapaliła. Wczoraj w Suchej Beskidzkiej znów przygasła i znów nie chciała zapalić. I to bez względu czy była na biegu czy na N. Coś chyba z elektryką nie bardzo. Ma ktoś jakieś pomysły co tym zrobić lub kogoś pewnego co naprawia. W ogóle szukam pewnego, zaufanego serwisu koło Tychów. Takiego co posprawdza wszystko i bez naciągania zrobi co będzie potrzebne na nowy sezon.
  23. Wstałem wczoraj rano z postanowieniem, że tę sobotę poświęcę na prace ogrodnicze. Wiadomo zima tuż, tuż. Nawet się ubrałem odpowiednio grubo i beznadziejnie. Wchodzę do garażu po łopatę, a tam stoi ONA. Patrzę – serce drga. Przeciskam się pomiędzy nią, a samochodem. Biorę łopatę i zawzięty wracam. I wszystko byłoby dobrze gdybym ją tyłkiem nie trącił. Gdybym nie zauważył kurzu. Gdybym nie pomyślał, że może to ostatni słoneczny wolny dzień w tym roku. 10 minut i jesteśmy gotowi. Ja, moja TDM-ka, no i syn też (w roli przyzwoitki, aby mnie emocje nie poniosły zbytnio po za kreskę z napisem 100). Godzina 11, kierunek Oświęcim. Silnik pyka miarowo, słońce coraz wyżej, serce się raduje. Po drodze wyprzedza nas dwójka kolesi z tyską rejestracją. Pozdrawiam. Nie znam, a szkoda. Ale i tak, z młodym, jako plecaczkiem, bym nie nadążył. Bez niego, też pewności nie ma J. Nic to. Po chwili, rozprostowujemy nieco przeziębione kości w Carrefourze. Mleczko smakowe (trzeba się pilnować, chociaż inne pokusy…). Jeszcze chwilka zastanowienia i obieramy kierunek na Zator. Wiadomo, dla młodego to do niedawna prawie stolica, a już słyszał, że coś nowego wybudowali. Ruch niewielki, fajnie się jedzie. Parę minut i jesteśmy w Zatorze. Nie mamy zamiaru wchodzić, tak raczej z daleka popatrzeć jak wygląda. W końcu dzisiejszą atrakcję to sobie sami zorganizowaliśmy. Jednak jak to zwykle idę zobaczyć, co i za ile. O kur… czaczki! 89 zł normalny, 49 zł dla młodego. Ja pi… ile to kilometrów można za to przejechać, ile puszek opróżnić. No może, gdybym miał cały dzień, gdyby było 25 stopni ciepła i brak lepszych pomysłów, to warto. Ale tak, to bez dalszej zwłoki ruszyliśmy do Suchej Beskidzkiej zobaczyć czy karczma Rzym jeszcze stoi. Do Wadowic droga spokojna, ale i niezbyt ciekawa. Parę fajnych zakrętów, ale mój „przyzwoitek” działa na świadomość nienagannie. Więc powolutku. Za Wadowicami drogowcy się postarali i całkiem fajnej jakości drogę zrobili. Podobno trwało to tylko około 30 lat i już jest. A i widoczki niczego sobie. Po lewej odebrany przez Pana Tuska zalew. Tzn. zalew będzie niedługo, a tymczasem pusto, ale sukces rządowy jest. W końcu ileż to rządów w czasie jego budowy było, a właśnie temu uroczystość odbioru udało się zorganizować. Pogratulować. Jeszcze kilka minut, już pierwsze sklepy w Suchej widzimy. Redukcja biegu i skręt na drogę dolotową do miasta. I… moja TDM-ka jak rasowa kobieta reaguje na widok sklepów. Stop. Jakby jej kabel zasilający ktoś odciął. Mnie robi się ciepło, chociaż już drugi raz jej coś takiego się trafiło. Kombinuję, masuję jej wyłącznik przy stopce, drażnię kluczykiem, wyłącznikiem. Jak do żony staram się słodko mówić, chociaż myśli mam nie fajne. Po długich minutach i różnych (może dla znawców tematu dziwnych moich poczynaniach) udaje mi się ją przekonać do dalszej jazdy. Tak na marginesie czekam na podpowiedzi, co z tym fantem mam zrobić, bo boję się, że kiedyś całkiem się na mnie obrazi. A, że zwykle samotnie podróżujemy to raczej trudno będzie o pomoc. Nic to. Szczęśliwie docieramy do Suchej Beskidzkiej. Najpierw oglądamy zamek – niczego sobie, ładny tylko troszkę zaniedbany. Mojej TDM-ce też się spodobał. Przynajmniej na tyle, że nie bardzo chciała odjechać. Ale w końcu znów udało mi się ją przekonać i zapaliła. Potem odwiedzamy karczmę Rzym. Młodemu opowiadam legendę o tym, co stało się ze smokiem Kickiem zanim pojawiła się nazwa miejscowości. Potem o Twardowskim. Czego to teraz uczą w szkołach, skoro takiej klasyki nie znał. Ach ci nieznośni nauczyciele! J . Zaglądamy. Połowa karczmy zarezerwowana. W drugiej dużo ludzi, jedzenie domowe i raczej nie za tanie. Domowe jedzenie to mamy w domu, więc idziemy do konkurencji. Wiadomo, że w trasie to młody wybiera pizzernię. Tuż obok, po schodkach do góry trafiamy do knajpki o raczej wątpliwym estetycznie wystroju. Ale pizza gigantyczna, zrobiona wg naszego gustu. 50 cm za 42 zł. Później w menu doczytałem, że ów gigant kosztuje 40 zł, ale nie będę awanturował się o 2 zł, które pewnie za marny wygląd musiałem dopłacić. Brzuch pełen, wracamy. Fajna ta Sucha, chociaż bez Kicka. Po drodze jeszcze spacerowym tempem po Wadowicach. Dalej zaglądamy do Inwałdu. Tu też widać wiele zmian od naszego ostatniego pobytu. Zaczyna się nam spieszyć do domu, stąd (jak się okazało) kretyński pomysł, aby GPS ustawić na „najkrótszą drogę”. O ja kręcę! Jak ci ludzie tu mieszkają mając takie dziury i łaty za dojazd do domu? Jeszcze jakieś 3 km i droga zmienia się na wyboistą polną ścieżkę. Raczej dla innej klasy motocykli. Mały też grymasi bojąc się, że zabłądzimy w lesie. No cóż zmiana opcji i wracamy na normalną drogę do Andrychowa. Powoli zachodzące słońce świeci po oczach. Nawet blenda nie daje rady. Ale za to jaki fajny jesienny nastrój. Nawet TDM-ce się podoba, bo nie grymasi tylko płynnie nas wiezie do domu. W Andrychowie kierujemy się na, sądząc po nazwie niezwykle atrakcyjną, miejscowość Wieprz. Potem na Oświęcim. Fajne tereny. Drogi czasem marne, czasem widać niedawno odnowione. Dużo ładnych widoków i przestrzeni. Za Oświęcimiem nieco przyspieszamy, bo już słońce zaszło i nie tylko ciemno, ale i zimno znów zaczyna się robić. Czasem nie zauważam jakiegoś ograniczenia, wiadomo starość i wzrok już nie ten. No i szczęśliwie wracamy do Tychów. Zadowoleni, że aż hej! Moja malutka radośnie pomrukując wjeżdża do garażu. Kilka pieszczot i wracam do domu. Jeszcze tylko gderanie zazdrosnej o nią żony i można spokojnie odsapnąć. Pomarzyć o kolejnym spacerku z moją wybranką. Tylko co jej dolega? Nie daje mi to spokoju, więc szukam rozwiązania na forum. To narka… A tak na koniec. Wiem, to nie opis wyprawy po Europie czy dalej. Może nawet uznacie, że lipa. Ale mnie ciszyło, więc napisałem. Aha i przepraszam za ewentualne polonistyczne braki. W końcu, gdyby za moich czasów znane były te rożne dys... to miałbym ich całą teczkę. A tak to muszę się wstydzić.
  24. Czy ktoś w ostatnim czasie korzystał z ich usług? Zaczęli z super opiniami, potem różne, a teraz?
  25. Odświeżcie no ten temat, proszę, bo po tylu latach to już pewnie nie jedno się zmieniło. Jest w okolicach Tychów warsztat wart polecenia, dobrze wyposażony i uczciwy? Niedawno kupiłem pierwszy motocykl (TDM) i szukam dobrego serwisu. Takiego co mi wymieni opony, sprawdzi czy łożyska się kręcą, czy silnik chodzi . I co trzeba zrobić aby w przyszły sezon pewnie i bezpiecznie wjechać. Nie znam się na tym, więc muszę komuś zaufać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.