Dorzucę swoje trzy grosze:Mój sprzęt (monster s4) oddałem w połowie marca na przegląd po 24 tysiącach, czyli wszystko, co przewidział producent: paski, świece, olej, filtry, płyny etc. oraz parę innych pierdół typu: nowa osłona suchego sprzęgła, regulacja zawieszeń, problem z hałasującym (nadmiernie) sprzęgłem. Po trzech tygodniach i kilku wizytach z zapytaniem "jakie problemy, że tak długo i w ogóle?", trzy dni temu odebrałem swojego dukata i: zmienione zostały paski (3 tygodnie oczekiwania na nie) i wyregulowane zawory, wymieniony olej, płyn hamulcowy i chłodniczy (o sprzęgłowym zapomniano), szczęśliwie dotarła osłona sprzęgła. Nie wymieniono filtra powietrza - bo nie doszedł (doszedł, ale nie ten co powinien), świece również się nie pojawiły. Wymieniono tylne klocki - szczęśliwie miałem swoje. Zawieszenie nieruszone. Sprzęgło zdiagnozowane, ale nie ma części - wyrąbany kosz sprzęgłowy i łożysko na wałku. Czekam na informację kiedy będą części i jaki może być koszt naprawy.Ogólnie jestem zniesmaczony. Ja doceniam, że chłopaki się starają i nie chcą odwalać kaszany, ale co najmniej średnio im to wychodzi. Dwóch sprzedawców i tylko jeden mechanik, który cały czas ma coś nowego do roboty, to moim zdaniem nie kwalifikuje się do uznania za pełnosprawny salon z serwisem. Chciałem zapłacić kartą - zapomnij - "terminal jest zepsuty" (od trzech tygodni - kupowałem u nich wcześniej kask i też musiałem szukać bankomatu). Miał być telefon z informacją ile kasy mam przywieźć (bo nie można kartą) - zero telefonu. Zapłaciłem niemało (moim zdaniem za dużo w porównaniu np. z Boosterem - ale ok salon Ducati w końcu). Chciałem odebrać książkę serwisową z wpisem o serwisie - "mechanik już pojechał do domu, wpadnij jutro po południu". Chciałem fakturę za serwis - zapomnij - "komputer nie działa" albo "drukarka nie działa", "system padł", "mamy szefów dzisiaj i nie mamy czasu", "to może wyślemy Ci pocztą" - jaja jakieś? Nic nie mam do ludzi tam pracujących - starają się pewnie jak tylko mogą, ale bez wsparcia z centrali Probike nic nie wskórają.Powiem tak - miałem nieszczęście przez ostatnie półtora roku być posiadaczem fabrycznie nowego peugeota 307 i serwisy peugeota uznałem za największe badziewie z jakim miałem w życiu do czynienia. No coż, w przypadku serwisu ducati w Katowicach będę musiał zweryfikować swoje zdanie co do pojęcia badziewia.Byłem u nich w listopadzie i mieli się organizować - ok. Dziś dzięki Bogu dożyłem 11 kwietnia i dalej się organizują - to jest parodia jakaś.Ja naprawdę życzę im wszystkiego najlepszego (niech to ktoś z Probike przeczyta). Po prostu, nie chce mi się jeździć z ducatem do serwisu w Berlinie, skoro jest autoryzowany serwis w Katowicach to ma być serwis, a nie jaja.