Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Krzysztof PBC

Użytkownicy
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Krzysztof PBC

  1. Pomiędzy Varadero i V-Stromem miałem jeszcze BMW R1100GS. Varadero było dla mnie zbyt wysokie, BMW miało być alternatywą, ale większej różnicy nie było. W sumie krótka historia, ale bokser bardzo przypadł mi do gustu. V-Stroma kupiłem, bo jeżdżąc jeszcze na BMW, bo urzekł mnie swoją poręcznością i łatwością prowadzenia. Był też lżejszy i niższy. Silnik, no cóż, po przesiadce z Bandita 1200 i Varadero 1000, miałem jedno życzenie co do V-Stroma: przydało by mu się 20 Nm więcej momentu i jakieś 15 KM, bo niedobór mocy był szczególnie odczuwalny przy załadowanym motocyklu.
  2. Mój DL nie miał takich przypadłości. Kiedy robiłeś serwis? Przyczyny mogą być różne - świece, zanieczyszczony filtr paliwa w baku, rozregulowane przepustnice, filtr powietrza i różne inne duperele.
  3. Oj, będzie ciężko. Raz, że do Gliwic mam jakieś 630km, a po drugie, że obecnie nie posiadam motocykla :/
  4. Przykra sprawa, życia się nie wróci. Macie racje, że rodzice mają swój udział w tej tragedii. Jak można było takiemu szczeniakowi kupić sportowy motocykl? Zupełnie bez wyobraźni i bez odpowiedzialności. Mnie się to w głowie nie mieści.
  5. Gratulacje. Wygląda fajnie.
  6. Trzeba by złamać jego monotonię jakimś "ornamentem", jakiś motyw by się tam przydał. Czarny na białym, ale na tyle "dyskretny", żeby nie zaburzył całej koncepcji. Nic mi nie przychodzi do głowy, ale idea podobna jak w tym znaku: Może zamiast maskować zamek na białym kufrze i zawiasy - można by je dla kontrastu wyeksponować? Niekoniecznie musi być wszystko idealnie symetryczne, jak lustrzane odbicie. Czarny kufer pozostawiłbym czarny, ale z białym można by coś pokombinować. Sorry, za takie "wydumki", ale słońce i piwo dało mi wczoraj popalić Można by na krawędziach zrobić takie szwy, jak ma piłka bejsbolowa:
  7. I tylko tyle Ci powiedział? Serio? I tak mocno zabolało? Jakoś nie widzę powodów, żeby doświadczonego mechanika i zawodnika nazwać "burakiem" na jego własnym placu, a potem niszczyć jego opinię w środowisku motocyklowym wypisując w Internecie, że cofa liczniki w sprzedawanych motocyklach. Po rozmowie telefonicznej dowiedziałem się, że nie byłeś taki miły i uprzejmy, jak to przedstawiłeś, oraz że nawet nie zapytałeś właściciela, czy możesz zdemontować jakieś osłony. A wypadało by to zrobić, ponieważ ten motocykl nie jest Twoją własnością. A skoro właściciel zwrócił Ci uwagę, należało się do tego zastosować. Obsługa, obsługą, ale przypuszczam, że żaden arogancki i zarozumiały klient nie spotkałby się z przychylnym przyjęciem. Środowisko motocyklowe to nie McDrive, że możesz opryskliwie potraktować sprzedawcę, a on i tak poda Ci z uśmiechem frytki. Po drugie nie widzę żadnego wpisu - że otworzymy w niedzielę - więc to właściciel raczej zrobił wyjątek, ze względu na osobę, która chciała kupić motocykl u niego. --- @ Agnich - (domyślam się, że Agnieszka), jeśli jakiś sprzedawca nie zachowuje się w porządku, z jakiś powodów jest nie miły, mamy prawo pójść gdzie indziej. Ale nie oznacza to, że mamy prawo wypisywać bzdury o cofaniu liczników itp. Co do opon - to stary DOT nie dyskwalifikuje motocykla. A znając fantazję Włochów, bo stamtąd przywieziony był ten motocykl, to pewnie komuś szkoda było sprzedać motocykl na prawie nowych oponach i po prostu je zdjął i założył jakieś stare używki. Kto zna temat, wie doskonale, do czego są zdolni Włosi, gdy wiedzą, że motocykl idzie na handel za granicę. Idealne są tylko nowe motocykle, chociaż czytając takie artykuły: Kupiłeś nowy motocykl z salonu? Sprawdź dwa razy. [AKTUALIZACJA 11.06.2013], można także i tą oczywistą oczywistość podważyć. Agnich, masz rację, każdy chce dobrze wydać pieniądze. Ale jeśli się kupuje używany motocykl, to trzeba się z tym liczyć, że nosi mniejsze lub większe ślady użytkowania i z tym się pogodzić. Kupno używanej maszyny jest zawsze kompromisem - stan techniczny i wizualny / cena. Dla każdego najistotniejsze jest by motocykl był bezwypadkowy, technicznie w 100% sprawny i zadbany wizualnie - dlatego bym się nawet połamanych zaczepów nie czepiał. To tylko w Polsce każdy chce mieć prawie nowy, idealny sprzęt za cenę dziesięciolatka. Nie wiem czy te 13 tysięcy to dużo, ale za taki sam egzemplarz u siebie musiałby wydać co najmniej 4000 Euro (podatki ekologiczne). Ceny w Austrii: http://www.1000ps.at/gebrauchte-motorraeder-3-2193-suzuki-gsr-600 ------ Tyle ode mnie. Pozdrawiam.
  8. Fajne to. Pierwsze skojarzenie Dr Jekyll & Mr Hyde. PS: czemu nie jesteś zadowolony z efektu końcowego? Co jest nie tak?
  9. Z nurtu turystycznych enduro mogę ze swojej strony polecić: V-Stroma 650 - ale do spokojnej turystyki - tu mała recenzja: Suzuki DL-650 V-Strom - Recenzja motocykla. Do troszkę szybszej - Varadero 1000 - opinia jest na forum i na PBC: [Motocykl] Honda Varadero 1000, Rocznik 2000 Miałem też BMW R1100GS - też bym polecił, ale zbyt krótka była przygoda z tym motocyklem. Wszystkie trzy są bardzo wygodne dla pasażera.
  10. Brojler, ja mam całkowicie odmienne doświadczenie z firmą Promex, dlatego to, co napisałeś jest dla mnie zupełnie niewiarygodne. Znam właściciela, znam jego podejście do motocykli i nie chce mi się wierzyć, żeby cofnął w jakiejkolwiek maszynie licznik, tym bardziej, że ja i kilku moich znajomych kupowaliśmy u niego maszyny z realnym przebiegiem. Zainwestowałem dziś parę "ojro" w telefon i wywiedziałem się na temat tych dwóch motocykli i oględzin w Twoim wykonaniu. Dlatego, że znam właściciela bardzo dobrze, jestem w stanie zrozumieć jego reakcję, bo zrobił dla Ciebie wyjątek udostępniając oba motocykle poza godzinami pracy, a dokładnie w niedzielę, a potem musiał tolerować to, że ktoś się zabiera za demontaż części w motocyklu, który nie jest jego własnością, nawet nie pytając wcześniej właściciela o zgodę. Sorry, ale na miejscu właściciela też bym się wkur..., bo nie po to pracował naście lat na swoją opinię, żeby teraz jakiś cwaniaczek z forum nawtykał mu od "buraków" i podważał to, na co jego firma pracowała ciężko przez całe lata. To co napisałeś, jest po prostu zniesławieniem. Dla niewtajemniczonych - wklejam zdjęcia tego motocykla: Fakt 1: jeżeli chodzi o przebieg tego motocykla - można go sprawdzić po numerze VIN w ASO Suzuki - tu do ukrycia nic nie ma. Fakt 2: TRIP - jak się kolega Brojler wyraził nie wynosi wspomniane siedem tysięcy, ale 717,2 km, więc kolega zapomniał chyba o przecinku. --------- Sorry za to, że się osobiście mieszam, ale po prostu z czystej uczciwości wobec samego siebie nie mogłem nie zadzwonić i nie zapytać o to wydarzenie. Tym bardziej, że chodzi o zdyskredytowanie firmy, z którą rozpocząłem swoją przygodę motocyklową i od której kupiłem 4 udane motocykle.
  11. Rave, nie napisałem nic więcej, bo ja po szutrach to tylko od namiotu do baru jeździłem, czyli zerowe doświadczenie szutrowe V-Strom to nie motocykl hard - enduro, taki raczej SUV - ma miękkie zawieszenie , które dość dobrze wybiera nierówności, ale skoki zawieszenia nie powalają. Jeśli nie masz osłony przy dolnym kolektorze i chłodnicy oleju - uważaj na kamieniach. Motocykl jest dosyć lekki i poręczny, więc masa jest do opanowania po szutrach. Mogę tylko podpowiedzieć, że inni sobie jakoś na nim radzą.
  12. @nfs - nie bardzo wiem, o kim, albo o czym piszesz. Cena - to zawsze sprawa umowna, ale wynika z matematyki. Dobry sprzęt, zadbany i serwisowany - sprowadzony z Zachodu - z pewnością będzie miał wyższą cenę niż na allegro. Tam nikt nie odda za darmo dla zasady. Do tego dochodzi transport, tłumaczenia, koszty i marża handlarza, a to robi cenę. Zerknij na ebay.de, albo mobile.de i zerknij, po ile stoją motocykle na zachodzie. Bo w Austrii, to ceny są wyższe niż w samych Niemczech. Ale jakoś do Polski Austriacy i Niemcy nie jadą po te polskie, idealne motocykle, chociaż prawie wszystkie są od emeryta, jeżdżącego turystycznie i z przebiegiem 29-36 tys. km.
  13. Podobno zadowolony klient to najlepsza reklama. Dlatego warto mieć swoich zaufanych sprzedawców. W Promexie nie było problemu z zostawieniem kolejnych sprzętów w rozliczeniu. Właściciel osobiście te sprzęty sprowadzał, serwisował, dlatego bez problemu brał te sprzęty w komis, a ja za dopłatą mogłem wyjechać na nowym sprzęcie. Pewnie to kwestia zaufania - bo sam wiedział, co w każdym sprzęcie grało. Znajomy też był zadowolony - Motor Tomek z Katowic. http://www.tomekmotor.com.pl/
  14. Mogę potwierdzić i polecić, podobnie jak starzy bywalcy forum. PROMEX, ul. Lipowa 60, Rybnik. www.promex.rybnik.pl, http://www.promex.rybnik.pl/index.php?wybor=2&id=100 Zakupiłem tam 4 sprzęty i byłem w 100% zadowolony; pewnie kupiłbym kolejne, gdyby nie emigracja, ale takie życie.
  15. Nie będzie szkodzić temperatura od rozgrzanego wydechu? Może jakaś okładzina z przodu kufra - carbon, albo coś?
  16. Tak jak już koledzy piszą - tarcz się nie prostuje. Piszesz tarcze mają 4mm - a ile wynosi minimalna grubość tarczy TDM? - powinien być znacznik na wieńcu tarczy. Tarcze zużyte o grubości poniżej tego minimum będą miały o wiele większą tendencję do odkształcania się podczas pracy i obciążenia termicznego. Warto pomyśleć o zmianie. Tu chodzi przede wszystkim o Twoje własne bezpieczeństwo. Według mnie to, że masz uczucie falowania przy nowych klockach - można się tego spodziewać. Po pierwsze klocki muszą się dotrzeć i dopasować do chropowatej, wyrobionej powierzchni tarczy. Trzeba trochę pojeździć, zanim się klocki hamulcowe "ułożą". A po drugie przy zmianie klocków należało by odpylić zaciski i odtłuścić obie tarcze. Pozdrawiam.
  17. Bardzo fajny pomysł. Jestem ciekaw efektu końcowego.
  18. Przydatność do codziennej jazdy i do turystyki. W jeździe miejskiej szersza niż w nakedach i sportach kierownica wyposażona w handbary i duże lusterka, czyni przeciskanie się między samochodami nieco ryzykownym, szczególnie dla tych ostatnich. Motocykl mimo wszystko tą małą niedogodność nadrabia fantastyczną zwrotnością, poręcznością przy każdych manewrach oraz niezłą dynamiką jazdy. Żaden z niego "streetfighter", ale jako motocykl na co dzień sprawdza się znakomicie. Turystyka - najkrócej można to ująć tak: nadaje się i na tym temat zakończyć. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie opisał walorów tego motocykla. Niewyśrubowana moc i łagodny charakter silnika, komfortowe zestrojenie zawieszeń, dobre hamulce, wygodna pozycja w siodle, poręczność i wyważenie V-Stroma powoduje, że motocykl sprawdzi się w każdych warunkach. Świetnie chodzi po zakrętach, nieźle przyspiesza i hamuje, jest komfortowy i nadaje się na dalekich podróży. Akcesoria. Na rynku znajduje się wiele akcesoryjnych dodatków do V-Stroma, dzięki czemu można go doposażyć w rzeczy przydatne do dalekiej turystyki. Warto zainwestować w gmole i centralną podstawkę, jeśli jej nie ma w standardzie, bo znacznie ułatwia procedurę smarowania łańcucha. Stelaże i kufry do DL-a znajdziecie w ofercie każdego producenta, ja miałem GIVI/Kappa. Nie wiem, czy to wada, ale obudowany plastikami bak utrudnia przypięcie dużej torby magnetycznej. Pozostaje albo mniejszy tankbag, albo dedykowany (ale wiadomo, że kosztuje). Motocykl jest dużo lżejszy niż stary GS i Varadero. Bez problemu da się go opanować na szutrowych drogach, byle tylko mieć odpowiednie ogumienie - tu Dunlop TR91 Trailmax: Spalanie i koszty. Podobno V-Strom jest bardzo oszczędnym motocyklem. Legendy internetowe starożytnych moto-turystów podają, że przy delikatnym obchodzeniu się manetką gazu, spalanie motocykla oscyluje w granicach 4-4,5 l/100km. Przy baku mieszczącym 22 litry paliwa teoretyczny zasięg znaczenie przekracza 350km, co w turystyce jest wynikiem więcej niż zadowalającym. Nie wiem, czy mam wierzyć tym legendom, ale mój egzemplarz był chyba jakiś dziwny, bo nigdy nie udało mi się osiągnąć takiego wyniku nawet przy delikatnej jeździe. Fakt faktem, że jeździłem objuczony jak osiołek w dzień targowy i mało kiedy trzymałem się "ekonomicznych" prędkości, dlatego średnia spalania dla mojego rumaka za cały sezon wyniosła 6.0 l/100km. Myślę, że powodu do wstydu nie ma. Wady motocykla. Zauważyłem dwie małe, ale dla mnie dość irytujące. Pierwsza - niedokładność wskaźnika paliwa. Należy się cieszyć, że takowy w ogóle jest, ale nie wymagać nic więcej. Pokazuje co chce. Po zatankowaniu pod korek wskaźnik przez 100-150km nawet nie drgnie, a po następnych 50 nagle z pełnego baku robi się 1/3, a po następnych 30-stu miga już rezerwa. Druga - miękkie zawieszenia, nastawione na komfort, potrafią dobijać. Także tył przy obciążeniu kuframi siada na tyle, że fantastyczne światła świecą w kosmos. W dzień - to nie przeszkadza, ale w nocy oślepiasz wszystkich jadących z przeciwka, natomiast sam niewiele widzisz na drodze. Przydało by się jakiegokolwiek pokrętło do regulacji świateł (BMW miało śrubę rzymską, którą w razie potrzeby, bez pomocy narzędzi, można było ustawić wysokość strumienia światła). Podsumowanie. V-Strom to (prawie) doskonały, zgrabny, poręczny i ekonomiczny motocykl turystyczny. Przy zdecydowanej ilości zalet, można mu puścić w niepamięć te kilka mankamentów. Nie ma stu koni, nie ma litra, ale jest kawał dobrego motocykla. V-Strom to taki bardzo oddany rumak, koń pociągowy, wcale nie czystej krwi arabskiej, ale jak legendarny Mustang Hidalgo. Nie wzbudza zachwytu w przechodniach, a jeżdżący na zaawansowanych technicznie GS-ach patrzą na niego z ironicznym uśmiechem do momentu, kiedy nie potrafią dogonić V-Stroma na serpentynach, na których Hidalgo pokazuje, na co go stać. Koń, jaki jest, każdy widzi, ale ma swoją duszę. Dlatego szczerze ten motocykl każdemu turyście polecam. Pozdrawiam. Krzysztof Mielnik Moderator Forum PolishBanditCrew ----- PS: Pozdrawiam Moderatorów i wszystkich Śląskich Motocyklistów z emigracji - Austria. Przepraszam, że tak mało się udzielam, ale od czasu do czasu postaram się coś ciekawego podrzucić i nadrobić wszelkie braki.
  19. Ponieważ okres deszczowy sprzyja wspomnieniom motocyklowym, postanowiłem podzielić się moją opinią na temat bardzo popularnego motocykla turystycznego - Suzuki DL650 V-Strom, rocznik 2005. Swoją recenzję opieram o 6500 przejechanych kilometrów i chorowackiej podróży aż do Dubrownika. Do tej pory w swojej historii motocyklowej ujeżdżałem cztery motocykle. Od momentu, kiedy wsiadłem po raz pierwszy na Bandita 1200N, wiedziałem do czego będzie mi służyć motocykl - do turystyki. Być może stąd po dwóch sezonach na Bandicie zapragnąłem zmiany na coś z nurtu turystycznych Enduro. Na pierwszy ogień poszło Varadero, na drugi BMW R1100GS. Po przetestowaniu obu ciężkich krążowników przyszła kolej na motocykl średniej klasy, lekkie i mniejsze turystyczne enduro Suzuki V-Strom. Oczywiście o tak popularnym motocyklu sporo opinii i testów można znaleźć w Internecie. Dlatego nie chcę swoją recenzją wyważać otwartych drzwi, ale spróbuję spojrzeć na ten model z punktu widzenia zwykłego użytkownika i co nieco podpowiedzieć tym, którzy szukają jakiegoś lekkiego motocykla turystycznego. Miałem V-Stroma z rocznika 2005, kolor srebrny metalik. Pojazd sprowadzony był z Włoch z przebiegiem 35.000km przez firmę Promex z Rybnika. Na zdjęciu oba moje ówczesne motocykle: Jeszcze BMW R 1100GS i już DL650 V-Strom. Ogólny opis, pierwsze wrażenia, masa i gabaryty. Rozpocznę od porównania do dwóch poprzedników: V-Strom przy Varadero i GS-ie wygląda jak Yamaha YBR 125 przy modelu FJR 1300. Suzuki DL650 to zupełnie zgrabny, lekki i bardzo poręczny motocykl szosowy. Co prawda proporcje motocykla oraz "dorosła" zabudowa przodu nie wskazują, że mamy do czynienia z tak lekkim motocyklem, ale po zajęciu miejsca na kanapie i przejechaniu kilku metrów nie umiałem się oprzeć wrażeniu, że poruszam się rowerem górskim. Pozycja za sterami, ułożenie instrumentów, przejrzystość kokpitu spowodowała, że nie poczułem żadnych emocji związanych z przejażdżką nowym motocyklem. Zaraz, zaraz, jakim nowym? Miałem dziwne odczucie, że znam ten motocykl od dawna, trudno to opisać, ale wsiadłem na niego, jakbym wskoczył do starych dopasowanych butów. Wyglądem nie poraża, ale i tak mi bardzo przypadł do gustu. Przyrządy pokładowe, wygląd zegarów. W kwestii zegarów jestem bardzo konserwatywny (mają być okrągłe i z normalnymi wskazówkami) dlatego V-Strom sprawił mi miłą niespodziankę. Czytelne wskaźniki prędkościomierza i obrotomierza, połączone ze szczyptą nowoczesności - wyświetlacz LCD z zegarkiem, wskaźnikiem temperatury silnika, poziomem paliwa, przebiegiem całkowitym i dziennym, niczego więcej nie potrzeba. Manetki, przełączniki - żadnych innowacji, wszystko znane już z innych modeli Suzuki. Nie za szeroka kierownica pozwala na doskonałą manewrowość i płynne przerzucanie motocykla po naprzemiennych zakrętach. Klamka sprzęgła i hamulca nie wymagają do obsługi użycia wielkiej siły, co ma znaczenie na długiej trasie, gdzie często mieszamy biegami i hamujemy. Na pochwałę zasługują duże lusterka zapewniające doskonałą widoczność do tyłu. Na zdjęciu także szyba akcesoryjna z deflektorem - MRA - Vario Touring Screen Pozycja za kierownicą, wysokość i wygoda kanapy, ochrona przed wiatrem. Mam nieco ponad 170cm wzrostu, a mimo wszystko bez problemu obiema nogami dosięgałem do ziemi. To zasługa bardzo dobrze wyprofilowanej i niezbyt szerokiej kanapy, która zapewnia przyzwoity komfort czterech liter na długich trasach. Pewnym mankamentem jest to, że derma motocyklowa użyta do obszycia kanapy do zbyt przyczepnych nie należy, a wypełnienie kanapy, pianka, według mnie mogłaby być nieco twardsza. Ale co kto lubi, z resztą i tak jest nieźle. Rozmieszczenie podnóżków, kanapy i kierownicy umożliwia zajęcie bardzo wygodnej, wyprostowanej pozycji za sterami, co sprzyja bezproblemowemu nawijaniu setek kilometrów. Ogromna pochwała. Owiewka, szyba, czy tam inny wiatrochron spełnia swoje zadanie w sposób zadowalający. Szybę można przestawić w trzech różnych pozycjach za pomocą śrubokręta krzyżakowego i klucza imbusowego. Dla zapewnienia lepszej ochrony, bądź bardziej łagodnego przepływu strugi powietrza, polecam zainwestowanie w szybę akcesoryjną z deflektorem, np. taką jak na zdjęciu MRA Vario Screen: Skrzynia, silnik, klang i kultura pracy. Zawieszenie i hamulce. Co się tu rozpisywać o silniku. Jak raz pojeździsz dużym Banditem, będzie zawsze czegoś brakować, a to momentu, a to "pałeru", albo grzechotania poczciwego olejaka. Po przesiadce z 1200 na litrową V-kę Varadero odetchnąłem z ulgą, że niczego nie brakuje, choć jeździ się inaczej. Bokser BMW to inna bajka, bo mocy on za wiele nie miał, ale i tak urzekał swoją charakterystyką pracy. No ale jak wobec tego się odnieść do mikroskopijnego silnika we V-Stromie? 650 pojemności, 67 KM, czy to w ogóle jedzie? Silnik V-Stroma to jednostka z modelu SV-650. Wiele naczytałem się o pozytywnych cechach Suzuki SV650 przede wszystkim za sprawą jego żywiołowego silnika. Skromne wyglądające na papierze stadko 72 KM może w teorii nie przekonuje, ale kto raz przejechał tym motocyklem, wie do czego dążę. Charakterystyka silnika, rozkład momentu obrotowego i ogromna łatwość wkręcania się na obroty powoduje, że ani razu nie pomyślimy, że mamy do czynienia ze słabym motocyklem. Wszystko jednak zależy od jeźdźca w myśl zasady: "Jak nie przyciśnie, to nie wyciśnie". Sztormiak odziedziczył ten silnik w nieco ułagodzonej wersji, która zestrojona jest pod kątem turystyki. Pięć koni mniej, ale za to bardziej liniowy jej przyrost i maksymalny moment obrotowy dostępny przy niższych obrotach pasuje do tego motocykla. Pięć sekund do setki i prędkość maksymalna ok. 180 km/h nie przekona miejskich lanserów, ale czego chcieć od motocykla turystycznego. Może i na autostradzie brakuje "odejścia", ale przecież nie do tego został ten motocykl stworzony. Bardzo przyjemny klang małej V-ki, miękka charakterystyka pracy, lekkość wkręcania się aż do czerwonego pola i precyzyjna, dobrze zestopniowana sześciobiegowa skrzynia biegów, w połączeniu z umiarkowanym apetytem na paliwo, przekłada się na ogromną radochę z jazdy i bez kompleksowe deptanie po piętach dużo większym i droższym motocyklom. A wspomniałem, że V-Strom kilkukrotnie zdobył tytuł zwycięzcy AlpenMasters? Z pewnością to nie zasługa technicznego zaawansowania, ale idealnego zestrojenia wszystkich podzespołów. O zawiechach bardzo nie ma się tu co rozpisywać. V-Strom prowadzi się wyśmienicie, zawieszenia, choć do technicznie zaawansowanych nie należą, spełniają jednak swoje zadanie: komfort, lekkość i precyzja prowadzenia. Hamulce są skuteczne i dobrze dozowalne. Wielki plus.
  20. Sorry, podałem to, co wyczytałem i dowiedziałem się z Öamtc. Proszę zerknąć na zamieszczone linki.
  21. Witam, jako że bardzo rzadko się udzielam na śląskim forum, gdyż mieszkam w Austrii, a na co dzień także moderuję Forum Bandita (polishbanditcrew.pl), staram się więc jakoś nadrobić zaległości i od czasu do czasu podzielę się z wami jakimiś ciekawostkami. Niedawno przepisałem prawo jazdy polskie na austriackie i dowiedziałem się w urzędzie komunikacji nowych rzeczy odnośnie wprowadzanych zmian w całym prawie Unii Europejskiej. Począwszy od 19. Stycznia 2013 wszystkie Prawa Jazdy wydane w EU będą ważne jedynie na 15 lat (piętnaście), czyli będą ważne do 2028roku. Natomiast prawo jazdy EU otrzymane przed 19.01.2013, czyli do 18.01.2013 będą miały ważność na 20 lat, czyli do 2033 roku. Nie wiem, jak będzie w Polsce, ale w Austrii dla przedłużenia prawo jazdy po upływie daty ważności, nie będą konieczne żadne badania czy egzaminy. Jako jedno z uzasadnień podaje się konieczność coraz lepszego zabezpieczenia prawo jazdy przed sfałszowaniem, konieczność uaktualnienia zdjęcia (jak w przypadku paszportu), oraz konieczności wydania duplikatu, w razie utraty prawa jazdy. W Polsce pewnie będzie jakaś "procedura lokalna" i trochę pewnie się to skomplikuje. Trzeba być pewnym, że będzie obowiązek zrobienia badań dopuszczających do przedłużenia prawa jazdy, a więc odsiew ludzi, którzy ze względu na stan zdrowia lub wiek, nie będą mogli poruszać się po drogach. Moja rada - zrobić zdjęcie, porobić badania i wymienić prawo jazdy na EU - do 18.01.2013, wtedy na 20 lat mamy spokój. ---------- Nowe prawo EU wprowadza także nowe kategorie prawa jazdy w "grupie A": AM - które można najwcześniej otrzymać do 15 lat na Moped (skuter) lub Moped-Auto (niskopojemnościowe samochody rejestrowane jako skuter, moped, z ograniczeniem do 45km/h). A1 - do 16 lat i dla Motocykli o poj. do 125cm3, do 11kW mocy (czyli ok. 15KM) ze wskazaniem, że stosunek mocy do masy nie może przekroczyć 0,1kW na kg masy własnej pojazdu. Szkolenie można rozpocząć już od 15,5 roku życia. A2 - najszybciej 2 lata po uzyskaniu A1 można ubiegać się o prawo jazdy kategori A2 dla motocykli o mocy do 35kW (ok. 50KM) o stosunku mocy do masy 0,2kW na każdy kg masy własnej pojazdu. Po kolejnych dwóch latach, a więc po ukończeniu 20 lat, majacy prawo jazdy A2 może ubiegać o prawo jazdy kat. A. Możliwy jest przeskok z kat. A1 na A, ale trzeba odczekać 4 lata po uzyskaniu A1, czyli 16+4= od 20 lat. Osoby nie posiadające poprzednich kategorii, będą mogły się ubiegać o prawo jazdy kat. A dopiero po ukończeniu 24 roku życia. ------ Jako pisemne źródło podaję: Zeszyt ÖAMTC (Austriacki odpowiednik ADAC): Auto Touring, Oktober 2012, S.30-31. Dla znających niemiecki: Ogólne zmiany: http://www.oeamtc.at...2C1119338%2C%2C Kategorie dla motocyklistów A: http://www.oeamtc.at...2C1389334%2C%2C Pozdrawiam, Krzysztof Moderator forum PBC.
  22. Witam. Odnośnie prawo jazdy i (bez)terminowości, to chciałbym podzielić się także kilkoma informacjami. Sam miałem polskie prawko A+B z ograniczeniem 01.01 (okulary), a od kilku miesięcy mam już A+B austriackie z ograniczeniami 01.06 (okulary lub soczewki kontaktowe). Jestem jakby na bieżąco z prawem EU, ponieważ udało mi się przepisać prawo jazdy. Oczywiście badania także mnie obowiązywały. Przy składaniu wniosku na prawo jazdy (choć miałem EU) otrzymałem w Verkehrsamt (Urząd Komunikacji) informację, że o tym, że przygotowana jest nowelizacja prawa o Ruchu Drogowym obowiązująca w całym obszarze członkowskim EU. I nie będzie więcej Prawa Jazdy bezterminowego. Począwszy od 19. Stycznia 2013 wszystkie Prawa Jazdy wydane w EU będą ważne jedynie na 15 lat (piętnaście), czyli będą ważne do 2028roku. Natomiast prawo jazdy otrzymane przed 19.01.2013, czyli do 18.01.2013 otrzymają ważność na 20 lat, czyli do 2033 roku. Tu zamieściłem nowy temat: http://www.motocykle...awo-jazdy-w-eu/ Pozdrawiam, Krzysztof z PBC.
  23. Chciałbym się z wami podzielić moją opinią na temat motocykla: Honda XL 1000 V VaraderoPosiadam motocykl z roku 2000 - I generacja na gaźnikach.Przebieg przy zakupie - ok. 49.000 km. Obecny przebieg: ok. 59.000 km. Kolor czerwono-szary Wyposażenie: Oryginalny zestaw kufrów Honda z oparciem dla pasażera, gmole Hepco & Becker, podgrzewane manetki Oxford (4 stopnie regulacji), szyba turystyczna, gniazdo 12V. Moje spostrzeżenia odnośnie motocykla: Ponieważ dość dobrze poznałem ten motocykl i zrobiłem na nim prawie 10 tys. km, pozwolę sobie wzorem innych kolegów podzielić się moimi spostrzeżeniami. Może w ten sposób pomogę komuś dokonać wyboru za lub przeciw kupieniu tego, bądź co bądź, bardzo popularnego motocykla. Motocykl sprowadziłem z Niemiec, jako alternatywę dla Bandita 1200N, na którym w dwa sezony nakręciłem 25 tys. km po Europie. Silnik: V-ka bardzo ładnie ciągnie z dołu - do dyspozycji mamy 95 KM i 98 Nm momentu obrotowego. Prędkość maksymalna przekracza 200km/h (ja osiągnąłem na krótkim odcinku licznikowe 210km/h z kuframi - oczywiście sprawdzone na niemieckich autostradach ) Silnik Varadero to jednostka z sportowej Hondy VTR 1000 po drobnych modyfikacjach. Nieźle wkręca się na obroty, generuje przy tym "turbinowy" dźwięk, choć na wolnych obrotach dudni basem jak chopper. Najlepiej "zbiera się" od 4-8 tys. obr./min., choć do turystycznej jazdy wystarczy przedział 3-6 tys. Poniżej tej wartości po prostu wibracje są dokuczliwe i szarpie łańcuchem. Dodam, że jak się pokręci odważnie gazem, to Varadero pokaże swoje geny z VTR-y. Ten sprzęt potrafi naprawdę dać czadu. Drżyjcie sześćsetki i nie prowokujcie mastodonta. Skrzynia biegów ma 5 przełożeń, jedynka załącza się z głośnym kliknięciem, biegi są dobrze zestopniowane pod kątem turystyki. Przy prędkości 140km/h prędkość obrotowa silnika na piątym biegu wynosi 5500 obr/min. Dlatego na autostradzie nie trzeba wachlować biegami, tylko odkręca się gaz, a motocykl robi swoje. Po prostu w trasie masz luz i komfort - możesz oszczędzać nogi na walkę z masą w mieście. Hamulce - w tym motocykl mają - system CBS - zintegrowany układ hamulcowy. Naciskasz tylni - hamuje także jedna tarcza przednia. Naciskasz przedni - hamują obie tarcze przednie i tylna. Zapobiega to nurkowaniu motocykla i dosyć skutecznie wyhamowuje rozpędzone i obładowane "cielsko" Viadra. Przy wymianie płynów i odpowietrzaniu układu, trzeba się w tej całej cebeesologii trochę rozeznać i odpowietrzać poszczególne odcinki naprzemiennie - przód i tył, a czasami jednocześnie. Światła - dla mnie jeżdżącego często w nocy - rewelacja. Mimo żarówek H4 - dwa potężne reflektory dają mocny i szeroki strumień światła. Na pewno są lepsze, ale i tak w porównaniu do Bandita jest świetnie. Jazda i zakręty. Jeżeli chodzi o jazdę, to masę motocykla czuć podczas manewrowania z małymi prędkościami i parkowania. W trasie Varadero najlepiej czuje się na krętych drogach poza miastem, bardzo przyjemnie pochłania nierówności na drogach (długie skoki i regulowane tylne zawieszenie). Podczas jazdy masę motocykla odczuwa się tylko przy bardziej dynamicznej jeździe i przerzucaniu motocykla w naprzemienne ciasne zakręty (dwa razy zaliczyłem Grossglockner - więc to już dla mnie pestka ). Nie można powiedzieć, że ma lekkość i zwinność ścigacza czy supermoto, ale po zakrętach chodzi dobrze i przy odrobinie wprawy można Viaderkiem objechać o wiele lżejsze sprzęty i wprowadzić w kompleksy niejednego lansera. Duży moment obrotowy silnika i szeroki zakres użytecznych obrotów pomaga w pokonywaniu naprzemiennych ciasnych zakrętów bez mieszania biegami, a jedynie dobierając "ciąg" manetką gazu. Oczywiście pamiętając, że w dynamicznej jeździe minimalne obroty przy wchodzeniu w zakręt nie mogą być mniejsze niż 3-3,5 tys. Zamknąć oponę na Varadero? przytrzeć podnóżki? Żaden problem! Jeśli tylko opony się kleją, a jezdnia jest sucha, to nawet kufry i lusterka można poprzycierać . Szutry. W Chorwacji spróbowałem jazdy po szutrach. Skoki zawieszeń, prześwit, tłumienie jest OK. Varadero daje radę, ale umówmy się, że nie jest to sprzęt terenowy, lecz taki Crossover, SUV czy jak to tam nazwać. Komfort. Na motocyklu siedzi się wysoko, co ułatwia obserwacje drogi ponad dachami samochodów osobowych. Wygodna pozycja kierowcy, umiarkowane ugięcie kolan, kierownica o dobrze dobranej szerokości w połączeniu z wygodną kanapą zapewnia komfortowe warunki podróży. Pokonanie trasy z Chorwacji do Polski przypomina niedzielną wycieczkę za miasto. W korkach z racji gabarytów trzeba być bardzo wprawnym jeźdźcem, żeby trzymać się środkowej linii. Stojące na parkingu Varadero z kuframi zajmuje podobną ilość miejsca jak Daewoo Tico . Szyba i owiewki. Do tej pory jeździłem N-ką, więc jak dla mnie ochrona przed wiatrem i deszczem jest bardzo dobra. W moim modelu jest zastosowana szyba podwyższona do turystyki. Ochrona przed wiatrem bardzo dobra. Podczas deszczu i przy niskiej temperaturze przydają się hand-bary, a w połączeniu z podgrzewanymi manetkami, mamy luksus, jakich mało. Owiewki dość dobrze chronią przed naporem wiatru na kolana. Aby przewietrzyć "klejnoty" należy szeroko rozstawić kolana lub wstać na podnóżkach. Tu uwaga: szyba Varadero bierze cały wicher "na klatę". Zbity z tropu względną ciszą za szybą, klika razy próbowałem wstać przy prędkości powyżej setki. Wtedy oczywiście wiatr mnie sprowadził do pozycji wyjściowej. Kufry i bagaże. Varadero to ciężki i wielko-gabarytowy motocykl. Można by się spodziewać, że będzie miał też ogromne możliwości ładunkowe. Niestety w przypadku Varadero ładowność wynosi dokładnie 201kg, co przy 221kg B12N, pozostawia lekki niedosyt. Dla mnie samego nie ma problemu - pakuję, co chcę. Z pasażerem też nie ma problemu, jeśli tylko nie przekracza 75-80kg. W razie czego pasażerkę należy postraszyć rachunkiem za nadbagaż Kufry dają się w prosty założyć i ściągnąć. Boczne kufry umocowane do motocykla daje się łatwo otworzyć bez obawy o odpięcie od stelaża. Ponieważ Varadero posiada dwa tłumiki końcowe poprowadzone przy zadupku, aby maksymalnie wykorzystać przestrzeń bagażową, oryginalne stelaże Hondy są poprowadzone blisko tłumika (bez kufrów prawie nic nie odstaje - to akurat jest plus), a do nich doczepiamy kufry boczne z profilowanym dnem (podobnie jak Givi w wariancie PLX). Z pewnością cały zestaw nie odstaje tak bardzo od motocykla na szerokość, jak przy uniwersalnych stelażach i kufrach z płaskim dnem, poza tym jest to dość zgrabnie wkomponowane w stylistyczną całość motocykla. Niestety, coś za coś (jak mawiają Niemcy: sehr estetisch, aber nicht so praktisch ), dlatego chcę tu wspomnieć o pewnych minusach. Problem pojawia się przy pakowaniu, ponieważ kufry boczne mają nieregularne kształty, więc nie da się położyć kufra na podłodze i spakować jak walizkę. W tym przypadku najwygodniej jest zdobyć wewnętrzne torby do tych kufrów lub spakować się stawiając kufry na pionowo (i tak pokrywa ma ogranicznik otwarcia), zapiąć pasy wewnętrzne na klamrę, zamknąć kufry i przypiąć do motocykla. Istotna wskazówka przy jeździe z kuframi: Na wielu forach spotkałem opinie, że obładowane Varadero ma tendencje do wężykowania przy prędkościach rzędu 150-160km/h. Znalazłem te opinie i przeczytałem po tym, kiedy sam szukałem odpowiedzi, dlaczego mój motocykl zaczął trzepotać kierownicą przy powrocie z wycieczki. Oczywiście pojechałem sprawdzać rzeczy do mechanika: wyważenie kół (zresztą nowiutkie opony), sprawdzone luzy, łożyska, ustawienie koła, tarcze itp.Być może główna przyczyna tego zjawiska tkwi w samej geometrii i konstrukcji ramy (jak to podają w większości artykułów), lecz zauważyłem również, że na trzepotanie kierownicą i wężykowanie ma spory wpływ nierównomiernie rozmieszczenie ładunku w kufrach i swoista konstrukcja oryginalnych stelaży. Nie są one na sztywno łączone z ramą motocykla, lecz mają sprężyny i gumowe tuleje, mające za zadanie pochłanianie drgań. Przy wyższych prędkościach nie bez znaczenia pozostaje także aerodynamika motocykla obładowanego motocykla - przypominająca nieco kombajn zbożowy. Varadero z nierównomiernie załadowanymi kuframi bocznymi i znacznie obciążonym kufrem centralnym podczas szybkiej jazdy po prostej (powyżej 150 km/h) zaczyna się wężykować, gdyż przednie koło wpada w wibracje, jak pokrzywione kółka w marketowym wózku. Dlatego polecam równomiernie załadować kufry boczne oraz unikać wkładania najcięższych rzeczy do centralnego. Oprócz tego dostosować regulacje tylnego zawieszenia do obciążonego motocykla i pilnować ciśnienia w oponach. Całość zaleceń sprawdzona przy powrocie z urlopu Austria - Chorwacja. Dało się spokojnie jechać do 170-180 km/h (szybciej nie jechałem). Bak, korek i tankowanie. Pojemny bak (25 litrów )wykonany jest z metalowej blachy o ma ogromną powierzchnię, do której można przypiąć nawet największe torby magnetyczne - tzw. tankbagi. Jeśli chodzi o korek, to przesiadając się z Suzuki zaczęło mi brakować jednego fajnego patentu: korek w Bandziorze był umocowany na zawiasie. W Varadero Korek wyjmuje się w całości, jak niegdyś w starych maluchach, tyle, że nie bardzo można go tak, jak wówczas położyć na dach. Uwaga gdzie kładziecie korek, lepiej, żeby nie spadł i nie połamał się kluczyk, który w nim zostaje. Po zatankowaniu korek wkładamy według oznacznika i wciskamy, a kluczyk sam automatycznie się przekręca i jest gotowy do wyjęcia. A tak przy okazji, dlaczego w motocyklu turystycznym, którym przecież jest Varadero, nie ma wskaźnika paliwa, a jedynie kontrolka rezerwy? Ten feler został wyeliminowany w drugiej generacji motocykla. Kontrolka - komornik - wskazuje rezerwę 4 litry i lepiej, żeby działała (przy zapalaniu silnika świeci), ponieważ przejście na rezerwę jest niezauważalne (bezobjawowe ), i nie wymaga jak w starszych Banditach przekręcania kranika na rezerwę. Tu obie strony baku mają własny odpływ paliwa, które są ze sobą połączone (uwaga przy ściąganiu baku przy okazji serwisu, bo będzie mokra i droga plama). Koszty i spalanie. W pełni zatankowane Varadero przy normalnej jeździe autostradowej (do 140-150 km/h) pozwala przejechać dystans do 350-360 km. Spalanie waha się od ok 6,5l/100km w trasie do ok. 7,5-8, a nawet 9 litrów przy mocnym odkręcaniu w mieście. Obciążone bagażami Varadero przy całej mojej trasie wakacyjnej mieściło się w przedziale 6,6-7,0 na autostradzie. Rozsądek nakazywał mi tankować przy 300 km, zazwyczaj wchodziło do baku ok. 20 litrów. Jazda turystyczna, czyli normalne nawijanie kilometrów.Nie poruszam tematu kosztów serwisowych, bo właściwie moja wizyta ograniczała się tylko do wymiany rzeczy eksploatacyjnych. Awaria? Raz wymieniłem żarówkę w oświetleniu tablicy rejestracyjnej i automat (włącznik) światła stopu przy klamce. Dla kogo i do czego Varadero? Ze względu na masę, osiągi i gabaryty motocykl na pewno nie nadaje się dla świeżaka. Varadero to motocykl przeznaczony dla zaawansowanych kierowców. Nie jest to sprzęt dla miejskich "nakręcaczy około-kominowych", tylko dla kogoś, kto wie po co jeździ w trasę, nie ważne dokąd, byle jak najdalej, czyli dla tych robiących na raz kilometrów 500+ (plus), podkreślę, że chodzi przede wszystkim o to "plus".PS: Ocena motocykla jest tylko moją prywatną opinią. Ucieszę się, jeśli w jakiś sposób mogłem komuś pomóc w decyzji za lub przeciw kupieniu Varadero. Pozdrawiam. Krzysztof Mielnik
  24. Szkoda słów. Po####ny kraj. Chcą motór - niech zapłacą za jego utrzymanie. Jak dostanę takie pismo, to zaraz szukam dobrego prawnika i się odwołuję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.