mayday77 i diobol, macie rację, dla normalnego człowieka który nie ma w małym palcu procedur medycznych taki widok czy zdarzenie to szok. Ciężko zareagować, w obawie przed zrobieniem jeszcze większej krzywdy..Pewnie gdyby nie studia medyczne sama stałabym jak słup soli patrząc co się dzieje. No i faktycznie, ratownik nie może zrobić więcej niż człowieczek z ulicy, bo nie ma sprzętu i nic nie zdziała. Od 2010 roku, gdy weszły nowe wytyczne, na pierwszy miejscu stawiany jest masaż serca połączony z wentylacją poszkodowanego, i to właśnie te dwie proste czynności mają ogromny wpływ na przeżywalność! Więc nie bójmy się zrobić pierwszego kroku w oczekiwaniu na karetkę, bo mimo że pacjent nie odzyska może przy nas oddechu czy krążenia, jego szanse na przeżycie wzrastają kilkakrotnie.