To akurat nie jest dobry pomysł - przepisów tak samo uczysz się na skuterze/małym motorku jak i w aucie. Samochód daje zdecydowanie większe poczucie bezpieczeństwa i moim zdaniem bardzo oducza rozglądania się. Widzę to po sobie - na moto patrzę dookoła, starając się mieć oczy nawet w d..., natomiast w samochodzie łapię się czasami na chwilach nieuwagi :-/Poza tym nie możesz zmuszać ludzi do robienia prawka na pojazd, którym nie chcą jeździć. A1, A2, A to naturalna ewolucja w stronę upragnionych 2oo i samochodów w to nie mieszajmy. Pomijając kwestie polityczne (bo to nie miejsce), całkowicie się zgadzam, że jedyną metodą jest kształcenie nowego pokolenia kierowców, "wyposażonych" w nieco inną mentalność. Zwróćcie uwagę, że Polacy miewają bardzo wysoko rozwiniętą "moralność Kalego" - sami sobie wybierają, które przepisy są dobre (tych przestrzegają), a które złe i nie należy się nimi przejmować (przynajmniej póki nikt nie patrzy). Dotyczy to wielu sfer życia, nie tylko ruchu drogowego. Wystarczy poczytać fora, posłuchać wypowiedzi na zlotach itp. - policja, a w szczególności drogówka postrzegana jest jako wróg wolnego obywatela i traktowana z wyraźną wrogością i pogardą. Dlaczego ? Bo wlepiają mandaty za nieprzestrzeganie "głupich" ograniczeń, które jakiś idiota ustawił i z którymi doświadczony kierowca nie musi się liczyć, bo sam zna możliwości swoje i pojazdu... dopóki nie zmienimy takiego podejścia do prawa, wszystkie przepisy są o kant dupy...Wniosek z tej przydługiej bazgraniny jest taki, że trzeba od małego wpajać właściwe postawy i kształtować świadomość. Problemem jest tylko to, w jaki sposób mamy uczyć nasze dzieci jeździć odpowiedzialnie, jeśli sami często tego nie potrafimy ?