Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

oldnita

Użytkownicy
  • Postów

    79
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez oldnita

  1. oldnita

    Tytus Gliwice

    Cześć Tytus
  2. oldnita

    Kompleks choppera?

    Sonic z tym , że są zajebiście wygodne to bym się nie zgodził . Patrząc na pozycję tak się wydaje , ale już po 200 km zaczynają rypać plecy( oczywiście da się sam kilkukrotnie robiłem trasy po ponad 1000km) . Ze swojego doświadczenia mogę napisać , że do pyrkania wokół komina i niezbyt dalekich podróży z delektowaniem się otoczeniem nie ma nic lepszego . Dlatego zostawiłem sobie mojego Drag Starka i ma u mnie dożywocie . Jednak do dalszych wyjazdów kupiłem V-stroma i to jest naprawdę wygodny sprzęt . Traktuję go jednak jako osiołka do dowiezienia mnie do określonego punktu , a Draguś to coś więcej .
  3. Waglav jeśli chodzio porównanie Draga i Sportstera pod względem wygody dla plecaczka to napisze Ci tyle : Kolega od którego kupiłem DS kupił właśnie Sportstera 1200 i po nircałym sezonie sprzedawał , bo żona go przeklinała i ile razy się spotkaliśmy to głaskała DS. Wybaczyła mu dopiero jak zmienił na FJR
  4. Walgav w Drag Starach niewygodny tył w customach w classiku jest lepiej . Wszystko oczywiście zależy jakiego komfortu spodziewa się twój plecaczek. Ja na swoim DS650 robiłem kilka razy po ponad 1000 km w jeden dzień (z plecaczkiem) i nie było tragedii.
  5. Wbrew pozorom to nie smoki , bo koni tam za dużo nie ma . Porównując Drag Stary to 1100 jest łatwiejszy w prowadzeniu niż 650 . Nawet na parkingu mimo różnicy w wadze .
  6. Super wyprawa i super relacja .Gratuluje i zazdroszczę . Napisz może coś więcej , gdzie spaliście ?(namioty, kwatery),jaki przybliżony koszt ?
  7. Miałem NC700X na jazdach próbnych . Super maszynka i do wyrwania w dobrej cenie , bo wchodzi NC750 . U mnie przegrała , bo jeżdżę we dwoje , a Nc taka trochę delikatna się wydaje . Co do Hosyunga to w Polsce trochę niedoceniany . Miałem okazję jeździć po Fuerte na wypożyczonym GT250R i byłem pozytywnie zaskoczony .
  8. I to dużo mniejsze . Mam Drift Hd Ghost i na kierownicy , baku , gmolach , lusterku zawsze minimalne "falowanie" ; na kasku nic. Może to wina motocykli ; jeżdżę Drag Starem i V-stromem -oba to V-ki więc wibracje są
  9. Tylko w Polsce - tymczasem w Europie http://motovoyager.net/2013/10/tylko-u-nas-europa-chce-byc-przyjazna-dla-motocyklistow-sa-konkrety/
  10. Chciałbym podziękować dwójce motocyklistów , którzy zatrzymali się i zaoferowali pomoc , kiedy z mojego Draga uciekły koniki na A4 między zjazdami na Bielszowice i Wirek . Szczególnie temu który ma uzdrawiającą nogę (będzie wiedział o co chodzi ). Nie zdążyłem podziękować , bo bałem się , że Draguś znowu zdechnie . Co dziwne po zjechaniu z A4 odzyskał wigor i do garażu dojechałem bez problemów . Dzięki koledzy
  11. http://www.swoimidrogami.pl/ Darmowa wersja elektroniczna
  12. Dzień 8 Leżenie bykiem Dzień 9 Lecimy Jardanką w stronę Ulcinj . W mieście podjeżdżamy pod stare miasto i troszkę po nim łazimy . Jako , że jest wcześnie i muzeum jeszcze zamknięte kierujemy się w stronę granicy z Albanią . W planie mamy wjazd na wyspę Ada Bojana leżącą w delcie rzeki oddzielającej Czarnogórę od Albanii. Niestety po przejeździe przez most widzimy szlaban . Okazuje się ,że wyspa jest tylko dla naturystów .Robimy w tył zwrot i lecimy na słynna Wielką Plażę . Wpadam na pomysł , żeby zamiast na jakąś reklamowaną część pojechać za miejscowymi , którzy jechali w kierunku morza . Po paru kilometrach po piachu i szutrze docieramy do plaży. Takiego syfu na plaży jeszcze nie widziałem , ale mój tłoko-wstręt spowodował to , że postanawiamy zostać jakiś czas .Oczywiście długo nie wytrzymałem leżenia i poszedłem połazić po brzegu .Odszedłem jakieś 200-300 m gdy nagle poczułem ból i ujrzałem krew na palcu prawej nogi . W pierwszym momencie myślałem , że nadepnąłem na szkło , ale po szkle nie czujesz parzącego bólu , aż do kolan .Noga boli jak cholera i teraz moim zmartwieniem jest żeby nie spuchła , bo jak pojadę . Kuśtykam do Basi i słyszę " a nie mówiłam żeby zabrać buty do wody " Cholera tłumu nie ma , ale wokół jest z 50 osób i nikt nie ma butów. Poza tym jeżowce są na spokojnej wodzie i przy kamieniach , a nie na piachu w miejscu gdzie załamują się fale. Po około 30 min ból słabnie , a noga nie puchnie wiec Ok . Basia pstryka zadowolona foty jak się męczę , a potem idzie do wody i ją też dziabie tylko w drugą nogę . Do tej pory nie wiem co za cholera nas dziabła i dlaczego była aż tak niechętna Ślązakom Teraz ja się mszczę i pykam zdjęcia cierpiącej Basi.Gdy już ból minął robimy sobie mały off-road po piachach wzdłuż plaży i magistralą wracamy na kwaterę . cdn.Dzień 10 Basen , jakuzii , pivo Dzień 11 Nadszedł czas pożegnać Czrnogórę . Nasza miła gospodyni i jej siostra czekały żeby sobie pstryknąć z nami fotki . Krótkie pożegnanie i w drogę .Lecimy Jardanką mniej więcej tak . http://goo.gl/maps/BRNIa Po drodze zjeżdżamy do Dubrownika , ale jak zwykle widząc tłumy olewam i lecimy dalej.Z ciekawych mjejsc mijamy jeszcze Ston . Wspaniała budowla górująca nad okolicą , ale widzac jej ogrom też rezygnuję ze spaceru po murach tego miasta . W końcu docieramy do naszej bazy na kompletnym zadupiu. Nawet w mapach googla musiałem wstawić ręcznie , bo nie ma miejscowości na mapie .
  13. Zaraz za Trsa łapie nas lekki deszczyk , ale się nie przejmujemy . Dojeżdżamy do tuneli skalnych nad Pivą i tu na skrzyżowaniu wykutym w skale popełniam błąd skręcając na Borićie . Na dodatek jedziemy w kierunku granatowego nieba. Zaczyna wiać silny wiatr i grzmieć. Basia jest przerażona , a ja mimo , że ją uspokajam zapominam z wrażenia o filmowaniu . W pewnym momencie spostrzegłem się , że jedziemy w złym kierunku , gdyż zamiast zbliżać się do rzeki to znowu pniemy się w górę . Zawracam i naprawiam błąd .Wracamy na znaną już drogę wzdłuż Pivy do Niksiću . Po droce leje deszcz i zmacza nas do suchej nitki. Tym razem nie słucham Hołka tylko kieruję się w stronę granicy z Bośnią drogą wzdłuż Stansko Jeziora ,a następnie nowo wyremontowaną drogą na Herceg-Novi.Pogoda się poprawia i szybko wysychamy ,wraca humor i nagle zonk .Na środku drogi stoi byk -nie krowa tylko byk . Zatrzymuję motocykl i czekam na rozwój wypadków . Na szczęście z przeciwka jedzie ciężarówka , więc byczek łaskawie schodzi z drogi . Dojeżdżamy nad Bokę Kotorską , lecz tym razem postanawiam nie robić koła , lecz kieruję się na prom Kamenari - Lapetani. 2 ero za 10 minutowy rejsik i po chwili jesteśmy w Tivat skąd do kwatery tylko kilka km. cdn. Dzień 6 Basen , piwo , rakija Dzień 7 Mniej więcej trasa miała być taka https://maps.google.com/maps?saddr=Radanovici,+Czarnog%C3%B3ra&daddr=42.6114742,18.6833452+to:Nik%C5%A1i%C4%87,+Czarnog%C3%B3ra+to:R-18+to:monastir+ostrog+to:Rijeka+Crnojevi%C4%87a,+Cetinje,+Czarnog%C3%B3ra+to:Lov%C4%87en+to:Radanovici,+Czarnog%C3%B3ra&hl=pl&ie=UTF8&ll=42.64002,18.978882&spn=1.02031,2.705383&sll=42.657611,18.914812&sspn=1.020011,2.705383&geocode=FRpThgIdh0QeASlLXXhJCC1MEzH-yPieTCzOWg%3BFRIzigId0RUdASm33EDZP0lMEzEYtDxozdbryw%3BFSGrjAIdoBAhASnJNuxuq6lNEzFYhXOAD6nHFA%3BFQyJjwId8F0jAQ%3BFfIqiwIdJmEiASHnSIgM8DrxYym91s8dCaVNEzHnSIgM8DrxYw%3BFSpKhgIda00iASlV6W9DPsVNEzHMpCR9yDqLHw%3BFdT2hgIdSScfASkV7DpsL81NEzF93O5YF1PmmA%3BFRpThgIdh0QeASlLXXhJCC1MEzH-yPieTCzOWg&oq=rada&mra=ls&via=1&t=m&z=9 Najpierw Kanion Nevido w okolicy Savnika . Tym razem lecimy dookoła Boki Kotorskiej na Savnik . W miejscowości zaciągamy języka i dowiadujemy się , że kanion trzeba przejść z instruktorem , liny , raki itp..Mimo wszystko jedziemy zobaczyć co i jak. Jedziemy wąską podziurawioną drogą i zaczynam podejrzewać , że się pomyliłem . Pytam o kanion ekipę remontującą dróżkę , ale oni mówią , że jadę dobrze . Po chwili wjeżdżamy na szutry ( mnie się podobało , Basi mniej) . Ujeżdżamy jakieś 2 km i po którymś z kolei zachwianiu Suzi na Basia nie wytrzymuje i każe zatrzymać ( co dziwne Hołek widział tą drogę ). Palimy fajki , gdy nadchodzi jakiś miejscowy . Pytam o kanion i okazuje się , że jest w przeciwnym kierunku . Jednak Tubylec mówi , że mam jechać jeszcze 2 km to dojadę do fajnego miejsca .Przekonuję Basię i lecimy . Dojeżdżamy prawie na koniec doliny , gdzie dróżka zmienia się w ścieżkę tak wąską , że moto z kuframi się by nie zmieściło.Miejsce jest naprawdę urocze . Zielona trawa ,małe kaskady na rzeczce , a dookoła tylko góry i nikogo oprócz nas.Niestety trzeba jechać dalej , choć przyjemnie byłoby spędzić tam cały dzień . Wracamy tą samą drogą i okazuje się , że kanion jest po drugiej stronie doliny ( tej od której do niej wjechaliśmy )Patrzymy z mostu i widząc pionowe ściany obieramy kierunek na następny punkt wycieczki . Kolejny punktem wycieczki jest Monastir Ostrog . Miejsce to jest celem pielgrzymek wyznawców różnych religii .Malowniczo położony monastyr był fajny , ale nie wzbudził we mnie żadnych głębszych ,religijnych doznań .Ruszamy dalej nową drogą w kierunku Podgoricy , a potem odbijamy na Cetinje . Zjeżdżamy w boczne dróżki , żeby zobaczyć na żywo znane z widokówek zakole rzeki Crnojevicy . Zakole okazuje się porośnięte jakimiś roślinami . Fajne , ale na widokówkach lepsze.Lecimy dalej z planem wskoczenia na główną drogę w okolicy Ulić . Niestety droga okazuje się zablokowana przez jakiś poważny wypadek .I tu małe przemyślenie . W Polsce motocyklem powoli dokulałbym się na miejsce wypadku i może przejechał . W Czarnogórze nie dało rady nawet wyjechać z bocznej . Samochody stały wszędzie , a kierowcy leżeli w cieniu .Przemyślenie nr 2 - zawsze zapas wody w kufrach . My już swój wypiliśmy i mieliśmy uzupełnić w Cetinie .Upał i brak wody zmusza nas do jakiegoś działania. Przeglądam mapę i postanawiam przejechać bocznymi drogami. Tu jednak okazuje się , że też stoją samochody. Po konsultacjach z tubylcami postanawiam się przeciskać ( twierdzili , że moto może się uda ) . Udaje się i dojeżdżamy do Cetinje. W mieście uzupełniamy zapas wody i kierunek Nacjonalni Park Lovcen .Znowu winkle i super widoki . Wspinamy się na Jezerski Vrh . Fajnie , że da się tam dojechać .Tu ciekawostka Lovcen tak samo jak Durmitor jest płatny , ale my nigdzie nie spotykamy punktu poboru opłat , ani tu ani tu . Dojeżdżamy pod mauzoleum Niegosza i Basia widząc schody od razu decyduje , że nie wchodzi dalej . Ja lecę do góry i widok coraz bardziej powala. Z punktu widokowego za mauzoleum widać chyba prawie całą Czarnogórę .Wracam do Basi i ruszamy w kierunku Kotoru . Dojeżdżamy do znanej już nam drogi z Cekanje więc pozostaje tylko 28 agrafek i kwatera .
  14. oldnita

    Turystyk

    Suzuki dl650 v-strom ideał , ale w tej cenie chyba nie kupisz
  15. Dzień 5 Wstajemy wcześnie , bo przewidziana dłuższa trasa . Kierujemy się na Jardanką na Petrovac , a potem groblą przez jezioro Szkoderskie do Podgoricy .Z Podgoricy kierunek na Kolaśin . Jedziemy wzdłuż rzeki Moracy . Wokół piękne widoki , ale plan napięty więc się zatrzymujemy tylko czasami.Od Kolasinu jedziemy już wzdłuż Tary podziwiając widoki. Tym razem podróż mija bez problemów więc w miarę szybko docieramy do słynnego mostu na Tarze. Szczerze- most jak most , ale widoki super. Z mostu obieram kierunek na Żabliak mamy w planie odpoczynek nad Jeziorem Crno . Niestety okazuje się , że motocyklem nie dojedziemy , więc odpuszczamyi kierujemy się na Durmitor I tu zaczyna się bajka . W górach leży jeszcze śnieg , więc widoki są powalające . Oczywiście my jak zawsze ubraliśmy się nie tak jak trzeba. Tym razem same buzery a w górach przy śniegu temperatura jak w markecie przy lodówkach.Droga mimo , że wąska wyzwala chęć mocniejszego odkręcaenia manetki , ale tym razem górę bierze rozsądek i kulamy się powoli . Mijamy znany co niektórym kosz na drodze , stadka różnych zwierzątek ( jeden baranek nawet przejawiał agresję )i w końcu dojeżdżamy do Trsa.
  16. Zgodnie z objetnicą otwieram nowy temat z relacją , ale nim całość ogarnę to trochę czasu minie
  17. Dzień 1 Startujemy o 5 rano do Pecsu na Węgrzech. Trasa wszystkim znana na Cieszyn , Żylinę , Komarom itd . Na dobry początek zaraz za dawną granicą Czesko-Słowacką pakuję się na suszarkę . Miły policjant proponuje za przekroczenie o 16 km/h pokutę w wysokości 60 Euro . Robię minę kota ze Shreka i po krótkich negocjacjach jestem bogatszy o blankiet pokutny na 20 Euro . Mówi się trudno i lecimy dalej już bardziej uważając na wskazania szybkościomierza . Trasa nudna , ciepło ,szybko się męczymy . Zjeżdżamy na parking jakieś 60 km od celu na krótki ostatni odpoczynek . Basia zsiada , a ja z Suzi walimy się na bok . Na szczęście oprócz mojej dumy nic nie ucierpiało .W Pecsu chwila jeżdżenia w kółko w poszukiwaniu wcześniej zabukowanego hotelu i jesteśmy .Hotel , a właściwie apartamentowiec Panonia ukryty za starymi kamienicami okazuje się całkiem całkiem .Jest wszystko - od mikrofalówki , przez naczynia , internet , tv do garażu podziemnego . To najdroższa kwatera na tym wypadzie ( 35 euro/ noc ), ale jeśli ktoś wybierał by się do Pecsu to polecam.Jako , że hotel jest praktycznie na starówce , a dojechaliśmy w miarę wcześnie to wybieramy się na mały spacerek na stare miasto.Pecs bardzo fajny szkoda , że mamy mało czasu . Wracamy na kwaterę i spać , bo rano w dalszą drogę Dzień 2 Startujemy jak zwykle skoro świt . Szybko przeskakujemy na Chorwację , a następnie do Bośni .Praktycznie dopiero za Sarajewem zaczynają się ciekawsze widoki . Najpierw jedziemy wzdłuż małej rzeczki Żelieznicy , potem Bistricy . Super robi się od Focy . Winkle i widoki zapierające dech . Tym razem droga wije się wzdłuż Driny . Wreszcie odbijamy w wąziutką drużkę w stronę granicy Scjepan Pole . Tu już częściej otrzymuję od Basi spowolniające ciosy w tył kasku . Bez większych przeszkód docieramy do granicy i jesteśmy w Czarnogórze. W Czarnogórze zaraz lądujemy w Kanionie rzeki Pivy . Widoki są niesamowite . Droga wije się wzdłuz rzeki w wykutych w skale tunelach . Ciekawostką są skrzyżowania w tunelach . Przelatujemy kanion i dojeżdżamy do miasta Niksić. W Niksiću chwila zadumy . Mamy 3 wyjścia , żeby dostać sie do Radanovici gdzie mamy zaklepany apartament . 1- na Podgoricę , Cetinje , Budvę i do Radanovici 2- kierunek granica z Bośnią , potem Herceg Novi , Kotor i Radanovici 3- drogami oznaczonymi na żółto w mojej mapie Sprawdzamy co na to Hołek. Hołek twierdzi , że optymalna jest trasa na żółto. Ruszamy ewdług wskazań navi.Wszystko fajnie najpierw przez groblę czy tamę na Stansko jez , potem wzdłuż brzegów na Biele Poliane .Wtedy już wiem , że nie jest to najszybsza droga.Wyszło na to , że mamy do zrobienia prawie 100 km po dróżce szerokości ok 2,5 z niezbyt równym asfaltem .Ale nic lecimy przez Cevo do Cekanje .Prawie bez przygód nie licząc 2 miłych krówek i dwóch szalonych kierowców ciężarówek .Droga wije się raz w górę , raz w dól , a my po całodziennej jeździe mamy juz dosyć. W końcu zaczynam rozpoznawać teren - to Cekanje - byliśmy tu dwa lata temu. Szybka konsultacja przez interkomy i zatrzymujemy się u tej samej gospodyni co 2 lata temu żeby kupić ich szyneczkę i butelkę rakiji. Ku mojemu zdziwieniu kobieta nas poznaje (mimo innego moto i stroju ) i zaprasza na kawę - wy tu byli mówi. Niestety mamy jeszcze kawałek drogi więc odmawiamy , ale za to doważa nam więcej szyneczki . Hvala,hvala i lecimy . Jeszce tylko 28 kotorskich serpentyn i będziemy na Jardance . Przelatujemy serpentyny szybko i sprawnie . Basia jest już tak przyzwyczajona , że nie reaguje na nic. Z Jardanki fon do Właściciela apartamentu , krótka instrukcja jak dojechać i po 1 km jesteśmy na miejscu .Tak to po dwóch dniach i ok 1300 km możemy zacząć zwiedzanie , ale najpierw troszkę rakiji i do łóżka. O kwaterze napiszę w kolejnym odcinku . Muszę , bo warta polecenia . Dzień 3 . Rano postanawiamy jechać n a wyspę Sv.Stefan ido Budvy . Ruszamy. Najpierw Sv.Stefan - okazuje się , że nie można wjechać więc fotki i kierunek Budva . Dojeżdżając do starego miasta i widząc tłumy ludzi robię w tył zwrot i postanawiamy jechać na plaże . Oczywiście błądzę i docieramy wąskimi dróżkami do małej osady Bigowa. Jako , że jest nad samym morzem postanawiamy zjeść rybkę nie patrząc nawet w menu. Rybka i podanie super tylko 40 eurasów rachunku troszkę psuje mi humor . Postanawiam objechać zatoczkę nad którą jest osada . Basia widząc szuter schodzi z motocykla, a ja ruszam . Po ujechaniu paruset metrów słyszę w interkomie wystraszony głos żonki więc zawracam . Okazało się , że gdy traciliśmy łączność Basia słysząc trzaski w słuchawkach myślała , że zglebiłem i już leciała mnie ratować Wsiada i jedziemy szukać tej plaży . W końcu docieramy - troszkę kąpieli i opalanka i powrót na kwaterę . I tu trochę o noclegu. Zarezerwowałem ten apartament przez booking.com i muszę powiedzieć , że w 100% było warto . Znajduje się w miejscowości Radonovici koło Kotoru . Za 20 euro za 2 osoby ( wiem , że w Czrnogórze można za 6-7 ) mamy 45 metrowy , dobrze wyposażony apartament , gdzie można wypocząć po całym dniu jazdy . Na posesji basen i jakuzzi do dyspozycji i bardzo mili właściciele .Nazywa się Apartmani Novaković .Serdecznie polecam . Dzień 4 Wstajemy i postanawiamy , że zostajemy na leniuchowanie , lecz wytrzymuję tylko do ok.10 . Nie daje mi spokoju , że 2 lata temu będąc w Kotorze weszłam do twierdzy sv.Jana bez zapasowych akumulatorów do aparatu i nie porobiłem zdjęć. Szybko podejmuję decyzję o ponownym ataku na twierdzę. Basia stwierdza , że nie ma zamiaru drugi raz podchodzić , więc jadę sam . Do Kotoru tylko 5 km więc szybciutko dojeżdżam i parkuję przed starym miastem. Mimo , że tym razem jestem zaopatrzony w zapas wody to na chwilę ogarnia mnie zwątpienie jak patrzę do góry . Postanawiam jednak iść . To tylko trochę ponad 1400 schodów myślę . W połowie mam dosyć , ale idę dalej i w końcu docieram na szczyt . Fotki i na dół . Powrót na kwaterę i leniuchowanie . Basen , jakuzzi , piwko i rakija niekoniecznie w tej kolejności. Z płynami oczywiście ostrożnie , bo na następny dzień zaplanowana dłuższa trasa _________________
  18. Z Serbią jest tak , że droga jest ciekawa dopiero od Valjewa ( robiłem 2 lata temu ) , a tak to dziury i nuda . W tym roku jechałem przez Bośnię i tam fajnie zaczyna się za Sarajewem , a od Focy to już bomba . Jak chcesz zaliczyć Pive i Tarę to nie pomiń Durmitoru . Najlepiej zaliczyć jakieś noclegi w głębi kraju i pojeździć , bo jak zjedziesz od razu na wybrzeże (ja tak zrobiłem ) to wszędzie kupe kilometrów po tych samych drogach . Na dniach wrzuce relacje z tego roku to zobaczysz co warto , a co nie .
  19. Byłem w czerwcu 2 raz na moto . Dla mnie bomba , choć w tym roku zauroczyła mnie Bośnia . Twoja trasa to szybki przelot jak chcesz super widoki leć przez Bośnie na kanion Pivy .
  20. A po co chcesz naciskać te guziczki ? Masz sparowany z drugim , dzwoni telefon to odbiera automatycznie , a nawet jak chcesz ręcznie to nie ma problemu nawet w grubych rękawicach ( nie dotyczy głośniej - ciszej )
  21. http://allegro.pl/motocyklowy-interkom-2-kaski-bluetooth-zasieg-500m-i3185052454.html Ja mam taki od 3 sezonów i na razie nie narzekam . Akumulatorki starczają praktycznie na cały dzień jazdy . Problemem u mnie jest jakość rozmów , ale może dlatego , że mam otwarte kaski N-43 Nolana . Na Drag Starze z trochę głośnymi wydechami dogadasz się do ok 80 km/h , trochę lepiej jak jadę V-stromem wtedy do 110-120 km/h .
  22. Wpadnij na forum V-stroma to znajdziesz więcej informacji o tym motocyklu . http://www.vstromclub.fora.pl/index.php?sid=198030fe7d8e4ac94d4886ee28b88854
  23. Są centra , gdzie można testować HJC http://www.motorismo.pl/articles/startuja-centra-testowe-hjc
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.