Witam... Mieszkam niedaleko miejsca wypadku, mam 16 lat i jestem "koleżanką z klasy" tych dwóch chłopców. Może nie jestem uprawniona do tego typu przekazywania informacji, jednak chciałabym rozwiać pewne wątpliwości i sprawy niedopowiedzone. Nie mam bardzo dokładnych wiadomości oraz nie do końca wiem, jak przebiegł wypadek, ale wydarzenie wygląda następująco. Dwóch szesnastolatków nie żyje, z czego jeden (kierowca, "właściciel" motoru [Wspaniałomyślni rodzice mu go kupili]) zmarł w trakcie drogi do szpitala, a pasażer walczył o życie, ale również je utracił po ok. 2 do 3 godzin po wypadku. Jechali ponad 220km/h, to wiem na pewno. Ręce trzęsą mi się jak cholera, myślę, że nikt z Was nie chciałby poznać uczucia, które teraz przeżywam, a jeżeli są tu takie osoby, współczuję im bardzo. Miałam nadzieję, że chociaż pasażerowi uda się przeżyć, jednak ta myśl została rozwiana ok. godzinę temu, gdy dostałam informację.