Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Krótki szpil, rajza prawie solo (bo z cykorem), dwa dni w siodle


Rekomendowane odpowiedzi

Wstęp

Kilkakrotnie w ciągu roku odwiedzam okolice Monachium. Odkąd jeżdżę motocyklem i czytam m. in. Wasze relacje, chodził mi po głowie pomysł takiej podróży na dwóch kółkach.

Do tej pory miałem za sobą kilka jednodniowych wyjazdów w dłuższe trasy i krótkie wypady na beskidzkie serpentyny. Kilkudniowa jazda na takich dystansach z załadowanym bagażem to jednak zupełnie inna sprawa.

Rodzinny urlop sprzyjał rozmyślaniom o podróżach, tym bardziej, że termin spotkania w Bawarii był już ustalony. Szkic trasy rodził się w oparciu o relacje i z każdym dniem urlopu kolejne kawałki planu podróży zaczynały do siebie pasować. Krótkoterminowa prognoza pogody zachęcała do podróży. W zeszłym roku czytałem relację z podróży motocyklowej do Szumawy i Lasku Bawarskiego. Te rejony polecał też właściciel komisu, który sprzedał mi mój motocykl. Blisko trasy leżała też droga pod Grossglockner.

Chciałem sprawdzić swoje możliwości pokonywania dłuższych dystansów. Do dyspozycji miałem środę na dojazd i piątek na powrót. Sobota miała być dniem rezerwowym, na wypadek, gdybym przeliczył się z siłami, czasem podróży, pogodą lub problemami technicznymi.

Plan obejmował objazd Szumawy w środę i jazdę przez Hochalpenstrasse w piątek.

Pocieszyłem nieco zaniepokojoną najlepszą z żon, zapakowałem się w dwie sakwy, przygotowałem odzież i motocykl. Postanowiłem ruszyć wczesnym rankiem. Trasę po głównych drogach znałem, ale szczegóły motocyklowych winkli wbijałem do głowy przez pół wtorkowego wieczoru. Załadowałem powerbank i telefon. Nawigację w telefonie chciałem wykorzystywać tylko sporadycznie z racji braku zasilania.

20210810_213345.jpg.1673203f65beebe26a26fbd72a57c4fd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Środa

Ruszyłem o 04:30. Do sakw wrzuciłem termos z herbatą, kanapki na drugie śniadanie, smar do łańcucha i przeciwdeszczówkę.

Zaczęła się rajza z cykorem.

Pod Ostrawą założyłem podpinkę pod kurtkę, bo ranek był dość chłodny. Do Brna jechałem znaną pewnie wszystkim autostradą. Nie forsowałem tempa jazdy i o 07:00 tuż za Brnem zaliczyłem pierwsze tankowanie. Dalsza trasa wiodła przez Tabor, Czeski Krumlov i dalej drogą 39. Tutaj, przy wyprzedaniu TIR-a, zaskoczył mnie jadący z naprzeciwka katamaran, którego się nie spodziewałem. Zdążyłem wrócić za ciężarówkę a cykor z politowaniem pokiwał palcem. Potem bez 100% pewności nie wyprzedałem już nikogo.

Przyroda i infrastruktura Szumawy zachęca do minimum tygodniowego wypoczynku, jest sporo tras rowerowych, jezior i pensjonatów.

Po winklach Kvildy, Moravy i Srni sprawdziłem łańcuch. Był już zbyt luźny. Niestety w zestawie narzędzi brakowało mi klucza do nakrętki ośki koła. To mój błąd, następnym razem muszę sprawdzać komplet narzędzi.

szumawa2.thumb.png.2b258ad4096c568557bec3ee99e06d0f.png

Po drodze w Zeleznej Rudzie przy niemieckiej granicy znalazłem muzeum motocyklowe, ale nie miałem już czasu na zwiedzanie. Dalsza droga wiodła przez  Las Bawarski, a potem autostradami i lokalnymi drogami przez Deggendorf i Erding. W hotelu koło Ebersbergu wylądowałem o 17:00. Drogomierz pokazał w tym dniu przebieg 840 km.

Cykor nie odpuszczał.szumawa.thumb.png.59822450159e1e1ab9f8394dd05c26a7.png

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Piątek

Cały poprzedni wieczór spędziłem na kontroli prognoz pogody oraz wbijaniu do swojej starej, siwej pały trasy do Zell am See. Od 14:00 należało spodziewać się burz w okolicy Salzburga. Wielki Dzwonnik to Wysokie Taury, więc pogodę trudno tam przewidzieć. Postanowiłem ruszyć wcześnie rano. Dalszy przebieg drogi powrotnej do domu był mi znany. Mój towarzysz podróży, cykor, mówił, że do południa liczy się technika jazdy. Od południa trzeba będzie działać jak Shackleton, bo liczy się wytrzymałość.

W piątek wystartowałem o 04:30 i po lokalnych drogach, potem przez Rosenheim, Walchsee i Lofer do Zell am See. O 07:00 zatrzymałem się z pełnym bakiem pod bramką wjazdową. Trafiła się fantastyczna pogoda i pustki na wjeździe. Trudno opisać wrażenia. To kombinacja zachwytu, ekscytacji nieznanym i niepokoju  związanego z powrotem. Przyroda kwitła, widoki i kolory rzeczywiście niezapomniane. Osobom z żyłką geologa trasa oferuje kilkanaście przystanków z opisem morfologii, minerałów i historii tego masywu.

Kilku tubylców dokazywało na nakedach. Widać było, że drogę znają na pamięć. Chyba wiedzą też (ja wtedy nie wiedziałem), że wczesna pora to najlepszy czas na taką trasę. Relacje z YT pokazują, że na tej drodze czasami jest tłoczno. Załadowany bagażem, raczej ostrożnie, wspinałem się po tych nawrotach Na kilku winklach wymalowane są kręgi, które pomagają trzymać prawidłowy tor motocykla jazdy w łukach. Było też kilku cyklistów, oni mają tam co kręcić. Nie wiem, jak hamują przy zjazdach, bo przecież nie silnikiem. Zaskoczeniem było zachowanie kierowców samochodów, którzy chętnie i bez kompleksów przepuszczali motocyklistów przodem w każdym możliwym miejscu.

Cykor wysiadł po zjeździe  po granitowej kostce z tarasu na Edelweiss Spitze. Powiedział, że zaczeka na dole.

20210813_075016.thumb.jpg.b26bc266cb9325e6a2056d780c11d123.jpg

Dojechałem do Kaiser-Franz-Josefs-Hohe. Na parkingu stały dwa motocykle i dwie Vespy. Widoki oszołamiające, ale lodowiec Pasterze krótszy, niż się spodziewałem. Uprzejmy kierowca Bonda R1200 zrobił mi kilka zdjęć. Zjazdy po winklach dla mnie zawsze są trudniejsze, ale drogę znałem trochę lepiej. Powrót na bramki poszedł sprawnie. W kierunku przeciwnym na tej pięknej drodze zaczęło robić się gęsto od (moto)-cyklistów. Około 10:00 wyjechałem z bramek przed Fuchs. Odebrałem cykora, który czekał cierpliwie.

20210813_090034.thumb.jpg.9c5c76607a9b70636c01f2e8df48b574.jpg

20210813_090408.thumb.jpg.987f683f1ca15a14d6f4cace19dce08e.jpg

Doliną rzeki Salzach przez korki w Bischofshofen wypadłem na autostradę w kierunku Salzburga. Za tunelami złapał mnie mały deszcz. Już chciałem się przebrać na stacji, ale zaczęło się przecierać i w pół godziny byłem suchy. Zrobiło się parno.

Nad Mondsee o 12:00 zjadłem późne śniadanie i wtedy odezwał się cykor. „Co zrobisz ciulu, jak chycisz pana?”.. Tym pytaniem męczył mnie aż do Gorzyczek.

Od autostrady odpocząłem zjeżdżając w Melk w kierunku doliny Dunaju (Wachau). Wachau ciągnie się aż po Krems. Ten region do dobra odskocznia od nudnej autostrady Linz - St Polten i północnej obwodnicy Wiednia. Pełna jest winnic i sadów. Pod koniec lipca zwykle kończą się zbiory moreli, z których słynie ten region. Produkt destylacji tych owoców jest przepyszny. W upalny dzień w drodze można spróbować lodów lub knedli z morelami albo naleśników z lokalną konfiturą. Warto też przyjrzeć się przeciwpowodziowym wałom biegnącym czasem środkiem miasteczek. Na wielu budynkach można zobaczyć znaczniki poziomów wysokiej wody i powodzi z XIX i XX wieku.

20210813_145308.thumb.jpg.3a9dfce28dc461385f00befcdcb8ae7b.jpg

Dopakowałem bagaż o małe zakupy i poleciałem dalej. Kolejny odpoczynek z kawą za Brnem w Rohlence uzmysłowił mi, że mimo wypicia sporej ilości płynów wszystko odparowało. Było naprawdę gorąco. Do domu dojechałem o 20:30, zamykając wynik dzienny na 1001 km.

Cykor wysiadł chwilę wcześniej, w Czerwionce.

hochalpens.thumb.jpg.6ae98c61f8056276441b56aef6a6af94.jpg

Zdjęć zrobiłem niewiele. Te dokumentujące trasę znajdziecie pod adresem:

https://photos.app.goo.gl/T66xqNRdbc7SG2X29

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.