Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

konto do kasacji

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd:
    a

Osiągnięcia konto do kasacji

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. A ja mam pytanie względem ich serwisu na Jana Śliwki http://www.naprawa-m...a-startowa.html Bo byłem u nich ostatnio i rozmawiałem z takim chudym typem w średnim powiedzmy wieku, który tam pracuje i nie specjalnie wzbudził moje zaufanie. Ma jakieś takie dziwne podejście i raczej lekceważąco odnosi się do umiejętności i możliwości innych mechaników niż oni sami, a niestety z doświadczenia wiem, że tak najczęściej postępują fahofcy. Mam jednak nadzieję, że to tylko takie wrażenie, bo bardziej mi do nich po drodze, niż do Hybirda w Zabrzu, który ma ugruntowaną renomę potwierdzoną wieloma pochwałami, a o tym serwisie nie znalazłem, żadnej konkretnej opinii na forum.
  2. Widzę, że temat tego ustrojstwa lekko umarł na forum i wydaje mi się, że wart jest przypomnienia, bo wygląda na to że manufakturka niejakiego Matjasa zaczyna nabierać wiatru w żagle i ma on coraz większe grono wdzięcznych klientów co dobrze widać na forum turystyków AT: http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=3190&highlight=motooiler Ja na tą chwilę dochodzę do wniosku, że jako, iż jestem dość wygodny i wspieram polską przedsiębiorczość i inwencję to będzie to jeden z pierwszych moich zakupów w zbliżającym się sezonie.
  3. Hmm ja to na Obr. Pokoju będę może szukał, ale dopiero jak moto będzie ofkors
  4. Panowie czytajcie wątek dokładniej zamiast pytać wciąż o to samo, odsyłam do postu nr 11-13 tam są wszystkie aktualne odpowiedzi.
  5. Chciałem się wtrącić do dyskusji MadRata i Brojlera. Co do tej niepotrzebnej teorii dla posiadających już prawko to ja się częściowo zgadzam. Częściowo pod warunkiem, że po pierwsze jeżeli robisz prawko to tak czy siak powinieneś przygotować się do egzaminu teoretycznego i wtedy dokładne przestudiowanie testów i zasad ruchu spowoduje, że sam zauważysz u siebie braki i automatycznie się doszkolisz. Ja robiłem B 20 lat temu i przygotowując się do teoretycznego przeczytałem np. cały katalog znaków, bo okazało się, że chociaż wiem co to zakaz wjazdu to nie wiedziałem że nie dotyczy inwalidów ruchowych, itp. kwiatki, natomiast prawie cała część z sytuacyjkami to dla mnie codzienność w samochodzie i w zasadzie robię ją "dłubiąc ołówkiem w nosie", ale tu również odświeżyłem sobie wiedzę na temat np. pierwszeństwa pojazdów szynowych itp, tak że ZAWSZE warto przestudiować zasady ruchu i kodeks. Nie ma jednak sensu uważam chodzić na wykłady w miejscu gdzie są łączone wykłady dla A i B, bo nie dowiesz się tam dosłownie niczego, czego już w zasadzie nie wiesz jeżdżąc na codzień po drogach. Inna sprawa w miejscach gdzie UCZY SIĘ PRZYSZŁYCH MOTOCYKLISTÓW, czyli w szkołach które niejako specjalizują się w kursach na kategorię A. Tam uczą jak jeździć na MOTOCYKLACH i wszystkiego co z tym związane, więc chociaż miałbym wszystkie inne kategorie od 40 lat, to warto wtedy chodzić na teorię. Zresztą, nikt chyba nie ma co do tego wątpliwości. Inna sprawa rozbieżności pomiędzy tym czego uczą na kursie, a drogową codziennością. Ja patrzę na to tak: Mówi się, że prawo jest ślepe. Faktycznie, bo nawet najlepiej napisane przepisy (na pewno nie polskie) nie są w stanie przewidzieć wszystkich sytuacji, życiowych. Dlatego przepisy są konstruowane (przynajmniej teoretycznie) w taki sposób, aby zapewnić bezpieczeństwo WSZYSTKIM uczestnikom ruchu we wszystkich standardowo spotykanych przypadkach. Niestety w drogowej codzienności powoduje to wiele sytuacji w których stosowanie się do przepisów jest hmmm.... nieefektywne i podejście na "chłopski rozum" podpowiada inne niż przewidują przepisy rozwiązanie. Rozważny kierowca (nie "dobry", bo za takich ma się u nas niemal 100%) potrafi przewidzieć rozwój sytuacji na drodze i nagiąć czasem przepisy w bezpieczny sposób z pożytkiem dla WSZYSTKICH uczestników ruchu, nie tylko dla niego samego, przykład: niepisany zwyczaj w Anglii- czerwone światło w wypadku braku ruchu na skrzyżowaniu- szczególnie nocą- jest tylko sugestią, nie jest bezwzględnym nakazem. I tam to działa. Niestety na polskich drogach gdzie królują CWANIACY bałbym się takiego rozwiązania. Całe to cwaniactwo jak również ciągłe "wojny" między kierowcami motocykli i samochodów, osobówek i TIRów itp., wynikają z jednej kardynalnej przyczyny. Dennego systemu szkolenia teoretycznego (bo z praktycznym bywa lepiej), nawet w tych "zaangażowanych" szkołach nikt nie uczy, jak to jest być kierowcą innego pojazdu jak jego własny, potem kierowca motocykla wścieka się, że wymuszają osobówki pierwszeństwo, a sami pędzą 150 drogą przez las, gdzie faktycznie nie widać ich z 300-400m, bo plamy słoneczne przenikające gałęzie skutecznie ich maskują niczym predatora z tego filmu. Kierowcy osobówek wkurzają się na konwoje TIRów których nie da się wyprzedzić, ale nie pomyślą, że wpychając się na chama tuż przed TIRem i hamując gwałtownie ważącym około tony samochodzikiem, zmuszają 25tonowe monstrum za swoimi plecami do tego samego i nawet jeżeli TIR nie zrobi im z dupy garażu to może stracić ładunek, który uszkodzi się podczas gwałtownego hamowania (a za ładunek finansowo często odpowiadają teraz sami kierowcy ciężarówek, stąd te kwiatki z ich szkoleń pt. masz sytuację awaryjną wal w osobówkę). Wzajemne niezrozumienie specyfiki prowadzenia pojazdów innych użytkowników drogi o którym powinny uczyć kursy przygotowawcze, powoduje narastające pretensje, a w efekcie chamstwo na drogach. Łatwo np. praktycznie kierowcom osobówek zasymulować hamowanie TIRem, a za pomocą odpowiednio ustawionych hamulców i znajomego pingponga na oponce na przedniej masce symulującego ładunek. Można by też przewieźć w charakterze plecaczka, każdego kierowcę 4 kółek, pokazując jakie przyspieszenie ma motocykl w porównaniu do samochodu i jak przerażające jest czasem awaryjne hamowanie, bo symulowanie szlifowania (choć na pewno bardzo przekonywujące) trudno by było wykonać bez opracowania specjalistycznego symulatora. Kurde 2 post i znowu niezły elaboracik mi wyszedł A tak podsumowując temat zamieszania w przepisach związanych ze zdawaniem na kat. A, to zacytuję bardzo dosadny ale i trafny komentarz z innego forum, nic dodać nic ująć:
  6. A ja zdawałem 24.10 w Rybniku, wiadomo 7.30 teoria (ponieważ jeżdżę już od 20 lat więc to formalność była- błędów 0), potem placyk. Starszy gość wyprowadził nas w ponury i zimny poranek trochę przez moment mżyło nawet (strasznie zmarzły mi w ten dzień stopy co się raczej nie zdarza), opowiedział co należy zrobić czyli standard. Motor CBFka 250 (połowę jazd na nim w gliwickim LOKu miałem) stał zaparkowany i czekał na chłodzie. Pierwsza panna (rodzynek w naszej grupie). Przy starcie na ósemkę moto zgasł, ale potem przepyrkała na 1 bez gazu i zdała (zresztą wszyscy pyrkali na tej jedynce, bo inaczej pętelek się raczej nie dało), gratulacje! Drugi gość 190cm wzrostu dość duży, zimne moto zdychało pod nim więc musiał dodawać gazu, co przy sporym luzie na manetce powoduje w tej zajeżdżonej Hondzie delikatny efekt kangura, a przy minimalnej prędkości na ciasnym zakręcie w ósemce jest to trudne do opanowania, szczególnie dla nowicjuszy podczas egzaminu. Efekt podpórka x 2 i klapa. Kolejny 3 delikwent ok 195 cm wzrostu i ok 110kg wagi na oko, ci co zdawali w Rybniku wiedzą, że ósemka nie jest wymalowana na płaskiej części placu, ale na lekko pochyłej. No i to samo pierwsza ósemka i w części gdzie moto ma jechać pod górę zdycha więc trzeba podkręcać gaz, na 3 pętelce jazdy kangurem niestety podpórka. Druga próba: 8 zaliczona, slalomik i po nawrocie na tym odcinku pod górkę znowu moto zdycha więc lekko dodaje gazu i dupa silnik zdechł, podpórka do widzenia. I to byłem właśnie ja . Na moją uwagę, że motocykl jest jakby zdźiebko nierozgrzany i nierówno chodzi, egzaminator dał mi do zrozumienia, że się nie znam . Po mnie nie zdało jeszcze 2 gości, jadący jako 5 o podobnych do mnie gabarytach i przedostatni "narwany szczypiorek" który wogóle nie uznawał rozglądania się na boki podczas ruszania. Nie uważam się przy tym za jakiegoś uzdolnionego specjalnie, jestem nowicjuszem, ale zdawał z nami gość który regularnie jak mówił od 15 lat ponoć jeździ na dużym sprzęcie (dorósł wreszcie do prawka ) i on też nie wyglądał zbyt pewnie na tych pętelkach. Ogólnie egzaminator był raczej negatywnie odbierany przez grupę (ja go nawet broniłem), ale miał generalnie podejście znudzonego wszystkim guru, który musi użerać się z kolejną bandą noobków. Jestem wkurzony, bo po pierwsze stracona kasa, a nawet na miasto nie wyjechałem, po drugie 8 i slalom to robiłem sobie z nudów na dwójce, bo można było fajnie przynajmniej pogibać się na boki (yupiii!!!) podczas tego dość monotonnego ćwiczenia, a po trzecie muszę czekać do wiosny na papierek. Mam teraz problem, bo nie wiem jak ta zamotka z nowym sposobem egzaminowania i nieścisłościami ustawowymi ma się do mojej sytuacji. Podobno przyszłoroczne zmiany uniemożliwiają na chwilę obecną zdawanie egzaminów na A przez cały przyszły rok, a mój egzamin teoretyczny jest ważny przez najbliższe pół roku (do 24 kwietnia wychodzi), co jeżeli przez tempo naszych ustawodawców nie zdążę w te pół roku zdać praktycznego? Czy będę zdawał praktyczny według starych zasad, czy nowych? Podobno ma się zmienić placyk, ale nikt nie wie jeszcze chyba jak, no i jazda po mieście nie będzie już stałą prasą ponoć, ciekawe jak potraktują poprawkowiczów w tej sytuacji? Szkoda bo myślałem, że na wiosnę jedynym moim zmartwieniem będzie poszukiwanie własnego cruizerka i potem podszkolenie się już na nim w jakiejś dobrej szkółce, bo niestety, ale LOK Gliwicki to przygotowuje tylko do zdania egzaminu, ale zdecydowanie nie uczy jak jeździć motocyklem. To "tylko" tyle na razie spostrzeżeń i pytań niedoszłego póki co kierowcy bombowca.
  7. Byle do wiosny...i można będzie jeździć.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.