Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Historyjka o pewnej naprawie...


Tomek_J

Rekomendowane odpowiedzi

FYI:

W ubiegłym roku zmieniałem motocykl. Nową maszynę kupiłem w pewnym bardzo znanym na Śląsku sklepie motocyklowym nieopodal Gliwic, który sprowadza je dość licznie z zagranicy (i takim też był ten kupiony przeze mnie). Po pewnym czasie, późną jesienią okazało się, że łańcuch w moim nowym nabytku powoli kończy swój żywot, zapadła więc decyzja o jego wymianie tudzież zrobieniu paru innych drobiazgów. Poprosiłem o to poleconego mi kiedyś mechanika z niewielkiego, przydomowego warsztatu na styku Bytomia i Radzionkowa. Gdy odbierałem motocykl, usłyszałem od niego, że trzeba by zamówić nową nakrętkę tylnej osi, gdyż ta słabo trzyma; tzn. dało się ją użyć, ale za następnym razem trzeba by już dać nową. No i ok, przyjąłem do wiadomości.

Tego lata na 3 dni przed zaplanowanym kilkudniowym urlopem, gdy przygotowywałem motocykl, zauważyłem ubytek powietrza w tylnym kole. Dopompowałem, ale następnego dnia rano okazało się, że powietrze nadal schodzi mimo braku widocznego uszkodzenia. Ponieważ żaden z okolicznych wulkanizatorów, wyspecjalizowanych w samochodach, nie miał chęci zająć się tematem, pojechałem do wspomnianego wyżej mechanika z Bytomia. Obejrzał - okazało się, że jednak w oponie są dwie mikroskopijne dziurki w odległości kilkunastu milimetrów od siebie, przez które bardzo leniwie uchodzi powietrze. W dodatku łączy je coś jakby rysa (jeszcze dzień wcześniej wcześniej niewidoczna). W opinii mechanika z uwagi na charakter uszkodzenia nie miało sensu klasyczne zasznurkowanie. Umówiliśmy się więc na naprawę na następny dzień - w międzyczasie on miał załatwić jakieś specjalne "superłatki".

Wróciłem do domu, a następnego dnia (dzień przed planowanym wyjazdem) koło 10-tej zadzwoniłem do mechanika. Nie odebrał. Próbowałem jeszcze kilka razy w odstępach 10-minutowych z takim samym skutkiem. Koło 11-tej zdesperowany podjechałem pod warsztat - nikt nie otwierał. Spróbowałem jeszcze raz i drugi zadzwonić, ale bez efektu. Licząc na cud stałem pod warsztatem jakieś 25 minut, w międzyczasie szukając na smartfonie innych punktów, w których ewentualnie mógłbym uzyskać pomoc. Ponieważ żar lał się z nieba, odjechałem kilkadziesiąt metrów dalej i stanąwszy w cieniu drzewa kontynuowałem szukanie. I w pewnym momencie zobaczyłem z tej odległości, że w warsztacie nagle, jak gdyby nigdy nic pojawił się Pan Mechanik... Pozostawiam bez komentarza.

"Rzutem na taśmę" udało mi się uzyskać przez telefon obietnicę pomocy w Zabrzu-Grzybowicach, gdzie - jak się okazało - była możliwa wymiana na oponę tego samego rodzaju, używaną, ale w dobrym stanie, umożliwiającym jeszcze przejechanie paru tysięcy km. Pan w Grzybowicach wziął mój motocykl na warsztat, a po chwili wyszedł i powiedział: "Mamy problem. Czu ktoś robił już coś z tylnym kołem ?" Powiedziałem o wymianie łańcucha. "Tamten mechanik dokręcił za mocno i uszkodził gwint na osi. Teraz nie da się odkręcić nakrętki i zdjąć koła. Kolejna próba odkręcenia zniszczy całkiem gwint." Skończyło się na rozcięciu nakrętki i trochę rozpaczliwym szukaniu nowej. Na szczęście udało się ją znaleźć. Po założeniu nowej opony Pan zwrócił mi jeszcze uwagę: "Tamten mechanik za mocno naciągnął panu łańcuch. Poluzowałem go trochę, bo jakbym to tak zostawił, to za kilka miesięcy pewnie by Pan przyszedł do mnie na wymianę łożyska w tylnym kole."  Ech...

Obejrzeliśmy jeszcze moją starą oponę - okazało się, że owe dwie dziureczki to były dwa końce rozcięcia. Uszkodzenie zostało zaklejone, choć było na tyle duże, że w ogóle nie powinno być w taki sposób łatane, a opona powinna zostać wywalona na śmietnik. Uszkodzenie po załataniu zostało zewnętrznej stronie dość zgrabnie (i dość trwale) zamaskowane. Po roku jazdy łatka zaczęła "puszczać", brzegi zaczęły się rozłazić i sądzę, że mało brakowało do tego, żeby rozlazła się mocniej w czasie jazdy. Pytanie, czy zrobiono to w Polsce, czy jeszcze za granicą ?...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No peszek Panie, peszek. Choć powiem Ci, że w zakresie takich usług lepiej skorzystać z renomowanego warsztatu, bo różnica w cenie na takie drobne usługi jest niewielka, a za to masz wyższe prawdopodobieństwo dobrze wykonanej usługi no i jest jak reklamować. W przyp. motocykla to ważne.

Co do opony to różnie mogło być, włącznie z tym, że ktoś tą opone łatał w dobrej wierze przekonany że jeszcze dużo wytrzyma. Różne są szkoły co do naprawy opon motocyklowych - jedni tego w ogóle nie uznają, inni tolerują. Sam nie mam praktyki w tym zakresie, ale ze wzgl. bezpieczeństwa raczej skłaniałbym się do tej pierwszej.

W samochodzie zrobiłem kiedyś kilkadziesiąt tyś km. na kołkowanej oponie (mając oczywiście zapas w bagażniku), ale w moto chyba bym się nie odważył, mając wizje że łapie kapcia gdzieś daleko od domu gdzie wulkanizator tylko samochodowy najbliżej kilkanaście km :). Zestaw naprawczy w postaci pianki do opony wożę zawsze pod siodłem.

Jeśli natomiast oponę sprzedający wymienił na łataną celowo przed sprzedażą w imie jakiś chorych oszczędności, to trzeba mu współczuć, bo ja po takim numerze chyba bym spokojnie nie sypiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzecz polega na tym, że w Polsce nie ma gęstej sieci warsztatów motocyklowych nawet w przypadku najpopularniejszych marek. Druga rzecz, że ów mechanik cieszy się na Śląsku pewną renomą - okazuje się, że nie zawsze opinie pokrywają się z rzeczywistością.

A co do jazdy na kołkowanej oponie - owszem, ludzie robią tak tysiące km. Kto wie, czy sam bym też tak nie zaryzykował, gdyby chodziło o zwykłą dziurę, a nie rozcięcie. Gdyby tak załatana opona strzeliła podczas jazdy, to skutki mojego wypadku byłyby tylko moim problemem. Ale nie jechałem sam.  Gdyby ucierpiała moja jadąca ze mną córka, chyba bym się z rozpaczy powiesił...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.