Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Jak dres przeżył metamorfozĂŞ...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

W jednym z Polskich miast w willowej dzielnicymieszka³ dresiarz £ysy postrach okolicy.Bali siê go wszyscy i starzy i m³odzi,nikt przy zdrowych zmys³ach mu w drogê nie wchodzi³.JeŸdzi³ wieczorami gdzieœ na dyskoteki,wyrywa³ panienki na sw¹ kurtkê w Ìwieki.Dres mia³ nienaganny, komórkê za paskiemobuwie sportowe i czapeczkê z daszkiem.Szaliczek kibola mia³ kilkumetrowy,bo kark mia³ ogromny u podstawy g³owy.Zaœ g³owê niewielk¹ - ma³y wrzód na szyi,w ma³ej g³ówce lekarze sensor mu zaszyli.Imitowa³ bodŸce za mózg uszkodzony.Dla kumpli kiboli by³ jak brat rodzony.Rozkrêca³ zadymy i wali³ "bejsbolem",£ysy by³ naprawdê wzorowym kibolem.Ca³kiem ³ysy by³ £ysy, ale nie by³ skinem.Skiny w dresach nie chodz¹, nie szpanuj¹ tyle.W³osy same mu wysz³y od anabolików,w uchu nosi³ dwanaœcie gównianych kolczyków.Co drug¹ sobotê wyje¿d¿a z kumplamibroniÌ swej dru¿yny, walczyÌ z kibicami.Po ostatniej bójce chodzi za³amany,bo przez szalikowców kij ma popêkany.A w ka¿d¹ niedzielê, gdy maj¹ ochotê,jad¹ samochodem wyzywaÌ ho³otê.Stan¹ przy bulwarze, g³oœny miuzik leciogl¹daj¹ "laski" - któr¹ kto przeleci.£ysy ma pragnienie, wiêc miêœnie naprê¿a,przyjmuje postawy i wzrok swój wytê¿a.Jak siê któraœ spojrzy znaczy zakochana,nie wa¿ne czy ³adna, wa¿ne ¿e pijana.PoderwaÌ panienkê przecie¿ ¿adna sztuka,wyci¹ga komórkê i pin kodu szuka,a ¿e jego umys³ trochê obola³ypotrafi tak szukaÌ nawet tydzieù ca³y.Wszystkie m³ode laski lec¹ na komórê,a gdy im poka¿e, jak¹ on ma furê,z której na "full volume" nawala muzykanie musi siê mêczyÌ, bo ju¿ chc¹ siê bzykaÌ.Wypada panienki wzi¹Ì do samochodu,jedna siada z tylu, ta ³adniejsza z przodu,poje¿d¿¹ godzinê jeszcze ulicamii pójd¹ do pubu napiÌ siê z kumplami.Panienki szczêœliwe, ¿e im siê trafi³o,taki ekstra ch³opak, fajny, ¿e a¿ mi³o.Zaprosi³ na piwo i postawi³ loda,a te jego miêœnie! - A¿ ogarnia trwoga.£ysy to nie frajer i zawsze siê dzieli,t¹ brzydsz¹ odst¹pi³ kolegom, bo chcieli.Ta ³adniejsza - g³upsza i oto chodzi³o,nie musi nic mówiÌ, jej i tak jest mi³oZabiera j¹ za miasto, wy³¹cza maszynê,potem przez minutê uderzaj¹ w œlinê.Dziewczyna siê waha. £ysy j¹ prostuje,"Jak nie bêdziesz moja, to Ci mordê skujê".Dziewczyna szybciutko robotê skoùczy³a,£ysy jest szczêœliwy, komór¹ wywija,Wydzwania po kumplach, chwali siê zdobycz¹,panienka ju¿ szlocha - one zawsze rycz¹.Pojecha³ do miasta, zostawi³ dziewczynê,w barze z dresiarzami pi³ piwo godzinê.Zaraz dyskoteka - zbiera siê dru¿yna,Pewnie siê nawinie kolejna dziewczyna.Dresy robi¹ swoje, ka¿da na to leci,Komórka przy pasku na zielono œwieci.Bramkarz w dyskotece - z pakerni kolega,Wygl¹da nietego - " Tobie co dolega? "" O ? £ysy CzeœÌ Brachu! le siê dzisiaj czujê,Nie ma anaboli, sterydów brakuje.Pakowa³em dzisiaj ze cztery godziny,¿y³y mi spêka³y, j¹dra siê skurczy³y!"" O kurde! Cholera! Ale jaja, bracie!Ja Ci mówiê, cholera, za³ó¿ w paski gacie.Jakem £ysy Ci mówiê - dresy to podstawaBez dresów, cholera, to ¿adna zabawa."" O j¹dra siê nie martw, to skutek uboczny,Masz j¹dra skurczone, ale triceps mocny.Mi siê bracie zwoje na mózgu prostuj¹,Ale jestem paker, dresy mi pasuj¹."Postali tak chwile. £ysy wszed³ na salê."Wynocha studenty, bo komuœ przywalê!UczyÌ siê wynocha, ja tu dzisiaj rz¹dzê!Ty w brylach ! Masz pecha, daj swoje pieni¹dze!Studenci frajerzy, nie chcieli daÌ szmalu,Dostali po zêbach, nie ma ich w lokalu.Siadaj¹ do stolika zamawiaj¹ piwo,Lecz nagle komórki wydzwaniaj¹ ¿ywo.Dzwoni¹ kumple, co taùcz¹ gdzieœ dalej na sali,Widzieli jak studenci po ryju dostali." Mamy ekstra towar! Panienki nieœmia³e!PrzychodŸ £ysy do nas! Postawi¹ Ci pa³ê!"" Very dziêki ch³opaki, póŸniej tam siê zjawiê,Postawicie piwo i bêdzie po sprawie.Te wasze panienki dawno zaliczy³em!dzisiaj siê na chlanie raczej nastawi³em."Poszed³ £ysy do kibla, wydaliÌ urynê,Wypi³ tyle piwa, ¿e la³ przez godzinê.W kiblu tak cuchnê³o jakby œcierwo gni³o,Musia³ puœciÌ pawia, wtedy mu ul¿y³o.Ka¿da dyskoteka wygl¹da tak samo,£ysy zamiast taùczyÌ wci¹¿ stoi pod œcian¹,Nie mo¿e siê ruszaÌ, bol¹ go zakwasy,Zreszt¹ nadmiar ruchu grozi spadkiem masy.£ysy zawsze czeka do czwartej nad ranem,Wtedy to dziewczyny s¹ bardziej pijane.Co siê potem dzieje dobrze wiecie sami,Chyba, ¿e jesteœcie jeszcze prawiczkami.Rano w poniedzia³ek kac mu czaszkê kraje,Chcia³by £ysy pospaÌ, lecz do pracy wstaje.Oczy ma przekrwione i oddech niezdrowy,Wyci¹ga z lodówki woreczek foliowy.To najlepsze £ysego lekarstwo na kaca,Przyk³ada do czo³a i wzrok mu powraca.Potem no¿yczkami woreczek rozcina,Wypija zeù mleko, kac natychmiast mija.Po dobrym œniadaniu zjada kilo koksów,Zak³ada swe dresy, ubiór dla fachowców,Przed wyjœciem z domu po¿egnaÌ siê z mam¹Mama kocha syna i syn j¹ tak samo.Przed domem ju¿ czeka na niego dru¿yna.Trochê zimno na dworze. £ysy dres zapina."Czuwaj G³¹by! Siê macie!" Wita siê z kumplami."Siê masz £ysy! Palancie!" £ysy trzasn¹³ drzwiami.£ysy zawsze wozi kolegów do roboty,Bo to kumple z dzielnicy, co lubi¹ k³opoty.¯aden frajer wieczorem ulic¹ nie chodzi,Bo w nocy na ulicach ¿¹dz¹ gniewni m³odzi.£ysy tylko jednego u kumpli nie znosi,¿e ka¿dy z nich na dresach cztery paski nosi.£ysy jest rasowym "dresiarzem metkowcem",On nosi orygina³y, nie wierzy w promocje.Zaœ kumple £ysego mocno przekonani,¿e pasek od firmy w prezencie dostali.Swoje dresy tanio na targu kupili,A resztê pieniêdzy wieczorem przepili.£ysy lubi prowadziÌ swoj¹ piêkn¹ brykê,PootwieraÌ okna i w³¹czyÌ muzykê.Ruszy³ z piskiem opon, pêdzi ulicami."Z drogi ludzie, bo jedzie £ysy z kolesiami!"Paczka z hakiem przez rondo, na prostej do deski.Lecz có¿ to? Za krzakami stoi wóz niebieski,Bia³y pasek " POLICJA"; Oj bêdzie zadyma.Obok stoi policjant i suszarkê trzyma.Wymierzy³ siê w £ysego i ju¿ z¹bki szczerzy,¿e dali siê z³apaÌ nastêpni frajerzy.Zamacha³ lizakiem i brwi zmarszczy³ srodze.Drugi ju¿ rozci¹ga kolczatkê na drodze.£ysy nie ma wyjœcia, wiêc siê zatrzymujePolicjant podchodzi, numery spisuje."Dzieù dobry panie w³adzo spieszê siê do pracy."Krople potu sp³ywaj¹ £ysemu po glacy."Dokumenty proszê kontrola drogowa,Jecha³ pan sto czterdzieœci to cyfra pechowa,A ograniczenie tutaj jest do szeœÌdziesi¹tki,P³aci pan sto z³otych z punktów dwie pi¹tki"."Ale¿ Panie w³adzo, ja o litoœÌ proszê,Ja takich pieniêdzy przy sobie nie noszê.Mogê daÌ piêÌdziesi¹t i bêdzie po sprawie,I obiecaÌ mogê, ¿e siê ju¿ poprawiê.Policjant litoœciwy wypuœci³ £ysego,Zap³aci³ piêÌdziesi¹t, bo tyle mia³ swego.Straci³ dziesiêÌ punktów, co to dla twardzielaI tak prawo jazdy ma od bukmachera.Koledzy £ysego mocno przera¿eni,Po stracie pieniêdzy w smutku pogr¹¿eni."By³oby na now¹ kartê do komóry,A nie dla policji na nowe mundury".Oj nie lubi¹ policji dresiarze z pakerni,Zreszt¹, kto j¹ lubi prócz pani z cukierni,U której policjanci paczki zamawiaj¹,Modê z ameryki w Polsce wprowadzaj¹."Nie martw siê £ysy jeszcze ich dorwiemy,Nie ujdzie im na sucho, ty³ki im skopiemy!"Z £ysego to twardziel, wiêc siê nie przejmujeOla³ temat zemsty, honor swój szanuje.Dojechali na miejsce, gdzie £ysy ma pracê,Wysiedli z samochodu. £ysy g³adzi glacê.Prezencjê mieÌ trzeba, ¿eby mieÌ uznanie,To jest dla pakera pierwsze przykazanie.W ogromnym markecie z wieloma towarami,Pracuje £ysy ze swymi kumplami.Przenosz¹ w ró¿ne miejsca ogromne kartony,Bo taki ma £ysy zawód wyuczony."Podawacz towaru" zawód dla pakera,Lubi swoj¹ pracê £ysy jak cholera.Nie grzej¹ siê w czaszce £ysemu sensory,Jak niesie pod pachami dwa telewizory.W³aœnie siê zbli¿a³a dwudziesta godzina,Sklep ju¿ opustosza³, dzionek pracy mija³.£ysy poroznosi³ ju¿ wszystkie kartony,W³aœnie chcia³ obejrzeÌ w gazecie "balony".Podchodzi³ powoli do pó³ki z gazetami,Gdy wiatr siê zerwa³ straszny, przeci¹g trzask drzwiami.Bardzo silny podmuch przewróci³ £ysego,Waln¹³ g³ow¹ w pod³ogê z betonu twardego.£ysy znieruchomia³, g³ow¹ mu parujê,Chyba sensor ruchu w czaszce mu siê psuje,W oczach oscyloskop, z uszu dymek leci,le¿y nieruchomo w wielkiej kupie œmieci.Jakieœ ostre zwarcia i wy³adowania,dziwnie na czerwono œwieci jego bania.Lecz có¿ to siê dzieje? £ysy marszczy czo³o"Nie, to nie mo¿liwe!" T³um krzyczy woko³o.£ysy zacz¹³ myœleÌ, mózg mu zapracowa³,"Nasta³ cud prawdziwy"- t³umek wiwatowa³Ta metamorfoza trwa³a pó³ godziny,Wtem wszystko ucich³o, pogas³y selsyny...Które w jego g³owie zawsze pracowa³y.Dosta³ je w szpitalu, jak by³ jeszcze ma³y.Serce bije nadal i krew w mózgu szumi,Zmarszczy³ bardziej czo³o, ból mu oddech t³umi.Boli go myœlenie, krwawi mózg dziewiczy,Usiad³ pó³ przytomny, g³oœno z bólu krzyczy.Znów wszystko usta³o i wstaje przytomny.Spogl¹da na ludzi i na sklep ogromny."Co ja tutaj robiê?" - zadaje pytanie."Kim ja jestem? Gdzie mieszkam? Co siê ze mn¹ stanie?Czy ja jestem sportowcem? Dlaczego mam dres?I gdzie moje w³osy?" W g³osie s³ychaÌ stres.-"Czy¿by on znormalnia³?" - zapad³o pytanie."Nasta³ cud prawdziwy! Dziêki Tobie Panie!Ta rzecz niemo¿liwa sta³a siê prawdziwa!Kto siê za tym wszystkim naprawdê ukrywa?"Pomogli £ysemu wsi¹œÌ do samochodu,Wola³ usi¹œÌ z ty³u, ba³ siê jechaÌ z przodu.ZawieŸli go koledzy do domu powoli,Bo czaszka £ysego ci¹gle jeszcze boli.I mija³y tygodnie. £ysy siedzia³ w domu,Nie chodzi³ do pracy, nie ufa³ nikomu.Zamkn¹³ siê w mieszkaniu. - "Co siê z £ysym dzieje?"Martwi¹ siê koledzy. Lecz £ysy siê œmieje.A powód do œmiechu ma nie byle jaki,Ma w³osy na g³owie, zniknê³y ¿ylaki.Zacz¹³ du¿o czytaÌ, by nadrobiÌ stratê,Nie pi³ alkoholu, zacz¹³ piÌ herbatê.Wys³ucha³ od matki, kim by³ do tej pory,¯e by³ £ysym dresiarzem . "By³eœ bardzo chory."S³ucha³ z obrzydzeniem ¿yciowej historiiO szalikowcach, bejsbolu, pijackiej euforii.O panienkach, o lodach, o dresach z paskami,O "komórce", pakerni i wiadrach z koksami.S³ucha³ i nie wierzy³, ogromnie siê brzydzi³"Przecie¿ chyba wtedy ka¿dy ze mnie szydzi³!"Wstydzi³ siê pokazaÌ ludziom na ulicy,Wszak mieszka³ w niewielkiej willowej dzielnicy.Wszyscy go tam znali, wszyscy siê go bali,Ludzie go za g³upka wtedy uwa¿ali.Teraz, gdy znormalnia³ nie chcia³ byÌ mato³em,Wola³ siê rozwijaÌ, skoùczyÌ jak¹œ szko³ê.Marzy³ o karierze i chcia³ byÌ studentem.Czy mu siê to uda? Wszak jest abstynentem.Dlaczego tak ludzi zmienia œrodowisko,¿e dla dziwnej mody mog¹ zrobiÌ wszystko.Sposób bycia zmieniÌ, szargaÌ swoje zdrowie.To wszystko "£ysemu" nie mieœci siê w g³owie.Myœl¹c o tym wszystkim zasn¹³ snem g³êbokim,Przyœni³ mu siê anio³ w tunelu szerokimI powiedzia³ £ysemu swym anielskim g³osem,¿e jest jego stró¿em, boskim albatrosem.Rozb³ys³o jasne œwiat³o za jego plecamiI odlecia³ anio³ machaj¹c skrzyd³ami.Nasila³ siê i zbli¿a³ promieni korkoci¹g,S³ychaÌ by³o stukot. To nadje¿d¿a³ poci¹g.Obudzi³ siê £ysy ca³y potem zlany,Chcia³ zasn¹Ì, lecz nie móg³, choÌ liczy³ barany."Czy ten sen coœ oznacza³, czas wszystko poka¿e,Mo¿e to wskazówka, bym by³ kolejarzem."Lecz dalsze £ysego upadki i wzloty,Jego radoœÌ i szczêœcie, a tak¿e k³opoty,To zupe³nie nowa ¿yciowa historia....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"W jednym z Polskich miast w willowej dzielnicymieszkaÂł dresiarz ÂŁysy postrach okolicy."  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  :lol:  to przeciez o naszym koledze ÂŁysym :wink:   :mrgreen:  :mrgreen:  :mrgreen:
Hmmmm :mrgreen: Oby to nie byÂło On :mrgreen:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.