Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Moja druga połówka nie jeździ - z czego wynikają konflikty ?


MotoDama

Rekomendowane odpowiedzi

Kompromis,kompromis i jeszcze raz kompromis,jeżeli komuś tego rodzice nie wpoili od dziecka to niestety ale trzeba się tego nauczyć a wtedy życie staje się o wiele łatwiejsze dla wszystkich,bo nie każdy człowiek ma takie same upodobania,więc postarajmy się zrozumieć również tych ludzi co nie przepadają za motocyklami.Tyle w temacie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie uważam się za pasjonata motocyklowego, traktuje to raczej jako proces opanowywania innych kategorii pojazdów niż B:

skrótowo:

1) Myślę, by zrobić kat A,
2) Mówię, że myślę o kat A.  -> n oo noo, fajnie fajnie, ale to niebezpieczne, będą inne wydatki i zmiana tematu, tak przez rok
3) Zapisuję się na Kat A,
4) mówię, ze zaczynam kurs ( afera, ze nie konsultowane, nic o mnie nie myślisz itd )
5) robię kurs - > jak tam idzie na kursie, uważaj na siebie, nie będziesz kupował motoru prawda?
6) podczas kursu wychodzi, ze to nie takie hop siup.  By umieć jeździć, będzie trzeba kupić sprzęt.. ale to po zdobyciu prawka
7)  lepsza połówka oswaja się z tym, ze mnie już nie zawróci, jedzie ze mną oglądać moto na sprzedaż
8) egzamin w deszczu, połówka kibicuje mi zdania egzaminu - > egzamin zdany
9) sprzęt kupiony, ubrania etc, pierwsze podjechanie pod balkon, - > Tylko mi jakiś tam dup nie woź!
10) Nie wsiądę!, Nigdzie z Tobą nie jadę!
11) Nie nie mogę cię przewieźć, dziewczyna mi zabroniła.
12) Jeździj bezpiecznie, fajnie było?
13) Was też nie, dziewczyna będzie zazdrosna
14) Nie wsiądę, ale uważaj na siebie.
15) Gdzie byliście z kolegą? w naszym Ustroniu?! Nie jeździliście szybko prawda?
16) Rozpad związku z innych powodów niż motocykl, po 4 latach różnice w oczekiwaniach vs rzeczywistość osiągnęły masę krytyczną
16a) zaraz po tym w ten sam dzień prawie wpadłem pod autobus, bo wymusił, ale sam też miałem za uszami...
17) powrót do siebie po 2 miesiącach, jak już każdy swoje błędy i filozofie życiowe przemyślał
18) Czy ten kask będzie mi pasował? :) teraz ja się o Nią boję :P

a konflikty? konflikty wynikają z oczekiwań/wychowania. 
Ja miejscami uparty, synek mamusi, Ona córeczka tatusia chroniona przed wszelkim złem.

podoba mi się hasło @becker'a,  kiedyś naprawiali teraz wyrzucają. Próbujemy naprawić co przedwcześnie wyrzuciliśmy.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwuję ten wątek od początku. Niestety nie mogę się reprezentatywnie wypowiedzieć w temacie, gdyż moja kochana druga połówka.... jeździ :D

Jeździmy razem. Dobrze czujemy się w swojej obecności. Osobno zdarza się nam pokręcić tylko, gdy jedno ma wolne a drugie akurat w robocie.

 

Żużu 77; Cieszyn; R1200RT '05

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie moim zdaniem takie problemy z traktowaniem motocyklistów jak zwariowanych samobójców, wzięło się z brania pod uwagę przez większość właśnie takich jednostek, które faktycznie się tak zachowują. To jest problem, wrzucanie wszystkich do jednego wora.. a w rzeczy samej to nie jest wina maszyny a człowieka, który ją prowadzi.. no a wtedy nie oszukujmy się ludzie i tak patrzą na te pojedyncze jednostki, które nie powinny wgl jeździć a nie na całokształt.
Znowu drugą rzeczą jest problem wynikający w związkach, ja osobiście nie miałam tego problemu nigdy, ale widziałam takie przypadki kiedy ten motocykl jednak stawał na przeszkodzie ku normalnym relacjom między dwojgiem osób. Tylko, że tak...ten problem również jest rozwinięty, bo dla niektórych tym problem jest strach przed załóżmy prędkością (dlatego, że odczuwa się ją mocniej niż w aucie mimo przykładowo jechania tą samą prędkością -> żeby nie było, że mówię o zapieprzaniu ile fabryka dała bo to już inna kwestia :D ) ale też np. zazdrość (bo jednak motocykliści często po mimo nie znania się, szybko nawiązują ze sobą kontakt i trzymają się razem, "ile idzie Twoja?" , "o przegoń ją trochę" itd. itp. ) a niestety druga połówka omyłkowo może to inaczej przez siebie odbierać i zacząć zabraniać nam tej przyjemności. 
Podałam tylko dwa takie powody ale jak się chce to znajdzie się ich wiele.. kwestia zdań, charakteru, przeszłości i wiele innych, dlatego wypada odbyć ze swoją połówką na pewno szczerą rozmowę i postarać się o takie rozwiązanie a właściwie kompromis, który będzie odpowiadał obydwóm partnerom.
+ tak jak ktoś wspominał wyżej, związek nie polega na zabranianiu, tylko szukaniu wspólnych zdań :P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jako jeden z powodów widzę też egoizm. Ja, ja, ja.... Moje się liczy....

 

Dlaczego on gdzieś tam jedzie, jak może posprzątać, pozmywać, pojechać do "mamusi"...

 

Co będzie wahę palił. Znów jakieś opony, jakiś łańcuch....

 

Przecież "ja" potrzebuję nowe buty....

 

Temat znam niestety z autopsji, moja była, która miała na imię Pomyłka, takich argumentów używała.

 

 

W drugą stronę pewnie też działa, tylko uzasadnienie nieco inne...

c7d6d1a2fd7bf88f55761669ed914ba4.jpg

 

 

 

Żużu 77; Cieszyn; R1200RT '05

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.02.2017 o 15:29, grzesiek_73 napisał:

Ale to nie jest pozegnanie??? 

Znaczyloby to ze nas w nikczemny sposob wykorzystalas (za piwko) ;)

Ja bym poczekal na wypowiedzi tych jeszcze zahibernowanych.

Nieeeee, to nie jest pożegnanie :D Wszyscy, którzy się "odhibernują" również będą przeze mnie wykorzystani w części 2 :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.02.2017 o 20:43, powolny napisał:

Jak nie chce z nami jechać ,to:

 

Że też nikt go nie hejtuje za brak ciuchów ;) . Swoją drogą to jest dopiero wolność . Jazda odczuwana  każdym skrawkiem ciała, nie zaciśniętym kombinezonem , kurtką , spodniami i nie wygodnymi butami .......ehh stare dobre czasy :).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nigdy nie zrozumiem sytuacji, kiedy mówiąc kocham - zabraniam jednocześnie drugiej połówce realizacji swojej pasji. Jak można unieszczęśliwić kogoś dla swojej własnej wygody i do tego jeszcze dawać ultimatum - ja albo motocykl ?  kochasz ? wspieraj bo życie można przeżyć tylko raz, więcej szansy nie będzie

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja żona ma uraz z dzieciństwa do moto i nie jeździ. Kiedyś na spacerze z psem i Dnieprem na lotnisku chciałem ją przewieźć kawałek, już się zdecydowała i siadła do wózka, ale jak tylko ruszyłem to pies, chart angielski greyhound, poczuł instynkt ratowania stada i za ramie wyciągał ją na siłę z wózka. Daliśmy se spokój, bo by jej rękę wyrwał ;) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moja żona jest dosyc "kontrastowa" w temacie...

Ja do pewnego czasu nie chciałem jeździć, ale kiedyś poglądy sie zmieniły i zapisałem się na kurs kat. A. Nie było w zasadzie konkretnego sprzeciwu, ale zdarzyło się usłyszeć pretensjonalne: "Po co miałam ci zabraniać, jak i tak zrobiłbys po swojemu!". Mówiła, że nie popiera tego itd. A z drugiej strony za kilka dni, gdy ja jadę kupić kask, ona jedzie ze mną i kupuje mi kurtkę! Może to forma troski o bezpieczeństwo? Nie wiem - i tak sam kupiłbym tą kurtkę.

Krok drugi - prawko zdane, moto już od 2 miesięcy czeka w garażu. Pogoda niezła, choć już chłodno. Chodzę po domu i patrzę na zewnątrz, a żonka mówi, żebym pojechał pojeździć. Nie jest zadowolona z tego zbytnio, ale wie ile radości mi to sprawia i jak zdążyłem wkręcić sie w temat. Sama nigdy nie wsiądzie ani jako kierownik, ani jako plecak, ale rozumie moją pasję.

Krok trzeci (prawie natychmiast po drugim) - córka (11 lat) chce jeździć ze mną. Ja mówię, że najpier komplet ciuchów itd itp. Kupuję kask, żonka dorzuca się do ubrań.  Mówi, żebyśmy uważali, ale cieszy się tym, że młoda ma mnóstwo frajdy z jazdy.

Obecnie dalej nie jest do końca zadowolona z tego, co robimy, ale cieszy się w pewnym stopniu z nami. Zaczęliśmy doszkalac się technicznie na MiniGP (tam młoda może samodzielnie posmigać, co z resztą świetnie jej idzie), a żona jeździ z nami popatrzyć, zrobic zdjęcia.

Wszystko, jak już wyżej było napisane, kwestią jakiegoś kompromisu. Tutaj to żona ustępuje nam, zamiast stawiać ultimatum, czy rzucać inne kłody pod nogi. Ja ze swojej strony staram sie jeździć baepiecznie, bo czuję się odpowiedzialny zarówno za córkę (bez względu na to czy robi za plecaka, czy jest w domu), jak i za żonę.

Tyle z mojej strony. Życzę wszystkim mającym problemy w temacie właśnie osiągnięcia kompromisów. LwG

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.