Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

kosma

Użytkownicy
  • Postów

    1 663
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez kosma

  1. -- Jak wyglada Pana droga do pracy?- Wiec tak...- Wychodze z domu... mieszkam na Ul. L. Kaczynskiego i wsiadam w autobus na Al. L. Kaczynskiego i jade trasa Kaczynska az do Ronda L. Kaczynskiego i tam w lewow strone tunelu L. Kaczynskiego ktorym dojade do az do Placu L. Kaczynskiego i tam wysiadam.-- No prosze, wiec wcale nie tak szybko dojechac Panu rano do pracy, a gdzie Pan pracuje ?- Zaraz obok stadionu L. Kaczynskiego ....-- A Czym sie Pan zajmuje zawodowo ?- Jestem kamieniarzem, budujemy Pomnik L. KaczynskiegoNo comment

  2. zenoo @ 14.04.2010 11:04"ZMIANA ZDJĘCIA" i "ZMIANA AVATARA" - czemu nie działa? okno 'przeglądaj' jest nieczynne, tylko ja tak mam czy ktoś jeszcze?
    Z jakiej przegladarki korzystasz ?
    sargon @ 14.04.2010 11:09nie wiem czy to juzbylo poruszane ale opcja autologowania bylaby przydatnaa jakies powiadomienia mailowe sa planowane?
    Na razie sa powiadomienia tylko o PW ale i o odpowiedziach z tego co pisal wczesniej pchela tez beda.
  3. Ostatnim razem wygladalo to tak:Pilot nie posłuchał prezydenta. Czy miał prawo?Tak zle i tak nie dobrze.I Efekty ostatniej afery za pardon.plNie posłuchał prezydenta - dostał za to medal!Mamy dziś aferę ze słynnym pilotem, który odmówił panu prezydentowi. Okazuje się, że scysję z nim okupił depresją. Ale teraz za swą postawę dostał odznaczenie resortowe MON.Depresji trudno się dziwić. Raz, pan prezydent. Dwa, nasze media. Które, choć same raczej samolotów nie pilotują - zwłaszcza nad regionem walk - lekką ręką zarzuciły panu pilotowi... tchórzostwo. I niewykonanie rozkazu. "Co to za żołnierz?" - pytano. Odpowiadamy: bardzo dobry żołnierz. Minister Klich w Radiu Zet pochylił się dziś nad losem pilota - i ściągnął na siebie gromy walecznych dziennikarzy. Którzy zapewne chcieliby, by pan pilot rządowym rzęchem manewrował między rosyjskimi rakietami. Za Waszą wolność i naszą.Pilot służy, został dowartościowany i został odznaczony srebrną odznaką ministra obrony narodowej. Pilot wyszedł z depresji, na którą na chwilę popadł, ale mam nadzieję, że już z niej wyszedł.Przypomnijmy. Pan kapitan miał pisemny rozkaz zawierający trasę lotu: Warszawa - Symferopol na Ukrainie - Ganca w Azerbejdżanie. Po międzylądowaniu w Symferopolu, skąd zabrano Wiktora Juszczenkę, pan prezydent zażądał od pilota lotu bezpośrednio do Tbilisi. Pilot, rzecz prosta, odmówił. Wtedy pan prezydent zarzucił mu... lękliwość i zagroził, że po powrocie do kraju wprowadzimy porządek w tej sprawie.Gdyby to jeszcze cokolwiek znaczyło, można by napisać, że prezydent zachował się skandalicznie. Zwierzchnik Sił Zbrojnych nakłania pilota do złamania rozkazu - i jeszcze mu grozi! Tak to skomentował bezpośredni przełożony kapitana, ówczesny dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego płk Tomasz Pietrzak.Pilot podjął decyzję jedynie słuszną. Gdyby samowolnie zmienił zadanie i tym samym złamał rozkaz, który otrzymał, to byłby oskarżony o narażenie prezydenta na utratę życia. Ktoś wprowadza zamieszanie i próbuje zrobić z pilotów tchórzy. Ufajcie zdrowemu rozsądkowi, swojej wiedzy i doświadczeniu. To wy znacie lotnicze rzemiosło, wasi dysponenci niekoniecznie.Dlatego też nikt, poza panem prezydentem, nawet nie pomyślał o wszczęciu przeciw kapitanowi postępowania dyscyplinarnego. Jak powiedział minister Klich,Pilot postępujący zgodnie z procedurami powinien być raczej wzorem, aniżeli obiektem jakichkolwiek zarzutów. Pilot zachował się właściwie, dbając o bezpieczeństwo prezydenta RP i innych prezydentów i premiera. Pilot dostał mocne wsparcie szefa MON i kolegów.Nieugiętość kapitana wobec pogróżek rozgorączkowanej głowy państwa należy raczej podziwiać. Odznaczenie jest tu całkiem na miejscu. Inaczej niż upór prezydenta. Którego kapitan, nadaremnie, próbował przekonywać. Argumentami, zdawałoby się, ewidentnymi.Pilot tłumaczył jak komu dobremu, że nie ma łączności z lotniskiem w Tbilisi. Że nad Gruzją toczą się walki powietrzne. Że nie wiadomo, kto przestrzeń powietrzną kontroluje. Że nie wiadomo, czy lotnisko w Tbilisi w ogóle przyjmuje samoloty. I w jakim jest stanie. Że to wszystko jest szalenie niebezpieczne. Że całkiem realne jest ryzyko, że polski samolot - celowo bądź przypadkowo - może zostać strącony.Wszelako, nasz nieustraszony prezydent ryzyko miał za nic. I się obraził. Ale, przynajmniej, przeżył. Otóż odwagę od głupoty dzieli czasem cienka granica. Dobrze, że przynajmniej pan kapitan ją zauważył.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.