Inka83 Opublikowano 20 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2009 To i ja się dołączę Największe problemy miałam tylko i wyłącznie z babciami i matką chrzestną Rodzice mi zaaplikowali bakcyla motoryzacyjnego już przy poczęciu Nie wiem jakim cudem, ale pamiętam jak w wieku 2 lat jeździłam z tatą na simsonie czy SHL'ce i jak to krzyczałam, że z przodu nie mogę siedzieć a jak już siedziałam, to krzyczałam, że nie dosięgam kierownicy Od zawsze mnie coś do motocykli ciągnęło, ale nie umiałam się tak do końca do nich przekonać widząc tych "wariatów" na drogach Do zeszłego roku... moja pierwsza jazda jako plecak na Kawie Zephyr750. Wiele kilometrów zrobiłam na niej jako plecak. Moja pierwsza jazda na moto też na tym była. Po jeździe zdecydowałam się na zapisanie się na kurs kat. A. Rodzice nic nie mówili A babcie i ciocia: Karina tylko nie kupuj motora, to nie jest dla Ciebie. Kij z tym, ze kuzynka pierwsza prawko kat. A zrobiła, po odebraniu plastiku za miesiąc miała swój pierwszy motor i jeździła. Zrobiłam prawko, zdałam egzamin za 1 razem i było super tylko dalej mi czegoś brakowało. Jeździłam z moim chłopakiem praktycznie cały rok, rodzice tylko mówili: wy wariaci jesteście w takim zimnie jeździć, a później sami się przyznawali jak to za młodu do pracy w 20stopniowym mrozie jeździli na motoraku Ile opowieści się nasłuchałam z ich podróży W tym roku kupiłam swój pierwszy moto i to nie byle jaki Przy pierwszej poważnej glebie z uszkodzeniami ciała, wysłałam sms'a do ojca zamiast do mojego chłopaka i się zrobiła mała wija, ale szybko im przeszło A babcia z ciocia jak się dowiedziały: Ty głupia jesteś, weź to sprzedaj, nie jeździj, to nie dla Ciebie bla bla bla. Teraz to nawet nie wiedzą z jakimi prędkościami śmigam a rodzice jak rodzice, gdziekolwiek jadę czy to autem czy na moto to zawsze im muszę chociaż sygnał posłać, że mi nic nie jest, a jak wyjeżdżam od nich to mówią: jedź powoli i jak dojedziesz to zadzwoń albo sygnałek puść.Jak będę miała swoje dzieci to od małego będę je wozić na motocyklu. Będą chciały zrobić prawo jazdy i będą chciały jeździć to moją zgodę i błogosławieństwo mieć będą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bczk85 Opublikowano 20 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2009 Teraz to nawet nie wiedzą z jakimi prędkościami śmigam Jakto z jakimi?Z przepisowymi bo dopiero zaczynasz przecież Ojjj jeszcze długo Ci bede wypominał te autostradowe ekscesy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Buba Opublikowano 20 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2009 Nikogo o zdanie nie pytałem, to była moja decyzja. Ojciec za młodu jeździł na Zundapp-ie i innych wynalazkach z tamtych czasów, więc nie miał nic przeciwko. Tylko denerwował się, że do ziemi z mojego enduro nie dosięga ]:-> Wielokrotnie powtarzał: "sprzedaj tę kobyłę, kup coś niższego" Mama w ogóle się nie wypowiadała, choć wiem, że była zmartwiona. Mam dobry zwyczaj, że jak gdzieś szczęśliwie dojadę - zaraz wysyłam SMSka, żeby się nie denerwowali. Rodzice zawsze się martwią o dzieci, bez względu na ich wiek.Nigdy się na moto nie uszkodziłem, ani nawet nie naraziłem na uszkodzenie. Dzięki temu spotykam się z ogólną akceptacją mojej pasji. Tym bardziej, że nie należę do osób nawijających kilkanaście tysięcy kilometrów na sezon.Pozdrawiam, Radek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
_MEFIU_ Opublikowano 20 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2009 ja jak kupowałem rok temu w wakacje ogarka to mama i siostry wiedziały ( 2 ). tacie coś wspomniałem ale powiedział że mam dac mu spokój. nowiec kupiłem ogara od kumpla zza płotu za 2 stówki. ogar miałbyc do wyrególowania a ja sie dałem nabrac, poszedłem z nim do kuzyna i mi go zrobił. pojezdziłem do wieczora i dupen bladen nie chciał jezdzic. kupiłem potem do niego czesci za ponad 500zł. ( tata do dzis wie ze ogar kosztował 100zł ) potem nie jezdził. dałem go do mechamnika naprawa 120zł i zas dupen bladen nie jezdził. ok 2 tyg temu zaś dałem go do kuzyna i mi go zrobił, tzn wzadził silnik do ramy z motorynki i teraz smigam aż miło. rodzice też sie odczepili odemnie. ( tata wczesniej nazywał go złomex ) teraz przekonuje ich ze potrafie na nim jezdzić, kręce bączki na placu, na koło ją stawiam i pokazuje że umiem o nią dbać. a z tatą dogadałem sie ze na wiosne dołozy tyle ile będzie mi brakowało do aprilki rs50 !!! ( tej od zagłębiaka ) cały ogar kosztował mnie ponad 700zł i jestem zły na siebie, no ale chciałem śmigać i śmigam, a rodzice są wporzo jak się do nich odpowiednio podejdzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Inka83 Opublikowano 21 Sierpnia 2009 Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2009 Jakto z jakimi?Z przepisowymi bo dopiero zaczynasz przecież Ojjj jeszcze długo Ci bede wypominał te autostradowe ekscesy oj raz albo dwa sobie pozwoliłam na większą prędkość na prostej i pustej drodze i mi to teraz wypominać będą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tinula Opublikowano 15 Stycznia 2010 Udostępnij Opublikowano 15 Stycznia 2010 Moja historia jest o tyle ciekawa, że nie dość, że kobieta, to jeszcze do jakiegoś czasu przeciwnik motocykli...Sceptycznie byłam nastawiona do motocykli, bo jako młoda dziewuszka wsiadłam na moto z nieodpowiednią osobą, która po prostu wystraszyła mnie!! Lata mijały... ja niezmiennie w swoim zdaniu... Wyszłam za mąż, od początku mąż chorował na moto, rok minął, postawił mnie przed faktem dokonanym, kupił!!! Nie musiał mnie namawiać, wsiadłam i .... zakochałam się!Minął rok, postanowiłam pójść na prawo jazdy (oczywiście w tajemnicy przed całą rodziną), zdałam za 1 razem , w czwartek odebrałam prawo jazdy, w sobotę kupiłam moją SV 650 s, zachorowałam na nią i nie było mocnych, musiała być taka... Mąż już nie doczekał zakupu motocykla (rozwiedliśmy się), ale pasja po nim pozostała!!Rodzice dowiedzieli się całkiem przez przypadek, bo kiedyś zostawiłam u nich kurtkę na moto i wyleciały z nich dokumenty od motocykla... a na fakturze widniało moje imię i nazwisko....Było bardzo ciężko nie powiem... teksty typu "Do momentu kiedy nie sprzedasz moto, nie masz co odwiedzać rodziców... itd." nie odzywali się kilka dni... i jak każdemu chyba rodzicowi, przeszło... Nadal sceptycznie do tego podchodzą, bo "poważna kobieta, motocykl itd... przecież to nie pasuje " po prostu w tej kwestii nie wypowiadają się nic, oprócz np. 1 dzień świąt BN oglądamy telewizję, leci jakiś program, dziewczyna schodzi z motocykla i ściąga kask... tata: "ooo twoja koleżanka". Martwią się, to normalne....W każdym bądź razie przyjeżdżam do nich zawsze samochodem, dla dobrego stanu ich serduszek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
avia88 Opublikowano 15 Stycznia 2010 Udostępnij Opublikowano 15 Stycznia 2010 heh widzę że dziewczyny nie mają tak łatwo..Moi się dowiedzieli jak przyniosłam "kalendarzyk".. i było tylko że "głupia jestem" ale mina była bezcenna jak znajomi mi busem podwieźli motocykl.. pamiętam jak dziś: matka spojrzała na moto.. popatrzyła na mnie i powiedziała: ok.. kupiłaś.. jest śliczny.. może sobie stać w garażu.. możesz go czyścić ale nie waż się na niego wsiadać.. po 2 sezonach gdy wiele godzin wystała w oknie z różańcem aż nie wróciłam.. po wielu kłótniach.. udało mi się osiągnąć etap że mimo że w mojej rodzinie nikt nigdy nie jeździł.. a moi rodzice nie odróżniają MZty od Ninjy.. Jak jestem gdzieś w ich okolicy potrafią podjechać do mnie na parking.. Ja na to: - jak mnie poznaliście z daleka?a oni:- tylko Ty jesteś tak głupia żeby jeździć w takiej temperaturze w deszczu.. oczywiście wszystko z dawką humoru..przyzwyczaili się.. zresztą swoje już też przejeździłam.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rufus Opublikowano 17 Stycznia 2010 Udostępnij Opublikowano 17 Stycznia 2010 Ja juz nie pamietam ,motorynke dostalem rok po komunii, i tak to sie zaczelo ,a w zasadzie to zaczelo sie rok wczesniej na motorynce kolegi . Teraz nikt nie ma nic przeciwko , zreszta proba wyperswadowania mi tego z glowy nie przynioslaby rezultatu wiec nawet nie probuja . Mama tylko mowi zebym uwazal . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
R@F Opublikowano 21 Stycznia 2010 Udostępnij Opublikowano 21 Stycznia 2010 U mnie w rodzinie motocykle to rzadkie przypadki. Ja jestem w polowie tej meki, zona sie juz przekonała ze na nim jeżdżę wyganiając mnie prosto po pracy na godzinke poki ladna pogoda pośmigać ale rodzice jeszcze nic nie wiedza. Wstępnie bylo pytan na tematy motocyklowe (szwagier na skuterze śmiga)Mama z przerażeniem wyraziła swoja dezaprobatę, tato zaś - "ciebie chyba po§$%&%lo!!"Drążyłem temat bo moja mama kiedyś na Osie rów zaliczyła wiec motocykle sa dla ludzi.Odp. "wtedy to były inne czasy.."Mama wytacza działa - "mój brat przez motor zdrowie stracił"Ja - a to przecież normalka skoro się w spodniach i koszulce jeździło. Teraz jest pełen wybór ciuchów itd.Mama - "czytałam ze na motocyklach zabijają sie nie ci co jeżdżą os malego na motorynkach tylko ci właśnie 30-tolatkowie co sobie 1-szy motocykl kupili"Bez komentarza...Wiedza ze coś na rzeczy jest ale nic więcej. Moze i tak pozostanie...Na minus u mnie to ze nie oswoją sie widząc mnie na maszynie bo mieszkają za daleko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.