Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

26.07.2015 połomia


compix

Rekomendowane odpowiedzi

https://www.radio90.pl/20-letni-motocyklista-ciezko-ranny-w-wypadku.html

Dowiedziałem się właśnie w pracy. Wszyscy prawie się znają w wioskach, więc jakoś doszło to do mojej pracy. Nie potwierdzone info że nadal walczą o jego życie. Stan krytyczny, podobno nieźle chłopak poturbowany.

Niestety info nie potwierdzone, więc jeśli ktoś może zweryfikować to proszę ewentualnie poprawić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak , cyt."Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że 20-latek nie posiadał uprawnień do kierowania motocyklem."

nic dodać nic ująć

Noo, jakby posiadał to nie popełniłby błędu...Kolego nie zapominaj że PJ to głównie znajomość przepisów do których motocykliści stosują się albo i nie, natomiast większość Szkół Jazdy wypuszcza na drogi ludzi umiejących zaledwie skręcić na placu manewrowym i ew. zahamować tylnim hamulcem. :ph34r:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noo, jakby posiadał to nie popełniłby błędu...Kolego nie zapominaj że PJ to głównie znajomość przepisów do których motocykliści stosują się albo i nie, natomiast większość Szkół Jazdy wypuszcza na drogi ludzi umiejących zaledwie skręcić na placu manewrowym i ew. zahamować tylnim hamulcem. :ph34r:

Co jest ewidentnym błędem tej większości szkół i należy to tępić.

Marian, trochę się zmieniło od kiedy zapewne zdawałeś prawo jazdy, na szczęście zaczynają pojawiać się szkoły, ktore przygotowując do egzaminu uczą też techniki.

Jeśli komuś szkoda kasy, czasu, albo ma inną wymówkę by nie robić PJ (znam taką co się kłóci z każdym instruktorem, więc nie może zrobić nawet kat.B ), to niech nie jeździ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co jest ewidentnym błędem tej większości szkół i należy to tępić.

Marian, trochę się zmieniło od kiedy zapewne zdawałeś prawo jazdy, na szczęście zaczynają pojawiać się szkoły, ktore przygotowując do egzaminu uczą też techniki.

Jeśli komuś szkoda kasy, czasu, albo ma inną wymówkę by nie robić PJ (znam taką co się kłóci z każdym instruktorem, więc nie może zrobić nawet kat.B ), to niech nie jeździ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno robiłam PJ, miałam styczność z trzema instruktorami, tylko kobieta okazała się być kompetentna.

Nikt po kursie nie wychodzi z umiejętnościami Rossiego, ale może wyjść z podstawami i wyobrażeniem o tym, jak należy się doskonalić i że warto.

Takiemu co szkoda kasy i czasu na plastik, to potem bardzo możliwe, że będzie szkoda wspomnianych na doszkalanie, ciuchy, opony, etc.

Jeśli ktoś jeździł od dziecka, to zdanie prawka powinno być formalnością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ....

Nikt po kursie nie wychodzi z umiejętnościami Rossiego, ale może wyjść z podstawami i wyobrażeniem o tym, jak należy się doskonalić i że warto.

Takiemu co szkoda kasy i czasu na plastik, to potem bardzo możliwe, że będzie szkoda wspomnianych na doszkalanie, ciuchy, opony, etc.

Jeśli ktoś jeździł od dziecka, to zdanie prawka powinno być formalnością.

Koleżanko - a co to są podstawy? Masz na myśli przepisy takie same jak na moplik czy samochód i umiejętność jazdy na rowerze skoro piszesz dalej że po kursie za kupę kasy należy się doskonalić?

Piszeż że ,, Takiemu co szkoda kasy na plastik, to potem bardzo możliwe, że będzie będzie szkoda wspomnianych na doszkalanie, ciuchy, opony, etc.'' Przepraszam ale po co ten kurs jeśli ktoś zaraz potem ma wykładać dodatkową kasę na doszkalanie? Zobacz proszę ankietę na Ścigaczu na czym jeżdżą nasi motocykliści. W większości na trupach poniżej 5 tys. zeta. Jak ci się wydaje dlaczego? Ano dla tego że Polski motocyklista w większości jest biedny, więc cieszy się że nazbierał chociaż na stary motocykl po dzwonach sprowadzony z zagranicy. Nie dziw się więc że widząc poziom szkolenia na kursach PJ oraz ceny tychże woli ryzykować i jeździć bez PJ, bez kombinezonu i na odkupionych kapciach. A nuż się uda i powoli nazbiera na PJ...ale i tak nie da rady bo jeśli nazbiera to kupi mocniejsze lub nowsze moto... Albo kursy będą tańsze i rzetelniej prowadzone albo młodzi gniewni będą nadal ryzykować jazdę bez uprawnień, a gdy coś złego się im przytrafi to dalej wina będzie spadać na nich bez względu na to kto tak na prawdę był sprawcą wypadku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marian nie zarażaj pesymizmem, jakoś przemieszczając się po wielu zlotach nie bardzo ta bieda kole w oczy, przeważają maszyny po kilkanaście tysięcy, a gdy ostatnio zawiązała się rozmowa gdzie kto pracuje to okazało się,że to bezrobotni na maszynach po 20 patoli.....noooo fakt tych po 50 patoli było troszkę mniej. Moje są takie jak piszesz ale dlatego, że takie właśnie chciałam ale nie są składakami tylko starannie odnowione. Młodzi, no cóż albo tańsze bo sam nabył albo tatuś kupił za grubą kasę tylko jaki dobry rodzić pozwoli swojemu dzieciakowi jeździć bez uprawnień?

Wiemy jak szkolą szkoły, i pewnie też sami chcemy wszystko szybko i bez bólu bo przecież my wszystko umiemy, są też szkoły, które poświęcają naprawdę dużo czasu w uczeniu jeździć a nie tylko zdawać egzamin, no cóż te tak szybko nie wyślą na zdawkę.

Szkolimy i uczymy się całe życie, wiele rzeczy nam umyka i zapominamy, cały czas są zmiany w kodeksie drogowym i niestety nie wszyscy są z tym na bieżąco, szkolenia są bardzo potrzebne bez względu na koszty, choć prawda taka, że jak były za free to mało kto korzysta, ot taki precedens.

Młodzi biorą przykład z tego co mówimy i robimy my "starsi", więc proszę zastanów się jeszcze raz zanim zaczniesz swoje tezy obwieszczać, bo możesz usłyszeć "stary może to ja też" bądź "co się czepiasz jak sam tak robisz".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Soprano Ci młodzi mają gdzieś starszych i to bez znaczenia co im powiesz. Kilka razy miałem sytuację, że jadąc z młodym tłumaczyłem, że zaraz się zabije wyprzedzając mnie poboczem koło barierki, to wiesz co usłyszałem? Że przesadzam. Więc to nie my ich nauczymy jeździć. Oni to muszą wynieść dużo wcześniej. Najczęściej oni nawet nie wiedzą, że coś jest dla nich niebezpieczne, bo niby skąd mają wiedzieć? Sam śmigam nie długo i jeszcze nawet nie miałem okazji jeździć z kimś doświadczonym, bo najczęściej śmigamy ze znajomymi, kolegami, albo sami. A doświadczenia uczymy się między sobą i na ulicy, a nie na kursie. Dlatego sam z doświadczenka wiem, że rozsądnie jest wybrać dobrą szkołe jazdy, bo później bez dodatkowych kursów to jest ciężko :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano właśnie po to są szkolenia, tam masz kontakt z ludźmi bardzo doświadczonymi, możesz zapytać i poćwiczyć.

Co do młodych, widzisz moje córki choć jeszcze smarkate są już uczone zachowania na drodze, przechodzimy po pasach, jadąc ze mną samochodem w większości przypadków obserwując drogę i innych kierowców potrafią w większości przypadków określić co kto robi źle, ja jestem kontrolowana co do prędkości i przy nich baaaardzo się staram nie robić błędów, uczę też czytać mapę i starsza jest już niezłym pilotem, sama zapisała się i zdała na kartę rowerową choć jeszcze sama nie jeździ po bardzo ruchliwych drogach, potrafi pomóc gdy się coś może zdarzyć łącznie ze zgłoszeniem na policję czy pogotowie ratunkowe, uczę teraz bo potem już będzie za późno.

Ja już zaliczyłam kurs jazdy technicznej i cholernie ubolewam, że mam tak mało czasu na ćwiczenia, teraz jeszcze chcę pojeździć na torze aby poćwiczyć szybką jazdę i winkle. Kurs pierwszej pomocy przedmedycznej oraz ogarnięcie miejsca wypadku też zaliczony a nadal uważam, że gówno umiem....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

soprano- wybacz ale źle mnie oceniasz. Zwróć proszę uwagę na większość moich postów- czyż nie kapie z nich optymizm? Czy jazda na wszystkim co ma 2oo w trampkach, szortach i koszulce i manie gdzieś ograniczeń nie świadczy o optymiźmie? ...Proszę nie pisz tylko że o mojej głupocie... ;):D . Co do ,,doskonalenia techniki jazdy''-owszem jest potrzebna, ale ta praktyczna i zdobyta na drodze. Na placu czy torze można się nauczyć wiele, np jeździć ,,na kolanie''- na drodze jednak trzeba wiedzieć w jakich warunkach można sobie na taką jazdę pozwolić. Np. mamy pikny ślepy winkielek i co nam da umiejętność zejścia na kolano jeśli nie jesteśmy zdolni przewidzieć że na winklu naniosło piasku po deszczu czy za winklem jedzie Kazik kombajnem którego nie zdołamy ominąć? Wsio rawno czy się doskonalimy w technice jazdy, najważniejsze żeby instytucje do tego powołane i robiące to za pieniądze kursantów uczyły ich od początku instynktu samozachowawczego i umiejętności przewidywania bo na Polskich drogach my-motocykliści nie jesteśmy jedynymi którzy łamią przepisy a i warunki do jazdy znacznie odbiegają od normy... :ph34r:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jazda na wszystkim co ma 2oo w trampkach, szortach i koszulce i manie gdzieś ograniczeń nie świadczy o optymiźmie? ...Proszę nie pisz tylko że o mojej głupocie

Oj, tam zaraz głupocie, to brak poszanowania własnego ciała jest o!....to tak z żartem prosze traktować, co do reszty...no cóż najpierw teorie praktyczne a potem jazda i praktyka na ful tak to powinno wyglądać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marian,

Jeżeli ktoś ma moto za naście tysięcy, kask za 2kPLN w fajnym malowaniu, trampki i żadnych kursów, to chyba nie trafiło na biednego tylko na idiotę. Bezpieczeństwo - także ciuchy i doszkalanie to kwestia osobistego wyboru i priorytetów.

Nie wiem jak Ty, ja nigdy nie byłam aż tak pojętna, by przy najlepszym instruktorze wyjechać po 20h jazd z mistrzowskimi umiejętnościami prowadzenia pojazdu. Osobiście uważam, że człowiek się uczy całe życie a i tak głupi umiera.

Poziom szkolenia powinien być wyższy, ale jest taki, na jaki mu pozwala rynek.

Na szczęście pojawiają się szkoły, w których możemy się potem więcej nauczyć, na swoim, lub czasem i na ich sprzęcie. Zarówno na placu, na drodze, jak i w terenie.

Doszkalania zaczynają się od 150 pln - myślę, że stać na taki kurs nawet tego co mam moto za 5 kPLN. Ale tego trzeba chcieć!!!

Dawcy Uśmiechu mają czasem darmowe szkolenia na swoich imprezach - jesienią wiele osób zapisanych na takie szkolenie wystraszył deszcz... (wiem, wiem, przeciwdeszczówka na moto to kupa kasy, ale polecam zestaw za 30 pln ze sklepu BHP, mało stylowy, ale skuteczny).

Pieniądze są potrzebne w tej zabawie, ale większą rolę odgrywają chęci!

Zakładam, że Twoje moto kosztowało więcej niż 5kPLN, a kurs prawa jazdy miałeś przed podwyżką cen (jeśli się mylę, to mnie popraw) - myślałeś w ogóle o tym, by iść na takie szkolenie?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

imnariel rozepnij z lekka kombik, bo chyba Cię ciśnie :D Potraktuj to w formie żartu :) Wydaje mi się, że Marian ma jeden taki najważniejszy kurs za sobą, kurs z życia :D Nawinięte km robią swoje. Co do szkoleń to uważam, że dodatkowe szkolenia powinny być indywidualną sprawą. Jak ktoś uważa, że jeszcze potrzebuje treningu to idzie się szkolić. Ja miałem ciulatą szkołę jazdy więc się doszkoliłem, ale założę się, że ludzie po szkoleniu u Brojlera, czy może w V-max to jedynie czego potrzebują to dobrego treningu na ulicu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaje się, że gdzieś kiedyś było napisane... "można jeździć piętnaście lat a można jeździć pierwszy rok po raz piętnasty" ;-)

Ja miałam kiepskiego instruktora i potrzebuję doszkalania. Problem w tym, że polacy to tacy świetni kierowcy w swoim mniemaniu, że nikt się nie potrzebuje doszkalać ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja tam nie mierze nikogo swoją miarą. To indywidualna sprawa kto co potrafi i ile jeszcze potrzebuje. Fakt, że sporo kierowców uważa się za super driverów, ale nie jeste z nami tak źle, bez przesady :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci wszyscy super driverzy zmienią podejście do tematu do pierwszego wypadku, wiem po sobie, młody, głupi, wierzący że potrafię wsio! No i kawa do kasacji. Przyszedł czas na przemyślenie i to była duuuuża lekcja ucząca pokory, tylko że! Nie każdy z nas uczy się na błędach i tu pytanie który z nich będzie tym ostatnim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

imnariel- 150 zeta za doszkalanie TOŻ TO ZDZIERSTWO, BANDYTYZM...i więcej niż na bak paliwa ( :D )...Nie dał bym nawet teraz, a co dopiero zaraz po kursie na PJ mając pusto w kieszeni i pewność że wszystkiego mnie nauczyli. Co do mojej skromnej osoby- to masz rację, dla siebie niemal zawsze kupuję nowe moto ale obecne mam od 2008 więc już nie jest tak drogie. Co do PJ to pewnie się zdziwisz, ale było z pewnością droższe od tych które robią teraz (1986, przed denominacją) ( :P:D )...Ja również nie jestem geniuszem ale po uzyskaniu PJ już nieźle jeździłem a to dla tego że zaczynałem b. wcześnie, mając chba z 10 lat (,,odrestaurowana'' BMW Sahara na kilku chłopaków) a na kurs PJ jeździłem już na własnym motocyklu z ojcem jako plecak...

Wracając do tematu: skner, biedniejszych nie mających możliwości oficjalnego doszkalania jest między nami wielu. Ja szkoliłem się zawsze, nie było to szkolenie ani zgodne z przepisami ani nazbyt bezpieczne. Otóż mam niedaleko mało ruchliwe (a dawniej jeszcze mniej ruchliwe) drogi, ale jest tam kila winkielków. Najpierw powoli, sprawdzałem co nowego jest na asfalcie (piach po deszczu, obornik, ziemia naniesiona przez traktory), a potem coraz szybciej. Można tam od biedy i zejść na kolano, można też pogonić moto... Do teraz zaczynam tam sezon by po zimie rozruszać gnaty, tam również testuję maszyny które czasem wpadną mi w ręce...Jestem pewien że każdy może się szkolić w ten sposób i chociaż nie jest to tor ale taka nauka wystarczy do normalnego poruszania się po drogach. Warunek- minimalny ruch i w miarę ,,czyste'' pobocze. W towarzystwie znajomych jest bezpieczniej,ale muszą mieć granice poczucia chumoru (jazda na gumie- ,, a podciągnij wyżej !'' a potem łup i asfalt uderza nas w plecy ;) ), poza tym zawsze przydaje się ktoś kto pomoże pozbierać plastiki z jezdni...Szkolenie w mieście to dla mnie tylko częsta praktyka aby pobudzić instynkt, inaczej się nie da nauczyć przewidywania co może nam wywinąć inny kierowca czy pieszy. Tak więc tylko jazda, ale z głową i najpierw powoli. Nigdy w grupie z przewagą miszczów bo chcąc im dorównać najszybciej można sobie zrobić ku ku... ;):ph34r:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam waszą dyskusję o PJ. Zgodzę się, że PJ nie daje nam ani większych umiejętności, ani nie da więcej rozumu, ani doświadczenia..Jest jednak inna kwestia. Posiadanie kategorii A i uprawnień do kierowania to PODEJŚCIE DO SPRAWY. Jedyne właściwe. Aby móc jeździć nie wystarczy kasa, która jednemu szybciej innemu trudniej przychodzi, ale i poświęcenie. Spędzenie tych nudnych godzin na wykładach i jazdach a nastepnie strach przed egzaminem i konieczność wkuwania testów to nic przyjemnego, ale to cena jaką musi zapłacić każdy. Bardziej potem człowiek sobie docenia to, że ma pełne prawo korzystać z motocykla, a nie czuje się całe życie piratem z karaibów. Z doświadczenia wiem, że uregulowana sprawa z papierami (PJ, OC, przeglądy...wszystko na sicher) daje duży komfort psychiczny i pozwala się w pełni skupić na jeździe i daje możliwość czerpania większej przyjemności z samej jazdy.

Ludzie którzy z różnych przyczyn wybierają drogę na skróty i jeżdżą bez uprawnień, najprawdopodobniej idą również na skróty w innych istotnych kwestiach. Może to śmiała teoria, ale uważam, że ktoś kto robi wszystko książkowo i jak należy jest bardziej "akuratny" we wszystkich aspektach życiowych niż lekkoduchy żyjące na zasadzie hulaj dusza, piekła nie ma.. Czy przekłada się to rownież na statystyki wypadków, to nie wiem, ale wiem na pewno, że Prawo Jazdy to zasrany obowiązek każdego, kto chce korzystać z dróg publicznych. Przygodę z każdym sprzętem mechanicznych włącznie z rowerem zawsze zaczynałem od zrobienia uprawnień i nie wyobrażam sobie, że ktoś może podchodzić do sprawy inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic dodać nic ująć...Każdy niezdany egzamin oznacza dla kogoś tam dodatkowy zarobek, a dla kursanta wydatek...Moim zdaniem zbyt duży nacisk kładzie się na teoretyczną znajomość przepisów a zbyt mały na praktyczne wykorzystanie tej wiedzy na drogach. Same pytania na egzaminie w formie testów z dodatkowymi podchwytliwymi i błędnymi odpowiedziami mają za zadanie tylko zrobić mętlik w głowie zestresowanego kursanta i doprowadzić do jego pomyłki. Kolejną sprawą jest egzamin z jazdy pełen pułapek w rodzaju parkowania z dokładnością do cm, pozostawienia pojazdu z wyprostowanymi kołami czy kolejność czynności po zajęciu miejsca za kierownicą...Komu to potrzebne? Przecież każdy z kursantów będzie jeździł na co dzień innym pojazdem więc np dokładność parkowania egzaminacyjnym autem będzie o d..pę rozbić gdy wsiądzie do swojego. Co do motocykli-jaka tak na prawdę jest różnica w jeździe na piździku a na motocyklu? Że motocykl jest szybszy, szybciej przyspiesza, więcej waży? Dla mnie to bzdety. Kto zna przepisy i umie jeździć na motorowerze czy motocyklu 125ccm tak samo pojedzie na mocniejszych maszynach, a jeśli będzie głupi to i na mopliku zrobi sobie kuku. Po cholerę więc te zróżnicowane PJ ? Przecież same motocykle są na tyle zróżnicowane że aby to wszystko miało sens to każdy powinien się uczyć na takim moto jakie posiada lub chce kupić i na takie mieć PJ, ale co jeśli zechce zmienić motocykl? Jestem zdania że jeśli ma być naprawdę bezpiecznie to powinno być jedno PJ oparte na znajomości przepisów i zdawane obojętnie jakim pojazdem, a dalsza ,,edukacja'' powinna zależeć od przyszłego kierowcy i być oparta o pojazd jakim będzie jeździł. No ale to są tylko moje teorie i pobożne życzenia wielu, a rządzący czerpiący kasę z WORDów i tak wiedzą najlepiej ... :mellow::ph34r:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marian dokładnie. I teraz jeszcze doleję oliwy do ognia i napiszę, że idąc tokiem dzisiejszych przepisów to właśnie Ci, którzy zdawali prawko przed jego zmianą g_wno potrafią. A dlaczego? Bo mieli łatwiejsze egzaminy. Tak to wynika z nowych przepisów. Zaś jaka jest prawda? Każdy wie. Nowe PJ i egzaminy nic nie wniosły. Wypadków dalej było od groma i dopiero zaostrzenie przepisów coś tam dało. Więc po co było wprowadzać coś co nic nie poprawiło? Oprócz dodatkowego stresu, więcej wydanej kasy to mamy za to multum osób bez PJ (więcej niż wcześniej). Ja zdawałem według nowych przepisów (zaraz po wprowadzeniu) i pamiętam jak w OSK ludzie robili prawko mając już swoje motocykle (tak jak ja), ale po 3 niezdanym egzaminie już nie podchodzili. WIęc potencjalnie śmigają po ulicach. Dodać jeszcze tych co zrezygnowali to mamy kolejną grupę potencjalnych osób bez żadnego kursu. Więc nie wiem w czym te nowe przepisy pomogły. Wcześniej nawet jak ten egzamin i kurs był łatwiejszy to ludzie mieli chodziaż jakieś tam przeszkolenie, a teraz często i gęsto śmigając bez.

Zaś idąc jeszcze dalej można powiedzieć, że stare PJ wymagało tak mało od kursanta, że i sam kurs nie był do tego potrzebny (mowa o kat.A). Łącząc go z kat.B można powiedzieć, że wystarczyło z miesiąc po wsi pojeździć na piździku i miało się papier w kieszeni.

WIęc na nic nasze gadanie i żale itd. bo to wszystko i tak zależy od tych na Wiejskiej. Więc pewnie we wrześniu ludzie pokażą im środkowy palec jak wcześniej Komorowskiemu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.