Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Traveler

Użytkownicy
  • Postów

    75
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Odpowiedzi opublikowane przez Traveler

  1. No nieźle to wygląda i kamerka całkiem fajna.  Tylko żeby plusy nie zasłoniły minusów, zauważ że jednak kąt widzenia nie jest wcale duży, to że widać akurat tutaj to zasługa ciężarówki i punktu mocowania jak na 1-szym piętrze.  Poza tym ta ciężarówa to drganiami raczej zbliżona do promu.  Tak stabilnie na moto to nawet na głowie nie będziesz miał.  I nie chcę być złym prorokiem ale ta stabilizacja pewnie wymięknie w motocyklowym zastosowaniu.  Strata właściwie żadna bo ani mobius, ani go-pro nie mają i jakoś to nie przeszkadza

  2. Słynny Mobius :) Mister Twister wlepił.  Dosyć rozchwytywana kamerka i przede wszystkim chwalona.

    No ale jak by nie patrzył to sama kamerka, bez obudowy itd. co troche może utrudnić .

     

    Jest jeszcze jedna konkurentka w kategorii niższej ceny, a przy okazji zwalnia z myślenia co robić gdy pada.  Pewnie nawet bym ją kupił gdyby nie Techmoan który w UK ma opinię niezłego testera.  Jak on czegoś nie przerobil to nikt nie kupi.

    A z tą to tak wyszło że nie osiagalna chwilowo.  Ciekawe co bedzie po świętach?

     

  3. Nawet jeżeli ten młody, o którym wspominasz wsiądzie na motocykl z takim systemem, czy bez niego i zrobi sobie kuku, to sory.

    Jego IQ zapewne jest poniżej średniej dla małpy w cyrku(nie obrażając małpy) i niestety musi wrócić razem z bananem na czworakach na drzewo(o ile przezyje).

    Sory, ale z motocyklem jest jak z używkami nielegalnymi w naszym kraju. Wszystkie są dla ludzi, ale przede wszystkim dla tych z głową.

     

    :)

    Przekonałes mnie.  Tak na dobrą sprawę jeżeli ktos umie np. dobrze hamować to nawet nie zauważy że ma ABS w pędzidle.

    Byle to tylko nie przekształciło się w windowanie ceny.

    Ale chyba marne moje nadzieje, bo człowiek współczesny ma tendencje do łykania wszystkiego jak pelikan, gdy mu się wciśnie że to koniecznie mu potrzebne jest.

  4. A no i tu właśnie pies pogrzebany.  Bo nie mówimy o oleju mineralnym wyprodukowanym z takiej to czy innej dostawy ropy do rafinerii.  Mówimy o oleju w pełni syntetycznym.  A cała ta technologia produkcji baz syntetycznych wlaśnie polega na tym żeby była >ściśle określona<

    a nie taka jak akurat im sie uda.

    Skoro jakiś produkt podrzędnej firmy może latami utrzymywać choćby ten sam kolor oleju który koło syntetyka nawet nie stał to chyba źle o niej nie świadczy ?  Ja osobiście skłonny jestem traktować to jako wskazówkę co do stałego reżimu produkcyjnego a zatem stałej jakości produktu w danym czasie.

     Poza tym, tak na dobrą sprawę to kolor oleju zapewne pochodzi od barwnika, dodaje się też środków zapachowych i zapewne jakichś jeszcze innych które nie mają związku z jego danymi katalogowymi.

     Castrol zaś, jeżeli chce wypadać profesjonalnie to powinien zainwestować w taki drobny szczegół jak barwa ich produktów.  Wtedy byłoby to jakieś utrudnienie dla podrabiaczy, którzy wcale nie są plotkarskimi urojeniami a raczej jest to dosyć powszechny proceder w dzisiejszym świecie.

     

    ed.  co do szamaństwa :)  Prywatnie uważam że olej ma spełniać klasę która zawarta jest w serwisówce.  Nic więcej silnikowi do szczęścia nie trzeba.  Jeżeli już koniecznie chcemy mu pomóc to raczej w czystość, dodatkową zmiana filtru, bez zmiany samego oleju. Tak mniej więcej w połowie przebiegu do wymiany. Wiem że to może byc upierdliwe ale da się to zrobić bez nadmiernego chlapania.

    Bo jak by nasz olej fantastyczny nie był to choćby od drobin startych ze sprzęgła będzie zanieczyszczony.  I to właśnie te drobinki w największym stopniu wpływają na zużycie silnika.

  5. Przerabiałem już temat kamer- nie sportowych-  na moto. 

    Generalne to lipa podstawowa z powodu kąta widzenia.  O ile zwolennikiem rybiego oka nie jestem to przeciętny tzw. szeroki kąt w normalnej -cywilnej- kamerze jest w/g mnie za mały.  Dobry do filmowania czegoś co jedzie przed nami.  Po prostu nie widać żadnych okoliczności przyrody przez które się przemieszczamy.   Poza tym ktoś nie wprawiony w temacie może powiedzieć że pełzasz jak ślimak, nawet gdy na budziku będzie 200.  A szeroki kąt odwróci sytuację.  Myślę że dla takiego rodzaju filmów ma to znaczenie i prędkość powinna być oddana jakos przyzwoicie.

    Po drugie stabilizacja, lepiej ją wyłączyć wogóle. A kamerę albo na kask, albo na sztywno do zbiornika.  Jedynie sensowną stabilizację to zdaje się że ma tylko ten mały soniacz.  Miałem okazję oglądać próbkę i byłem pod wrażeniem. Po prostu ma stabilizację że tak powiem anty-drganiową a nie taka pijacką jaka potrzebna jest w kamerze używanej u cioci na imieninach.

    Przerabiałem jeszcze mocowanie na wsporniku od lusterka.  Miejsce widokowe że tak powiem fajne dla kamery, ale lipa totalna ze względu na drgania.

    Tak więc, jeżeli o mnie chodzi, to zwykła kamera nie nadaje się za bardzo żeby zastępować jakieś urządzenie typu G-pro.  Lepiej po prostu miec dwie ze sobą.  W końcu nie są takie duże nawet razem wzięte i kłopot z wożeniem w porównaniu z przeciętna lustrzanką jest żaden.

     

    ps.  tak na mój rozum to za bardzo też nie ma sensu inwestowac w super-hiper kamerkę sportową.  W większości zastosowań wystarczy jakaś kamerka doczepiona do moto która dobrze kręci w przyzwoitych warunkach oświetleniowych, bo to w końcu po ciemku albo ulewie najczęściej nie jeździmy zbyt często.  A do reszty ujęc zastosowac jakąś przyzwoita kamerę -okolicznościową :)  W końcu wszystkie z nich już są praktycznie HD i jakość ujęc powinna być na poziomie.  A obie razem będa prawdopodobnie tańsze niż jedna wypasiona GoPro np. przy czym wszechstronnośc sumaryczna będzie na wyższym poziomie.

  6.  

    Nawet nie patrzyłem na Valvoline 10W-40, bo koniecznie potrzebuję coś z 50. Tylko znów.... Valvoline synt. jest w cenie Motula pół synt. i to jest najlepsze.

    Ogólnie to trochę się prowokacja udała, bo dla kogoś wychodzi na to, że tym Castrolem można sobie gnojownik polać. :D IMHO EOT

    Wesołego karpia

     

     

    A dlaczego EOT?  Skoro prowokacja udała się tylko trochę ?  I co miała spowodować gdyby udała się w pełni?

      Wszystko oparłeś na słowie specjalisty z Castrola, a ja nie wiem do której wersji czerwonego pasuje tabelka z neta. A może tylko do próbki laboratoryjnej?

    Jednym słowem pozostaje wiara że on jednak jest super i nie nadaje się na gnojownik.

       Gdzieś kiedys trafiłem na jakimś amerykańskim forum na bardzo obszerny temat traktujący o olejach.  Wprawdzie kolesie nie robili analiz chemicznych żeby potwierdzić bądź obalić prawdziwość danych podawanyc przez producentów.  Poszli po chłopsku, jeździli powoli, pałowali setkami mil i patrzyli po prostu jaki gruz zostaje z silników.

      Wyszło generalnie tak że jednym z najlepszych olejów do motocykla uznali olej którego głównym zastosowaniem miało być zalewanie silników cięzarówek które tysiące mil nawijają.  Olej wielokrotnie tańszy od tych >dedykowanych < motocyklowych.

    Silniki po nim w idealnym stanie, sprzęgła działające wzorowo, skrzynie bez zgrzytów itd.

    (żeby nie było to zdaje sie że jakiś Valvoline stanął na podium)

  7. Benzyna ?  W Polsce?

    Oczywiście że goowno (niestety) i ja nie wnikam gdzie gorsze jest.   Chociaż żeby nie było, to troche się polepszyła i teraz bywa czasami taka sama jak gdzie indziej.

    :)  Znaczy trochę mniejsze gooowno.   Jak masz kumpla w Norwegii to weź go poproś żeby ci przysłał bańkę ichniej mikstury co tam mają na stacjach.  Może być ta najtańsza, zobaczysz jak zajebiście będzie ci motór na niej zap....ć.

    A jeżeli idzie o olej.  Weź no zapodaj w googla jego nazwę a zobaczysz ile zajebistych obrazków będzie podpisanych tekstami jaka to wysoce zaawansowana technologia i wogóle zajebioza kosmiczna.

    No a za to trza bulić, no nie?

    To jak jest?  Albo jest produkt kosmiczny i ze stałą jakością jak stal 853 Reynoldsa (droga)   albo nie.  I może być goowno, ale wtedy cena jak na chińskiej promocji ma być.

  8. Temat założyłem jako małą prowokację.

    Kropka z lewej pochodzi z butelki koloru złotego z lipca 2012, środkowa z roku 2011 z zielonej butelki, prawa ze złotej z sierpnia 2012.

     

    Pytałem fachowca z Castrola i potwierdził, że ze zmianą opakowań nastąpiła też różnica w kolorze samej cieczy.

    Dodam, że zieloną i jedną "złotą" miałem z pewnego źródła, a drugą "złotą" z allegro od firmy, która ma dobrą renomę, a cena była baaardzo niska (równowartość ceny półsyntetycznego Motula). Specjalnie kupiłem drugą "złotą" z pewnego źródła, aby sobie porównać.

     

    Tak się zastanawiam, czy ludzie nie przesadzają czasem i oleje nie są podrabiane jak to się często czyta.

     

    @DANVIELD oprócz Twojego własnego śledztwa, jakaś instytucja, firma zainteresowana potwierdza, że produkty są podrabiane?

    :)

    Jeżeli tak jest w istocie to powtórzę to co już napisałem :

    Ten olej to goooowno, skoro nie potrafią go zrobić cały czas takiego samego.  Zwyczajne goo....   z dobrą ceną dla gości z kompleksami.

     

    A co do podrabiania.  Cóż, nasz kraj jest wypełniony po brzegi samymi uczciwymi ludźmi.  Uczciwie może kupić jakiś olej w Tesco za 15 zeta i przerobić go na taki zaufany z Allegro za 150 zeta :)

    Postawię tylko pytanie czy taki przedsiębiorca faktycznie sprzedaje kiepski olej ?   Może być całkiem dobry, albo nawet lepszy od oryginału

    :)

    Klient zadowolony, pozytywy lecą.  Korbowody bokiem nie wylazły to będzie polecany kumplom

      I jest OK

     

    ed.  Na obronę tego co napisałem przypomnę że każdy uznany produkt.  Krem, ser, farba czy pomadka laski którą sobie wybrała.

    Jest ten produkt stały w czasie. Stały w zapachu, smaku, konsystencji itd....   Tak jak zupa na gnacie ugotowana przez moja babkę.  Za każdym razem ma zapach powodujący uciekanie języka do dupy,  taki ściśle określony i dający się wyczuć z dosyc sporej odległości.  Konsystencja jest taka sama, tak samo smakuje i wogóle niebo w gębie.  I pomimo tego że dosyć dobrze kucharzenie mi wychodzi, pomimo znajomości przepisu itd..   Za chiny nie wychodzi mi podróba.  Niby ok, ale zawsze coś tam nie tak.

  9. Śliski temat. Ponoć producenci olejów kupują bazy olejowe od różnych dostwaców- stąd różnice w kolorze...

    A mogą sobie kupować ale do różnych produktów i najszczerzej wątpię w to że jakiś uznany producent do oleju X raz weźmie bazę z Płocka a innym razem z Pakistanu.

    Po prostu za każdym razem miałby inny olej :)

      Pracuję w małej firmie i na takie długie serie wyrobów to są kontrakty na kilka lat.  Co miesiąc firma X ma nam dostarczyć półprodukt Y a my wyrób Z sprzedajemy za kupe kasy jeszcze komus innemu.  Gdybysmy zastosowali jakiś zamiennik w trakcie produkcji to dupa blada i cienko z nami.

    Dlatego myślę że Castrol nie miesza raz z beczki takiej a innym razem z pochodzącej cholera wie od kogo.

    Skoro nawet jakaś zapyziała firma tego nie robi :)

     

    Inaczej mówiąc: różne bazy to stosuje mieszacz w garażu i dlatego różne kolory mu wychodzą :)

    Nalepki chyba łatwiej podrobic żeby mocno po oczach nie dawało

  10. Jeżeli byłyby tak wyraźnie różnice na oko pomiędzy partiami to oznaczałoby że ten olej to wogóle nie zasługuje na jakąkolwiek reklamę. 

    Zakładam jednak że ten olej to nie gooowno no więc musi to jakaś podróba być :) 

    Trochę robiłem kiedyś w temacie chemicznym że tak powiem.  I o ile różnice pomiędzy partiami były to tak małe że w żadnym wypadku nie mogło być mowy o rozpoznaniu bez dooookładnych pomiarów.  Mówie o jakims produkcie który ma aspiracje do uznawania go za dobry.

      Od jakiegos czasu używam olej Silcolene (czy jakoś tak)  mieszany gdzieś na śląsku żeby było smiesznie.  I resztka w bańce z zeszłego roku jest tak samo złocisto-herbaciana jak ta z bańki kupionej kilka dni temu.

    Dilerem tegoż wspomnianego oleju nie jestem, ale po przejechaniu sporej ilości kilosów żadnego innego nie zamierzam wlewać do silnika.  Bynajmniej nie dlatego że jest dosyć tani i ogólnie dostępny w mojej okolicy.

  11. Generalnie to ten bajer może być przydatny.  Najbardziej we wszystkim to mnie wpienia że > możesz jechać w złożeniu np. 100 i spokojnie hamować.  Albo czy Stoner albo Rossi jeździliby tak szybko gdyby nie elektronika.

    Itp. itd...

    Toż to jednoznacznie wskazuje na to że możesz zapierdalać jak Stoner, no bo w końcu też masz elektronikę.  Po czym na potwierdzenie jakiś oszołomiasty test.  W idealnie stałych warunkach i starcie z hamowaniem, a nie z realnym zagrożeniem.  Test potwierdzający że system działa zajebiście.

     Na litość, przecież realne zagrożenie może być całkiem różne niż pokazowe hamowanie w złożeniu.  Może to być rozrzutnik obornika targany przez traktor któremu urwało sie koło.  Albo krowa którą posuwa byk akurat na drodze (nawet taki filmik gdzies na necie widziałem :) )  Może to być plandeka z Żuka którą zwiał wiatr, albo urwana przyczepka turysty z holandii. 

    Ja wiem że takie coś nie często spotykamy na drodze.  Chcę tylko zauważyć że gdy nie posiadamy wszelkiego rodzaju systemów uczymy się.  Wiemy że w razie draki sami będziemy musieli się ratować. 

    A jakis młody zaś zahipnotyzowany będzie tym elektronicznym aniołem stróżem i łącznąść z swoim własnym straci.  Tysiąc razy ten zajebisty system uratuje go od gleby, będzie jeździć coraz szybciej a za 1001 razem nadzieje się na sytuację przed którą totalnie zbaranieje. 

    Zmierzam do tego że jeżeli wcześniej wyrobi sobie pokorę to nie bedzie jechać przykłodowo tych 100 w zakręcie X bez widoczności.  Będzie jechac 60-70 co wydaje mi sie mimo wszystko bezpieczniejsze nawet gdy nie posiadamy asystentów od wszystkiego.

     

    ps.  wiem że wypadki chodzą po ludziach.  Rano bedę jechac do pracy i gdzies tam w głębi o tym pamietać i  jeżeli nic mnie nie spotka to bedę wracać.

    Generalnie w życiu miałem juz kilka sytuacji na wspomnienie których robi mi sie ciepło.

    Najcieplej w zasadzie od:

    - na szybkim łuku wymijałem się z motocyklistą jadącym z przeciwnej strony.  Tak zapierdalał że wyniosło go na mój pas.  Na szczęście ja tak nie zapierdalałem  i po prostu dałem radę zająć jego stronę.   To były ułamki sekund.  Wiem że włącze gdybanie: gdybym miał ten system i jechał szybciej upewniony w tym że nie je... szlifa bo mnie jakaś elektronika uratuje.  Co wtedy?  Pomógłby mi ten system?

    -analogiczne wymijanie z samochodem.  Co byłoby gdym jechał 20-30 szybciej ? Dałbym radę złozyć sprzęta mocniej? Skoro już łokciem chyba szlifowałem

  12. Chyba cos mogę napisać na ten temat :)

    Kilka lat temu tuż przed nowym rokiem wlazłem na wagę:  wynik =102 kilo

    Przy moim wzroście cos pod 170 w kapeluszu to dosyć poważna sprawa. Powiedziałem do lustra sobie kilka niezbyt miłych słów i miałem z głowy jaką noworoczną obietnice mam sobie złożyć.

    Dieta NŻT  marianowa, wzbogacona do NŻTCH (nie żryj tyle ch.... ) plus rowerem do roboty.  Na kolejny nowy rok wlazłem na wagę, wynik 67 kilo.

    I od tamtej pory już tak zostało.

  13. Jakie są wasze spostrzeżenia dotyczące jazdy w trakcie gdy wieje?

     

    Wczoraj przerobiłem wielce kontrowersyjną technikę.  W każdym razie nikogo nie namawiam do jej badania.

    Autor teorii twierdzi humorystycznie że :   Wiatr to siła która oddziaływuje na ciebie w czasie.  I mocniej wieje i dłużej jesteś wystawiony na działanie tym gorzej dla ciebie. 

    Czyli żeby zmniejszyć skutki działania należy skrócic czas oddziaływania, bo wiatru nie zmniejszymy przecież.

      Inaczej mówiąc im bardziej wieje tym szybciej jedziemy :)

    Poza tym im szybciej jedziemy to mamy wiekszą energię kinetyczną i w związku z tym stajemy się bardziej odporni na dodatkowe siły zewnętrzne.

     

      Wczoraj wiało u mnie tak że przesunęło skrzynkę z narzędziami w trakcie gdy wymieniałem łańcuch na dworze.

    Po zakończeniu trzeba było się przewieźć oczywiście, raz kozie smierć, postanowiłem zbadać teorię szybkościowego pokonywania wiatru :)

    Wyjechałem za miasto i ogień.

      Jak by nie patrzeć, technika okazała się zadziwiająco skuteczna.

  14. Wywoływacz efektu nieśmiertelności, nie inaczej.  

    Powołuję się na własne spostrzeżenia (mogę pryszczato patrzeć i nie mieć racji).   Otóż zauważam że wypadkowość rośnie wprost proporcjonalnie do ilości bajerów w jakie wyposażone są motocykle. 

    Ponieważ przeciętny motocyklista z rozsądkiem może mieć problem to naturalna stanie się wiara w cudo techniki które ma zastąpić jakąś tam część w mózgu.   I to jest właśnie czynnik którego ten wymyślny system nie uwzględnia. 

    I żeby nie było to hamowałem już awaryjnie w złożeniu.  Poszło całkiem zgrabnie: atak na botanikę przydrożną, przymusowe ewolucje powietrzne po czym fantastyczne przyziemienie w błotnistej (na szczęście) glebie.   Kilka dni łażenia z syczeniem, krzywieniem przy każdym ruchu i jakoś rozeszło sie po kościach :)   Jednym słowem jak nie pier..... to się nie nauczysz.

    Inaczej mówiąc respekt został, a tego ten system też nie gwarantuje

    • Like 1
  15. Sam mam SV to chyba już coś o niej wiem, tak myślę :)

    Sprawa sprzęgła:  szukaj najpierw  przyczyny w zaśniedziałym pstryku rozrusznika. Jeżeli pojawi ci się ponownie ta przypadłość to nie puszczaj sprzęgła na początek tylko ponownie wciśnij starter.  Ześliźnij z niego palec tak żeby szybko odskoczył (parę razy)  i jeżeli nagle rozrusznik zadziała to wiadome będzie że to właśnie w guziku startera przyczyna.

    Sprawa druga to kostki łączace instalację, przynajmniej w mojej sv 650s tak jest.  Okablowanie z kierownicy łączy się kostkami które nie sa szczególnie szczelne i należałby je poczyścić na wszelki wypadek.

     

    Biegi:  Może być kłopot ze zmiana biegów gdy wałki w skrzyni stoją.  Np. zatrzymasz się bez redukcji z 6-tego na sprzęgle.

    To co się dzieje nie jest oznaką niesprawności.  Po prostu skrzynia żeby dobrze działała to musi sie kręcić.  Przełożenia są stale zazębione (w sensie para kół danego biegu) i zmieniane poprzez wpięcie-wypięcie kłowych wycięć jakie na nich się znajdują.  Jak się nie kręci to lipa :)  Popuszczenie sprzęgła pomaga w tym zadaniu.  Niemniej na chama cisnąc dźwignią biegów nic nie daje.

    Tak jak zauważyłeś, popuszczenie sprzęgła leczy.  A przede wszystkim to naucz się zbijac biegi w locie.

     

    Ps.  Taka drobna uwaga z która nik nie musi się zgodzić :)  

    Skrzynia w SV-ce raczej nie lubi zmiany biegów ze sprzęgłem (przynajmniej w górę)  Świetnie pracuje gdy się wogóle sprzęgła nie dotykamy w czasie jazdy, poza ruszeniem z miejsca oczywiście.  Tylko trzeba opanować tą sztukę (niezbyt trudną) zmiany biegów a nagrodę wszelkie kłopoty z biegami znikną.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.