Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Problemy Z Żonami?


Kondkowski

Rekomendowane odpowiedzi

heh..jak tak czytam.. to niewierze..niektórzy to mają HARDKOR ohh współczuje..ja to nie mam problemu..prawie zawsze jeźdźimy razem ;) dużo zwiedzamy.. moto jest naszą wspólną pasją!!! i jadąc razem czujemy się świetnie ;)mój narzeczony ma przy sobie przyszłą żonę i kochankę"moto" czego chcieć więcej heh ;pczasem są takie sytuacje ,że jeźdźi z kolegą/ami gdzieś sam..jest mi dziwnie, bo też bym chciała jeździć wtedy, no ale musze to zrozumieć ;)a i tak wiem,że potem mi to jakoś wynagrodzi i gdzieś razem pojedziemy a na następny sezon to będziemy mieć oboje moto, więc wtedy to już bedzie super!!! ahhh co do rady: spróbuj jakoś zachęcić żonę do wspólnej jazdy nie szalej na początek..no i na dłuższe wypady na pewno będzie chciała jechać z Tobą ;)..a może z czasem zrobi prawko i kupi sprzęta.. kto wie.. nigdy nie wiadomo ;)kobiety zmienne są heh a te 100zł na zakupy, chodzenie z koleżankami po wyprzedażach, to bym tak chciała ehhh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 62
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Moja Balbinka na sam widok motoru odwracała głowe ( jak była mała, miała wypadek - na pasach ja koleś motorkiem uderzył) z tąd ta niechęć !Tez napoczatku przed i po zakupie marudziła,glendziła do puki jej nie przewiozłem heeeee.....Teraz kupiłem kachol i rozglądam sie za ciuszkami Na chwile obecna sama dopytuje kiedy gdzieś wspólnie wystartujemy !!! :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam luz, moja trochę ze mna pojeździła i stwierdziła, że za plecaka robić nie będzie. No to musiałem jej kupić słabe moto by się uczuła a na wiosnę prawko. Tak się napaliła, że spać nie może.przyszły sezon to już razem pośmigamy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

serdecznie współczuję... u mnie było dokładnie na odwrót, bo to żona swego czasu spytała mnie czy nie chcę sobie kupić znowu moto, bo ona może by się czasem przejechała (w głębokiej młodości śmigała na motorynce), ja że OK i zaczęło się... miałem tylko warunek, żeby się ubezpieczyć na życie i nie szaleć...poza tym zanim gdzieś pojadę to staram się być dobrym mężem - żadnych kolegów ani kart wieczorami, czasem piwko przed TV i jakiś meczyk raz w tygodniu.... żona mi się udała w tym temacie, chociaż gdybym kiedyś w porę się nie zbuntował to dziś zamiatałbym kurze i stał przy garach.... życie we 2 to ciągły kompromis, pozwól jej czasem na coś a może ona odwdzięczy się tym samym? ja tak czasem pozwalam mojej połowce na szał zakupów albo spotkanie z koleżankami, nawet nieraz sam ją podwiozę i przypilnuję dzieci, gary pozmywam i przyszykuję kolację - potem na 1/2 roku mam spokój

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja Lepsza Polowa tez jest 100% OK. chociaz motocykle to calkowicie nie jej przypadek , zadnych interesow odnosnie pojazdow a juz napewno nie sprzety.Jedynie dostane troche do sluchu przed kazdym wyjazdem , "Przyjemnosci w smiganiu , a przedewszystkim uwazaj zeby znowu jakis nie zajechal tobie drogi" mimo tego ze bylem juz jedna noga po drugiej stronie jeszcze nigdy nie slyszalem - juz nie chce slyszec o autach albo motocyklach!!!!Jezeli chodzi o mnie , lepiej nie moglem trafic.W Malzenstwie nijwazniejsze jest Zaufanie , Zrozumienie , Tolerancja i Akceptacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas bylo tak, ze kochany przyjechal do domu oznajmil mi, ze odjezdza na miesiac na motocyklu do Libii no i odjechal. Nawet nie byl czas na dyskusje ... Potem pszyszla Tunezja, Ukrajina, Mongolsko..... ...Naszczescie jestem osoba, ktora ma wiele zainteresowan ...A wiec rada nad zloto: Oznajmic i nie dyskutowac haha ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam ten problem z "moim" jakis czas temu, wysłuchując modlitw, ze to tylko mój kaprys... Oczywiście jadaczka mi się nie zamykała po powrocie ze szkoły jazdy lub co lepsze po śmiganiu z bratem Obecnie jest tak: ja robie prawko, moto kupujemy przez zimę, a on idzie na prawko w przyszłym sezonie Warunek był jeden: moto ma być takie jak jemu się podoba, a ja mam jeździć.Na szczęście przekonałam go do tego co mi się podoba Radze nie próbować zrażać kobiet nagłym przyspieszeniem a potem szybkością - to NIE działa tylko sprowadza się do jeszcze większej ochoty na jazdy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hm, problem to wielki faktycznie z żonami. W moim przypadku miałem trochę ułatwione zadanie, ponieważ za młodu byłem posiadaczem 14 moto-sprzętów, więc wiążąc się ze mną moja żonka musiała przyjąc na klatę- że kiedyś ten bzik wróci.Oczywiście po chajtnięciu się nie było takiej możłiwości, dziecko, dom, jakieś remonty - zawsze było coś ważniejszego na drodze. I tak mineło 13 lat. Wyczuwając że jest chwila oddechu, zaatakowałem frontalnie ( zajeło to jakieś półroku) i się udało.post-13002-1249394979.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

metoda faktów dokonanych jest chyba jedną z najlepszych. przećwiczone telefon do małżonki-kochanie podjedzie do Ciebie pani z leasingu, ma papiery do podpisania15 minut później telefon od małżonki:-nie wspomniałeś nic, że te papiery to na motocykl...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy wcześniej nie miałem moto (poza MZ-tką w latach 90-tych). 4 lata temu zachorowałem na punkcie motocykli (byłem 5 lat po ślubie). Przez rok jej trułem, że muszę coś kupić. W końcu od jednego z forumowych kolegów zakupiłem XJ-tę rozpiepszoną (przód do wymiany).Jaki był jej szok gdy zciągałem ją z busa ;). Nie mieliśmy nigdy doczynienia z motocyklami więc był dla niej WIELKI i tak rozwalony, że strach na to wsiadać.Przez zimę XJ-te naprawiłem i zacząłem jeździć. Zarzekała się, że nigdy na to nie wsiądzieZacząłem ją wozić (jak już ktoś napisał) z taką prędkością jaką ona chce.Najpierw do 60 - później to szło w górę. Nie raz dostałem po nerkach jak mnie poniosło ;).Teraz ze mną jeździ i to nawet szybko, choć zakrętów się boi dalej i muszę zwalniać .Dlatego moto trzeba kupić i mieć pod domem i dopiero wtedy przekonywać do jazdy i jeździć spokojnie by jej nie zrazić.2 tygodnie temu moja żona wyskoczyła, że chce się nauczyć jeździć. Wsiadła dodała gazu na luzie i zsiadła - powiedziała, że ją ciarki przeszły po plecach i już nie chce.Jednak jakoś muszę ją nauczyć i chyba z nią siądę z tyłu????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.