Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

NICO DRAG

Użytkownicy
  • Postów

    2 118
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NICO DRAG

  1. nio jasne tylko wiesz jakos cie nie spotkalm do tej pory ;P:P :x :roll: :roll: Nie bĂłj Âżaby :wink:SiĂŞ coÂś wymyÂśli :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  2. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    Oj i to aÂż za dobrze widaĂŚ
  3. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    No moÂże byĂŚ problem :wink:KudÂłaty to nie mĂłj przedziaÂł wagowy KudÂłaty ma 50kg a ja 100kg WiĂŞc to by byÂło niesprawiedliwe :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  4. NICO DRAG

    Brak tytułu, id 1980

    UWAGA :!: :!: :!:W zwi¹zku z tym, ¿e ka¿dy chce coœ innego w tym naszym filmie prace nad scenariuszem id¹ powoli :| Ale...Na otarcie ³ez przygotowa³em dla Was FORUMOW¥ wersjê MATRIXA Zaczynamy:Nico przeszed³ przez drzwi. Znajdowa³ siê teraz w d³ugim korytarzu pe³nym kolejnych drzwi. Mia³ na sobie sutannê, zaaar¹biste czarne okularki i zaaar¹biste ró¿owe glany. Na plecach przewieszone mia³ dwa Rocket Propelled Grenade. Naprzeciwko niego sta³ mê¿czyzna w nienagannie skrojonym garniturze i zaaar¹bistych czarnych okularach.- Nareszcie siê spotykamy, panie Kud³aty.- Nie nazywam siê Kud³aty. Nazywam siê Nico.Po tych s³owach doby³ dwóch RPG i zacz¹³ ostrzeliwaÌ nimi faceta z szybkoœci¹ karabinu maszynowego. Pociski fruwa³y w powietrzu, goœciu unika³ ich wszystkich z niesamowit¹ prêdkoœci¹, ³uski z pocisków rakietowych opada³y na pod³ogê w wielkich iloœciach. Nagle Nico poczu³ wibracjê w kieszeni. Nadal ostrzeliwuj¹c przeciwnika odebra³ nokie 3310.- Uciekaj stamt¹d! To jeden ze Œwiroof w kaskach ! Nikt z nimi jeszcze nie wygra³!- Ja spróbujê...- Jak chcesz. To ja lecê po popcorn.Widz¹c, ¿e jego broù jest bezu¿yteczna, odrzuci³ j¹, stan¹³ w pozycji obronnej i kiwn¹³ palcami u stopy. £ysy uœmiechn¹³ siê kpi¹co- Wielu przed tob¹ próbowa³o.- Ale ¿aden nie umia³ czegoœ takiego.Stan¹³ w lekkim rozkroku i wyda³ przejmuj¹cy okrzyk. W tej samej chwili jego postaÌ oblok³a dziwna jasnoœÌ, a w³osy nabra³y niesamowitych rozmiarów i niesamowitego, z³otego koloru. Tak¿e na g³owie. £ysy wyraŸnie siê zdziwi³.- A wiêc to nie bêdzie takie proste. Ale nie myœl, ¿e to koniec moich sztuczek.Po tych s³owach pstrykn¹³ palcami, a z wszystkich drzwi zaczê³y wychodziÌ jego klony. Ze wszystkich, poza jednymi. Ktoœ za nimi wyraŸnie nie móg³ sobie poradziÌ z ich otworzeniem, szarpa³ nerwowo klamk¹. Nico spojrza³ na tabliczkê na drzwiach- "Not available in beta" - pogrozi³ palcem.- Nie³adnie. Co na to CD-Projekt?£ysy uœmiechn¹³ siê drwi¹co.- Nic nie wiedz¹.Cieù zrozumienia przeszy³ g³owê Nico- Jesteœ £ysy.- Tak, a pokonanie ciebie przywróci mnie do ³ask.- W jaki sposób?- Nie wiem, nie ja piszê t¹ historyjkê.- Aha. W ka¿dym razie nie mogê tu traciÌ czasu, mam wa¿niejsze rzeczy na g³owie.Po czym usi³owa³ wzbiÌ siê w powietrze, ale mu siê nie uda³o. Zdziwi³ siê. Spojrza³ w dó³. Zrozumia³. Wygramoli³ siê ze stosu ³usek po pociskach rakietowych. Wzbi³ siê w powietrze i polecia³ w stronê zachodz¹cego s³oùca.Jeden z klonów £ysego podszed³ do £ysego.-Polecia³. I co teraz?-Nie wiem. Ogoli³byœ siê - popatrzy³ siê powoli dooko³a - Wszyscy byœcie siê ogolili.Nico wyl¹dowa³ i otrzepa³ siê z ptasich piór i odchodów. Rozgl¹dn¹³ siê. Tak jest, nie myli³ siê. Zielona Góra, okolice dworca PKS. Sta³ przed ostatnim barem mlecznym taniej obs³ugi o tajemniczo brzmi¹cej nazwie "TURYSTA". To tutaj przywiod³o go Przeznaczenie. Ko³o niego pod murem siedzia³a Beti.- Witaj, dobry panie.- Niczego nie dajê ¿ebrakom.- Nie jestem ¿ebrakiem, jestem Wyroczni¹ Beti. To do mnie powinieneœ siê zwróciÌ najpierw.- Nie s³ucham ¿adnych Wyroczni. Pod¹¿am za Przeznaczeniem.- Czym jest Przeznaczenie? Czy jest wa¿niejsze od czcigodnej Wyroczni?Nico wyj¹³ z kieszeni pomiêtolone czasopismo i poda³ Beti. Wziê³a je i przeczyta³a tytu³: "Przeznaczenie". Na ok³adce widnia³o parê zdaù: "UFO nad jeziorem Drawskim", "Pierwszy na œwiecie uczciwy prawnik", "Camilla Parker-Bowls zdradzi³a Karola" i jeszcze parê innych równie nieprawdopodobnych frazesów.- Ten szmat³awiec jest twoim przewodnikiem?- Zajrzyj na 10 stronê.- "Chcesz gor¹cego flirtu? Zadzwoù!".- Nie, to jednak nie ta, zobacz nastêpn¹.Na nastêpnej stronie widnia³a reklama kampanii reklamowej przeciw wstrzymaniu dop³at dla barów mlecznych. Na samym dole strony widnia³o zdanie: "Pod¹¿aj za bia³ym mlekiem!".- Zaiste, Przeznaczenie ciê tu przywiod³o.- No, mo¿esz je sobie zatrzymaÌ.Ju¿ mia³ zamiar wejœÌ do œrodka, gdy powstrzyma³ go jeszcze g³os Wyroczni Beti :- A po co ci taki idiotyczny strój?Nico spojrza³ na swoj¹ sutannê.- Nie wiem, nie ja piszê t¹ historyjkê.- Aha.Wszed³ do œrodka. To, co zobaczy³, kompletnie go zaskoczy³o. Pierogi za 1,47 z³. "Muszê tu czêœciej wpadaÌ" zanotowa³ w pamiêci. Drogê zablokowa³y mu cztery kobiety. Popatrzy³ na nie wszystkie. Szalonaanka, Zukisu, Pinki i Agatka_B. Najd³u¿ej zatrzyma³ wzrok na Szalonejance.- Co ona tu robi?Pozosta³e dziewczyny popatrzy³y na ni¹ z zazdroœci¹.- El General Saint nie wybaczy³by nam, gdybyœmy jej nie wziê³y.- Po co tu jesteœcie?- Dzia³amy z polecenia Ligi Feministek. Nie mog¹ znieœÌ, ¿e facet móg³by uratowaÌ œwiat.- Typowe. A wiêc musimy walczyÌ.Przez jakiœ czas wpatrywali siê sobie w oczy. Wreszcie Nico zaatakowa³. Szybko wyj¹³ zza pazuchy i rozwin¹³ naturalnej wielkoœci plakat Keeanu Reevesa. Szalonaanka, Zukisu i Agatka_B zemdla³y ze s³odkim westchnieniem na ustach. Tylko Krwawa Pinki twardo sta³a na posterunku.- To przez to, ¿e jesteœ wampirem?- To przez to, ¿e jestem lesbijk¹.Nico stan¹³ w pozycji Ciemiê¿onego Ch³opa PaùszczyŸnianego, kiwn¹³ na Krwaw¹ Pinki palcami. Pinki ruszy³a do ataku.15 sekund pó¿niej...Nico próbowa³ policzyÌ swoje koœci i jednoczeœnie wygramoliÌ siê ze stosu resztek umeblowania baru. W g³owie pêta³y mu siê myœli typu "... wiedziona czyst¹ ¿¹dz¹...", "...przera¿aj¹co piêkna ...", "...faceci czo³gaj¹ siê u jej stóp...". Pinki stanê³a nad nim- Wygra³aœ. Czemu mnie nie zabijesz?- G³upcze, nie jestem tu po to, ¿eby ciê zabiÌ, tylko ostrzec.- Przed kim?- Przed tob¹. Nie mo¿esz ratowaÌ œwiata w tych kretyùskich ró¿owych glanach.Nico spojrza³ na swoje rózowe glany.- To prezent od dziewczyny z okazji inicjacji.- Inicjacji?- Powiedzia³em inicjacji? Mia³em na myœli urodziny.- W ka¿dym razie nie mo¿esz tego robiÌ. To by siê skoùczy³o katastrofalnie.- Dla kogo?- G³ównie dla producenta, bo nikt by nie poszed³by na film.- No tak.Pinkiodwróci³a siê i wolno zmierza³a do drzwi.- Zaczekaj! Co teraz z tob¹ bêdzie?- Ja? Idê zabijaÌ faszystów.- Faszystów? Mamy XXI wiek!- Powiedz to tym moœkom z Samoobrony Po tych s³owach wysz³a, ponêtnie krêc¹c pupci¹.Nico wsta³. Wiedzia³ ju¿, ¿e Przeznaczenie przywiod³o go tu, aby zmieni³ obuwie. I wiedzia³ te¿, gdzie skieruje swoje nastêpne kroki.Wyszed³ z baru zagryzaj¹c ciasteczko. Wyrocznia Beti spojrza³a na niego krytycznym okiem.- No. I co teraz? - zapyta³a.- To ty jesteœ wyroczni¹...- U¿ebra³am 1.33 z³, idê do Biedronki, maj¹ promocjê na bronki - odar³a rymuj¹c z lekka.Jakie to szczêœcie ¿e Biedronka jest tak blisko. Nico nie musia³ nawet wzbijaÌ siê w powietrze ¿eby do niej dotrzeÌ. Bardzo tego nie lubi³, psu³a siê wtedy jego fryzura.Wszed³ do œrodka. Podszed³ do niego stra¿nik Bogas.- Proszê po³o¿yÌ na tacy wszystkie metalowe przedmioty.Nico po³o¿y³ na tacy zegarek, bransoletkê, kolczyki, zegarek z drugiej rêki, zapinkê od krawata, klamrê z paska, Ìwieki z tego¿ paska, papieroœnicê, obro¿ê pieska, parê œredniowiecznych monet, blaszan¹ ³y¿kê, saperkê, portfel (tez nie wiem po co...), piercing z pêpka, sygnet, Jedyny Pierœcieù, diadem królowej Jadwigi, puszkê Domaluxu, swój kaganiec, klucz "osiemnastkê", zestaw wytrychów, specjaln¹, hmmm... bieliznê, Barret M82...- Chwileczkê. Ma pan na to pozwolenie?- Nie.- No to musimy walczyÌ.Nico z rezygnacj¹ spojrza³ w górê.- Sam widzisz, próbowa³em.B³yskawicznym ciosem z p³askiej d³oni odrzuci³ od siebie stra¿nika Bogasa, pozbawiaj¹c go ¿ycia. B³yskawicznie wyj¹³ dwie spluwy, b³yskawicznie za³atwi³ resztê stra¿ników. "Cholera, dobry jestem", pomyœla³ b³yskawicznie.Przeszed³ do du¿ego hallu. Nagle nie wiadomo sk¹d pojawili siê ¿o³nierze "GROMu". Nico w ostatniej chwili uskoczy³ za betonowy filar. Ch³opaki z GROMu ostrzelali wszystko dooko³a, a¿ skoùczy³a im siê amunicja w magazynkach. Ten moment wykorzysta³ nasz bohater. Czas zwolni³, Nico wyskoczy³ zza filaru. W tej samej chwili wszyscy, którzy zd¹¿yli prze³adowaÌ swoj¹ broù, zaczêli do niego strzelaÌ. Nico widzia³ tylko, jak przeraŸliwie wolno lecia³y w jego kierunku kule. W nastêpnej sekundzie zosta³ przedziurawiony jak sito, jego krew by³a dos³ownie wszêdzie, a do tej pory nikt nie wie, gdzie jest jego jelito. Jeszcze upada³, kiedy zacz¹³ myœleÌ, "co zrobi³em nie tak?" Le¿a³ na ziemi w ka³u¿y krwi. Nagle w jego g³owie zabrzmia³ s³odki g³os Mroofeczka.- Wstawaj, dupku! Jesteœ Wybraùcem, masz uratowaÌ œwiat!- Jakim cudem s³yszê twój g³os?- Nie wiem, nie ja piszê t¹ historyjkê.- Aha.Nico wsta³. Zdezorientowani ¿o³nierze znów zaczêli do niego strzelaÌ. Tym razem jednak Nico uniós³ rêkê i zatrzyma³ wszystkie naboje, granaty, pociski rakietowe, garnki i pestki od jab³ek, jakie lecia³y w jego kierunku...[ - Pestki od jab³ek tak¿e? ][ - Tak Jasiu, nawet pestki. Ale nie przerywaj mi, bo znów stracê w¹tek. ][ - Dobrze dziadku - Jasiu zamilk³, ale wewn¹trz siebie wci¹¿ nie móg³ uwierzyÌ, ¿e ktoœ mo¿e zatrzymaÌ wystrzelon¹ wprawnymi palcami pestkê od jab³ka. ]Chwilê póŸniej wszyscy GROMowcy le¿eli martwi na pod³odze. W kieszeni Nico znów zawibrowa³a Nokia 3310.- Drugie piêtro, dzia³ obuwniczy. Szybko!Ruszy³ pêdem przed siebie. Straci³ równowagê na le¿¹cych na ziemi pociskach i bardzo boleœnie wyr¿n¹³ o pod³ogê.Wjecha³ na górê ruchomymi schodami. To co tam zobaczy³, bardzo go zaskoczy³o. Korytarzami przechadza³ siê £ysy, wyraŸnie czegoœ wypatruj¹c.- Tylko w samo po³udnie, a ty co tu robisz?- Ja? Dobieram sobie p³ytki do ³azienki.- Kurwa, ja to mam pecha. No to teraz musimy walczyÌ.- Ano, chyba tak.Przez sekundê wpatrywali siê sobie w oczy. W nastêpnej sekundzie jednoczeœnie dobyli swoich mieczy œwietlnych. Zawirowali w œmiertelnym taùcu, miecze z charakterystycznym dŸwiêkiem œmiga³y w powietrzu. Kiedy ktoœ zdobywa³ przewagê i ju¿, ju¿ mia³ zadaÌ decyduj¹cy cios, przeciwnikowi jakimœ dziwnym zbiegiem okolicznoœci udawa³o siê go unikn¹Ì. Walka siê przeci¹ga³a. W pewnym momencie obaj przystanêli i ciê¿ko ³apali oddech. Pierwszy odezwa³ siê £ysy- Muszê ci coœ powiedzieÌ. Jestem twoim...W tej chwili zala³a Nico niesamowita fala wœciek³oœci, nad któr¹ nie potrafi³ zapanowaÌ. Momentalnie zada³ cios, który £ysy odpar³. Ale nie mia³ ju¿ szans odeprzeÌ nastêpnego, który zosta³ zadany z nieprawdopodobn¹ prêdkoœci¹. Miecz przeci¹³ go wzd³u¿.- He is the One - zdo³a³ jeszcze tylko wyszeptaÌ i osun¹³ siê martwy na pod³ogê.- Pope³ni³eœ b³¹d. Ten moment by³ parodiowany zbyt wiele razy, bym móg³ to znieœÌ.Sta³ teraz samotny i zwyciêski przed dzia³em obuwniczym. Drzwi obleka³a cudowna jasnoœÌ. Nico otworzy³ je i da³ siê porwaÌ jasnoœci. Zanim ca³e jego jestestwo wype³ni³a b³oga przyjemnoœÌ, zd¹¿y³ jeszcze zobaczyÌ JE.Zmiana ujêcia. Kamera ukazuje teraz wejœcie do Biedronki, w tle leci "Wake Up". Z budynku wolno wychodzi Nico. Zatrzymuje siê i rozgl¹da. Ma na sobie sutannê, zaaaar¹biste czarne okulary i zaaaaar¹biste CZARNE glany. Wszystko by³o tak jak trzeba, móg³ ju¿ uratowaÌ œwiat. Pozostawa³o tylko pytanie - przed czym?- Mówi³eœ, ¿e wjechanie na autostradê to samobójstwo.- Obym siê myli³...Œciêli zakrêt rozwalaj¹c barierkê. Wjechali na autostradê pe³n¹ samochodów. Policja ca³y czas siedzia³a im na ogonie.- Trzymaj siê!Nico gwa³townie szarpn¹³ kierownic¹, obróci³ samochód o 180 stopni i jecha³ teraz pod pr¹d. Policjanci zdecydowanie nie dawali sobie teraz rady. Nico te¿. Na szczêœcie wszystkie pojazdy zje¿d¿a³y im z drogi. Za nimi ci¹gnê³a siê prawdziwa feeria eksplozji i rozbitych samochodów.- Ta ciê¿arówka chyba nie ma zamiaru zjechaÌ nam z drogi.- Zjedzie, zobaczysz.Jechali na siebie bardzo szybko, byli coraz bli¿ej, ale ¿aden pojazd najwyraŸniej nie mia³ zamiaru zwolniÌ. Kiedy by³o ju¿ za póŸno, ¿eby cokolwiek przeciwdzia³aÌ, Nico zobaczy³, ¿e za kierownica TIRa siedzi jeden z klonoof £ysego. Ciê¿arówka dos³ownie roznios³a na strzêpy sportowe Alfa Romeo.Do Nico i Mroofeczka podszed³ od ty³u Allanon.- Mówi³em wam, ¿ebyœcie nie spêdzali tyle czasy przed komputerem.- Dobra, i tak nie mogê zaliczyÌ tej trasy.Allanon zdegustowany poci¹gn¹³ nosem.- Odœwie¿ siê trochê, a potem oboje do mojego gabinetu.Allanon rozsiad³ siê w obszernym fotelu, naprzeciw niego na kuchennych taboretach siedzieli Nico i Mroofeczka.- A wiêc, mamy problem.- Problemy to nasza specjalnoœÌ - odpar³ Nico. Allanon popatrzy³ na niego spode ³ba.- Zamknij pysk jak do mnie mówisz. Otó¿, widzicie, skoùczy³y nam siê pigu³ki...Mroofeczka szybko zajrza³a do torebki.- Trochê jeszcze zosta³o.- Nie te! Skoùczy³y siê te czerwone i niebieskie...Nico panicznie zerkn¹³ do kieszeni.- Parê niebieskich jeszcze zosta³o - powiedzia³ z ulg¹.- Cholera, z kim ja muszê pracowaÌ. Chodzi mi o te pigu³ki, które da³em Neo w pierwszej czêœci filmu.- Aaaaa... - odg³os zrozumienia wydoby³ siê z ust obojga.- A bez tych pigu³ek nie wyzwolimy nastêpnych ludzi, a tym samym nie uratujemy œwiata.Nico zafrasowa³ siê.- A w³aœciwie to przed czym?Allanon b³yskawicznie siêgn¹³ po paczkê "Rodzinnych"- Chcesz wafelka?- Mniejsza z tym...- Dobra, wchodzicie do Matrixa i nie wracaÌ mi tu bez tych cholernych pigu³ek!Stali w samym centrum rynku w Szczecinie i zastanawiali siê co robiÌ.- Dobra, co robimy?- Mam jeden niezast¹piony sposób na takie okazje.Podszed³ do stoiska z pras¹ brukow¹ i zakupi³ najnowszy numer "Przeznaczenia". D³ugo wertowa³ kolejne strony. Za d³ugo jak na gust Mroofeczka.- No i co takiego wyczyta³eœ?- Wiedzia³aœ, ¿e Adam Ma³ysz mia³ romans?- Cholera Nico, mamy zadanie do wykonania!- Wiem, wiem. Nie wiem co siê dzieje, ale Przeznaczenie mnie zawiod³o. Po raz pierwszy. Chyba siê starzejê...- Dobra, teraz zrobimy to po mojemu."Mieszko II", jednostka na której s³u¿y Nico. Do Allanona podszed³ Mauzer.- Jak twoja g³owa?- Dziêkujê, dobrze. Co robisz?- Czytam listy naszych fanów. Niektóre s¹ ca³kiem ciekawe. Na przyk³ad tutaj jakiœ purysta pisze: "Po awanturze w hallu Biedronki Nico by³ dziurawy jak sito, a gdy wjecha³ na drugie piêtro jego sutanna by³a nienaruszona. Jak to wyjaœnicie?"- No w³asnie, jak to wyjaœnisz?- Chcesz wafelka?- Albo tu: "Wiem gdzie jest jelito Nico..."- Na pewno znów jakiœ oszust, wyrzuÌ to od razu.- Ten te¿ jest ciekawy: "W zwi¹zku z notorycznym niep³aceniem op³at za wodê, zdecydowaliœmy siê odci¹Ì paùstwu dostêp do niej. ¯yczymy mi³ego dnia."Popatrzyli na siebie nawzajem.- Kto wzi¹³ na siebie rachunki za wodê?Allanon wygl¹da³ na naprawdê za³amanego.- Nico... Dlaczego ja go jeszcze nie wywali³em na zbity ryj?- Nie wiem, nie ja piszê t¹ historyjkê.- Aha.Nico i Mroofeczka wyszli ze sklepu spo¿ywczego.- Ty pierwszy.- Nie, ty pierwsza.- Nie, ty zrób to pierwszy.- Nie, ty pierwsza.- Nalegam abyœ jednak ty zrobi³ to pierwszy.- Nie, ty pierwsza.- Zrób to do cholery, zanim siê naprawdê zdenerwujê!!!- Dobra, po co te nerwy, wystarczy³o powiedzieÌ. Przygotuj siê.Wyj¹³ z kieszeni butelkê Tymbarku i dr¿¹c¹ rêk¹ otworzy³. Przeczyta³ napis na kapslu: "Mo¿e dziœ ci siê uda!"- No, to nastraja pozytywnie!- Ale nie mówi, co powinniœmy zrobiÌ. Teraz ja.Mroofeczka denerwuj¹co wolno otwiera³a swojego Tymbarka. Nico i przypadkowi przechodnie niecierpliwie czekali a¿ siê odezwie.- "Dziœ nie powinieneœ próbowaÌ!"- Cholera!- Nie wiem co siê sta³o! Przecie¿ zawsze dzia³a³o...- Wyczuwam w tym udzia³ £ysego.- No. I co teraz?Jakie to szczêœcie, ¿e Biedronka jest tak blisko. Mroofeczka zaoferowa³a, ¿e wejdzie do œrodka sama, wiêc Nico w oczekiwaniu na ni¹ zapali³ papierosa. Zaci¹gn¹³ siê, odwróci³ i ...zdêbia³. W jego stronê powoli zmierza³ £ysy. "Jasna cholera, znowu trzeba walczyÌ!"£ysy zatrzyma³ siê parê metrów przed Nicusiem.- Niech pan zgasi tego papierosa.- S³ucham?- Tu nie wolno paliÌ. Poza tym palenie powoduje raka i choroby serca.- Eeee... A, tak tak, ju¿, ju¿ go gaszê.- A jak¹ mam gwarancjê, ¿e pan tego nie powtórzy?- Bo... Bo ja tak w ogóle to nie palê, tylko tak teraz, na potrzeby tego gagu.- To dobrze. Bo widzi pan, ja mam du¿o pracy. Gdzieœ tu krêc¹ siê niebezpieczni buntownicy, a ja muszê ich powstrzymaÌ. Nie mogê zwracaÌ uwagi ka¿demu napotkanemu palaczowi.- No jasne.- Muszê byÌ czujny, mieÌ nosa na wszystkie podejrzane rzeczy, nic nie mo¿e umkn¹Ì moim bystrym oczom, ¿aden szczegó³ omin¹Ì dzia³aj¹cego na najwy¿szych obrotach instynktu.- Aha.- Dobra, to ja lecê, i proszê pamiêtaÌ, co pan obieca³.Powoli odszed³, a Nico z ulg¹ odetchn¹³. "No, niewiele brakowa³o" - pomyœla³ - "Przynajmniej raz minister zdrowia siê nie myli³ - palenie szkodzi. A tak w ogóle to powinni tych klonoof £ysego zapgrejdowaÌ..." Przerwa³ te wewnêtrzne rozwa¿ania, bo z marketu wysz³a Mroofeczka, ci¹gn¹c za sob¹ trzy wy³adowane po brzegi wózki.- Mia³aœ tylko kupiÌ pigu³ki.- Wiem, ale te promocje...Podszed³ do nich jakiœ drobny ch³opaczyna.- Mogê odwieŸÌ pani wózki?- Jasne.- A masz chocia¿ te pigu³ki? - spyta³ Nico.- By³y tylko czerwone.Nico zafrasowa³ siê.Allanon wprowadzi³ do pomieszczenia kolejnego Kandydata do Wyzwolenia.- Tu s¹ dwie pigu³ki. We¿ czerwon¹, a obudzisz siê jutro we w³asnym ³ó¿ku i uwierzysz w co zechcesz. WeŸ niebiesk¹, a poka¿ê ci, co skrywa królicza nora.Mroofeczka, asystuj¹ca przy wyzwoleniu, popatrzy³a na niego ironicznie.- Móg³byœ opracowaÌ jakieœ nowe teksty.- Pilnuj aparatury.Kandydat do Wyzwolenia waha³ siê krótko. Siêgn¹³ po niebiesk¹ pigu³kê.- Usi¹dŸ na tamtym krzeœle.Wsta³, i w tym momencie sta³o siê z nim coœ dziwnego. Znów poczu³ siê jak piêtnastolatek. Mroofeczka spojrza³a na niego z szelmowskim uœmiechem.- A¿ tak na ciebie dzia³am, skarbie?Allanon zrozumia³ w jednej chwili.- NICOOOOOOOOO!!!!!!Mroofeczka siedzia³a na wspania³ym, czarnym, sportowym Ducati c500 i pali³a gumê. Po paru minutach dosz³a do wniosku, ¿e gumê lepiej ¿uÌ. Wyplu³a niedopa³ek "Hubby-Bubby" i z piskiem opon ruszy³a do przodu. Rozpêdzi³a siê do maksymalnej szybkoœci. Zatrzyma³a siê i przepuœci³a staruszkê na przejœciu dla pieszych. Ponownie rozpêdzi³a siê do maksymalnej szybkoœci. Dojecha³a do krawêdzi wie¿owca i wykorzystuj¹c si³ê rozpêdu wskoczy³a na s¹siedni budynek- Jestem - rzuci³a nerwowo do s³uchawki.Motocykl wjecha³ do szybu wentylacyjnego i w tej chwili zgromadzone w nim ³adunki wybuchowe wybuch³y, otwieraj¹c drogê do œrodka. Mroofeczka zrobi³a piruet, gwiazdê, salto w powietrzu, potrójny axel i wskoczy³a do powsta³ego otworu. Wsta³a i rozejrza³a siê. To, po co tu przysz³a, sta³o na postumencie, a otacza³a go istna pajêczyna czerwonych laserów alarmowych. Mroofeczka jednak nie przejê³a siê, wiedzia³a jak omijaÌ takie zabezpieczenia.Odetchnê³a i zaczê³a siê koncentrowaÌ. Po chwili zaczê³a taùczyÌ salsê posuwaj¹c siê ca³y czas w stronê postumentu, omijaj¹c wszystkie lasery dos³ownie o milimetry. W koùcu dosta³a siê na miejsce. Siêgne³a po stoj¹c¹ na postumencie puszkê Mountain Dew i wypi³a z b³og¹ satysfakcj¹.- Nie pijcie tego w domu.Drzwi wyjœciowe z pomieszczenia otworzy³y siê z hukiem i stan¹³ w nich jeden z klonoof £ysego. Mroofeczka wyjê³a dwa pistolety i ostrzeliwuj¹c £ysego pobieg³a ku oknu.£ysy nie pozostawa³ d³u¿ny, równie¿ strzela³ i równie¿ bieg³. Mroofeczka dobieg³a do okna i wyskoczy³a przez nie rozbijaj¹c szybê. Tu¿ za ni¹ wyskoczy³ £ysy. Czas zwolni³. Spadali w dó³ oddaleni od siebie o 43 centymetry, spluwy miêli wycelowane prosto w twarz przeciwnika. Naboje przelatywa³y jakieœ 2 metry od ich g³ów. W koùcu skoùczy³a im siê amunicja. Prze³adowali broù i ponownie rozpoczêli ostrza³. Znów skoùczy³a im siê amunicja. Znów zaczêli prze³adowywaÌ broù.- Jak d³ugo jeszcze bêdziemy spadaÌ? - spyta³ wyraŸnie poirytowany £ysy.- Nie wiem, nie ja piszê t¹ historyjkê.- Aha. Wy³¹czcie ten cholerny zwolniony czas!Gdy tylko wypowiedzia³ te s³owa czas wróci³ do normalnego biegu i oboje z ogromn¹ szybkoœci¹ runêli w dó³.-Dziêkujê bardzo.G³êboko w kopalniach Morii Dru¿yna Pierœcienia walczy³a z hord¹ goblinów. Nagle w og³uszaj¹cym trzasku przez sufit wpad³y dwie postaci: kobieta w obcis³ym czarnym kombinezonie i mê¿czyzna w nienagannie skrojonym garniturze. Wszyscy przerwali walkê i w os³upieniu patrzyli na nowo przyby³ych. Ci z trudem wstali i powoli otrzepywali siê z kurzu. Podszed³ do nich Gandalf.- £adnie to tak wpadaÌ bez uprzedzenia i przeszkadaÌ w walce?- Tak, co to ma znaczyÌ, zupe³ny brak dobrych manier - popar³ go Gimli i g³oœno bekn¹³.- Dobra, jesteœmy tu przypadkiem i ju¿ spadamy, po co siê tak unosiÌ? - £ysy usi³owa³ za³agodziÌ sytuacjê.- Tak, to potraficie doskonale, spadaÌ co?- Nie bêdê tego wiêcej znosi³. Mroofeczka, wychodzimy.- A jak ju¿ pokonasz armiê ciemnoœci, bêdziesz mia³ wolny wieczór? - Mroofeczka klei³a siê do Aragorna.- Mroofeczka!!!- Dobra, dobra, powinieneœ siê czasem wyluzowaÌ. Od³o¿ymy to na kiedy indziej - Pos³a³a Stra¿nikowi promienny uœmiech i razem z £ysym opuœci³a jaskinie.- Na czym to ja...? - zastanawia³ siê zamyœlony Aragorn. Jeden z goblinów nieœmia³o uniós³ rêkê.- Mia³eœ mi uci¹Ì g³owê.- A tak, dziêkujê.Zamaszystym ciosem miecza pozbawi³ goblina g³owy.Tymczasem na "Mieszku II"...Mauzer uk³ada³ pasjansa w swoim pokoju. Nagle do pokoju wpad³ zadyszany Allanon.Mauzer drgn¹³, przez co z rêkawów i nogawek wypad³o mu masê kart. Allanon spojrza³ na niego ze zdziwieniem.- Uk³adasz pasjansa i oszukujesz?- No, bo jeszcze nigdy mi siê nie uda³o, i myœla³em ¿e...- Niewa¿ne, gdzie Nico ?- Ostatnio wywali³eœ go na zbity pysk.- No tak, ale plan by³ taki, ¿e wraca i b³aga mnie na kolanach o ponowne przyjêcie. Zreszt¹ dlaczego jeszcze tego nie zrobi³?- Dosta³ anga¿ w Deus Ex 2.- Fatalnie, przecie¿ jest Wybraùcem, potrzebujemy go.- A o co chodzi?- Mroofeczka ma k³opoty. Muszê znaleŸÌ Nico i przekonaÌ go, ¿eby wróci³. Ty przyszykuj nam jakiœ odpowiedni sprzêt.- Dobra.Mroofeczka by³a przywi¹zana do krzes³a, naprzeciw niej przechadza³ siê tam i z powrotem £ysy.- A wiêc, bêdziesz mówiÌ?- Nie - powiedzia³a Mroofeczka maœlanym g³osem i baaaardzoooo poooowooooliiii zaaaa³oooo¿yyyy³aaaa noooogêêêê naaaa nooogêêêê. £ysy nawet nie prze³kn¹³ œlinki.- Te twoje gestapowskie numery nie robi¹ na mnie wra¿enia. Jak nie chcesz mówiÌ po dobroci, to my mamy odpowiednie sposoby, ¿eby ciê zmusiÌ.- Ciekawa jestem, jakie?£ysy zaœmia³ siê ironicznie i pstrykn¹³ palcami. Do pokoju wszed³ drugi £ysy z magnetofonem. Wcisn¹³ play. Z g³oœników polecia³ jeden z przebojów Ich Troje, œpiewany przez Stachurskyego i zmiksowany przez DJ Bobo. Mroofeczka nie mog³a tego d³ugo wytrzymaÌ.- Dobra, wszystko powiem!- Grzeczna dziewczynka. A wiêc mów: ile par rozp³odowych bobrów znajdowa³o siê na terenie delty Wis³y na prze³omie lat 1976-1977?- Co to za idiotyczne pytanie?- Nikt ciê nie pyta³ o zdanie, masz po prostu odpowiadaÌ!- A sk¹d mam wiedzieÌ ile par rozp³odowych bobrów znajdowa³o siê na terenie delty Wis³y na prze³omie lat 1976-1977?- A wiêc jednak nie chcesz wspó³pracowaÌ? W takim razie poniesiesz straszne konsekwencje.Przed oknem zatrzyma³ siê helikopter z Allanonem za sterami i Nico za dzia³kiem obrotowym. Nico bez chwili zastanowienia rozpocz¹³ ostrza³. Dzia³ko plu³o pociskami i obraca³o siê z ogromn¹ szybkoœci¹. Szyby okna rozsypa³y siê w drobny mak. W dole przechodnie chronili siê parasolami przed spadaj¹cymi ³uskami. Œciany budynku równie¿ nie wytrzymywa³y ostrza³u, wszystko zaczê³o siê rozpadaÌ. Nico strzela³ dalej. Budynek zacz¹³ siê waliÌ, ale zanim wszystko rozsypa³o siê w drobny py³, coœ zd¹¿y³o jeszcze wybuchn¹Ì. To by³ zaiste piêkny widok, Nico strzelaj¹cy bez opamiêtania z dzia³ka i wal¹cy siê wœród wybuchów budynek. Nagle Allanona tknê³o jakieœ z³e przeczucie. Rozgl¹dn¹³ siê dooko³a.- Cholera, Nico, to nie ten budynek!- Co? - huk nieco przytêpi³ jego s³uch.- To nie ten budynek do jasnej cholery!- Ale jak to mo¿liwe?- Nie wiem, ca³y czas lecia³em jak mi kaza³eœ.Nico popatrzy³ na swoj¹ mapê i obróci³ j¹ do góry nogami.- A, to dlatego, teraz jest dobrze. No, to lecimy uratowaÌ Mroofeczka.Mroofeczka cierpia³a straszne katusze, widz¹c jak £ysy usi³uje poprawnie nakryÌ stó³.Jej kobiecy zmys³ estetyki nie móg³ tego wytrzymaÌ.- Nie macie serca... - wyszepta³a resztk¹ si³.- Pewnie ¿e nie mamy, jesteœmy maszynami.Nagle oœlepi³o ich dziwne œwiat³o, na moment stracili wzrok. Gdy go odzyskali, przed nimi sta³a piêkna, czarna klacz. Siedzia³a na niej m³oda, drobna dziewczyna o bardzo jasnych, opadaj¹cych na ramiona w³osach. Jej twarz szpeci³a brzydka blizna, na plecach mia³a przewieszony miecz. Rozejrza³a siê dooko³a, popatrzy³a na miejski zgie³k, na przeje¿d¿aj¹ce za oknem samochody, na przelatuj¹ce na niebie amerykaùskie odrzutowce lec¹ce gdzieœ na Bliski Wschód. Popatrzy³a na to wszystko, poklepa³a klacz po grzywie i powiedzia³a do niej:- Nie, Kelpie. To na pewno nie tutaj.I zniknê³a w takim samym œwietle jak poprzednio. £ysy popatrzy³ na Mroofeczka.- Co to by³o?- A sk¹d mam wiedzieÌ?Nagle pod okno podlecia³ helikopter z Allanonem i Nico. Nico wyj¹³ zza siedzenia karabin snajperski i jednym, celnym strza³em za³atwi³ £ysego.- Widzisz, mówi³em ¿e tak bêdzie lepiej - Allanon nie kry³ zadowolenia.- Wstawaj Mroofeczka. Wstawaj wstawaj wstawaj!Mroofeczka znalaz³a w sobie jescze doœÌ si³y, aby wyswobodziÌ siê z wiêzów. Powoli, s³aniaj¹c siê na nogach bieg³a do okna.- Nie da rady - powiedzia³ Allanon.- Da, da.- Chyba jednak nie da, nie powinieneœ jej pomóc?- A niby jak mia³bym jej pomóc? WyskoczyÌ na spotkanie przywi¹zany do helikoptera?Mroofeczka dobieg³a do okna i skoczy³a. Trzeba przyznaÌ, ¿e prawie siê jej uda³o... Runê³a w dó³.- Aaaaa!!! - Nico nie kry³ zdenerwowania. Allanon nerwowo biega³ w kó³ko.- Co robiÌ, co robiÌ... - nagle coœ mu wpad³o do g³owy. - Zaraz, czy ty nie potrafisz lataÌ?- Ano, rzeczywiœcie.Nico spikowa³ za Mroofeczka. Ju¿, ju¿ prawie j¹ z³apa³... Nagle k¹tem oka dostrzeg³ coœ na witrynie sklepowej. Zatrzyma³ siê i popatrzy³. Patrzy³ jeszcze przez chwilê smutnym wzrokiem i... rozp³aka³ siê jak dziecko. Telefon na kartê za 149 z³...Mroofeczka widzia³a jak ziemia zbli¿a siê coraz bli¿ej. Zamknê³a oczy w oczekiwaniu na bolesne uderzenie. Nagle poczu³a, ¿e ktoœ j¹ ³apie. Otworzy³a oczy i zobaczy³a dziwnego goœcia w kretyùskim niebieskim kostiumie z czerwon¹ peleryn¹.- Nic pani nie jest?- Nie dziêkujê, choÌ ma³o brakowa³o.- Tak. Nastêpnym razem proszê bardziej uwa¿aÌ.Postawi³ j¹ na ziemi i polecia³ w stronê zachodz¹cego s³oùca. Obok niej wyl¹dowa³ Nico i popatrzy³ za dziwnym przybyszem.- Phi, ja latam szybciej.- Ale ty mnie nie z³apa³eœ.Nico z za¿enowaniem spojrza³ na Mroofeczka.- Wiesz, ja, ja muszê ci coœ wyznaÌ...- A wiêc mów.- Ja, no bo...wiesz, hmmm. To ja piszê t¹ historyjkê... - przemóg³ siê wreszcie.- Aha.- Co?!- Eee... znaczy siê... Ale dlaczego umieœci³eœ siebie jako g³ówn¹ postaÌ?- No bo zawsze chcia³em mieÌ pieska i...- Co wy tam jeszcze robicie? WchodŸcie na pok³ad i lecimy do domu! - z góry da³o siê s³yszeÌ g³os Allanona.Chwilê pó¿niej wszyscy siedzieli na pok³adzie œmig³owca. Allanon wyj¹³ nokie 7650 (w koùcu by³ szefem, nie?...) i wykrêci³ numer.- Mauzer, zabierz nas st¹d.- Dobra. LeÌcie na Dworzec G³ówny, tam s¹ budki telefoniczne.Nico pytaj¹co spojrza³ na Mroofeczka.- Naprawili je?- Zrozumia³em, lecimy.Nagle coœ zaczê³o szwankowaÌ, silniki bardzo szybko traci³y moc, a helikopter wysokoœÌ. Allanon zaniepokojony obejrza³ wszystkie wskaŸniki.- Nico, nape³ni³eœ zbiorniki z paliwem?- Eeee, a ja to mia³em zrobiÌ?- Cholera, jak to mo¿liwe, ¿e to ty jesteœ Wybraùcem?- Nie wiem, Mroofeczka mi to kiedyœ powiedzia³a.Œmig³owiec coraz szybciej spada³ w dó³.- Wyskakujcie, szybko!Allanon skierowa³ jeszcze helikopter nad jeden z budynków. Mroofeczka i Nico wyskoczyli, ale Allanon nie mia³ ju¿ szans.- ¯egnaj, okrutny œwiecie! Ju¿ nigdy nie bêdê mia³ w³osów jak Jimi Hendrix. Nico sta³ na dachu wie¿owca i patrzy³ jak œmig³owiec znika mu z oczu.- Allanon...Zobaczy³, ¿e trzyma linê, która przywi¹zana by³a do œmig³owca. Zdecydowa³ siê w jednej chwili. Owin¹³ j¹ sobie wokó³ rêki. Poczu³ silne szarpniêcie. Ciê¿ar helikoptera by³ ogromny, Nico jecha³ na plecach, ci¹gniêty po chropowatej powierzchni dachu. Jedyn¹ nadziej¹ by³ gzyms, o który móg³ siê zatrzymaÌ. Tak te¿ siê sta³o. Odbi³ siê od gzymsu i stan¹³ na nim, trzymaj¹c helikopter. Wytrzyma³ tak ÌwierÌ sekundy i z krzykiem run¹³ w dó³, ci¹gniêty przez œmig³owiec.Mroofeczka wesz³a do windy. Ostro¿nie wcisnê³a guzik i oczekiwa³a, a¿ osi¹gnie upragnione piêtro. Na szczêœcie przez ca³¹ drogê na górê nic z³ego siê nie sta³o. "Na razie idzie dobrze", pomyœla³a. Poprawi³a ma³y pakunek, który trzyma³a pod pach¹.Drzwi windy otworzy³y siê. Mroofeczka wysz³a. Stara³a siê nie zwracaÌ uwagi cz³onków personelu w seledynowych uniformach. W koùcu dosz³a do odpowiednich drzwi. Otworzy³a je. W œrodku, na dwóch kozetkach zabanda¿owani jak mumie le¿eli Nico i Allanon.- No, nareszcie. Przynios³aœ te czekoladki? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  5. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    =) => KudÂłaty => NicoA teraz => :krzeselko: BUAHAHAHAHAHA WygraÂłem 8) Agatka jesteÂś moja :wink: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  6. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    Nie chyba, tylko napewno W³asnie dosta³em opiernicz na GG Ale jush chyba dobrze, bo w shoutboxie Agatka wyzna³a mi mi³oœÌ :wink: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  7. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  8. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    Kurde tak naginaÂłem, Âże wrotki mi siem zapaliÂły A na dodatek musiaÂłem siĂŞ wrĂłciĂŚ, bo adresu nie podaÂłaÂś LubiĂŞ trĂłjkÂąciki, ale w innej konfiguracji Kobieta + NICO + Kobieta ^^ :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  9. NICO DRAG

    Brak tytułu, id 1980

    ZaÂłatwione :wink:Buzi siĂŞ naleÂży Zrobimy pornola dreszczowca Madzia bedzie demonicznÂą kobietÂą :wink: Wcale nie opierdziela Chcecie dobry film czy tandetnÂą szmirĂŞ typu Ania z zielonego wzgĂłrza :?: Ruskim to co innego sprzedajĂŞ :wink: No chociaÂż jedna osoba we mnie wierzy :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  10. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    KudÂłaty, ale Agatka i tak woli mnie :wink: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  11. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    Wiesz co :?:Do Cze-wy daleko nie mam, wiĂŞc pale trampki i zaraz bĂŞdĂŞ u Ciebie :wink:I sam sprawdzĂŞ czy masz tego siusiaka czy nie ^^ :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  12. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    Zdecydowanie wolaÂłbym, ÂżebyÂś nie miaÂła siusiaka Na wszelki wypadek zapodaj mi na majla swojÂą fotkĂŞ po golasku :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  13. DziĂŞkujĂŞ :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  14. PojeÂździmy :?: :wink: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  15. NICO DRAG

    zmiana osobowosci

    Ja tesh bede sprawdzaÂł
  16. Znoof mam Ci nakopaĂŚ do dupy :?: A poza tym to pokaÂż mi jednego normalnego na tym 4UM Tu same Âświry sÂą :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  17. NICO DRAG

    Policaj na moto

    Mocne 8)Ale im natÂłukÂłem :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  18. Kurde nagle Wszyscy to siĂŞ nieÂśmiali porobili Ale Âściemniacze Madzia nie wierz im :wink:To same Âłobuzy :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
  19. NICO DRAG

    Opowiadanie o ...

    D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa. Nastêpnego krupnioka opieka³ na ruszcie zapalniczk¹ z ¯abki
  20. NICO DRAG

    Opowiadanie o ...

    D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy wysokogórskiej rasy w kropiki bordo dupa
  21. NICO DRAG

    Opowiadanie o ...

    D³ugoœÌ siêgne³a wreszcie rozporka (dalej bez zbereznych), a ³y¿ka na to "niemo¿liwe", a jednak by³ tak d³ugi jak wêdka na rekina ludojada-którym by³(¿ar³acz bia³y), ale ca³kiem zielony niczym glut wyp³ywaj¹cy z jego prawej nogawki porci¹tek, wyskoczy³ jak gumka z majtek d³ugi i obœlizg³y parasol koloru pomidorowego blondu. Papa Smerf wraz ze ¯wirkiem i Muchomorkiem poszli krêt¹ autostrad¹ do nieba po browarki na nocn¹ aleje. Po drodze spotkali niesamowitego zajefajnego zielonego bardzo mi³ego jelenia rycz¹cego do ksiê¿yca, który œwieci³ jak psu jajka wielkanocne skrobane w piêkne artystycznie pokrêcone colsztoki i waserwogi rysowane blajsztiftem. Historia ta naszczeœcie zmiersa ku koùcowi, gdy¿ Admin zaczyna palce maczaÌ w tej opowieœci ale my damy rade, nie damy siê i bêdziemy pisali az sie komuœ coœ zasieje we ³bie. Pokonamy i zgwalcimy wszystkie ROZEBRANE Mandaryny a potem zobaczymy ciemnoœÌ,która nasta³a po przejœciu tajfuna PINKI zabieraj¹c ze sob¹ wszystko i wszystkich napotkanych policjantów razem z komendantem i jego ekip¹ upoœledzonych bezmózgich yetti. Po tym katakliŸmie nasta³a b³oga dla motomaniaków cisza, poniewa¿ PINKI odesz³a w sina dal. Ruszyli stóg siana z którego wyskoczy³y bardzo naga Mroofka i Szalonaanka które taùczy³y na rurce aparaturce wyginaj¹c swe sexowne cia³a.Po taùcu i ró¿aùcu powoli uda³y sie do Nico aby ukoiÌ samicze popêdy koùcz¹ce sie rozdygotanymi nogami i poœladkami i cycuszkami na których trzyma³ wszystkie swoje oœliz³e i mokre sproœne myœli . O œwicie stano³ na balkonie i wywiesi³ swego przyjaciela kóry przeszkadza³ mu w konsumpcji dziewczyn z form, które bawi³y siê jak dzieci w piskownicy starego Dzima Puszczajb¹ka pochodz¹cego z Pierdziszewa Dolnego. Zabra³ siê za rozpowszechnianie czasopism zawieraj¹cych ochydne, paskudne,odra¿aj¹ce emotikony w katamaranach które nie lubi¹ motomaniaków,co przejawia siê w sposób karygodny dla pisz¹cych t¹ opowiastke wspania³ych i wyjatkowych psycholi, którym tylko jedno oko i rêka wêdrowa³y gdzie popadnie to po pale to po dupie a¿ dotar³a do tajemniczego zakamarka zwanego przez niektórych tajemniczym i pe³nym niepodzianek katafalkiem. Nastêpnie po pozbyciu siê tr¹bki zacz¹³ dymaÌ w organki a¿ mu ga³y zzielenia³y i puœci³ kupon w duzego lotka, a by³a kumulacja kumulacji po powtórnej kumulacji która wszystkim napaleùcom poprzewraca³a w majtach smrodki wanienne i bagienne oraz podko³derniki zajadliwe . Po losowaniu najbrzydszego oraz najbardziej œmierdz¹cego numerka pan prowadz¹cy postanowi³ objechaÌ palcem wszystkie krzywe wzgórki jej do³ków w policzkach, a tak¿e ukryte w najmniej spodziewanych miejscach imtywnych oraz nosie kozy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.