Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Polityka, teorie, ciemna strona mocy


DANVIELD

Rekomendowane odpowiedzi

Fajnie to taj wszystko wyłożyłeś, ale jest pewien błąd w rozumowaniu. Ja wiem, że system emerytalny wygląda jak wygląda - ale prawda też jest taka, że jest wiele grup społecznych z przywilejami emerytalnymi, których nie powinno być. Ot chociażby ten komendant główny policji, który był nim przez 2 miesiące. Chłop 45 lat i będzie brał około 10k emerytury.  Oczekiwana długość życia to pewnie jakieś 80 lat przy obecnej służbie zdrowia. Czy on tyle włożył do systemu, aby wyciągać z niego 10k zł?

Albo pan rzecznik policji, Sokołowski. Podobny wiek i podobna wysokość emerytury. Jego praca przy całym szacunku na pewno nie była na tyle warta ile wyciągnie z systemu emery, podczas gdy ktoś kto będzie tyrał przez 67 lat otrzyma może 1500 zł.

Można było zostać policjantem - wiem, ale nie o to chodzi. Chodzi o sprawiedliwość, której teraz nie widzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwoli ścisłości, wiek emerytalny to najbardziej niesprawiedliwe kryterium. Powinny się liczyć lata pracy, dla przykładu, ja zacząłem pracę zawodową po skończeniu zawodówki w wieku lat 18, inny mój rówieśnik skończył liceum bądź technikum dzienne i zaczął pracę w wieku lat 20, jeszcze inny po studiach w wieku 23-25lat a jeszcze inny bimbał sobie i do legalnej pracy poszedł w wieku 30lat.

Dlaczego, ktoś kto skończył zawodówkę i zapieprzał fizycznie ma pracować o parę lat dłużej niż ktoś, kto studiował na koszt państwa a potem pracował przy biurku i przekładał tylko papierki?

 

O 6.03.2016o23:34, becker napisał:

wszystko to przypadek? nie sądzę

"Jak powiedział Lipski dziennikarzom, instrukcje ws. gospodarki transportowej z 2013 r. ówczesnego szefa BOR płk. Krzysztofa Klimka oraz z 2009 r. ówczesnego szefa gen. Mariana Janickiego są niezgodne z normami bezpieczeństwa, które przewidział producent pojazdu w odniesieniu do opon. Określały one wiek opon na 3 lata, a od pierwszego ich założenia - na 2 lata, niezależnie od przebiegu.

- Natomiast instrukcja wprowadzona przez gen. Janickiego oznaczyła okres eksploatacji od daty produkcji na 6 lat, a zmiana wprowadzona przez Klimka określała na co najmniej 4 lata - powiedział Lipski.

Podał, że dopuszczalną głębokość bieżnika opony producent określił na minimum 4 mm. Janicki zaś dopuścił głębokość 3,5 mm, plus minus 0,5 mm. - A więc dopuszczona byłaby głębokość 3 mm - dodał Lipski."

Miałeś rację, to był zamach na prezydenta, opona wzięła się i zamachła, a że była stara i niedołężna to się zamach nie udał i prezydent nadal żyje.

Bardziej realnego spojrzenia na życie życzę a teorie spiskowe traktować z przymrużeniem oka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurna bejca za 2 miliony, a na komplet opon im szkoda kasy i śrubują normy zużycia? Paranoja. Ta fura podobno waży około 3 ton. Nie można liczyć żywotności tych opon tak samo jak w standardowej wersji o połowę lżejszej <_< ale fachowcy z bor-u pewnie obliczyli to lepiej i nie ma lipy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Oloos napisał:

Kurna bejca za 2 miliony, a na komplet opon im szkoda kasy i śrubują normy zużycia? Paranoja. Ta fura podobno waży około 3 ton. Nie można liczyć żywotności tych opon tak samo jak w standardowej wersji o połowę lżejszej <_< ale fachowcy z bor-u pewnie obliczyli to lepiej i nie ma lipy

4 tony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, victoryMP napisał:

4 tony

eh to tym bardziej. teraz czytam na jakiejś stronce :

Instrukcje obowiązujące w BOR dotyczące eksploatacji pojazdów dla VIP-ów były niezgodne z zaleceniami producenta – to pierwsze wyniki kontroli po wypadku prezydenckiej limuzyny na autostradzie A4. Przyzwolenie na „łyse opony” wydali poprzedni szefowie Biura. W związku z nieprawidłowościami pracę stracił dyrektor odpowiedzialny za transport VIP.

no comment :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kilku tygodni ze zdziwieniem patrzę w odbiornik telewizyjny i oczom nie wierzę:

w obronie "demokracji" protestuje w całej Polsce więcej niż 460 osób.
W telewizji, szczególnie zaś w TVN, liczba manifestantów zwołanych przez Komitet Obrony Demokracji ("kodziarzy")
każdorazowo przekracza, i to grubo, kilka tysięcy osób. Owszem, powie ktoś, że wielu protestujących to ludzie "starego reżimu",
zagrożeni utratą państwowych posadek. Mimo to jednak relatywna masowość tych demonstracji mnie zdumiewa.

Przyznam się szczerze, że nie spodziewałem się, że w kraju, gdzie system parlamentarny kojarzy się większości ludzi ze złodziejstwem,
aferami i przekrętami, uda się wyprowadzić na ulice, w jego obronie, większą ilość osób.
Przeciwnie, wydawało się, że nikt nie będzie tego systemu bronił i gdyby Jarosław Kaczyński chciał rozpędzić Sejm czołgami,
to przysłowiowy pies z kulawą nogą nie będzie manifestował pod parlamentem, wyjąwszy (może) parlamentarzystów, ich asystentów i rodziny.
Dlatego pewien sukces tej akcji zaskakuje mnie.
Szczególnie interesująco wyglądają starsze panie - takie "mohery demoliberalizmu" - radośnie podskakujące w obronie dziennikarzy zwalnianych z TVP.

Najciekawsze przy tym jest to, że - wbrew temu co opowiadają sami "kodziarze" - KOD wcale nie broni demokracji.
Przecież dopiero co mieliśmy tzw. demokratyczne wybory i suwerenny "demos" właśnie wybrał do władzy swoich przedstawicieli.
Czy się to nam podoba czy nie, to tenże "demos", powierzył władzę partii neo-sanacyjnej.
Wszystko odbyło się wedle standardów demokracji, co potwierdził i sam Jarosław Kaczyński, jak i ci, którzy wybory te przegrali.
Dlatego działalność KOD-u wcale nie jest w obronie demokracji, lecz przeciwko niej.
KOD sugeruje przecież, że aktualna większość parlamentarna nie może rządzić tak jak chce,
ani obsadzić państwowej telewizji kim chce, nie pamiętając, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat była to praktyka oczywista.
Każda władza w Polsce zaczynała reformy od przejęcia telewizji i umiejscowienia tam swoich ludzi.

W wielu krajach - w Niemczech i we Włoszech - każda z partii ma niejako na własność jeden z kanałów telewizyjnych i nie ma w tym nic "niedemokratycznego".
Cokolwiek by "kodziarze" nie twierdzili, to w sumie ich działalność sprowadza się do podważenia wyniku demokratycznych wyborów i prawa większości do kształtowania państwa na swoją modłę. Jako demo-sceptyk bym ich może nawet i w tym żądaniu poparł, ale zupełnie nie dostrzegam w czym post-solidarnościowcy z PO mieliby być lepsi od post-solidarnościowców z PiS? Powtarzałem to wielokrotnie i powtarzam nadal: każdy solidaruch jest taki sam.
Gdyby ktoś założył Komitet Obrony przed Solidaruchami (KOS), to pewnie zapisałbym się do niego jako pierwszy i wesoło podskakiwał,
domagając się odsunięcia od władzy wszystkich partii post-solidarnościowych.
Czy działacze KOD są świadomi tego, że nie bronią demokracji?
Jestem przekonany, że są pewni, że demokracji bronią, a to dlatego, że mylą dwie rzeczy: demokrację i liberalną demokrację.

Demokracja to ustrój w którym suwerenność została przypisana ludowi (narodowi).
W demokracji przedstawicielskiej lud wybiera do parlamentu swoich reprezentantów, którzy działają w jego imieniu.
Parlamentarzyści są bezpośrednimi reprezentantami suwerena i mają władzę będącą refleksem suwerena. Tak jak lud jest wszechpotężny, tak wszechpotężni są jego przedstawiciele. W imieniu ludu mogą odebrać własność 40% społeczeństwa i rozdzielić ją pozostałym 60%, mogą znacjonalizować samochody, kazać przemalować trawniki na niebiesko, etc. Suwerenny lud, w postaci swoich przedstawicieli, może zrobić wszystko.
Stary Hobbes pisał, że suwerenowi wolno wszystko, poza zmianą płci swoich poddanych.
Postępy medycyny powodują, że dziś można (podobno) zmienić nawet i płeć.
Tym bardziej więc ludowi i jego reprezentantom wolno wymienić skład Trybunału Konstytucyjnego czy Prezesa TVP.

Liberalna demokracja jest czymś zupełnie innym. W systemie tym ludowi nie wolno wszystkiego,
a jedynie to, na co zezwala mu konstytucja. Wszechwładza ludu i jego przedstawicieli jest przeto ograniczona konstytucją i prawami fundamentalnymi,
takimi jak prawa obywatelskie czy prawa człowieka. Lud nie jest wszechwładny,
lecz jedynie zdolny do wykonywania swojej mocy politycznej w ramach wcześniej stworzonych instytucji, a wola tegoż ludu jest ograniczona.

Zasadnicze wątpliwości budzi to, czy lud jest tutaj rzeczywiście suwerenny?
Jeśli jego wolę ogranicza konstytucja, to ona jest suwerenem.
Jeśli jego wolę ogranicza Trybunał Konstytucyjny, to ta instytucja jest suwerenem.
Jeśli wolę ludu ograniczają prawa człowieka lub prawa obywatelskie, to one są suwerenne.
Innymi słowy, w liberalnej demokracji suwerenem nie jest wcale naród
- to tylko slogan konstytucyjny - lecz rozmaite liberalne instytucje opisane w konstytucji i bronione przez Trybunał Konstytucyjny.

Lud rządzi tylko w ramach zakreślonych mu przez ustrojodawcę, czyli Zgromadzenie Narodowe,
które uchwaliło ustawę zasadnicza i, ewentualnie, przez naród, który tę konstytucję przyjął w referendum.
Ustrojodawcą był tamten, nieistniejący dziś, parlament oraz tamten suwerenny naród, którego jedna połowa członków dawno już mogła zmienić poglądy,
a druga już od dawna nie żyje. Ci, którzy uchwalili konstytucję dawno temu byli suwerenem,
który skrępował lud współczesny, zostawiając swoją wolę w postaci prawa.
To konstytucja jest suwerenem. W Niemczech określano to kiedyś mianem "suwerenności prawa".

KOD stoi na stanowisku, że suwerenem jest konstytucja uchwalona w 1997 roku i współczesny "demos" jest zobligowany jej postanowieniami,
a więc nie jest wszechmocny. Tym samym KOD neguje rzeczywistą suwerenność ludu
i konstytuuje się jako organizacja antydemokratyczna, która "suwerenność prawa" przeciwstawia zasadzie "suwerenności ludu".

Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak by nie patrzeć KOD jest nowym tworem w Polsce, mało tego powstał po odsunięciu od władzy partii która się nie sprawdziła a której przedstawiciele wciąż prą do władzy. Wspomniana partia została odsunięta a nowa wybrana w demokratycznych wyborach przez naród. Dlaczego więc wybrani przedstawiciele tegoż narodu nie mogą w pełni sprawować otrzymanej władzy tylko muszą podporządkowywać swoje decyzje TK obsadzonemu na prędko i tuż przed wyborami przez dawną władzę?  Jak nowy rząd może sprawować w pełni swoją władzę jeśli ma być kontrolowany przez stronniczych sędziów reprezentujących dawną władzę a obecnie opozycję? Wreszcie- co mają tu do powiedzenia obce państwa? Przecież rzekomo żyjemy w wolnym i suwerennym kraju w którym władzę sprawuje społeczeństwo Polskie poprzez wybranych przez siebie przedstawicieli (Sejm, Senat itd...). Konstytucja stanowi o ustroju oraz zawiera zbiór praw, obowiązków i wolności obywateli a na jej straży stoi głowa państwa. Pamiętać jednak należy że nie jest to ustawa narzucona przez nikogo lecz stworzona przez przedstawicieli społeczeństwa w parlamencie (2/3 głosów) i zatwierdzona w referendum przez to samo społeczeństwo. Innymi słowy- jeśli naród wybrał nowych przedstawicieli to ci mają prawo za jego zgodą zmienić lub modyfikować nie tylko Konstytucję ale i wszystkie akty prawne w niej zawarte oraz znaczenie instytucji w niej wymienionych. 2/3 przedstawicieli plus referendum to oznacza dla mnie demokrację. Nie głosy z zewnątrz, nie KOD i nie opozycja lecz głos społeczeństwa wyrażony poprzez nowo wybranych przedstawicieli stanowiących rząd. Dla mnie nie ma znaczenia czy nowy rząd ogłosi Polskę na nowo królestwem, czy rozda majątek czy też wypowie wojnę całemu światu, ważne że tego chce społeczeństwo, a komu się nie podoba niech zbiera manele i szuka dla siebie miejsca gdzie indziej albo niech zaciśnie zęby i czeka do następnych wyborów po których o ile nastanie nowy inny rząd to będzie mógł rozliczyć z błędów ten stary.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja osobiście nic nie mam do Koreańczyków z KRLD, chcą żreć trawę i korę z drzew w swoim kraju to to jest ich wybór, nie chce mi się wierzyć, żeby 25 milionów ludzi równocześnie było tak zindoktrynowanych żeby nie znalazł się 1 lub 10 chcących żyć w innym kraju, więc może jednak część wiadomości na ich temat to brednie? nie wiem, ale jedyna rzecz jaka mnie obchodzi to żeby ten młody i manipulowany chyba idiota pewnego dnia nie nacisnął po prostu guzika bo na przykład się zapomni albo znudzi.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, becker napisał:

ja osobiście nic nie mam do Koreańczyków z KRLD, chcą żreć trawę i korę z drzew w swoim kraju to to jest ich wybór, nie chce mi się wierzyć, żeby 25 milionów ludzi równocześnie było tak zindoktrynowanych żeby nie znalazł się 1 lub 10 chcących żyć w innym kraju, więc może jednak część wiadomości na ich temat to brednie? nie wiem, ale jedyna rzecz jaka mnie obchodzi to żeby ten młody i manipulowany chyba idiota pewnego dnia nie nacisnął po prostu guzika bo na przykład się zapomni albo znudzi.

 

Kiedy jeszcze pracowałem na kopalni spotkałem tam serwisanta obcej ale naszej firmy od wynajętej jako prototyp maszyny. Był to mgr. inżynier- Koreańczyk. Był ciut starszy ode mnie. Do Polski trafił w ramach jakiejś wymiany studentów za komuny, tu się ożenił i pozostał. Dla niego Polska to raj, czuje do niej wdzięczność że może tu mieszkać i do głowy by mu nie przyszło żeby z rodziną jechać na zachód bo była by to jego zdaniem niewdzięczność wobec kraju który go przyjął. Nie pamiętam już jakim imieniem (Polskim) mi się przedstawił. O Korei mówił niechętnie. Z głodu zmarła jego matka i siostra, kogoś tam z rodziny zastrzelili, panowała tam kiedyś skrajnie inna odmiana komuny niż u nas. Dla nich kto nie był z nimi ten był przeciwko nim. Kto nie popierał, kto nie chciał pracować ten jako wróg nie dostawał racji żywnościowych, kto się stawiał dla tego organizowano pokazową karę śmierci. Jeden drugiego się bał bo każdy chciał się wyróżnić by dostać więcej reglamentowanej żywności, lepszą pracę.Tak wyrosły kolejne pokolenia mimo że władza się nie zmieniła. Te pokolenia wierzą już bezkrytycznie władzy, są pewne jej racji a socjalizm zastąpił u nich religię. Piszę w większości w czasie przeszłym bo znajomy Koreańczyk wyjechał lata temu ze swego kraju lecz nawet nie chciał myśleć o powrocie jako bogaty człowiek do Korei, bał się nawet mówić o swoim kraju...Wydaje mi się że świat, a w szczególności Stany mają się czego bać. Rząd Korei doskonale wie że jego władza może szybko się skończyć z powodu biedy i głodu dlatego kreuje Stany jako wcielonego diabła który jako jedyny ponosi winę za głód i biedę Koreańczyków a zaślepione społeczeństwo wierzy mu bezkrytycznie. Jeśli więc ktoś wyda rozkaz użycia broni jądrowej przeciwko Stanom to naród w pełni to poprze i stanie do walki w której nie będzie miał szans na wygraną. Oni już pewnie nie chcą nigdzie wyjeżdżać (Niema takiej możliwości i nikt nie odważy się zapytać o pozwolenie) oni chcą tylko zemsty na Stanach ew. przyłączenia reszty świata to socjalistycznej Korei...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcale mnie to nie dziwi, wszak MFW ma swoją siedzibę w stanach a powiązana z nim finansjera ściśle współpracuje z polityką USA (a raczej odwrotnie). Czego stany nie mogą osiągnąć z pomocą armii to osiągają poprzez uzależnienie od MFW i instytucji finansowych (banki). Obecna sytuacja będzie się rozprzestrzeniać na wiele innych gospodarek nie chcących się podporządkować lub stanowiących konkurencję w dobie kryzysu w USA...Nie wolno nam zapominać że Soros jest również finansistą amerykańskim a o efektach jego działalności na całym świecie wiemy wszyscy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest albo i nie jest- oto jest pytanie. Jeśli się zastanowić to w ogóle ciekawa sprawa z tymi Górami Sowimi. Wszyscy od lat wiedzą że jest tam coś zagrzebane a mimo to ciągle są opory aby tam szukać. Podobno władze nie wyrażają zgody na kopanie w promieniu kilkunastu kilometrów od zamku Książ a świadków z czasów wojny ubywa z każdym dniem. Nawet w przypadku pociągu odkrywcy mimo szczególnego nagłośnienia sprawy muszą jeszcze czekać trzy miesiące z rozpoczęciem wykopów, a przecież wywiercić dziurę w ziemi czy rozgrzebać koparką trwało by znacznie krócej niż wszystkie specjalistyczne badania wykonywane tam przez bardzo mądre instytucje. Moim zdaniem coś tam jest, i podobnego zdania są organy rządowe, problem tylko co. O ile jest to rzeczywiście złoto czy nawet niemieckie ,,latające spodki'' to pół biedy. Znacznie gorzej będzie jeśli będzie to zbiorowa mogiła pomordowanych więźniów budujących kompleks Riese (a może ich tam być tysiące) bo może to mieć wpływ na stosunki Polsko- Niemieckie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiemy jak jest, pytanie tylko jak to możliwe że nasi archeolodzy za ogromne pieniądze ryją np w Egipcie a historia własnego kraju pozostaje na uboczu i od lat nikt się nią nie interesuje. W czasie wojny zachód i wschód polowali na niemieckich naukowców a tymczasem w naszym kraju być może spoczywają do dziś przełomowe owoce ich pracy. Zresztą pal cie licho technologię, Polska nigdy do bogatych nie należała a na wydobyciu hitlerowskich skarbów również nikomu nie zależy. Potanie tylko czy tak na prawdę nie zależy albo rzeczywiście ktoś bardzo się stara aby tych rzeczy nie znaleziono...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym dziale poruszamy różne tematy ale nie było jeszcze o Kościele.Nie ulega wątpliwości że obecnie mamy do czynienia z coraz większym wpływem Kościoła na życie w kraju i z podporządkowaniem tej instytucji..Pomijając finansowanie Rydzyka ma wejść w życie ustawa o obrocie ziemią rolną ograniczająca prawo do nabycia ziemi przez obcokrajowców, rolników mających ponad 300 ha, nabycie ziemi w innej gminie itd. Co ciekawe ograniczenia nie dotyczą instytucji kościelnych. Rzecz jasna będzie to doskonała okazja dla Kościoła do nabycia ziemi po sztucznie zaniżonych cenach a następnie do czerpania zysku z jej dzierżawy bądź po 5 latach (tak długo ma obowiązywać ustawa) do jej sprzedaży ze znacznym zyskiem...Mam tu jeszcze link do ciekawego artykułu na temat historii tej instytucji i tego jak zdobywała wpływy i pieniądze. Dla zainteresowanych- czytać i wyrażać opinię bo nie wszystko co jest nam przedstawiane jako pięknie jest piękne a historia Kościoła z pewnością do pięknych i chwalebnych nie należy...http://www.eioba.pl/a/1hxq/o-czym-90-katolikow-nie-wie

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

becker- wybacz proszę ale dla mnie wierni to chrześcijanie a kościół to albo budynek (pisane z małej) albo instytucja wyznaniowa (pisane z dużej litery). Wcale nie chodziło mi o to by wierzących mieszać z klerem tylko o instytucję rzekomo opartą o miłość bliźniego, poszanowanie życia i wszystkie przykazania (ile by ich nie było).Jak by nie patrzeć z naszej niewielkiej wiedzy wynika coś z goła przeciwnego, a jeśli wspomnieć inkwizycję i fakty wynikające z historii Kościoła a opisane w artykule to reszta włosów jeży mi się na głowie. CO ZA HIPOKRYZJA i ZAKŁAMANIE. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.