Jeśli sami nie zadbamy o dobre imię motocyklistów, to nikt tego za nas nie zrobi. Pokażmy, że potrafimy przestrzegać przepisów, czasem wydających się bezsensownych, nieuzasadnionych, nie pasujących do danego miejsca. Na głupotę, lans, ładowanie adrenaliny we własny organizm nie ma lekarstwa. Kiedyś by się odstresować uprawialiśmy sport. Obecnie musi to już być sport ekstremalny by się odprężyć! Zacznijmy od samych siebie i wskazując właściwe postępowanie na drodze budować autorytet. Zachęcam bo warto. W zeszłym sezonie ubawiła nie mina policjanta z drogówki, który w terenie zabudowanym strzelił do mnie z "suszarki" i zobaczył coś około 55 km/h.