Słuchajcie z tego mi wiadomo to Maciek nie zginął, ale zmarł w spzitalu z winy naszych " kochanych" lekarzy. Mógł żyć. Lekarze w Tychach stiwerdzili, że ma coś z kręgosłupem i wysłano go do Sosnowca. Zmarł na stole operacyjnym bo miałą rozwaloną śledzionę ... Gdyby zaczeli od niej pewno dziś leżał by na neurochirugi w Sosnowcu i myślał nad swoim życiem. A co do jego jazdy .... za młody i za szybka maszyna....