Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Cześć!


Oloos

Rekomendowane odpowiedzi

  Witam w moim powitaniu :)
Zmotywowany przez dwóch motomaniaków krótką pogawędką na czerwonym, melduję się na pokładzie!
W sumie to nie wiedziałem nawet, że jest takie forum które skupia zapaleńców z naszego regionu. I gdyby nie oni, pewnie nadal bym nie wiedział.

Z tego powodu chciałem podziękować panowie za namiary, kimkolwiek byliście. Pozdrawiam.

  Ok, teraz wypadałoby coś na szybko o sobie.
Na imię dali mi Aleksander. To za długie, więc kto chce niech skraca jak mu wygodnie.
Jestem z Jastrzębia-Zdroju. No niestety. Wiem, że to na niektórych działa jak płachta na byka, ale spokojnie, nie dajcie się zwieść stereotypom. Są w tym mieście i normalni ludzie.
Jeżdżę na motocyklach w sumie niedługo, bo czwarty sezon. Na jednośladach z silnikiem w sumie od podstawówki, jeszcze zanim mogłem przystąpić do egz. na kartę motorowerową. Przez lata nie przekraczałem bariery pojemności, od której dwa kółka zaczynają nazywać się motocyklem i to specjalnie, z zacięciem. Nie chciałem.
Jestem typowym przypadkiem pod tym względem człowieka , który zmienił pogląd na motocykle o 180 stopni.
  Motocykle źle mi się kojarzyły. Wpływ na to na pewno miało środowisko, tacy typowi laicy, którzy motocyklistów postrzegają jako:
a) samobójców
B) psychopatów
c) zabójców
d) terrorystów, porywaczy, gwałcicieli, złodziei bla bla bla  i inne wszystko co najgorsze
  Ale zniechęcali mnie też do tego koledzy, którzy dosiadali dumnie swoich cezetek, jaw czy innych wynalazków byłego bloku wschodniego (bo wtedy nic innego nie było), którzy na topowych oponach stomilu (a więc takich, które trzymały tak do 40km/h) zaliczali raz po raz gleby łamiąc kości, paląc skórę na łydkach wydechami itp.
Jeden nawet przyorał do tego stopnia waląc się twarzą na asfalt, że przez półtora miesiąca żywili go przez słomkę bo miał podrutowaną szczękę (otwarte kaski rules). Blah.
  Tak więc okoliczności, spostrzeżenia i stymulowany tym wszystkim zdrowy rozsądek zdecydowanie odradzał interesowanie się tą gałęzią motoryzacji.
Przyszły lata 90-te. Komunizm się skończył (choć wielu do dziś ma co do tego wątpliwości), na drogach zaczęły pojawiać się pierwsze ulepy z niemiec, zaczęły powstawać salony samochodowe, motocyklowe, w kioskach pojawiła się kolorowa prasa i stojąc kiedyś na przystanku wypatrzyłem na wystawie jednego z nich zdaje się "Świat motocykli" z pięknym Suzuki Intruderem 1400 (oczywiście wtedy nic mi to nie mówiło, wiedziałem tylko, że jest ładny), który chyba miał wtedy premierę. Stałem i rozdziawiałem gębę zachwycając się jego urodą do momentu, aż postanowiłem kupić ten miesięcznik, co by obejrzeć więcej fotek. Miętosiłem tą gazetkę przez kolejnych kilka długich dni z zachwytem co najmniej takim, jakby to był Playboy z bardzo apetyczną jeszcze w tamtym okresie Pamelą Anderson na rozkładówce. To chyba wtedy mnie tak wzięło na motocykle. Nie czułem jeszcze idei, ducha i pasji, po prostu póki co mi się podobały. Było tylko jedno ale - fundusze. A w zasadzie totalny ich brak.
  Mijały kolejne lata, a ja nawet nie robiłem prawka, bo skoro nie stać mnie na moto, to po co mi prawko - myślałem.
Z biegiem czasu dzięki determinacji uskładałem trochę pieniędzy i coraz poważniej zacząłem do tematu podchodzić.
Zaczęło się wertowanie ogłoszeń, czytanie testów, recenzji, oglądanie filmów na yt itp. Jednak nadal brakowało mi impulsu.
Nie wiedziałem nawet czego chcę. Motocykle oceniałem "na wygląd", nie skupiałem się na wygodzie, ergonomii, po prostu ten mi się podoba, a tamten nie. W sumie wielu ludzi tak kupuje motocykle, wiec powiedzmy, że wliczam się w typowe statystyki.
Zacząłem upatrywać przyszłość w nakedach. Sporty nigdy jakoś do mnie nie przemawiały, choppery/cruisery, nawet pamiętny Intruder 1400, przestały przemawiać, a golasy, klasyczne kształty, to było to na czym się zacząłem skupiać.
  Prawdziwa euforia wybuchła, gdy zobaczyłem lifta Kawasaki Z750 w 2009. No normalnie jakbym ujrzał supermodelkę w zwiewnej kiecuszce, która obdarza mnie tajemniczo - zalotnym uśmiechem wyłaniając się z tłumu tuż przede mną, na chodniku!
Zakochałem się! Yyy... czy można tak mówić o motocyklu...? Szlag! Tutaj można jak nigdzie indziej!
Rozumiecie to uczucie jak nikt!
  No więc Z750, koniecznie biała perła z bakiem z czarnym dołem i czarnym silnikiem. Po kilku miesiącach kupiłem! Jest!
Moto nie nowe, roczna używka z Francji, po lekkim szlifie, na szczęście facet zaufany, nie picował jej przed sprzedażą, wszystko widać. Mechanicznie 100%. W zasadzie tylko kosmetyka i to do tego stopnia mało istotne sprawy, że nawet nic z tym nie robiłem. Nie przeszkadzało mi to. Można rzec, że nawet dodawało charakteru motocyklowi (zresztą w takim stanie też go sprzedałem).
No i teraz tak - mam motocykl, ale nie mam prawka. Głupio tak, ja tak nie mogę - myślę. Oczywiście nie mogłem się powstrzymać i w trakcie robienia prawka coś tam już próbowałem, ale byłem grzeczny! Przysięgam!
  Dwa miesiące później, już na legalu, zacząłem zeta objeżdżać. W sumie dopiero tego, co to motocykl, uczyłem się dopiero tak namacalnie. To wszystko, co się wcześniej czyta i ogląda, na sucho, nie siedząc w siodle, to jednak dopiero mały procent prawdziwej jazdy. Wtedy wsiąkłem w to na dobre i jednego czego żałowałem, to że tak późno udało mi się motocyklizmem zachłysnąć. To był piękny czas z przysłowiowym, nieschodzącym bananem na gębie. Znacie to? No ba!
  Zeta sprzedałem po sezonie. Świetny motocykl, jednak zaczął na mnie źle działać. Coraz częściej prowokował do coraz głupszych rzeczy i zachowań. Nauczyłem się go na tyle, że straciłem przed nim respekt, zaczęła się jazda po bandzie. Powrócił Pan Zdrowy Rozsądek i zaczął marudzić - to tylko kwestia czasu, jak przywalisz porządnego dzwona. Może nawet nie z twojej winy, ale ktoś cię w końcu nie zauważy, kogoś zaskoczysz i...
  Przyznałem mu rację.
Zniknął z mojego życia szybko jak się pojawił, ale pozostawił mnóstwo wspaniałych wspomnień i doświadczeń.
Kupiec był bardzo zadowolony, dzwoniłem nawet do niego rok później, był tak samo zajarany nim jak ja na początku.
  Zimę spędziłem znowu na grzebaniu w ogłoszeniach. Tym razem na celowniku pojawiła się Yamaha MT-01.
Po pierwsze jest tak brzydka, że aż piękna, po drugie urzekająco toporna, po trzecie ma potężną vałkę, a to zawsze mnie jarało. Mmmm, ten dźwięk V-ek zawsze przyprawiał mnie o dreszcze, żadna rzędówka tak na mnie nie działa.
Znalazłem trochę zaniedbaną, po niemieckim tuningu i właścicielu, który łańcuch smarował chyba smołą. Pamiętam pierwszą jazdę na niej, wtedy powiedziałem do siebie - o tak, to jest to, czego szukałem. Moment jak w traktorze, dźwięk i te eksplozje z wydechu przy hamowaniu silnikiem, a przy okazji prowadzi się jak rower. Doprowadziłem ją do zadowalającego stanu i zacząłem objeżdżać. Niestety ze względu na ten tuning (wyższe siedzenie, niższa kierownica) męczyłem się na niej. Wystarczyło 100 km i miałem dość. Miałem na niej mocno pochyloną pozycję, co nie nadawało się na dłuższą jazdę.
Przypadkiem miałem okazję przysiąść się na nie tuningowanym emteku, takim, jaki wyjeżdża z fabryki. Pozycja całkiem inna, dużo dla mnie wygodniejsza. Opcje pojawiły się dwie - albo mojego przywrócić do fabrycznego kita, albo zmienić moto, bo co do modelu byłem pewny, że mi odpowiada i tylko ją chcę.
Problem rozwiązał się jakby sam. Mój kuzyn, który szukał motocykla, akurat przytulił moją tuningowaną niemkę, a ja trochę dokładając kupiłem innego MT, tym razem już w fabrycznej formie. Jazda od razu całkiem inna, dająca 100% satysfakcji.
  Mija kolejny sezon z tą Yamahą i jestem bardzo zadowolony. Póki co nie myślę o zmianach, ale na przyszłość, jeśli powstanie idea zmiany motocykla, będę celował w coś bardziej nadającego się do długodystansowej turystyki. Coraz bardziej mnie pociąga ten temat. Zobaczy się co z tego wyniknie.
  Eh. Miało być kilka słów o sobie. Ale w sumie jak komuś wystarczy "witam", to mógł poprzestać czytanie na tym
No to tyle. Mam nadzieję, że będziemy się spotykać na drodze, na jakichś wypadach itp. Co prawda ten sezon nam się już kończy powoli, ale będą przecież następne!
Pozdrawiam Was wszystkich i do zobaczenia na trasie!


      
                                                    10606477_1480668695515718_17986918303025     

 

                                                    10517531_1480668698849051_52617841199094

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej i dzięki za odpowiedzi ;) Co do pisania to chyba rzeczywiście coś to przydługie...
 tak naprawdę to jestem niemową...

Nie no żart ;)

@inaa997: taa, to smutna reklama blach z SJZ w czołówce. niestety buractwo ma się w genach, tablica na tyłku nie ma tu znaczenia. jak to mówią człowiek z wiochy czasem się wyrwie, ale wiocha z człowieka - nigdy

@DubStrike: Chudów w czwartki? a możesz temat przybliżyć? wiesz, ja tu nowy i nie ogarniam forumowego slangu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, ja również jestem tu zupełnie nowy :)

Powitanie fakt dość obszerna ale bardzo fajnie się czytało tym bardziej że początki związane z fascynacją , zauroczeniem i chyba miłością do motoryzacji ogólnie mieliśmy podobne . 

Szalone lata 90 :) motorynki , wski i szaleństwo jawa 350 w moim przypadku. 

Ale przyszedł i w moim życiu czas na prawo jazdy i na legalna jazdę na motocyklu .

I tak ja jestem nowy na forum tak też czuje się na moto .

Pozdrawiam , powodzenia szerokości i LwG :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.