Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Opowiadanie o ...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹ zasadzi³

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹ zasadzi³ kopa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹ zasadzi³ kopa w kanister

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹ zasadzi³ kopa w kanister wielki jak

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹ zasadzi³ kopa w kanister wielki jak morda je¿a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹ zasadzi³ kopa w kanister wielki jak morda je¿a podczas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹ zasadzi³ kopa w kanister wielki jak morda je¿a podczas degustacji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki na mokrym dachu katamarana. Niestety nadesz³ noc,ciemna i glucha jak sznurek z lewego a mo¿e prawego zlewozmywaka, letko przezartego brunatna rdza rury wydechowej od mego ¿aka w stodole stoj¹cego niczym cz³onek Samoobrony na barykadzie w œrodku swego niewielkiego pianinka i lej¹cego gnojówk¹ kalosza mej babki. Poruszaj¹c wargami w niemym grymasie niesmaku kiszonych ogórków wydoby³ z czeluœci odrobiny sterego muchomora bez ¿wirka ale z pap¹ smerfem i Smerfetk¹ zasadzi³ kopa w kanister wielki jak morda je¿a podczas degustacji winka marki winko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.