Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Gorol na gościnnych występach


~zajc

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 58
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Niekulturalny jestem wiec do przywitalni zaglądam rzadko, jednak jak temat pojawia mi się za każdym razem w czołówce, nie mogłem nie zajrzeć.

Witam i udanego sezonu, tak Tobie jak i reszcie życzę.

Rozmowy piękne, ja niestety nie godom (nawet nie wiem czy poprawnie), więc nie będę próbował, żeby nie kaleczyć i tej pięknej gwary nie zniekształcać. Powiem szczerze, że czytając Was zastanawiam się właśnie, które zwroty są poprawne, a które wynikają jedynie z nieudolnej próby naśladowania gwary.

Moi rodzice to rasowi gorole spod Torunia i Zamościa, wiec u mnie po śląsku się nie mówiło; wiem tylko co to aszynbeker (aszynbeher) i pewnie kilka innych zwrotów których nie rozróżniam i nie wiem czy są śląskie czy polskie... ale to inna historia.

Ajntopf - znam jako danie jednogarnkowe (czyli właśnie jak pisze Mongo gęstą zupę)

Urzekł mnie achtlik (jedna ósma)- okazuje się że po samodzielnej dłuższej analizie można samemu rozszyfrować znaczenia niektórych zwrotów :P

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zrobil sie nam temat kulinarny :) a ja myslałam że panowie to najwyżej herbatę robią ;)

moja droga kolezanko.(nie chwale sie ale...)

gdy do nas przychodza znajomi to ja pol dnia w kuchni przygotowuje dania i niekiedy deser

tak aby kazdy wychodzac byl objedzony czegos czego sam przygotowac nie umie.

pozdrawiami smacznego zycze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja droga kolezanko.(nie chwale sie ale...)

gdy do nas przychodza znajomi to ja pol dnia w kuchni przygotowuje dania i niekiedy deser

tak aby kazdy wychodzac byl objedzony czegos czego sam przygotowac nie umie.

pozdrawiami smacznego zycze

No to bardzo rzadki egzemplarz z Ciebie ;)

Chwali się takie umiejętności :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to bardzo rzadki egzemplarz z Ciebie B)

Nie zamierzam poddawać w wątpliwość faktu, że victoryMP to egzemplarz rzadki - wręcz biały kruk.

Odniosę się ogólnie jedynie do problematyki męskich uzdolnień kulinarnych.

Znakomita większość facetów jest uzdolniona w kwestiach kulinarnych, choćby z powodu bardziej otwartego podejścia do konsumowania wszelkich nowinek. Kobieta woli mieć w ustach rzeczy znane, faceta zaś ciągnie do szukania nowych smaków.

Należy jednak zwrócić tu uwagę na "naleciałości" wynikające z zasad obowiązujących w środowiskach w których dorastaliśmy. W naszych domach obowiązek nakarmienia rodziny spoczywał na kobietach - mężczyzna był zobligowany, co najwyżej do skatowania schabu lub otworzenia opornego słoja z ogórkami.

Męską domeną były z reguły eksperymenty kulinarne, wynikające właśnie z owej otwartości. Facet po prostu zeżerał coś na wojażach i ponieważ mu to przypasiło, starał się tą nowością "uszczęśliwić" najbliższych.

Pamiętam jak mój ojciec w niedzielę zaserwował nam "soliankę", którą odtworzył nie w oparciu o przepis tylko o wrażenia - było strasznie ;)

Życie musiałoby faceta zmusić do "przemysłowego produkowania" normalnego jedzenia typu rosołek, pomidorowa, krupniczek, itp, bo my (w naszym mniemaniu) jesteśmy od rzeczy wielkich :rolleyes:

Ponadto nasza próżność wymaga, żeby nasze dokonanie artystyczne wywołało zachwyt i podziw - trudno to przecież osiągnąć realizując przedsięwzięcie o nazwie kapuśniak.

Dlatego właśnie facet chętniej oblepia ryżem łososia z ogórkiem i zawija w Nori, niż gotuje ziemniaki.

Jesteśmy również bardzo wrażliwi i łatwo nas rani rodzina, krzywiąca się podczas przygotowanego przez nas dzieła albo wręcz odmawiająca załadowania go w paszcze.

To właśnie przez niewyrozumiałą dla osiągnięć artysty rodzinę - tak często faceci rezygnują z doskonalenia swego kulinarnego warsztatu i żeby sycić swe wybredne podniebienia muszą wybywać z chaty na łowy :)

Tak więc apeluję do was kobiety - śmiało bierzcie w usta to, co wasz mężczyzna wam proponuje i choćby nie wiem co, głośno to chwalcie. :P

Tylko w ten sposób spowodujecie, że wasz samiec nie utknie na etapie gotowania wody na herbatę i będzie się przy was, we właściwym kierunku ... rozwijał. :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Panowie wstyd tak mówić, że lubicie gotować. Ilu z Was gotuje codziennie obiad swojej lubej??? Podkreślam codziennie!! Myślę, że żaden..

Każdy z nas zapytany czy lubi gotować mówi - jasne uwielbiam! tylko ile gotujecie raz na tydzień?? raz na miesiąc?? Dopiero codzienne gotowanie zweryfikuje kto lubi gotować i założę się, że wymyślanie codziennie potraw po jakimś czasie przyprawi Was o mdłości i przyznacie mi rację. Więc szacun ogromny dla kobiet za codzienne gotowanie pomimo, że tego nie lubią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Panowie wstyd tak mówić, że lubicie gotować. Ilu z Was gotuje codziennie obiad swojej lubej??? Podkreślam codziennie!! Myślę, że żaden..

Każdy z nas zapytany czy lubi gotować mówi - jasne uwielbiam! tylko ile gotujecie raz na tydzień?? raz na miesiąc?? Dopiero codzienne gotowanie zweryfikuje kto lubi gotować i założę się, że wymyślanie codziennie potraw po jakimś czasie przyprawi Was o mdłości i przyznacie mi rację. Więc szacun ogromny dla kobiet za codzienne gotowanie pomimo, że tego nie lubią.

Twoja kobieta ma dostęp do forum, czy jak... ?

Ja lubię gotować, pewnie dlatego, że nie muszę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się czepiać ale się trochę zamotałeś ;)

Dopiero codzienne gotowanie zweryfikuje kto lubi gotować i założę się, że wymyślanie codziennie potraw po jakimś czasie przyprawi Was o mdłości

szacun ogromny dla kobiet za codzienne gotowanie pomimo, że tego nie lubią.

Skoro założyłeś, że kobiety codziennie gotują choć tego nie lubują, a linijkę wyżej, że nas codzienne wymyślanie potraw przyprawi o mdłości - to zrobiła się z tego wizja rodem z horroru. Takie codzienne trwanie przerywane puszczaniem pawia.

Ja to widzę trochę inaczej. To kwestia zachowań związanych z utrwalonym archetypem - samcowi sprawiało przyjemność przyniesienie ubitego mamuta, a samicy jego podanie na kolację.

Pewnie facet z epoki kamienia lizanego miałby duże problemy ze znalezieniem partnerki (i przekazania genów) gdyby jego umiejętności ograniczały się do gustownego układania przed jaskinią suchych listków. :rolleyes:

Ps. Wracając do tematu to ~zajc pewnie z przerażeniem czyta rozmaite kierunki jakimi wędrują jego powitania :P

Chyba liczył na tradycyjne "niech będzie pochwa" i "na wieki wieków", a tu taki suprajs :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę się czepiać ale się trochę zamotałeś ;)

Myślę, że nie zamotałem. Tylko każdy facet, którego nie pytam mówi, że lubi gotować i mnie też się tak wydawało do momentu kiedy nie musiałem "gotować" codziennie.

Jeśli gotujesz codziennie i dalej sprawia Ci to przyjemność znaczy tylko, że lubisz gotować i to jest Twoją pasją. Dla mnie słowo "lubić" znaczy, że robisz coś bardzo często i sprawia Ci to przyjemność.

Założyłem, że kobiety częściej gotują ale wcale tego nie lubią bądź o tym nie mówią, założyłem również, że mężczyźni mówią, że lubią dopóki nie mieliby tego robić codziennie i dla całej rodziny. Co w tym jest zamotanego ? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

;)

Założyłem, że kobiety częściej gotują ale wcale tego nie lubią bądź o tym nie mówią, założyłem również, że mężczyźni mówią, że lubią dopóki nie mieliby tego robić codziennie i dla całej rodziny.

Właśnie, jestem takiego zdania. Lubię gotować. I to bardzo, ale jak kilka lat temu musiałem to robić osobiście, codziennie i przez dłuższy czas to mnie skręcało ze złości :) . Wtedy też nabrałem pełnego szasunku dla pań, za ich codzienny wysiłek

ps. dziś akurat na stole u mnie znajdziecie Golonko i zupkę chmielową. :rolleyes::PB)

I chwała za to mojej kucharce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w dalszym ciągu cóż jest takiego złego w słowach lubię gotować?

Czy kucharz w knajpie żeby dobrze gotować musi lubić gotowanie? Nie ale to robi, bo ma dobrze płatną pracę.

Czy przewijając dziecko muszę lubić obsraną pieluchę? Nie ale to robię, bo kocham dzieciaka.

I inaczej czy lubię skoczyć na bandżi - lubię ale czy będę nadal to lubił skacząc 10 razy dziennie? Szczerze wątpię.

Czy zatem kobieta lubi gotować skoro gotuje codziennie dla rodziny? Może ale nie musi, bo nawet jak tego nie lubi, to to robi, bo kocha rodzinę.

Czy w końcu więc ja mogę lubić gotowanie skoro gotować nie muszę? Oczywiście bo skoro nie muszę i masochistą nie jestem, a mimo to gotuję to chyba to lubię

Może więc jest to tak, że jeżeli coś lubisz, to robisz to po to, by głównie sobie zrobić przyjemność.

A jeżeli robisz coś czego nie lubisz, to robisz to dla innych.

Szczęśliwi są ci nieliczni, którzy robią coś dla innych jednocześnie lubiąc to co robią ;)

Sorry za ten monolog ale po piwie (które lubię) już tak mam. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy kucharz w knajpie żeby dobrze gotować musi lubić gotowanie? Nie ale to robi, bo ma dobrze płatną pracę.

Musi to lubić skoro ma to robić dobrze, jeśli tego nie lubi a robi to tylko dla pieniędzy chodzimy potem do restauracji, w których podają mrożoną żywność i jemy świństwa. Trendy się zmieniają a kucharz stoi w miejscu bo go to nie interesuje i robi to z przymusu bo tego nie lubi.

Czy przewijając dziecko muszę lubić obsraną pieluchę? Nie ale to robię, bo kocham dzieciaka.

Nikt z nas tego nie lubi a czy ktoś z nas chwali się na forum, że lubi zmieniać obsraną pieluchę? Nijak się to ma do tematu i słowa "lubię"

Lepiej w tym momencie napisać, że kochasz jedzenie i gotujesz bo kochasz jeść.

I inaczej czy lubię skoczyć na bandżi - lubię ale czy będę nadal to lubił skacząc 10 razy dziennie? Szczerze wątpię.

Skok na bandżi to wydatek, na który stać tylko ludzi, którzy to lubią. Czy gotujesz 10 razy dziennie ?

po 10 skokach na bandżi dziennie w pewnym momencie powiesz sobie - mam dość - nie skaczę już po się porzygam. Poza tym skok na bandżi nie jest nam potrzebny do życia tak jak jedzenie.

Czy zatem kobieta lubi gotować skoro gotuje codziennie dla rodziny? Może ale nie musi, bo nawet jak tego nie lubi, to to robi, bo kocha rodzinę.

Jak to się ma do słowa "ja lubię gotować?

Czy w końcu więc ja mogę lubić gotowanie skoro gotować nie muszę? Oczywiście bo skoro nie muszę i masochistą nie jestem, a mimo to gotuję to chyba to lubię

Jeśli lubisz gotować a nie musisz to dlaczego tego nie robisz codziennie? Uprzedzę Cię, że to, że pracujesz nie jest wytłumaczeniem bo zawsze można ugotować wieczorem na drugi dzień po przyjściu z pracy.

Może po pewnym czasie codziennego gotowania powiesz sobie - mam dość nie lubię gotować.

Możesz lubić jeść a nie lubić gotować. Skoro lubisz gotować a kobieta nie lubi to gotuj dla niej codziennie obiady. Jeśli już to robisz to Twoja żona jest bardzo szczęśliwą kobietą. Jeśli do tego lubisz zmywać, prać, sprzątać i prasować to jesteś ideałem faceta B)

Może więc jest to tak, że jeżeli coś lubisz, to robisz to po to, by głównie sobie zrobić przyjemność.

A jeżeli robisz coś czego nie lubisz, to robisz to dla innych.

Sobie i innym robisz przyjemność- jeśli lubisz coś, to starasz się robić to jak najczęściej a nie raz na tydzień lub miesiąc bo skoro sprawia Ci to przyjemność to dlaczego masz dawać coś innym robic skoro dla Ciebie to przyjemność?

Szczęśliwi są ci nieliczni, którzy robią coś dla innych jednocześnie lubiąc to co robią :P

Dr Judym, Matka Teresa z Kalkuty, Ilona Rosiek Konieczna, :)

Nie są oni tak nieliczni bo chyba każdy z nas ma kogoś komu pomaga bezinteresownie w większej bądź mniejszej skali. Gorzej jest jeśli my potrzebujemy żeby ktoś coś dla nas zrobił a wtedy większość udaje, że nie widzi.

Sorry za ten monolog ale po piwie (które lubię) już tak mam. ;)

Też kiedyś lubiłem piwo i piłem je codziennie ale mam teraz po nim zgagę i już nie lubię :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to bardzo rzadki egzemplarz z Ciebie B)

Chwali się takie umiejętności :)

hm.

jestes tak ladna ze zapraszam na cos smacznego.

musze tylko zone wyslac na jakies wczasy.

pozdrawiam

Nie zamierzam poddawać w wątpliwość faktu, że victoryMP to egzemplarz rzadki - wręcz biały kruk.

Odniosę się ogólnie jedynie do problematyki męskich uzdolnień kulinarnych.

Znakomita większość facetów jest uzdolniona w kwestiach kulinarnych, choćby z powodu bardziej otwartego podejścia do konsumowania wszelkich nowinek. Kobieta woli mieć w ustach rzeczy znane, faceta zaś ciągnie do szukania nowych smaków.

Należy jednak zwrócić tu uwagę na "naleciałości" wynikające z zasad obowiązujących w środowiskach w których dorastaliśmy. W naszych domach obowiązek nakarmienia rodziny spoczywał na kobietach - mężczyzna był zobligowany, co najwyżej do skatowania schabu lub otworzenia opornego słoja z ogórkami.

Męską domeną były z reguły eksperymenty kulinarne, wynikające właśnie z owej otwartości. Facet po prostu zeżerał coś na wojażach i ponieważ mu to przypasiło, starał się tą nowością "uszczęśliwić" najbliższych.

Pamiętam jak mój ojciec w niedzielę zaserwował nam "soliankę", którą odtworzył nie w oparciu o przepis tylko o wrażenia - było strasznie :P

Życie musiałoby faceta zmusić do "przemysłowego produkowania" normalnego jedzenia typu rosołek, pomidorowa, krupniczek, itp, bo my (w naszym mniemaniu) jesteśmy od rzeczy wielkich B)

Ponadto nasza próżność wymaga, żeby nasze dokonanie artystyczne wywołało zachwyt i podziw - trudno to przecież osiągnąć realizując przedsięwzięcie o nazwie kapuśniak.

Dlatego właśnie facet chętniej oblepia ryżem łososia z ogórkiem i zawija w Nori, niż gotuje ziemniaki.

Jesteśmy również bardzo wrażliwi i łatwo nas rani rodzina, krzywiąca się podczas przygotowanego przez nas dzieła albo wręcz odmawiająca załadowania go w paszcze.

To właśnie przez niewyrozumiałą dla osiągnięć artysty rodzinę - tak często faceci rezygnują z doskonalenia swego kulinarnego warsztatu i żeby sycić swe wybredne podniebienia muszą wybywać z chaty na łowy ;)

Tak więc apeluję do was kobiety - śmiało bierzcie w usta to, co wasz mężczyzna wam proponuje i choćby nie wiem co, głośno to chwalcie. :rolleyes:

Tylko w ten sposób spowodujecie, że wasz samiec nie utknie na etapie gotowania wody na herbatę i będzie się przy was, we właściwym kierunku ... rozwijał. :rolleyes:

jestes artysta doskonalym.

kazda dziewczyna czytajaca twoje dziela omdlewa.

gdybysmy byli razem to ja bym mogl omdlewajace niewiasty doprowadzac spowrotem do zycia

oczywiscie po milym wybudzaniu ich z blogiego stanu.

pozdrawiam ciebie i te piekne niewiasty ktore czytaja te zapiski.

zgadzam sie w 100% drogie panie bierzcie w usta co wam wasz facet daje :rolleyes:

i tego dziewczyny nigdy nie wypluwajcie

i na koniec mozna wzdychac -ochch i achch.

mysle ze na tym moznaby skonczyc te gotowanie.

Edytowane przez .:BadMan:.
proszę starać się edytować swoje posty a nie pisać za każdym razem nowe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.