Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Weekendowe motowyjazdy


Rekomendowane odpowiedzi

W ostatni weekend byłem z żoną na dwudniowym wypadzie w Słowacki Raj i chcę Wam przedstawić relację z niego. https://goo.gl/maps/a1Wzp

Z powodu braku czasu nie zwiedzaliśmy nic pieszo więc na pewno tam wrócimy. Może z dziećmi bo okolica sprzyja turystyce rodzinnej.

Drogi którymi jeździłem na Słowacji to zarówno krajówki jak i lokalne które są dużo bardziej kręte, puste, dziurawe i dające odczuć, że jesteśmy gdzieś dalej od zgiełku. Hotel w którym nocowaliśmy to rzadkość. Zbudowany na wzór salonu z westernów, stojący samotnie w dolinie, drewniany: http://youtu.be/K4FrR2LI1ZI

Żona rezerwowała nocleg na szybko przez booking i nie obejrzeliśmy dokładnie z zewnątrz. Jak już zajechaliśmy pod to obejście to mieliśmy radochę z niespodzianki.

Ale od początku. Ruszyliśmy z Katowic w piątek po południu przez Kobiór, Korbielów, Liptowski Mikulasz, Poprad do Strateny gdzie rzeczony hotel stoi. Następnego dnia przejechaliśmy malowniczą leśną drogą otwartą odziwo dla ruch kołowego do Hrabusic. Droga wije się przez sam środek Narodowego Parku Słowackieg Raju. Z Hrabusic pojechaliśmy do wioski Henclova z zamiarem przejechania szutrowej przełęczy do Rożnavy lecz droga przez przełęcz była zamknięta. Zawróciliśmy i pojechaliśmy serpentynami w kierunku jeziora Palcmanska Masa. Tam mieliśmy krótki postój na drugie śniadanie. Dalej to jazda szybką szosą 67 i 66. Trafiłem tam na grupkę motocyklistów z Austrii z którymi jechałem do miejscowości Żadne Halny. Zjedliśmy tam obiad w przydrożnej knajpce i ruszyliśmy w powrotną drogę trasą 72 i dalej do Korbielowa. Zostałbym jeden dzień dłużej ale prognoza pogody była nieubłagana. Pod tym linkiem znajdziecie film z wyjazdu: http://youtu.be/VnKe-QI8rEo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...
  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

W zeszłym roku jesienią byliśmy z żoną w Bieszczadach. Dojazd z Katowic zaplanowałem górami. Wyjechaliśmy w piątek rano w kierunku Kocierza i dalej w kierunku Suchej i przejścia granicznego w Sromowcach. Do Nidzicy miałem duży ruch na drodze i jazda była nieciekawa. Po Słowackiej stronie od razu lepiej, mały ruch, widokowa droga, bardzo przyjemna jazda. Do Polski ponownie wjechaliśmy w Radoszycach. Nocleg zarezerwowałem nad Sanem w miejscowości Chmiel. Jest to serce Bieszczad, ustronne miejsce. Na miejsce dojeżdżaliśmy przy zachodzącym słońcu. Kolory liści bajkowe, jesień w Bieszczadach jest piękna. W ogóle planowałem ten wyjazd czekając na odpowiednią prognozę tak aby trafić w słoneczny weekend. Zakwaterowaliśmy się w pensjonacie Magiczny Zakątek. Polecam ze względu na jedzenie które jest swojskie i pyszne. Tu mapa dojazdu https://goo.gl/maps/57H7i Wieczorem spacer nad Sanem. Charakterystyczne jest koryto rzeki które ukazuje kierunek upadku warstw skalnych. Dobrze to widać przy niskim stanie wody.

W sobotę mieliśmy w planie wejście na Tarnicę. Rano pojechaliśmy do Wołosatego, poszliśmy szlakiem na Tarnicę i później do Ustrzyk. Po motocykl do Wołosatego wróciłem autostopem. Po chwili odpoczynku i obiedzie pojechaliśmy małą pętlę i szutrem wzdłuż Sanu od zbiornika do Chmielu. Wieczorem miał być gwóźdź programu - mecz Polska Niemcy w nogę. Kompanów do kibicowania miałem dwóch i obydwaj pesymiści. Nastawienie w stylu w tym kraju nic się nie da, wszystko źle itd. Jak się okazało, że nie ma masakry tylko jest wola walki na boisku to chłopy tak się przestawili na optymistów, że nie nadążałem. Rewelacyjny wieczór nam reprezentacja zafundowała. Następnego dnia mieliśmy rano wyjechać więc świętowanie zakończyliśmy szybko. W niedzielę rano w Cisnej mineliśmy zawodników zbierających się do startu w maratonie bieszczadzkim. Kibicowanie odpadało, musieliśmy jechać. W planie miałem przejechanie przez Magurski Park Narodowy. Magura okazała się odludziem, coś w sam raz na kolejną weekendową wycieczkę motocyklową połączoną z trekingiem. Dalej na zachód jechaliśmy krótki odcinek przez Słowację. I następnie przez Piwniczną i Beskid Wyspowy. Ten odcinek drogi to malownicza dolina Popradu. Droga wije się wzdłuż rzeki, jest kręta i lubiana przez motocyklistów. Beskid wyspowy natomiast to okolica Limanowej. Nazwę zawdzięcza pojedyńczym szczytom górskim niepowiązanym w łańcuch. Ładne miejsce. Do Kato dotarliśmy przed zmierzchem.

Poniżej w linku trochę zdjęć

 

https://youtu.be/EFzkHV_xzcM

 

Nakręciłem też film

 

https://youtu.be/KUGM_V6yq7w

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.