Witam wszystkich. Po 25 latach marzeń, po 9 latach urabiania rodziny, po roku zastanawiania się czego tak naprawdę chcę, pojawiła się moim życiu ONA. Na początku nie byłem pewny czy wybór był słuszny, na pewno ryzykowny. Ale kiedy po raz pierwszy owiał nas wiatr, a adrenalina rozpaliła serce, wiedziałem, że zbyt długo żyłem bez niej. Minęło kilka miesięcy. Do dziś czuję się przy niej niedoświadczonym młokosem. Nadal uczę się jej reakcji. Z obawą i szacunkiem do niej podchodzę. Podobno jak na moją pierwszą jest dla mnie za ostra. Ale już wiem, że jeżeli nie będę dla niej zbyt wymagający i gwałtowny, to czekają nas niezapomniane chwile i przyjemności, jakich może dostarczyć mi, facetowi po czterdziestce, tylko ONA: YAMAHA TDM 900. Niestety nie mam dla niej zbyt wiele czasu, ale ona się nie skarży, nie robi fochów. Czeka bez słowa na kolejną przejażdżkę. Wiele nauki jeszcze przede mną. Mam nadzieję, że na tym forum znajdę kilka odpowiedzi. Może nowych znajomych, którzy czują podobnie jak ja. Kogoś do wspólnych przejażdżek, bo jak dotychczas to raczej sam z moją TDM-ką...
