Witam, mam aktualnie taki mały problem. Sprzedałem 1,5roku temu moja kochana R6 thundercat. Wszystko było by ok gdyby.. no właśnie gdyby. Zaczniemy od dnia sprzedaży- gościu z synem przyjechali do mnie do domu z pieniędzmi, motor wcześniej wsadziliśmy do jego garażu, przeliczyłem gotówkę i na gotowym bloku mieliśmy spisać umowę. Spisał ale sie na niej pomylił i zwalając na to ze się spieszy wyrwał nowy blok i zapytał czy mogę to tylko podpisać, a oni to sobie uzupełnia i podrzuca kopie. Nie myślałem wtedy ze to coś złego, bo przecież kasa ok motor wzięty i sprawa zakończona. Kopi jednak nie dostarczył. Myślałem ze skoro i tak umowę maja (tą z podpisem)to motor bez problemu zarejestrują, ubezpieczą. I teraz właśnie zaczyna się komplikacja. Kochani ludzie z PZU po roku chcieli kasę za następny rok OC. Tłumaczyłem ze motor już dawno nie jest mój ze sprzedany i takie tam. Miła pani powiedziała te jeśli wyśle im umowę to po sprawie. No właśnie umowa której nie mam. Dzwoniłem do Urzędu Miasta zapytać czy o2o jest dalej mój (oczywiście jest). Starałem się skontaktować z gościem ale oczywiście nie odbiera. PZU już skierowało tą zaległość do sądu. I nie pozostaje mi nic innego jak zapłacić i wypowiedzieć umowę w PZU. Zostaje jeszcze jedna sprawa. W razie wypadku (nie życzę nikomu) gdzie sprawca był by mój pojazd a sprawca by uciekł to policja tylko i wyłącznie do mnie zapuka. I za wszelkie szkody będę odpowiadał ja sam nie mówiąc już o tym ze moto nie będzie już ubezpieczony. Rozmawiałem z Policją ale oni nie mogą nic zrobić. Nie mogę zgłosić kradzieży bo bym kłamał. I nie wiem co mam teraz robić? Garaż do którego wtedy wsadziliśmy maszynę był chyba wynajmowany nikt nie jest mi w stanie powiedzieć czyj to jest. Wiem możecie teraz pisać ze głupio zrobiłem z umową, tylko wiecie brat na moto to brat. Nie pomyślałbym że chce mnie wyruchać w taki sposób. Sam wiem ze jeśli coś od kogoś kupuje to chce by to było moje a nie kogoś. Jak z tego wybrnąć??