Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

syku

Użytkownicy
  • Postów

    565
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez syku

  1. Mam wrażenie że 80% sezonu spędzam w puszce zamiast na 2 kółkach. Nie można ustalić ilu z tych ludzi (zjeżdżających/ustępujących) to po prostu motonita (ale w zabudowanym "kładzie"). Kilka postów wcześniej pojawił się tekst że ktoś zamiast ustąpić to jeszcze zajechał drogę. Może akurat przepuszczał kogoś z prawej. Nie ma ci pitolić - jeździmy sami w taki sposób że czasami prowokujemy (często prowokujemy). To spowodowane jest tym że my możemy jechać (nawet łamiąc przepisy) a oni nie. W zeszłym tygodniu czekałem na przystanku autobusowym (katowice bocheńskiego przy załęskiej hałdzie). Co widzę - żółte moto (chyba jamaszka) - na nim dziewoja z warkoczem - piękny widok i do tego z blachami SG - czyli swojak. Panna wskakuje na chodnik i wyprzedza sznur samochodów jadąc po chodniku. Na ten przystanek podrzuca mnie koleżanka z pracy. Tam ciągle się stoi na czerwonym więc staje bliżej prawej krawędzi. Ja wyskakuję z auta (20-30 cm od chodnika) i fakt nie patrzę w lusterko - bo jest ustawione dla kierowcy a nie pasażera. Teraz mam świadomość że motocykl to może mnie wyprzedzić nawet z dołu i góry. Moje doświadczenie z blachami jest raczej pozytywne (ale nie ryję się na siłę - nawet jak sobie stwarzam dodatkowy pas pomiędzy dwoma pasami samochodów - to staram się tak podjechać aby mnie w samochodach widzieli - z reguły sami zjeżdżają na bok). Trzeba mieć świadomość - człowiek (nie-motonita) w puszcze nie ma odruchu motocyklisty ciągłego patrzenia wokół siebie - po prostu patrzą w lusterko wówczas gdy robią manewr - ale i to nie zawsze. My jeździmy za szybko, zbyt gwałtownie, puszkarze po prostu patrząc raz w lusterko nas tam nie widzą - bo nas wtedy tam nie ma. Staram się dać im szansę i mam przekonanie że stają na wysokości zadania. Fakt czasami widzę że gdy ja czekam na reakcję puszki bo mało miejsca - kolejny motong wyprzedza mnie również.

  2. u mnie berta kładzie się spać ze względów czysto finansowych.

    dobiłem do 6tys więc czeka mnie przegląd (jak mi zaśpiewali cenę na serwisie to zdecydowałem że koniec na ten sezon)

    zmiana płynów na zimę nie ma szczególnego sensu zwłaszcza przy ich cenniku

    zostało kilkadziesiąt km, może setka - a to za mało aby gdzieś dalej myknąć

    jutro wypad do katowic, potem wymycie sprzęta, pastowanko, prześcieradełko jako kołderka, może bajka na dobranoc (słabo śpiewam więc kołysanka odpada)

    nich śpi do wiosny - co jakiś czas ją odpalę aby nie zapomniała po co benzynka.

    do zobaczenia na trasie w przyszłym roku (chyba że urwę się i obudzę bertę na zakończenie sezonu w gliwicach - ale to się jeszcze okaże)

  3. Oj tam ;) Dlaczego tak uwazacie?

    Ja jakos zyje?

    a po naprawde dlugiej przerwie skoczylem na 750tke a teraz 1100 nakulalem kilkanascie tysiecy kaemow i zyje?! A przynajmniej pisze tu do Was. Dlaczego ma sie rozwalic?

    Kto kaze manete do oporu odkrecac? zabic to sie idzie rowniez na 50tce.

    Wiec?

    I zapomniałeś jeszcze dodać że jeździłeś na oponach zalanych olejem i nic ci się nie stało.

    Kiedyś była nagroda Darwina .........

  4. Witaj - 24 lata - piękny wiek (człowiek już niegłupi)

    Powiem Ci tylko tyle - prawko i moto miałem 10 lat kiedy dosiadłem obecnego sprzętu (97 koników, 108 Nm).

    Ze dwa tygodnie jeździłem ze strachem w oczach. Ty porywasz się na mocniejsze moto z zerowym doświadczeniem.

    Nie odradzam - życzę szczęścia. Przy jego odrobinie masz szansę, że pogadamy w przyszłym sezonie.

    Wierzę że jesteś w stanie go okiełznać - po prostu zużyjesz więcej pampersów niż ja i potrwa to dłużej. Ważne abyś ten okres skończył żywy i zdrowy. Po prostu nie chcę czytać o Tobie w dziale "ku przestrodze".

    Taki sprzęt wyjeżdża sam spod czterech liter (a ręce są za słabe aby go utrzymać w ryzach) - kiedyś miałem coś takiego jak z komarka dosiadłem jawę "tłin sporta" - a miała zdaje się tylko 350 ccm (opanowałem ją wtedy chyba przez czysty przypadek)

  5. Podjedź sobie na Knurowską (na skrzyżowanie za Oszołomem) mają trochę sprzętu na pokładzie (ja tam oddaję na serwis skuter córki - też zrobiła kartę w tym roku). ja wyszedłem z założenia że na 2 lata kupię jej coś lekkiego i taniego - padło na torosa f16 (ponoć chiniol składany w Polsce).

    stwierdziłem ze jak trochę opanuje jazdę to zamierzam jej zrobić A1 (zostawiłem jawkę 125 na której ja zaczynałem).

    Na Knurowskiej mają trochę sprzętu (od tanich po takie ok 10 tys)

  6. Ja mam 40 na blacie (więc jeszcze trochę do 50tki mi zostało).

    Kupiłem w tym roku Suzuki GSX1250FA - dlaczego - bo:

    1. siadłem na niego i było mi wygodnie

    2. miał ABSy na obydwu kółkach

    3. spodobał się żonie (a przecież 50% jest jej) - a mnie kiedyś też podobało się jajko (tylko że wtedy byłem 15 lat młodszy)

    4. salon zaproponował fajną cenę za zeszłoroczny model (32 000zł - przy oficjalnym cenniku suzuki: 39900 rocznik 2011, 37900 promocja rocznika 2011, 35900 rocznik 2010)

    5. miał centralną stopkę

    6. konstrukcja sprawdzona (bo pod plastikiem bandit)

    teraz kolejne pytanie: czy kupiłbym go obecnie - chyba tak - plusy dodatnie i plusy ujemne:

    plusy dodatnie:

    1. ładnie wygląda

    2. ma tylko 97 KM ale za to 108 Nm przy 3700 obrotów

    3. nie trzeba redukować przy wyprzedzaniu - po prostu odkręcasz manetkę

    4. nie bolą plecy podczas jazdy (ale na przyszły sezon muszę mu popuścić tylny amortyzator - żeby było bardziej miękko dla pośladków)

    5. fajnie się zachowuje przy wiatrach bocznych - jest na tyle ciężki że nie rzuca nim na prawo i lewo

    6. mam założoną turystyczną szybę (można jechać 200km/h przy wyprostowanej sylwetce)

    7. radził sobie bez problemu gdy jechałem ze szwagrem (a ze 220kg łącznej naszej wagi)

    plusy ujemne

    1. brak schowków (pod siedzeniem nie mieszczą się nawet rękawice)

    2. wydech który wystaje za obrys motonga (mam ciasny wjazd do "stajni", muszę składać lusterka, więc udało mi się porysować końcówkę wydechu i trzeba było polerować :) )

    3. lusterka które w połowie pokazują moje ramiona - bo są za wąskie (jak dla mnie) - pytałem w serwisie o szersze ale zaproponowali mi dystanse (za cenę 200zł) więc sobie odpuściłem zimą sobie sam zrobię za kilka złotych + dystanse z LEROY'a

    4. trochę problemu z serwisem miałem (ale to akurat problem z moim egzemplarzem, uszkodzili mi mi lakier na panelu bocznym i załatwiali wymianę przez ubezpieczalnię więc trochę trwało, na porysowany uchwyt pasażera czekam do tej pory - bo dostarczyli taki że odmówiłem przyjęcia)

    5. pali ok 5,7l/100km i nie wiem co determinuje spalanie - przy dynamicznej jeździe potrafi spalić raz 5,0 innym razem 6,3

    6. jak dla mnie to mały zbiornik (19 liltrów)

    7. brak zegarka - a tak naprawdę to do wyboru jedna z 5 opcji: zegar, przebieg całkowity, przebieg dzienny 1, przebieg dzienny 2, przebieg na rezerwie - więc jak mam przebieg to nie zegarek.

    8. sygnalizacja 2 poziomów rezerwy (dzięki temu brakło mi paliwa bo nie pamiętałem czy dana forma rezerwy to 5 l czy 1,5 litra i się pomyliłem)

    9. mam wrażenie że stosunkowo mało akcesorii "niefirmowych" a ceny firmowych "zwalają z nóg"

    10. silnik trochę wibruje koło 6 tysięcy i wyżej (ale jazda przy 3-4,5 tysiąca jest ok) - tak że do 150km/h jest w miarę przyjemnie - nie są to wielkie wibracje ale wyczuwalne przez podeszwy.

    11. plecaki narzekają że je plecy bolą (córka po trasie 400 km, ale żonie to 80 km wystarczyło, innych mi nie "wolno" wozić)

    Działanie hamulca i sprzęgła nie mogę ocenić (wcześniej jeździłem na jawce dandy więc teraz wszystko jest miodzio).

  7. wiec ten twoj plecak lezal w lozku krzyzem? na plecach?

    hm -ciekawe

    Niestety - od może 2 lat ma problemy z bólami kręgosłupa. Od tego czasu nie mogła dłużej siedzieć na krzesełkach bez oparcia. Nie mogę jej zagonić do lekarza (w ostateczności położy się na podłodze lub łóżku - mamy taki utwardzony materac i bierze prochy przeciwbólowe). A swoją drogą - nie znacie jakiegoś zaufanego fizjoterapeuty w okolicach Gliwic?

    Kiedyś usłyszałem tekst: Jak po czterdziestce człowieka rano nic nie boli - to znaczy że nie żyje :)

  8. Dzięki za wszystko. Zamek w Bobolicach jest super.

    Sorki że się urwaliśmy (mój plecak chyba nie nadaję się na plecaka :) ). Skończyło się na łóżku (i to nie w tej formie o której by można sądzić) - niestety kręgosłup odmówił jej posłuszeństwa.

    A swoją drogą trzeba mieć wygar aby za Katarzyną nadążyć - zwłaszcza jak się jest pod koniec stawki :).

  9. Podstawa do zdrowy rozsądek. Na prawku w miarę szybko "zatrybisz" o co biega więc odpuść sobie kupowania w tym celu "sprzęta".

    natomiast:

    1. zastanów się i to poważnie co kupić jako pierwsze moto

    2. rozumu przybywa z wiekiem i doświadczeniem życiowym (wiem to z autopsji). tylko że trzeba na to poczekać. dlaczego tak twierdzę: bo jak znam życie to zaczniesz jeździć w grupie, a przy takiej jeździe wyłącza się szare komórki (im starszy jesteś tym trudniej je wyłączyć), a samemu mi się czasami wyłączają (przykład środowy: 180km/h wyprzedzanie pasem awaryjnym na autostradzie, bo tirom zachciało się wyprzedzania z różnicą 1km/h, a trzeba było na gwałt dojechać na czas, zamiast wcześniej rozpocząć podróż i zasuwać 140km/h)

    3. umiejętności przybywają z czasem i kilometrami więc

    odradzam kupowania maszyny typu 80ccm ale 125 wcale nie jest głupim rozwiązaniem na pierwsze moto. zaraz mnie zakrzyczą że 500 to co najmniej a 600 to właściwy rozmiar, ale wybacz - ja wiem swoje.

    zrobiłem prawko na motonga mając niespełna 30 lat (czyli niektórzy powiedzą że to bzdury bo do tego wieku się nie dożywa, ale tak było). wtedy miałem wybór GSX600F lub jawka 125. kupiłem jawkę i wcale tego nie żałowałem (no może troszeczkę bo miałem większy problem z przekonaniem żony na zmianę na inny) - lecz:

    1. pierwszy dzwon zaliczony na jawce (przy małej prędkości, i przy wadze jawki ok 120kg skończyło się na sińcu) - nauczył pokory

    2. odruchy wyuczone na jawce pozostały

    3. obecnie mam GSX1250FA i nie wiem ile wyciąga (ale już jeździłem nią zdecydowanie za szybko). jak sobie pomyślę że mógłbym wsiąść na nią 10 lat temu to obawiam się że mógłbym tego posta nie pisać.

    Ostatnio słyszałem ciekawy podział na sprzęty po szlifie i przed szlifem. wynika z tego że statystyce się nie ucieknie. Ważne abyś miał na tyle rozumu w głowie aby szlif ten nie skończył się zejściem, a moc i młodość niestety temu nie sprzyjają.

    Myślę że nawet sezon wystarczy ci aby "motocyklowo" zmądrzeć. Tylko daj sobie samemu szansę.

  10. shreeeku - przestań go poprawiać bo kolejnego motonga załatwisz. a wtedy pozostaną ci tylko siatki podtrzymujące.

    jak słyszę że znowu coś chcesz regulować to ciarki mnie przechodzą ;)

    pamiętaj - po ostatniej regulacji kawy wyszło ci "kapuczino"

  11. 1. analizując straty w uzębieniu - jazda w otwartym szczękowcu nie różni się niczym od jazdy w jet-ie

    2. analizując ataki robactwa - jazda w otwartym szczękowcu jest gorsza od jazdy w jet-ie

    3. analizując jazdę z większymi prędkościami - jazda bez szczęki jest głupotą

    mnie się zdarza jeździć z córką (ona na skuterze 50ccm na na "skuterku" 1250ccm) - oba pojazdy jadą z prędkością ok 45-50 km/h. jazda po okolicach Gliwic około 100 km. Mnie się po prostu grzeje czaszka (a jak mi się wypali jedna komórka to synapsy nie będą mi potrzebne (wszak do przekazywania informacji trzeba co najmniej dwie szare komórki)

    Czyli wypada przejechać się do intermotorsa rybnickiego :)

  12. Następny wyjazd, dla odmiany na Słowację proponuję :) A poważnie, to zapodajcie jakieś miejsce, mnie się pomysły kończą :)

    BTW. Jak Wam podobał się leżący obok radiowozu motocykl-Mikołów Auchan?

    http://mikolow.nasze...ranni,id,t.html

    Daje do myślenia................. Czasem zastanawiam się czy nie dać sobie spokoju z motocyklem. Za dużo tego już było.

    Nie mów tak - jazda na 2 kółkach jest jak narkotyk, z tego się nie da wyjść. U mnie motong przestał 2 lata w garażu ojca - nie chciało mi się jeździć na drugą stronę miasta, a do tego jawka nie dawała mi takiej frajdy jak obecna maszyna. Na autostradzie trzeba było jeździć pasem awaryjnym bo przy jeździe 110 km/h potrafiła przy pojemności 125cm3 spalić ponad 4 litry. Wyprzedzenie tira nie było możliwe (bo powiew wiatru od niego wyhamowywał mnie do 100) a wtedy czas wyprzedzania sięgał lat świetlnych. I co - udało się przekonać żonę że marzenie życia - wyjazd na motongu nad atlantyk na jawce nigdy nie dojdzie do skutku. Teraz znów mogę odetchnąć pełną piersią - chociaż ostatni powrót z Jesenika (kiedy to adm stanął nam na autostradzie) i na blacie widziałem 218km/h (około Góry Świętej Anny) spowodował że płuca wypełniły się ponad przewidzianą dla nich objętość.

    Kiedyś dawno - może był to rok 2000 może 2001 pojechałem na pierwszy mój zlot (Świętochłowice, Skałka) - poznałem tam kilka osób, między innymi pewną dziewczynę jeżdżącą na kawasaki (cirka ebałt 700ccm). Nie traktowali mnie dziwnie chociaż już wtedy byłem jak na początkującego motonitę dosyć stary i do tego na "niepoważnym sprzęcie". Kilka tygodni później dowiedziałem się że rozjechał ją furgon w Zabrzu (gdzieś około makra). Wybrałem się na mszę pożegnalną i ta pieprzona jawka zrypała się na DK88. Pchałem ją do garażu z 4-5 kilometrów w deszczu (jawka sucha ma 105kg więc nie było to niemożliwe) - chciałem ją rozwalić i nigdy więcej na nią wsiadać (a po prostu zamókł wyłącznik zapłonu i robił zwarcie). Nie udało mi się być na pogrzebie Natalii - był w Skierniewicach. Ale pamiętam ją do tej pory. Może miesiąc później przeczytałem na forum o człowieku który w wieku przekraczającym 75 lat został rozjechany przez stara czy jelcza. Jechał na swoim junaku (zdaje się w okolicach wielkopolski). Piękny był komentarz jednego ze znających go motocyklistów. Mniej więcej mówił o tym że człowiek ten przez całe życie kochał się w motocyklach i zapewne gdyby nie jeździł na swoim junaku to dalej by żył TYLKO JAKIE TO BYŁOBY DLA NIEGO ŻYCIE.

    Niech moc będzie z Wami

  13. fajna opcja tego sharka (ale martwi mnie skorupa - wtrysk termoplastyczny zamiast włókien kompozytowych)

    Przejrzałem alledrogo. Mają te sharki ale podają sprzeczne informacje na temat skorupy.

    Jedni piszą że jest kompozytowa drudzy że to wtrysk termoplastyczny. Z informacji od jednego ze sprzedających dowiedziałem się że kaski z 2010 roku miały skorupę z włókien kompozytowych a te z 2011 mają wtryski termoplastyczne.

    Ja wolałbym mieć kompozyt (jakoś bardziej wierzę w jego wytrzymałość) - macie może jakieś informacje na temat różnych skorup tego kasku?

  14. a szyber dach ma? welurowe dywaniki? poduszkę pasażera? napęd na 4 koła - tzn obie osie?

    super że w końcu nie będziesz musiał wycierać spodni z oleju.

    a swoją drogą - elektrycznie dźwigana szyba to chyba super patent - chociaż jak znam życie to i tak wysuniesz na maxa

  15. wielkie dzięki - właśnie wydawało mi się ze hjc ma coś takiego - ale nie znalazłem (widocznie za słabo kopałem po ich stronie)

    Pozdrawiam

    Niech MOC będzie z Tobą

    ===============

    Znalazłem NOLAN N71 i N43 z możliwością odpinania szczęki (to jest mniej więcej to, o co mi chodzi - HJC IS-MULTI nie ma najlepszych opinii i dla mnie jest zbyt przekombinowany więc odpada)

    Jeździ ktoś z Was w takich NOLANach i może się wypowiedzieć na ich temat?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.