Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Bałkany 2013 by Oldnita i Basia


Rekomendowane odpowiedzi

Dzień 1
Startujemy o 5 rano do Pecsu na Węgrzech.
Trasa wszystkim znana na Cieszyn , Żylinę , Komarom itd .
Na dobry początek zaraz za dawną granicą Czesko-Słowacką pakuję się na suszarkę . Miły policjant proponuje za przekroczenie o 16 km/h pokutę w wysokości 60 Euro . Robię minę kota ze Shreka i po krótkich negocjacjach jestem bogatszy o blankiet pokutny na 20 Euro . Mówi się trudno i lecimy dalej już bardziej uważając na wskazania szybkościomierza . Trasa nudna , ciepło ,szybko się męczymy . Zjeżdżamy na parking jakieś 60 km od celu na krótki ostatni odpoczynek . Basia zsiada , a ja z Suzi walimy się na bok . Na szczęście oprócz mojej dumy nic nie ucierpiało .W Pecsu chwila jeżdżenia w kółko w poszukiwaniu wcześniej zabukowanego hotelu i jesteśmy .Hotel , a właściwie apartamentowiec Panonia ukryty za starymi kamienicami okazuje się całkiem całkiem .Jest wszystko - od mikrofalówki , przez naczynia , internet , tv do garażu podziemnego . To najdroższa kwatera na tym wypadzie ( 35 euro/ noc ), ale jeśli ktoś wybierał by się do Pecsu to polecam.Jako , że hotel jest praktycznie na starówce , a dojechaliśmy w miarę wcześnie to wybieramy się na mały spacerek na stare miasto.Pecs bardzo fajny szkoda , że mamy mało czasu . Wracamy na kwaterę i spać , bo rano w dalszą drogę

 

Dzień 2
Startujemy jak zwykle skoro świt . Szybko przeskakujemy na Chorwację , a następnie do Bośni .Praktycznie dopiero za Sarajewem zaczynają się ciekawsze widoki . Najpierw jedziemy wzdłuż małej rzeczki Żelieznicy , potem Bistricy . Super robi się od Focy . Winkle i widoki zapierające dech . Tym razem droga wije się wzdłuż Driny . Wreszcie odbijamy w wąziutką drużkę w stronę granicy Scjepan Pole . Tu już częściej otrzymuję od Basi spowolniające ciosy w tył kasku . Bez większych przeszkód docieramy do granicy i jesteśmy w Czarnogórze.



 

 

 

W Czarnogórze zaraz lądujemy w Kanionie rzeki Pivy . Widoki są niesamowite . Droga wije się wzdłuz rzeki w wykutych w skale tunelach . Ciekawostką są skrzyżowania w tunelach . Przelatujemy kanion i dojeżdżamy do miasta Niksić.


 


W Niksiću chwila zadumy . Mamy 3 wyjścia , żeby dostać sie do Radanovici gdzie mamy zaklepany apartament .
1- na Podgoricę , Cetinje , Budvę i do Radanovici
2- kierunek granica z Bośnią , potem Herceg Novi , Kotor i Radanovici
3- drogami oznaczonymi na żółto w mojej mapie
Sprawdzamy co na to Hołek. Hołek twierdzi , że optymalna jest trasa na żółto.
Ruszamy ewdług wskazań navi.Wszystko fajnie najpierw przez groblę czy tamę na Stansko jez , potem wzdłuż brzegów na Biele Poliane .Wtedy już wiem , że nie jest to najszybsza droga.Wyszło na to , że mamy do zrobienia prawie 100 km po dróżce szerokości ok 2,5 z niezbyt równym asfaltem .Ale nic lecimy przez Cevo do Cekanje .Prawie bez przygód nie licząc 2 miłych krówek i dwóch szalonych kierowców ciężarówek .Droga wije się raz w górę , raz w dól , a my po całodziennej jeździe mamy juz dosyć.
W końcu zaczynam rozpoznawać teren - to Cekanje - byliśmy tu dwa lata temu. Szybka konsultacja przez interkomy i zatrzymujemy się u tej samej gospodyni co 2 lata temu żeby kupić ich szyneczkę i butelkę rakiji. Ku mojemu zdziwieniu kobieta nas poznaje (mimo innego moto i stroju ) i zaprasza na kawę - wy tu byli mówi. Niestety mamy jeszcze kawałek drogi więc odmawiamy , ale za to doważa nam więcej szyneczki . Hvala,hvala i lecimy . Jeszce tylko 28 kotorskich serpentyn i będziemy na Jardance .
Przelatujemy serpentyny szybko i sprawnie . Basia jest już tak przyzwyczajona , że nie reaguje na nic. Z Jardanki fon do Właściciela apartamentu , krótka instrukcja jak dojechać i po 1 km jesteśmy na miejscu .Tak to po dwóch dniach i ok 1300 km możemy zacząć zwiedzanie icon_smile.gif , ale najpierw troszkę rakiji i do łóżka. O kwaterze napiszę w kolejnym odcinku . Muszę , bo warta polecenia .


 

 

Dzień 3 .
Rano postanawiamy jechać n a wyspę Sv.Stefan ido Budvy . Ruszamy. Najpierw Sv.Stefan - okazuje się , że nie można wjechać więc fotki i kierunek Budva . Dojeżdżając do starego miasta i widząc tłumy ludzi robię w tył zwrot i postanawiamy jechać na plaże . Oczywiście błądzę i docieramy wąskimi dróżkami do małej osady Bigowa. Jako , że jest nad samym morzem postanawiamy zjeść rybkę nie patrząc nawet w menu. Rybka i podanie super tylko 40 eurasów rachunku troszkę psuje mi humor . Postanawiam objechać zatoczkę nad którą jest osada . Basia widząc szuter schodzi z motocykla, a ja ruszam . Po ujechaniu paruset metrów słyszę w interkomie wystraszony głos żonki więc zawracam . Okazało się , że gdy traciliśmy łączność Basia słysząc trzaski w słuchawkach myślała , że zglebiłem i już leciała mnie ratować icon_smile.gif Wsiada i jedziemy szukać tej plaży . W końcu docieramy - troszkę kąpieli i opalanka i powrót na kwaterę . I tu trochę o noclegu. Zarezerwowałem ten apartament przez booking.com i muszę powiedzieć , że w 100% było warto . Znajduje się w miejscowości Radonovici koło Kotoru . Za 20 euro za 2 osoby ( wiem , że w Czrnogórze można za 6-7 ) mamy 45 metrowy , dobrze wyposażony apartament , gdzie można wypocząć po całym dniu jazdy . Na posesji basen i jakuzzi do dyspozycji i bardzo mili właściciele .Nazywa się Apartmani Novaković .Serdecznie polecam .

 

 

Dzień 4
Wstajemy i postanawiamy , że zostajemy na leniuchowanie , lecz wytrzymuję tylko do ok.10 . Nie daje mi spokoju , że 2 lata temu będąc w Kotorze weszłam do twierdzy sv.Jana bez zapasowych akumulatorów do aparatu i nie porobiłem zdjęć. Szybko podejmuję decyzję o ponownym ataku na twierdzę. Basia stwierdza , że nie ma zamiaru drugi raz podchodzić , więc jadę sam . Do Kotoru tylko 5 km więc szybciutko dojeżdżam i parkuję przed starym miastem. Mimo , że tym razem jestem zaopatrzony w zapas wody to na chwilę ogarnia mnie zwątpienie jak patrzę do góry . Postanawiam jednak iść . To tylko trochę ponad 1400 schodów myślę . W połowie mam dosyć , ale idę dalej i w końcu docieram na szczyt . Fotki i na dół . Powrót na kwaterę i leniuchowanie . Basen , jakuzzi , piwko i rakija niekoniecznie w tej kolejności. Z płynami oczywiście ostrożnie , bo na następny dzień zaplanowana dłuższa trasa

 

 

 

 

 

_________________

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 5
Wstajemy wcześnie , bo przewidziana dłuższa trasa . Kierujemy się na Jardanką na Petrovac , a potem groblą przez jezioro Szkoderskie do Podgoricy .Z Podgoricy kierunek na Kolaśin . Jedziemy wzdłuż rzeki Moracy . Wokół piękne widoki , ale plan napięty więc się zatrzymujemy tylko czasami.Od Kolasinu jedziemy już wzdłuż Tary podziwiając widoki. Tym razem podróż mija bez problemów więc w miarę szybko docieramy do słynnego mostu na Tarze. Szczerze- most jak most , ale widoki super.



Z mostu obieram kierunek na Żabliak mamy w planie odpoczynek nad Jeziorem Crno . Niestety okazuje się , że motocyklem nie dojedziemy , więc odpuszczamy

i kierujemy się na Durmitor I tu zaczyna się bajka . W górach leży jeszcze śnieg , więc widoki są powalające . Oczywiście my jak zawsze ubraliśmy się nie tak jak trzeba. Tym razem same buzery a w górach przy śniegu temperatura jak w markecie przy lodówkach.Droga mimo , że wąska wyzwala chęć mocniejszego odkręcaenia manetki , ale tym razem górę bierze rozsądek i kulamy się powoli . Mijamy znany co niektórym kosz na drodze , stadka różnych zwierzątek ( jeden baranek nawet przejawiał agresję )i w końcu dojeżdżamy do Trsa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zaraz za Trsa łapie nas lekki deszczyk , ale się nie przejmujemy . Dojeżdżamy do tuneli skalnych nad Pivą i tu na skrzyżowaniu wykutym w skale popełniam błąd skręcając na Borićie . Na dodatek jedziemy w kierunku granatowego nieba. Zaczyna wiać silny wiatr i grzmieć. Basia jest przerażona , a ja mimo , że ją uspokajam zapominam z wrażenia o filmowaniu .
W pewnym momencie spostrzegłem się , że jedziemy w złym kierunku , gdyż zamiast zbliżać się do rzeki to znowu pniemy się w górę . Zawracam i naprawiam błąd .Wracamy na znaną już drogę wzdłuż Pivy do Niksiću . Po droce leje deszcz i zmacza nas do suchej nitki. Tym razem nie słucham Hołka tylko kieruję się w stronę granicy z Bośnią drogą wzdłuż Stansko Jeziora ,a następnie nowo wyremontowaną drogą na Herceg-Novi.Pogoda się poprawia i szybko wysychamy ,wraca humor i nagle zonk .Na środku drogi stoi byk -nie krowa tylko byk . Zatrzymuję motocykl i czekam na rozwój wypadków . Na szczęście z przeciwka jedzie ciężarówka , więc byczek łaskawie schodzi z drogi . Dojeżdżamy nad Bokę Kotorską , lecz tym razem postanawiam nie robić koła , lecz kieruję się na prom Kamenari - Lapetani. 2 ero za 10 minutowy rejsik i po chwili jesteśmy w Tivat skąd do kwatery tylko kilka km.

cdn.


Dzień 6
Basen , piwo , rakija
Dzień 7

Mniej więcej trasa miała być taka https://maps.google.com/maps?saddr=Radanovici,+Czarnog%C3%B3ra&daddr=42.6114742,18.6833452+to:Nik%C5%A1i%C4%87,+Czarnog%C3%B3ra+to:R-18+to:monastir+ostrog+to:Rijeka+Crnojevi%C4%87a,+Cetinje,+Czarnog%C3%B3ra+to:Lov%C4%87en+to:Radanovici,+Czarnog%C3%B3ra&hl=pl&ie=UTF8&ll=42.64002,18.978882&spn=1.02031,2.705383&sll=42.657611,18.914812&sspn=1.020011,2.705383&geocode=FRpThgIdh0QeASlLXXhJCC1MEzH-yPieTCzOWg%3BFRIzigId0RUdASm33EDZP0lMEzEYtDxozdbryw%3BFSGrjAIdoBAhASnJNuxuq6lNEzFYhXOAD6nHFA%3BFQyJjwId8F0jAQ%3BFfIqiwIdJmEiASHnSIgM8DrxYym91s8dCaVNEzHnSIgM8DrxYw%3BFSpKhgIda00iASlV6W9DPsVNEzHMpCR9yDqLHw%3BFdT2hgIdSScfASkV7DpsL81NEzF93O5YF1PmmA%3BFRpThgIdh0QeASlLXXhJCC1MEzH-yPieTCzOWg&oq=rada&mra=ls&via=1&t=m&z=9

Najpierw Kanion Nevido w okolicy Savnika . Tym razem lecimy dookoła Boki Kotorskiej na Savnik . W miejscowości zaciągamy języka i dowiadujemy się , że kanion trzeba przejść z instruktorem , liny , raki itp..Mimo wszystko jedziemy zobaczyć co i jak. Jedziemy wąską podziurawioną drogą i zaczynam podejrzewać , że się pomyliłem . Pytam o kanion ekipę remontującą dróżkę , ale oni mówią , że jadę dobrze . Po chwili wjeżdżamy na szutry ( mnie się podobało , Basi mniej) . Ujeżdżamy jakieś 2 km i po którymś z kolei zachwianiu Suzi na Basia nie wytrzymuje i każe zatrzymać ( co dziwne Hołek widział tą drogę ). Palimy fajki , gdy nadchodzi jakiś miejscowy . Pytam o kanion i okazuje się , że jest w przeciwnym kierunku . Jednak Tubylec mówi , że mam jechać jeszcze 2 km to dojadę do fajnego miejsca .Przekonuję Basię i lecimy . Dojeżdżamy prawie na koniec doliny , gdzie dróżka zmienia się w ścieżkę tak wąską , że moto z kuframi się by nie zmieściło.Miejsce jest naprawdę urocze . Zielona trawa ,małe kaskady na rzeczce , a dookoła tylko góry i nikogo oprócz nas.Niestety trzeba jechać dalej , choć przyjemnie byłoby spędzić tam cały dzień . Wracamy tą samą drogą i okazuje się , że kanion jest po drugiej stronie doliny ( tej od której do niej wjechaliśmy )Patrzymy z mostu i widząc pionowe ściany obieramy kierunek na następny punkt wycieczki .



Kolejny punktem wycieczki jest Monastir Ostrog . Miejsce to jest celem pielgrzymek wyznawców różnych religii .Malowniczo położony monastyr był fajny , ale nie wzbudził we mnie żadnych głębszych ,religijnych doznań .Ruszamy dalej nową drogą w kierunku Podgoricy , a potem odbijamy na Cetinje . Zjeżdżamy w boczne dróżki , żeby zobaczyć na żywo znane z widokówek zakole rzeki Crnojevicy . Zakole okazuje się porośnięte jakimiś roślinami . Fajne , ale na widokówkach lepsze.Lecimy dalej z planem wskoczenia na główną drogę w okolicy Ulić . Niestety droga okazuje się zablokowana przez jakiś poważny wypadek .I tu małe przemyślenie . W Polsce motocyklem powoli dokulałbym się na miejsce wypadku i może przejechał . W Czarnogórze nie dało rady nawet wyjechać z bocznej . Samochody stały wszędzie , a kierowcy leżeli w cieniu .Przemyślenie nr 2 - zawsze zapas wody w kufrach . My już swój wypiliśmy i mieliśmy uzupełnić w Cetinie .Upał i brak wody zmusza nas do jakiegoś działania. Przeglądam mapę i postanawiam przejechać bocznymi drogami. Tu jednak okazuje się , że też stoją samochody. Po konsultacjach z tubylcami postanawiam się przeciskać ( twierdzili , że moto może się uda ) . Udaje się i dojeżdżamy do Cetinje.


W mieście uzupełniamy zapas wody i kierunek Nacjonalni Park Lovcen .Znowu winkle i super widoki . Wspinamy się na Jezerski Vrh . Fajnie , że da się tam dojechać .Tu ciekawostka Lovcen tak samo jak Durmitor jest płatny , ale my nigdzie nie spotykamy punktu poboru opłat , ani tu ani tu . Dojeżdżamy pod mauzoleum Niegosza i Basia widząc schody od razu decyduje , że nie wchodzi dalej . Ja lecę do góry i widok coraz bardziej powala. Z punktu widokowego za mauzoleum widać chyba prawie całą Czarnogórę .Wracam do Basi i ruszamy w kierunku Kotoru . Dojeżdżamy do znanej już nam drogi z Cekanje więc pozostaje tylko 28 agrafek i kwatera .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

      Dzień 8
Leżenie bykiem
Dzień 9
Lecimy Jardanką w stronę Ulcinj . W mieście podjeżdżamy pod stare miasto i troszkę po nim łazimy . Jako , że jest wcześnie i muzeum jeszcze zamknięte kierujemy się w stronę granicy z Albanią . W planie mamy wjazd na wyspę Ada Bojana leżącą w delcie rzeki oddzielającej Czarnogórę od Albanii. Niestety po przejeździe przez most widzimy szlaban . Okazuje się ,że wyspa jest tylko dla naturystów .Robimy w tył zwrot i lecimy na słynna Wielką Plażę . Wpadam na pomysł , żeby zamiast na jakąś reklamowaną część pojechać za miejscowymi , którzy jechali w kierunku morza . Po paru kilometrach po piachu i szutrze docieramy do plaży. Takiego syfu na plaży jeszcze nie widziałem , ale mój tłoko-wstręt spowodował to , że postanawiamy zostać jakiś czas .Oczywiście długo nie wytrzymałem leżenia i poszedłem połazić po brzegu .Odszedłem jakieś 200-300 m gdy nagle poczułem ból i ujrzałem krew na palcu prawej nogi . W pierwszym momencie myślałem , że nadepnąłem na szkło , ale po szkle nie czujesz parzącego bólu , aż do kolan .Noga boli jak cholera i teraz moim zmartwieniem jest żeby nie spuchła , bo jak pojadę . Kuśtykam do Basi i słyszę " a nie mówiłam żeby zabrać buty do wody " Cholera tłumu nie ma , ale wokół jest z 50 osób i nikt nie ma butów. Poza tym jeżowce są na spokojnej wodzie i przy kamieniach , a nie na piachu w miejscu gdzie załamują się fale. Po około 30 min ból słabnie , a noga nie puchnie wiec Ok . Basia pstryka zadowolona foty jak się męczę , a potem idzie do wody i ją też dziabie tylko w drugą nogę . Do tej pory nie wiem co za cholera nas dziabła i dlaczego była aż tak niechętna Ślązakom icon_smile.gif Teraz ja się mszczę i pykam zdjęcia cierpiącej Basi.Gdy już ból minął robimy sobie mały off-road po piachach wzdłuż plaży i magistralą wracamy na kwaterę .


cdn.

Dzień 10
Basen , jakuzii , pivo

Dzień 11

Nadszedł czas pożegnać Czrnogórę . Nasza miła gospodyni i jej siostra czekały żeby sobie pstryknąć z nami fotki . Krótkie pożegnanie i w drogę .Lecimy Jardanką mniej więcej tak .
http://goo.gl/maps/BRNIa
Po drodze zjeżdżamy do Dubrownika , ale jak zwykle widząc tłumy olewam i lecimy dalej.Z ciekawych mjejsc mijamy jeszcze Ston . Wspaniała budowla górująca nad okolicą , ale widzac jej ogrom też rezygnuję ze spaceru po murach tego miasta . W końcu docieramy do naszej bazy na kompletnym zadupiu. Nawet w mapach googla musiałem wstawić ręcznie , bo nie ma miejscowości na mapie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.