Byłżech, piłżech beer'y, żarłżech wuszty, i... dziwołżech się inkszym maszynom, co przyśmigały na imprę. Największy podziw i uznanie zyskały w mych bleszczatych eyes nie maszyny (te z silnikami, i te co kucajom jak sikajom) ale paru gości co dało się poznać z tyj najlepszyj strony. Ci co bydom planować jakesik imprezy na przyszłość, niech zadbajom o obecność na nich, takich tuzów jak:Radliński "Szwagier" z Hondą, co mo numer SWD - 40C5Czerwionkowy "Andrzej" z Yamahą ,co mo numer SRB - 62XRTyn pierwszy zrobił swoją maszyną (za frico) ze trzydzieści obrotów w koło boiska z dzieciarnią co aż piszczała z uciechy i w majtki popuszczała z wrażynio. Tyn drugi różnił się tylko tym, co tych obrotów zrobił trocha mienij.Mieć takich dwóch na zlocie czy festynie, a pewnikiem wszystko bydzie OK.