Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Motocyklista i Prawo - Historia Prawdziwa


krzyh1

Rekomendowane odpowiedzi

Motocyklista i Prawo - Historia prawdziwa

- W jaki sposób motocyklista rzucił się na maskę ?

Odp.

Biegł na samochód i rzucił się na maskę z ręką wyciągniętą do przodu i uderzał pięścią w szybę samochodu!

 

- Czy w trakcie rzucenia się motocyklisty na samochód Pan poruszał się samochodem czy stał ?

 

Odp.

Tak poruszałem się z prędkością 30-40km na godzinę!

 

... brzmi jak wycinek scenariusza z filmu amerykańskiego o gangach motocyklowych i złych motocyklistach ... a to tylko zeznania poszkodowanego w pewnej sprawie karnej, która wydarzyła się naprawdę i trwa od 2010r. do dnia dzisiejszego i której końca nie widać.

 

Cała sprawa zakrawa o paranoję pomieszaną z absurdem w wydaniu polskiego wymiaru sprawiedliwości.

 

Tak naprawdę może to spotkać każdego z nas ...

 

Pełna historia opisana jest na tej stronie http://motocykliprawo.blogspot.com/

 

bardzo zachęcam do przeczytania całości.

 

adres strony do FB - https://www.facebook.com/HistoriaPrawdziwa

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Któregoś pięknego lipcowego dnia wybraliśmy się ze znajomymi na organizowany miedzy innymi prze ze mnie zlot forumowiczów z forum hondy xx. Umówiliśmy się, że jedziemy w moje rodzinne strony do moich przyjaciół, którzy posiadają swój bardzo ładny ośrodek wypoczynkowy (bardzo polecam!) … trasa jaka nas czekała to 460 km od Warszawy pod Borne Sulinowo

 

Wyjechaliśmy z Warszawy na 7 motocykli - 90% to hondy XX – pogoda dopisała rewelacyjnie , trasa z małymi przygodami w Toruniu i postojem ok. 2-3 godzinnym w tym mieście i potem już tylko jechanie dalej. Jakieś 50-60 km przed metą nasz peleton się rozpadł – znaleźli się tacy co to szybciej chcieli dojechać , zostałem ja z moja kobietką na motorku i kumpel, który nie spieszył się aż tak bardzo – czyli jechaliśmy na dwa motocykle – i wszystko było super do czasu…

 

W okolicach Piły (na obwodnicy) trasa nr 10 z Bydgoszczy na Szczecin na wysokości skrzyżowania do Centrum - Piaski dojechaliśmy do samochodu, który jak mnie zobaczył w lusterku zahamował tak ostro, że o mały włos nie wjechałem w niego i sam się nie wywróciłem – miałem tzw. awaryjne hamowanie wszystkim co było. Kumpel, który jechał za mną tez hamował, ale nie tak ostro jak ja.

Gość hamował praktycznie bez powodu – przed nim nic nie jechało i hamowanie zaczął jak mnie zobaczył w lusterku… trochę się zdenerwowałem tym, że o mały włos bym gleby nie zaliczył …. Za skrzyżowaniem wyprzedziłem gościa tzn. zrównałem się z nim i zacząłem mu pokazywać różne znaki uprzejmości (stukałem się ręką w kask i takie tam) …. Sprawa by się na tym skończyła, gdyby nie dowcipny kierowca puszki, który raptownie chciał mnie zepchnąć z drogi czyli momentalnie skręcił w prawo, a ja tym samym musiałem uciekać na przeciwny pas (na szczęście nic nie jechało z przeciwka). Oczywiście znów hamowanie i zjechałem na tył tego samochodu … dojechaliśmy do przejazdu kolejowego, który był w odległości ok. 200 m od skrzyżowania – niestety nie miałem możliwości wyprzedzenia tego samochodu przed przejazdem, ale zrobiłem to zaraz za torami i po chwili dojechał do mnie kumpel, czyli dwoma motocyklami byliśmy przed tym samochodem i znów zbliżaliśmy się do następnego skrzyżowania ze światłami (pech chciał, że włączyło się zielone). Jechaliśmy bardzoooo wolno jakieś 20-30 km/h przed tym samochodem specjalnie, żeby go zwolnić …. Po ok. 100-150 m facet zaczął nas wyprzedzać jak skończyły się na drodze wysepki i takie tam inne … i w trakcie wyprzedzania raptownie zjechał na prawo…. I znów wymusił na mnie i na kumplu mocne hamowanie…. Wyprzedziliśmy go i znów zaczęliśmy zwalniać typa do małej prędkości… oczywiście nie wspomnę o tym, że jego pasażerka raczyła mnie i kumpla różnymi pokazywanymi palcami tzn. jednym i tym samym palcem u dwóch rąk … jako że znam tamte tereny dość dobrze zaświtało mi w głowie, że za chwilę jest następne skrzyżowanie (w lewo na Piłę – prosto na Szczecin – w prawo na Jastrowie) ze światłami i na tym skrzyżowaniu zatrzymam delikwenta i sobie z nim „porozmawiam” – jak pomyślałem tak zrobiłem – zatrzymałem motocykl na pasie, który prowadził prosto i pozwalał na skręt w prawo. Na motocyklu została moja kobietka tzn. siedziała na nim – kumpel przejechał skrzyżowanie i stał na poboczu za skrzyżowaniem jakieś 50 m dalej, ja zsiadłem z motocykla i stanąłem na pasie, który pozwalał na skręt w lewo – zbliżał się ów samochód - zacząłem machać do gościa, żeby zatrzymał się, ale on nie miał takiego zamiaru i w ostatniej chwili odskoczyłem na bok unikając rozjechania przez typa …. Facet pojechał dalej … kumpel wszystko widział i moja kobietka też…. Wsiadłem na sprzęta i ruszyłem za nim … dogoniliśmy go dość szybko … jeszcze parę razy machnąłem ręką w stronę puszki kilka razy pokazałem paluszka i stwierdziłem, że bez sensu jest się szarpać z nim i daje sobie spokój … machnąłem ręką do kumpla, że jedziemy dalej no i pojechaliśmy…

Na miejscu już z kumplem zaczęliśmy wymieniać poglądy na temat tego zdarzenia i skończyło się na krótkiej rozmowie … potem dalej bawiliśmy się bez stresowo przez weekend cały … i całe zajście poszło w zapomnienie jako kolejny dowód na to, że debili na drogach nie brakuje…

O całej sprawie przypomniał mi kumpel dzwoniąc do mnie w sierpniu … w tym czasie akurat wracałem z wakacji z Zakopanego razem z kobietką – telefon dorwał mnie w Krakowie z nowiną …

Zadzwonił kumpel i poinformował mnie, że właśnie wyszedł z komisariatu policji, na którym był przesłuchiwany w związku z zajściem jakie miało miejsce 9 lipca 2010 roku koło Piły .

Kierowca samochodu zgłosił na Policję, że dwaj motocykliści uszkodzili mu samochód kopiąc w niego, uderzając pięściami w dach i rzucając !!! się na maskę.

Akt oskarżenia dostałem Ja i zostałem oskarżony o to:

W dniu 09 lipca 2010r. w Pile na trasie K-10 , dokonał uszkodzenia samochodu m-ki VW Passat …. W ten sposób że jadąc na motocyklu z boku pojazdu, kopał w niego, a następnie po zatrzymaniu się rzucił się na pokrywę silnika, w wyniku czego doszło do zarysowania powłoki lakierniczej lewych drzwi, zarysowania i wgniecenia przedniego prawego błotnika oraz pokrywy silnika czym spowodował łączne straty w wysokości 1800 zł na szkodę Aliny i Andrzeja M.

Tj. o czyn z art. 288&1kk

Świadkowie w tej sprawie:

1. Krzysztof H… (czyli ja - oskarżony)

2. Rafał K … (kumpel od nas z forum 2-gi motocyklista - kucio )

3. Piotr K … (o nim później)

4. Jarosław Tomasz K … (o nim później)

5. Aneta Ł (moja kobietka)

6. Piotr M (o nim tez później)

Pokrzywdzeni:

1. Andrzej M

2. Alina M

Jak przeczytałem cały ten akt oskarżenia to aż mną za trzęsło… i zacząłem pytać się znajomych o to i tamto i szukać pomocy. Dostałem kontakt do prawnika, którym okazał się mój znajomy z Wałcza , po kilku spotkaniach wiedziałem już co i jak i pierwsze co to musiałem pojechać do sądu i zapoznać się z wszystkimi zeznaniami, które wcześniej składali wszyscy wymienieni świadkowie. Jadę więc do Piły do sądu i proszę o wszystkie akta … dostałem do wglądu, a kserokopie dopiero po 2 tygodniach.

To co się dowiedziałem z tych wszystkich akt to to, że większych bzdur w życiu nie czytałem, ale zacznę od początku:

Zeznania Moje , Rafała i Anety były OK – zgadzały się z tym co działo się naprawdę . Zeznania pokrzywdzonych oczywiście, że strasznie okopaliśmy im samochód , no i w końcu docieram do zeznań świadków - Piotr K. i Jarosław Tomasz K. – okazało się, że są to współwłaściciele przyczepki samochodowej do przewozu skuterów wodnych z Mławy – okazało się, że pani pokrzywdzona źle spisała mój nr rejestracyjny i dwie niewinne osoby były ciągnięte na policję … oczywiście nie mieli pojęcia po co tam są (wspomnę, że w tym czasie miałem motocykl nie przerejestrowany i miał rej. z Mławy).

Jako dowód w rozprawie było jeszcze nagranie rozmowy telefonicznej z dnia 9 lipca – żona pokrzywdzona dzwoniła na nr 112 i została połączona ze Strażą Pożarną w Pile i przekierowana na policję do Piły i ta właśnie rozmowa była załączona do dowodów sprawy, dodatkowo jeszcze były zdjęcia z oględzin samochodu.

Całe zajście miało miejsce 9 lipca 2010 r. – facet jechał z żoną nad morze. Do dowodów dołączony został kosztorys naprawy z jakiegoś warsztatu samochodowego (uwaga!!!) z dnia 15 września 2010 r., a protokół oględzin samochodu w obecności policjanta zrobiony był (to jeszcze ciekawsze!!!) 19 listopada 2010 r. – z miejsca zdarzenia nie było kompletnie nic … Trochę to dziwne, że kosztorys zrobiony po 2 miesiącach, a oględziny samochodu w obecności policji po 4 miesiącach hmmm

A jako ciekawostkę chciałbym dodać , że do akt sprawy dołączone zostały zeznania jakiegoś Policjanta datowane 22 listopada, który w sprawie występuje jako świadek Piotr M i powołuje się na swoją notatkę służbową dotyczącą uszkodzeń samochodu. Rozpoznaje uszkodzenia jako te same, które były wymieniane właśnie w tej notatce służbowej. Pan Funkcjonariusz ma doskonałą pamięć wzrokową, skoro rozpoznaje uszkodzenia jako te same, ale już nie potrafi sprecyzować terminu kiedy to było – ogólnie mówi, że było to w miesiącach letnich. Nawiasem mówiąc troszkę to rozciągnięte w czasie ;) i owa notatka nigdzie więcej nie występuje – czyli jest to tzw. bardzo tajemnicza notatka, o której wie tylko ten policjant i której nigdzie nie ma i która chyba nie istnieje. Wspomnę w tym miejscu, że na rozprawie Sędzia wyłączył tego świadka i te zeznania jako nie wnoszące nic do sprawy – jako tajemnicze ;)

Dobra czekam na termin rozprawy i przygotowany jestem, że cała sprawa odbędzie się w Pile , ale raptem dostaje pismo z sądu w Pile, że wszystkie akta przesłane zostały do sądu w Poznaniu do rozpatrzenia… troszkę mnie to zdziwiło, no ale dobra niech im będzie i Poznań…. ale któregoś pięknego dnia dostaję pismo z sądu w Poznaniu, że akta sprawy zostają wysłane do sądu w Mławie jako, że stamtąd jest większość świadków, czyli ludzi od przyczepki samochodowej - troszkę byłem tym zaskoczony, ale z drugiej strony zadowolony, że mam bliżej do sądu.

Przyszedł termin sprawy więc trzeba jechać – pojechałem ja z Anetą i przyjechał kumpel Rafał K oraz zjawił się jeden właściciel przyczepki samochodowej – poszkodowani nie zjawili się pisząc do sądu, że nie mają więcej nic do powiedzenia w sprawie poza zeznaniami jakie złożyli. Mój adwokat(przyznany z urzędu) złożył wniosek o to, żeby zostali jednak przesłuchani przez sąd i wezwani, a sędzia to odrzucił i skorygował wniosek, że zostaną oni przesłuchani w sądzie, do którego oni mają bliżej (czyli w Chodzieży), a ja jako oskarżony mogę pojechać na ich przesłuchanie i oprócz tego wysłałem do sądu w Mławie pytania jakie mają być im zadane….

15.03.2011 otrzymałem pismo z Sądu że oskarżyciele posiłkowi (czyli ludzie którzy mnie oskarżyli) złożą swoje zeznania w drodze pomocy sądowej w Sądzie w Chodzieży – czyli właściwym dla miejsca zamieszkania.

Na przesłuchaniu w Chodzieży stawiłem się ze swoimi pytaniami które im zadawałem …

Protokół z przesłuchania oczywiście jest dostępny do wglądu … niestety po dość już długim czasie nie pamiętam dokładnych odpowiedzi na poniższe pytania ale postaram się opisać je w miarę rzetelnie:

 

Dla Niego

 

1.W jakim momencie jeden motocyklista zaczął kopać w pański samochód, a drugi walić pięścią w dach?

 

Odp. Nie pamiętam

 

2.Kiedy wyprzedził Pan motocyklistów?

 

Odp. Nie pamiętam

 

2. Czy bezpośrednio po zdarzeniu zgłaszał pan gdziekolwiek uszkodzenia samochodu i komu to było zgłoszone ?

 

Odp. Pojechaliśmy na Komedę Policji w Wałczu i tam jakiś policjant wyszedł obejrzeć samochód

 

3. W jakim momencie motocykle jechały po obu stronach samochodu ?

 

Odp. Nie pamiętam

 

4. Który motocykl jechał z prawej, a który z lewej strony samochodu ?

 

Odp. Nie pamiętam

 

5. Proszę powiedzieć, jakie to były typy motorów ? czy miały jakieś znaki charakterystyczne?

Odp. Jeden był szary a drugi niebiesko biały , jeden to ścigacz a drugi to typ crosa – taki wysoki

 

6. W którym miejscu byli motocykliści na skrzyżowaniu, na którym doszło do rzucenia się jednego z nich na samochód?

 

Odp. Jeden stał zaraz za skrzyżowaniem a jeden ten co się rzucił na samochód przed skrzyżowaniem.

 

7. Czy naprzeciw nadjeżdżającego Pańskiego samochodu w stronę skrzyżowania stał ktoś bezpośrednio na skrzyżowaniu i jak wyglądał, tzn. czy jego gesty wskazywały na to że chce Pana zatrzymać?

 

Odp. Nie pamiętam

 

8. W jaki sposób motocyklista rzucił się na maskę ?

 

Odp. Biegł na samochód i rzucił się na maskę z ręką wyciągniętą do przodu i uderza pięściął w szybę samochodu

 

9. Czy w trakcie rzucenia się motocyklisty na samochód Pan poruszał się samochodem czy stał ?

 

Odp. Tak poruszałem się z prędkością 30-40km na godzinę

 

10. Po całym rzuceniu się motocyklisty na maskę samochodu, czy pan się zatrzymał?

 

Odp. Nie nie zatrzymałem sie

 

11. Kiedy zobaczył Pan uszkodzenia samochodu?

 

Odp. Zatrzymałem się zaraz za skrzyżowaniem i tam oglądałem samochód

 

12. Ile czasu byliście nad morzem ?

 

Odp. Kilka dni

 

13. Gdzie nad morzem był stawiany samochód?

 

Odp. Na parkingu koło hotelu

 

14. Dlaczego kosztorys naprawy i protokół

oględzin samochodu są zrobione z tak dużym opóźnieniem - tj. 2 miesiące (15 wrzesień) i 4 mieś (19 listopad) ???

 

Odp. Nie pamiętam

 

15. Dlaczego w dniu składania zeznań na policji w Pile nie zostały zrobione oględziny uszkodzonego pojazdu w obecności policjanta?

 

Odp. Nie pamiętam

 

16.Jakie ma Pan zdanie o motocyklistach ogólnie - co pan o nich myśli ?

 

Odp. Miałem dobre ale teraz mam złe

Dla Niej

 

1.W którym momencie motocykliści kopali i walili pięściami w samochód?

 

Odp. Jak nas wyprzedzali, jeden z lewej strony a drugi ten co ich było dwoje z prawej , w samochód walili wszyscy i kopali

 

2.Jaki motocykl jechał po lewej stronie a jaki po prawej?

 

Odp. Nie pamiętam

 

3.Jak wyglądały te motocykle? Czy miały jakieś znaki charakterystyczne?

 

Odp. Nie pamiętam

 

4.Czy mąż próbował uciec przed kontaktem z motorami?

 

Odp. Tak próbował, skręcał w lewo i prawo

 

5.Gdzie były motocykle na skrzyżowaniu na którym doszło do rzucenia się na maskę jednego z motocyklistów?

 

Odp. Nie pamiętam

 

5.Jak wyglądało rzucenie się motocyklisty na samochód?

 

Odp. Skoczył na maskę z prawej strony samochodu i walił pięścią w szybę, nie wiem co on sobie myślał …

 

6.Czy samochód z motocyklistą na masce zatrzymał się czy pojechał dalej?

 

Odp. Mąż się nie zatrzymał, bo baliśmy się tych motocyklistów

 

7.Czy motocyklista który się rzucił stał po lewej czy po prawej stronie samochodu?

 

Odp. Po prawej stronie

 

8. Kiedy zobaczyła Pani uszkodzenia samochodu?

 

Odp. W Wałczu pod Komendą Policji , wcześniej się nie zatrzymywaliśmy bo się baliśmy tych motocyklistów

 

9.Dlaczego nie wezwaliście od razu Policji na miejsce zdarzenia.

 

Odp. Dzwoniłam na nr 112 i policjant kazał nam pojechać do komendy w Wałczu

 

10. Ile czasu byliście nad morzem ?

 

Odp. Kilka dni

 

11. Gdzie nad morzem był stawiany samochód?

 

Odp. Koło hotelu

 

W między czasie było jeszcze kilka rozpraw o których już nie będę pisał … wezwania z datami itp. Do wglądu zostają w moim prywatnym archiwum….

 

WYROK

Dnia 18.07.2011 roku zapadł wyrok w tej sprawie uznający mnie za winnego popełnionego czynu i skazuje mnie na 6 mieś w zawiasach na 3 lata + oczywiście koszty naprawienia szkody i koszty rozprawy.

Sędzia w uzasadnieniu wyroku odrzucił zeznania moich świadków ponieważ uznał je za nie wiarygodne bo oni też są motocyklistami i solidaryzują się ze mną składając zeznania.

Oskarżyciele posiłkowi (czyli to małżeństwo co założyło mi sprawę) nie stawiali się na żadnej rozprawie - po prostu zawsze byli usprawiedliwieni - raz napisali że nie mają bezpośredniego transportu do sądu, a raz że też z jakiegoś powodu nie mogą (nie pamiętam juz dokładnie dlaczego)

Po moim skazaniu mnie na 6 mieś w zawiasach na 3 lata (w sądzie 1 instancji) odwołałem się do sądu w Płocku ... tamtejszy sąd unieważnił wyrok z powodu nie ścisłości w dowodach itp itd ... i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia - czyli do sądu 1 instancji (w Mławie) ... w Płocku oczywiście poznałem moją obecną adwokatkę Panią Annę B. (wtedy jeszcze przydzielona z urzędu) która spisała się bardzo dobrze bo do mojej apelacji dołączyła bardziej obszerny i dokładniejszy tak jak by aneks do apelacji ... i wtedy też uzgodniłem z nią żeby zajęła się moją sprawą (już za pieniądze) ... - czyli sprawa miała zaczynać się tak jak by od początku ...

Pierwsza rozprawa po moim odwołaniu była w styczniu 2012 na której stawił się mój pierwszy adwokat z Mławy (z przydziału urzędowego) - stawił się też adwokat strony przeciwnej (oskarżyciel + prokurator) no i moja nowo zatrudniona za pieniądze adwokatka z Płocka ...

Na tej sprawie mój 1 adwokat (urzędowy) zrezygnował - tzn ja zrezygnowałem z niego , zrezygnował też adwokat strony przeciwnej ... no i zostałem z moja adwokatką za pieniądze i prokuratorem po drugiej stronie.

W między czasie jak adwokat strony przeciwnej rezygnował to sędzia poprosił żeby oskarżyciel posiłkowy potwierdził to telefonicznie skoro nie stawił się sam osobiście na rozprawie ... w trakcie rozmowy sędzia uzgodnił z oskarżycielem posiłkowym (tym ludziem co założył mi tą sprawę) że na następną rozprawę stawią się oboje z żoną bo ich zeznania są nie zbędne dla toku całej sprawy ...

Sędzia przesłuchał ponownie wszystkich świadków ... ja za radą adwokatki odmówiłem składania zeznań i odpowiedzi na pytania po za jej pytaniami ...

Termin następnej rozprawy był na 7 Lutego 2012 roku - na tej rozprawie mieli być oskarżyciele posiłkowi + prokurator no i ja z moją adwokatką - świadkowie już nie byli potrzebni...

Strasznie się cieszyłem że w końcu przyjadą Ci co mi założyli sprawę i ja i mój adwokat będziemy mogli ich przepytać ...

Na dzień przed rozprawą adwokatka moja zadzwoniła do mnie że oskarżyciele posiłkowi na piśmie poinformowali sąd że rezygnują z dalszego postępowania i nie chcą żebym był karany za ten czyn ... no i wiadomo już było że ich też nie będzie tego 7 lutego

Sędzia zaproponował mojej adwokatce żeby wystąpić z wnioskiem do sądu o zdjęcie sprawy z wokandy i skierowanie jej ponownie do rozpatrzenia przez prokuraturę która umorzy to z braku wystarczających np dowodów ... czyli tzw i wilk syty i owca cała - czyli ja nie winny a tamci chcieli wyciągnąć kasę dla siebie ale im nie wyszło ...

Moje zdanie jest takie że tamci ludzie zaczęli trząść gaciami że przegrają sprawę (bo nakłamali ile wlezie) i ktoś im doradził żeby zrobili tak jak zrobili i nie poniosą żadnych konsekwencji ....

Byłem oskarżony o coś czego nie zrobiłem - ja i moja kobietka byliśmy ciągani po policjach, sądach przez 1,5 roku , raz zostałem skazany przez sędziego na 6 miesięcy ... nerwów to mnie i rodzinę moją kosztowało dość sporo ... jak komuś opowiadałem że za coś takiego po sądach mnie ciągają to patrzą się jak na wariata i nie wierzą mi ... na koniec okazało się że zrobiono to co powinno się zrobić na samym początku - czyli jeżeli ktoś rozgarnięty z pierwszej prokuratury w Pile by przeczytał wszystko ze zrozumieniem to nie pisał bym teraz tego co napisałem ...

-------------------------------------------

 

No to jest ciąg dalszy całej historii ...

 

Sprawa nie została umorzona przez prokuraturę ... więc nie musiałem składać zawiadomienia

Prokurator zaproponował że może umorzyć sprawę ze względu na małą szkodliwość społeczną ... czyli wyszło by na to ze przyznałem się do winy a że mała szkodliwość to umarzają ... na takie rozwiązanie ani ja ani moja adwokatka się nie zgodziliśmy ... więc :

Sprawa zaczyna się od nowa - termin rozprawy 27 marzec 2012 w Mławie (ponownie)

Oskarżyciele posiłkowi jako że już nimi nie są zostali wezwani na rozprawę w charakterze świadków (stawiennictwo obowiązkowe) więc jest nadzieja że tym razem będą na rozprawie ...

oczywiście wszyscy inni świadkowie również zostali wezwani włącznie z ludźmi od przyczepki samochodowej - ta historia nadaje się do jakiejś TV bo zakrawa o absurdo - paranoję naszego wymiaru sprawiedliwości

Znając życie sprawa ta nie zakończy się na jednej rozprawie i będzie się ciągnęła jeszcze długo …

--------------------------------------

 

paranoi ciąg dalszy ....
27 marzec 2012 rok - dzisiaj miała odbyć się sprawa

Przybyli wszyscy co mieli przybyć - tzn. Ja , Aneta, kucio, moja adwokatka ...

Sędzia zaprosił nas na salę oznajmić że sprawa będzie odroczona ... z powodu :

Adwokat oskarżycieli posiłkowych złożył wniosek o odroczenie z powodu takiego że on jest na urlopie ... (MASAKRA !!!) ludzie którzy zrezygnowali wcześniej z adwokata i z bycia oskarżycielami posiłkowymi znów mają adwokata i znów są oskarżycielami

Next sprawa 24 kwiecień 2012 ... pożyjemy zobaczymy

Sprawa z 24 kwietnia 2012 odbyła się z udziałem … wszystkich

Na rozprawę przybyli wszyscy łącznie z oskarżycielami posiłkowymi i ich adwokatem, obecny też był prokurator.

W trakcie rozprawy żona pokrzywdzona złożyła opinię lekarską ze stycznia 2012 roku że w związku z tą rozprawą zażywa leki uspokajające bo bardzo to przeżywa tzn. tą całą rozprawę i ciąganie po sądach, w trakcie przesłuchiwania Pani pokrzywdzonej moja adwokatka złożyła wniosek do sądu żeby Panią pokrzywdzona przesłuchać w obecności biegłego psychologa ponieważ jej zachowanie sugeruje to że nie potrafi postrzegać prawidłowo rzeczywistości (dokładnie nie pamiętam sformułowania) Sąd odrzucił ten wniosek – niestety. Przesłuchany był też Pan pokrzywdzony i oczywiście mówił to samo co wcześniej w Chodzieży i w pierwszych zeznaniach na Policji

Scenariusza zeznań nie będę opisywał … facet twierdzi to samo że okopaliśmy mu samochód i że ja rzuciłem mu się na maskę samochodu jak on nim się poruszał ….

Na sprawie moja Pani adwokat złożyła wniosek do sądu żeby o całym zdarzeniu wypowiedział się biegły sądowy z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Prof. Jana Sehna z Krakowa.

Z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Prof. Jana Sehna z Krakowa dnia 30 maja 2012 roku przyszła odmowna odpowiedź że oni nie wydają takich opinii i żeby zwrócić się o opinię do biegłych z PZMot.

( zdjęcie odpowiedzi )

Więc wniosek o opinię został wysłany do PZM w Poznaniu Biuro Rzeczoznawców Techniki Samochodowej, ruchu Drogowego, Maszyn i Urządzeń.

24 sierpnia 2012 roku wpłynęła do Sądu w Mławie opinia wydana przez PZMot w Poznaniu

( zdjęcia opinii )

Ocenę opinii i odpowiedzi na zadane w niej pytania pozostawiam do skomentowania dla innych …

 

Pani adwokat złożyła wniosek o:

 

Na podstawie art. 201 k.p.k. wnoszę o:

 

dopuszczenie dowodu z pisemnej, ewentualnie ustnej uzupełniającej opinii Marka K.- biegłego z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego-

na okoliczność uzupełnienia treści pisemnej opinii technicznej Nr P-102/2012 w/w biegłego z dnia 19.06.2012 r., albowiem:

 

analizę okoliczności zdarzenia z dnia 09.07.2010 r. (str. 5 opinii) przeprowadzono tylko w oparciu o notatkę służbową aspiranta sztabowego KPP w Pile z 13.07.2010 r. (w opinii podano omyłkowo- 13.07.2012 r.), oświadczenie oskarżycieli posiłkowych, że od 09.07.2010 r. nie naprawiali pojazdu marki VW Passat o nr rej. PCH 2… oraz oględziny tego auta (i wykonanie dokumentacji fotograficznej zakresu szkód w w/w samochodzie osobowym), nie zaś- jak wskazano w pkt 1 postanowienia tut. Sądu z 22.05.2012 r.- również na podstawie oględzin z 19.11.2010 r. pojazdu marki VW Passat o nr rej. PCH 2…, k. 63-64- zwłaszcza w sytuacji, w której treść powołanego protokołu oględzin nie koreluje z zawartością kosztorysu z 15.09.2010 r.- z tego pierwszego dokumentu wynika bowiem, że "Tylne lewe drzwi posiadają uszkodzenia w środkowej części... w postaci zarysowania powierzchni lakierniczej..." (k. 64, podkr. A.B.), z drugiego natomiast, że do naprawy przeznaczono "drzwi przednie lewe..." (k. 42, podkr. A.B.);

wbrew pkt 2 postanowienia tut. Sądu z 22.05.2012 r.- nie zawiera ona odpowiedzi na pytanie, czy uszkodzenia w/w pojazdu mogły powstać w innym- niż 09.07.2010 r.- czasie, a jeżeli tak, to kiedy- na str. 7 opinii biegły skonstatował mianowicie jedynie, iż właściciel auta podał, że po 09.07.2010 r. zostało w nim uszkodzone wyłącznie poszycie zderzaka przedniego i tylnego, listwy chromowanej boku tylnego prawego oraz listwy pokrywy tylnej z prawej strony, co nie zostało jednak zweryfikowane przez rzeczoznawcę żadnymi badaniami;

 

Nadto wnoszę o:

ustalenie, czy naprawy- wyliczonych na str. 8 opinii- elementów samochodu osobowego marki VW Passat o nr rej. PCH 2… dokonano po 09.07.2010 r. oraz czy w okresie po 09.07.2010 r. a 19.06.2012 r. dokonano przynajmniej częściowej naprawy, wskazanych w pkt 1 postanowienia tut. Sądu z 22.05.2012r., uszkodzeń w/w auta.

 

Przedmiotowe ustalenie ma istotne znaczenie, albowiem oskarżyciele posiłkowi oświadczyli, że od 09.07.2010 r. nie dokonywali ponoć naprawy pojazdu marki VW Passat o nr rej. PCH 2… (str. 5 opinii), podczas, gdy- zdaniem rzeczoznawcy- "Pomiar grubości lakieru... pozwala stwierdzić, że były przeprowadzane naprawy blacharskie na tym pojeździe..." dachu, boku tylnego prawego, drzwi tylnych prawych oraz drzwi przednich prawych (str. 7-8 opinii). Biegły nie ustalił jednak, czy remont owych elementów nastąpił po 09.07.2010 r., co podważałoby, w konsekwencji, wiarygodność wyżej cytowanego oświadczenia oskarżycieli posiłkowych, a w rezultacie, nakazywałoby ustalenie, czy faktycznie w okresie po 09.07.2010 r. a 19.06.2012 r. nie dokonano przynajmniej częściowej naprawy- wskazanych w pkt 1 postanowienia tut. Sądu z 22.05.2012 r.- uszkodzeń w/w samochodu osobowego, zwłaszcza, że biegły nie stwierdził- ujawnionych w notatce urzędowej funkcjonariusza KPP w Pile Piotra M. z 13.07.2010 r. na k. 10- wgnieceń na pokrywie silnika (str. 5 opinii);

 

Wnoszę także o:

wyjaśnienie, dlaczego biegły nie przeprowadził:

 

oględzin motocykla Honda CBR 1100XX BLACK BIRD, rok produkcji: 1997, którym poruszał się oskarżony w chwili zdarzenia,

gumowych butów motocyklowych oraz gumowo-skórzanych rękawic, które w chwili zdarzenia oskarżony miał na sobie,

eksperymentów pozwalających na dopasowanie obuwia i pięści oskarżonego do wgnieceń na karoserii pojazdu marki VW Passat o nr rej. PCH 2….

 

Rozstrzygnięcie tychże kwestii ma bowiem zasadnicze znaczenie w kontekście pisma Kierownika Zakładu Kryminalistyki Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Prof. dra Jana Sehna z 30.05.2012 r., w świetle którego "... do wykonania wszelkich badań mechanoskopijnych konieczne jest przeprowadzenie oględzin dowodów rzeczowych przez biegłego i wykonanie szeregu eksperymentów pozwalających na dopasowanie narzędzia do uszkodzeń, w tym przypadku dopasowanie obuwia i pięści do wgnieceń na karoserii. Warunkiem jest jednak, aby dowody rzeczowe nie uległy zmianie od chwili zdarzenia, w rozważanym przypadku w ciągu prawie dwóch lat. Nawet jednak przeprowadzenie takich badań nie gwarantuje jednoznacznych rozstrzygnięć, a jedynie grupowe typowanie narzędzia, które spowodowało badane uszkodzenie.".

 

Z uwagi na powyższe, wnoszę o:

wyjaśnienie przez w/w biegłego, czy zaniechanie przeprowadzenia przez niego oględzin motocykla Honda CBR 1100XX BLACK BIRD, rok produkcji: 1997, którym poruszał się oskarżony w momencie zdarzenia oraz gumowych butów motocyklowych i gumowo-skórzanych rękawic, które w chwili zdarzenia Krzysztof H. miał na sobie, a także wykonania szeregu eksperymentów pozwalających na dopasowanie jego obuwia i pięści do wgnieceń na karoserii pojazdu marki VW Passat o nr rej. PCH 2…, w aspekcie podniesionych wyżej wątpliwości, czy- wskazane w pkt 1 postanowienia tut. Sądu z 22.05.2012 r.- uszkodzenia w/w auta mogły powstać w innej- niż 09.07.2010r.- dacie, ewentualnie, czy po 09.07.2010 r. nie dokonano przynajmniej częściowej ich naprawy, pozwalają na jednoznaczne stwierdzenie, że wymienione- w notatce urzędowej funkcjonariusza KPP w Pile Piotra M. z 13.07.2010 r. na k. 10 oraz w protokole z 19.11.2010 r. z oględzin pojazdu marki VW Passat o nr rej. PCH 2… na k. 63-64- uszkodzenia w/w pojazdu powstały w dniu 09.07.2010 r. w trakcie poruszania się przez ten pojazd z prędkością ok. 50 km/h w wyniku kopania i uderzania w niego pięścią przez oskarżonego, który- w chwili zdarzenia- miał na sobie gumowe buty motocyklowe i- wraz z bagażami oraz pasażerem- jechał wówczas na motocyklu Honda CBR 1100XX BLACK BIRD, rok produkcji: 1997 z prędkością ok. 60 km/h, a nadto w wyniku rzucenia się przez oskarżonego na pokrywę silnika tego auta i uderzania w nią pięścią w trakcie poruszania się przez w/w samochód z prędkością ok. 30-40 km/h.

 

Sprawa ciągle w toku … następna rozprawa niebawem ….

 

Od samego początku tej historii minęło już sporo czasu i sporo też się działo w między czasie … ale myślę że co ważniejsze zdarzenia opisałem w miarę rzetelnie i zgodnie z prawdą …

 

Tak wyglądał motocykl w w dniu zdarzenia .... zdjęcia te są załączone do akt sprawy jako materiał dowodowy:

 

 

 

IMG_2918.JPG

 

Resize+of+IMG_2914.JPG

 

 

 

Oczywiście na wszystko co jest tu napisane są potwierdzenia w formie AKT sprawy i załączanych do niej wniosków …

Aktualnie będę starał się opisywać wszystko na bieżąco bo coś czuję że to ta szybko się nie skończy …

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jutro 06.11.12r next rozprawa na której mnie tym razem nie będzie ...

 

 Dzisiaj otrzymałem Opinię Uzupełniającą od Biegłego z PZMOT-u , w której Pan biegły pisze nie na temat ... i nie odpowiada na pytania mu zadane ...

 

Jutro wniosek o przesłuchanie biegłego w Sądzie lub wniosek o zmianę biegłego na bardziej rozgarniętego ....

 

ciąg dalszy paranoi trwa ... i brnie to wszystko jeszcze dalej i bardziej w niewyobrażalny absurd ...

 

ręce opadają ...

 

 

We wtorek 11.12.2012 następna rozprawa ... na której być może pojawi się pan biegły ... być może bo nie wiem czy będzie czy nie ... mam do niego kilka pytań które mam nadzieję zadać ...

sprawa w Mławie standardowo ... o godzinie 13:00

Czyli ciąg dalszy paranoi ... raczej się na tej rozprawie nie zakończy ... także w nowy rok wejdę ze sprawą na karku która trwa od 2010 roku ...

 

 

No to jestem po rozprawie z dnia 11.12.2012  ... trochę się działo ...

 

"Zaproszeni" na rozprawę poza mną był co ciekawe znów Pan od przyczepki samochodowej do przewożenia skuterów wodnych oraz Pan biegły sądowy z PZMOT-u z Poznania .... wszyscy się stawili ... chociaż nie rozumiem po co znów był Pan od przyczepki (ale może ja nie powinienem tego starać się zrozumieć) ... najciekawszymi wypowiedziami błysnął Pan biegły ...

Ogólnie opisał samochód i to czym on się zajmował pisząc opinię ... no więc: sprawdzał "tożsamość" samochodu czy nr VIN itp zgadzają się , czy samochód posiada wszystkie płyny, czy jest sprawny technicznie, jak wygląda wizualnie itp ... (tak sobie pomyślałem że jak bym chciał kupić ten samochód to te informacje być może by mi sie przydały, ale mnie interesowało zupełnie co innego) ... Pan biegły stwierdził że samochód został sprowadzony z Niemiec i że właściciel samochodu naprawiał go w czasie użytkowania wielokrotnie (właściciel niemiecki jak i właściciel z Polski czyli obecny) .... niestety Pan biegły nie potrafił się ustosunkować do pytań zadanych mu pisemnie i "ustnie" w trakcie trwania rozprawy ...

Miałem okazję i ja mu zadać kilka pytań ... jedno z nich:

 

1. Co się stanie z człowiekiem , który rzuci się na jadący samochód z prędkością 30 - 40 km/h ... rzuci się na środek samochodu ?

.... odp. NIE WIEM ... (i rozwinięcie jego myśli) nikt mu nie powiedział że chodzi o samochód który się porusza ... (w jednym z pytań zadanych pisemnie było właśnie jasno stwierdzone że samochód się porusza z w/w prędkością)

 

Po takiej odpowiedzi ręce mi opadły ...

 

2. Na pytanie czy w trakcie jazdy na motocyklu z pasażerem i bagażem o szerokości ok 125 cm, poruszającym się ok 50-60 km/h możliwe jest kopnięcie samochodu, który też się porusza z taką samą prędkością w taki sposób żeby zrobić w nim wgniecenie ?

... odp. NIE WIEM ... (i rozwinięcie myśli biegłego) on nie wie przy jakiej prędkości można kopnąć w samochód i że on nie jest od tego ... on zajmował się stanem technicznym samochodu i stwierdzeniem uszkodzeń być może powstałych w dniu zajścia, on opierał się na informacjach uzyskanych od poszkodowanej która stawiła się u niego z samochodem i ona mu powiedziała gdzie i jakie były uszkodzenia i gdyby nie to to on by tego nie zauważył bo od czasu zdarzenia do dnia w którym on oglądał samochód uszkodzenia były na tyle nieznaczne że prawie niezauważalne ...

 

Ręce opadły mi po raz drugi ...

 

Raptownie uszkodzenia się samoistnie naprawiły ponieważ poszkodowani twierdzą że nic nie naprawiali w samochodzie ... Cała opinia biegłego oparta była na tym co powiedziała mu kobieta która jest współwłaścicielem samochodu i jednocześnie osobą która mnie oskarża ... i gdyby nie to że ona mu nie powiedziała co gdzie i jak ... to on by sam nic nie widział ...

 

Na pytanie czy on może jednoznacznie stwierdzić że uszkodzenia (których de-fakto już nie ma) powstały w danym dniu 09.07.2010 i przedstawionych okolicznościach ?

... odp. MOGŁY POWSTAĆ ....

 

czyli jak bym się zapytał czy na samochodzie mogło wylądować UFO to odpowiedź była by taka sama - MOGŁO WYLĄDOWAĆ

 

Ogólnie żeby już nie zanudzać ... opinia tegoż biegłego została odrzucona ze względu na brak wyczerpujących odpowiedzi na zadane pytania ...

 

O opinię zostanie poproszony Zakład Kryminalistyki Sądowej w Warszawie który specjalizuje się w opiniach na temat wypadków drogowych oraz rekonstrukcjach tych wypadków ... Tzn taki wniosek został złożony przez moją Panią mecenas i Wysoki Sąd przychylił się do tego wniosku .... tak więc sprawa ciągle w toku ...

 

Następna rozprawa w połowie lutego 2013 roku ...

 

CDN ....

 

... cd nie będzie za długi ... sprawa w lutym sie nie odbyła z powodu choroby sędziego i czekam na wezwanie ... Zakład Kryminalistyki Sądowej w Warszawie wydał opinię w mojej sprawie -- opinia jest na moją korzyść i z tego co mi moja Pani adwokat powiedziała najprawdopodobniej zakończy to się wszystko na rozprawie która odbędzie się niebawem tzn. jeszcze nie wiem kiedy ... Jak będę miał chwilę to wrzucę skan z opini ... w skrócie pisząc .... Zakład Kryminalistyki Sądowej w Warszawie stwierdził że nie da się jednoznacznie stwierdzić czy uszkodzenia samochodu mogły powstać w tym czasie i tym miejscu i że po prawie 3 latach nie ma takich technik żeby to stwierdzić .... Ogólnie mam mieszane uczucia co do tej opini ... Nic nie ma w tej opini o rzekomym moim rzuceniu się na samochód przy prędkości 40km/h i czy jest to wykonalne bez uszczerbku dla zdrowia ... ale może ja już przewrażliwiony jestem i czepiam się szczegółów Ciekaw jestem jaki będzie wyrok Sądu ... i czy pozwoli mi on pociągnąć sprawę dalej ... tzn zgłosić do prokuratury podejrzenie popełnienia przestępstwa przez kierowcę samochodu tj. zgłoszenie nie popełnionego przestępstwa i składanie fałszywych zeznań .... Jak Sąd uzna mnie niewinnym z braku dowodów to z jednej strony dla mnie dobrze ale z drugiej strony oskarżyciele wywiną się i pójdzie w dupe całe ciąganie się po sądach od 2010 roku .... zobaczę jak to się potoczy dalej ... zasięgnę porady prawnika co ja mogę z tym zrobic i ile to mnie bedzie kosztowało ... sam jeszcze nie wiem - życie pokaże co bedzie dalej . ... no jest jeszcze opcja że Sąd uzna mnie winnym i mi dowali z 2 lata w zawiasach tak jak sąd 1 instancji ... no wtedy to mi chyba nerw póści na sali sądowej i może być różnie ...

 

Wczoraj (03.09.2013r) się odbyła rozprawa i niezawisły  Sąd RP wydał wyrok : - uznany za winnego - 6 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata + zwrot wszystkich kosztów dla poszkodowanych ...

 

Oczywiście następna apelacja od wyroku już się będzie pisać...

 

Następne kilka lat przede mną w sądach .... Czekam na uzasadnienie wyroku ...

 

Poszukuję kogoś kto ma jakiegoś znajomego w TVN Turbo , Uwadze, czy innym znanym medialnym programie , gazecie czy innym cholerstwie ....

Potrzebuje pomocy żeby nagłośnić sprawę .... Będzie mi też potrzebna pomoc jakiegoś kaskadera który odważy się rzucić na samochód przy prędkości 40 km/h a wcześniej go okopie w czasie jazdy przy prędkości 60-70 km/h z sakwami i pasażerem ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem całość i współczuje

Szkoda tylko twojego czasu i pieniędzy na jeżdżenie  po sądach - a nie masz w sumie nic do wygrania oprócz tego że cie uniewinnią prędzej czy później, na miejscu kolesia i laski byłoby mi poprostu wstyd. Myślę że śmiało możesz zamieścić ich dane osobowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeczytałem całość. na usta sie cisnie jedno zdanie : od pierdoły sie zaczelo a skonczy nie wiadomo gdzie i czyją śmiercią, bo bardziej wrażliwy oskarżony już by kogoś zabił.... kurde po raz kolejny sie okazuje, ze nie warto sie szarpać na drodze i jak idiota chce wyprzedzić to niech wyprzedza, a jak ma potrzebę pokazania faka to niech mu idzie na zdrowie, chyba ze ktoś ma akurat kamere w ręce i nagrywa dowód. 

mam tylko nadzieję, ze autor po skonczonej sprawie wytoczy oskarzycielom sprawe cywilną o znieslawienie, o odszkodowanie za straty na zdrowiu psychicznym, o zwrot wszystkich kosztów jakie poniósł łącznie z tym co mógł zarobić w czasie kiedy bywał w sądzie.

inna sprawa to działania sądu i ogolnie prawo jakie mamy. oskarzyc można każdego o wszystko, a najlepiej właśnie o zniesławienie i szkody moralne... cięzkie do udowodnienia i ciągnie się latami, nawet wygrana po kilku latach włóczenia sie po sądach nie przynosi ulgi.

p.s. pan biegły tez sie popisał, kasę ściągnął od oskarzycieli i fakturę kolejną skasował od sądu, dwa razy zarobił a kto płacił? oskarżony autor wątku. w innych okolicznościach byłoby smieszne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy autor tematu uważa, że uszkodzenia powstały przed tym lipcem czy po tym lipcu?

 

Jeśli przed, to mógł je zobaczyć i by o nich wiedział, więc pewnie po...

 

Oznaczać by to mogło, że kierowca z pasażerką spisali numery rejestracyjne "na zaś". Dziwne, że w tym dniu dzwonili na komisariat i na niego podjechali...

 

Jeśli to ukartowali, to jak widać, dosyć sprytnie.

 

Powodzenia życzę

 

P.S. Ja oczywiście nie przeczytałem całości, ale gratuluję wszystkim, którzy wyżej pochwalili się, że przeczytali... nie zostaną przynajmniej posądzeni o komentowanie bez przeczytania tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy autor tematu uważa, że uszkodzenia powstały przed tym lipcem czy po tym lipcu?

 

Jeśli przed, to mógł je zobaczyć i by o nich wiedział, więc pewnie po...

 

Oznaczać by to mogło, że kierowca z pasażerką spisali numery rejestracyjne "na zaś". Dziwne, że w tym dniu dzwonili na komisariat i na niego podjechali...

 

Jeśli to ukartowali, to jak widać, dosyć sprytnie.

 

Powodzenia życzę

 

P.S. Ja oczywiście nie przeczytałem całości, ale gratuluję wszystkim, którzy wyżej pochwalili się, że przeczytali... nie zostaną przynajmniej posądzeni o komentowanie bez przeczytania tematu.

Szkoda że nie przeczytałeś ... wiem że jest tego sporo ale nie da rady tego opisac w jednym zdaniu ... 

 

co do uszkodzeń na samochodzie to raczej ciężko zauważyć je w czasie jazdy na motocyklu ... no chyba że pół samochodu jest wgniecione - a taki widok zostanie w pamięci .... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem, przemyślałem i nasuwa mi się pytanie- czy kolega wie kim z zawodu ew w życiu są sprawcy afery. Wszystko wygląda na to że albo są powiązani z policją i sądownictwem albo mają szerokie znajomości.Wyczyniali cuda na drodze bo czuli się po prostu bezkarni, a kiedy uszkodzili (lub mieli już wcześniej) auto postanowili znaleźć frajera na którego koszt dokonają naprawy.Już na początku pomógł im gliniarz ,,przeprowadzający oględziny'' samochodu a następnie sąd uznając mętne ,,dowody'' i wydając wyrok skazujący...

Znam jedną taką sprawę z moto kiedy bezrobotny i ,,po piwku '' wlazł na drogę w okolicach pasów (dawna Kanałowa w Mikołowie). Przy doskonałej widoczności wpier..olił w niego łeboń na jadący na moto wraz z pasażerką. Moto rozbite, pasażerka przeleciała kilkanaście metrów i leżała nieprzytomna, liczni świadkowie...W sądzie okazało się że bezrobotny mimo że miał połamany nos, stracił wszystkie zęby i miał inne niegroźne ale liczne obrażenia odmówił leczenia w szpitalu( brak ubezpieczenia) i nie może wykazać się historią leczenia...Prokurator oskarżył go o wtargnięcie na jezdnię zza zaparkowanego dostawczaka(którego nie było), świadków w ogóle nie wezwano. Notatka policji nie zawierała mapki okolic wypadku ani nie określała szybkości moto. Druga rozprawa- mimo zeznań wezwanych świadków bezrobotny dostał 1,5 roku w zawiasach.Sprawę pokrycia kosztów naprawy moto oddalono. Był to efekt znajomości ojca motocyklisty w miejscowej prokuraturze i policji.

Drugi przypadek : kolega jadąc puszką z górki widział daleka żółte światło sygnalizacji a że była oblodzona droga to wolniutko toczył się hamując (zero ruchu, noc). Kiedy się zatrzymał na czerwonym to w tył przywaliła mu inna puszka. Wezwana policja stwierdziła na podstawie zeznań kierowcy i trzech pasażerów (wszyscy pracownicy jednaj kancelarii prawnej) fakt że kolega nagle się zatrzymał więc jest sprawcą kolizji. ,,Poszkodowani'' ani ubezpieczenie nie pokryli mu szkód, stracił dowód rejestracyjny z powodu rozbitych lamp i dostał mandat nie pamiętam już w jakiej wysokości. W POLSCE KTO MA UKŁADY TEN WYGRYWA, czasem warto więc zorientować się z kim mamy do czynienia i czy mamy w ogóle jakieś szanse na w miarę sprawiedliwy wyrok...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. W POLSCE KTO MA UKŁADY TEN WYGRYWA, czasem warto więc zorientować się z kim mamy do czynienia i czy mamy w ogóle jakieś szanse na w miarę sprawiedliwy wyrok...

 

To jest niestety nasza polska gorzka prawda .

Kiedyś jeszcze usłyszałem zdanie że w Polsce prawo jest dla biedaków i to chyba też prawda :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kiedyś jeszcze usłyszałem zdanie że w Polsce prawo jest dla biedaków i to chyba też prawda :(

 

to jest wszędzie a nie tylko w Polsce. jak masz kasę albo znajomości, a najlepiej jedno i drugie to nie ma znaczenia narodowość ani miejsce gdzie żyjesz. lichy 1% nieprzekupnych sędziów albo policmajstrów może świadczyć o tym, że nikt nie zaproponował im dostatecznie dużo, zeby sie skusili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem i ciśnie mi się jedno na usta: było trzeba strugać kozaka i "nauczyciela" i to jeszcze kilkukrotnie wyprzedzając, spowalniając, pokazując palec i takie tam ?

 

Trafił kozak na kozaka i tyle w temacie, oczywiście współczuje sądu i całej tej kuriozalnej w istocie sytuacji no ale kurna na drogach można trafić naprawdę na popaprańców i naprawdę pierwsza zasada to odpuścić w niektórych sytuacjach bo świata się tym nie naprawi. Uderzyło mnei to ze "pozwany" (haha - to napraw ekuriozum sądowe) jechał ze swoją dziewczyną z tyłu i jak juz raz zobaczył ze kolo zaczyna im zajeżdżać drogę i spychać no to naprawdę to był najwyższy czas odpuścić, conajwyzej  zakląć szpetnie ale odpuścić a nie doganiac kolejny raz i udowadniać "racje"

 

 

Opinia o motocyklistach dzięki takim zachowaniom naprawdę nie będzie nigdy lepsza i tez nikogo nie nauczymy a już szczegolnie takich popaprańców jak CI kolesie od pozwu...

 

licze na to ze kolejna instancja w końcu wyda sprawiedliwy uniewinniający wyrok, a ta sprawa pozostanie co najwyżej przykładem jak nie należy "szeryfować"  na drodze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem i ciśnie mi się jedno na usta: było trzeba strugać kozaka i "nauczyciela" i to jeszcze kilkukrotnie wyprzedzając, spowalniając, pokazując palec i takie tam ?

 

Pomyślałem podobnie może nie o kozaku a o tym, że nie tyka się gówna bo zacznie śmierdzieć a to gówno zaczęło wyjątkowo mocno.

A pomyślał ktoś o badaniu wariografem? Pewnie małżeństwo cwaniaczków się nie zgodzi albo sąd wykluczy ten dowód jako nic nie wnoszący do sprawy.

Przyszło mi jeszcze na myśl, że nie mieli AC a zastało ich gradobicie lub coś podobnego (może komuś innemu na tym urlopie jeszcze zaszli za skórę i im obił auto).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co z wami do jasnej Anielki? Jaja Wam po odmarzały? Ciekawe czy jak wam ktoś w pysk przywali albo obrazi wasze dziewczyny to też podwiniecie ogony...? Problem rzeczywiście istnieje i leży w nieudolnym działaniu poszkodowanego Kolegi. Albo decydujemy się w takim wypadku na skuteczne działanie, albo podwijamy ogon i odpuszczamy jeśli nie mamy szans albo obawiamy się o pasażera.Autor tematu wybrał niestety formę pośrednią polegającą na rozwścieczeniu puszkarza co zaowocowało tym że ten go zapamiętał i gdy znalazł się w potrzebie to postanowił się zemścić . Gdyby zadziałał skutecznie i odjechał w siną dal to nie było by sprawy, gdyby go nawet zaczęli ciągać po sądach to wiedział by za co a wiedząc że narozrabiał miał by czas na przygotowanie solidnej obrony ( 20 świadków przeciwko dwom osobom )... :ph34r:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znamy relację jednej ze stron. A jak pokazuje życie, prawda leży często po środku...

Ja wyznaję jedną zasadę, że  na drodze wariatów i idiotów staram się nie prowokować.

Nigdy do niczego dobrego takie utarczki nie doprowadzą. Jak widać, motocyklista miał też niezły temperament i zapędy do kozaczenia.

Finał widzimy jaki jest. Czy było warto kozaczyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale temat chyba schodzi na zły tor ...

Pieprzycie tu o kozaczeniu i takich tam dyrdymałach, a przecież głównym wątkiem w sprawie jest "nie"sprawiedliwość i niekompetencja naszego sądownictwa.

Z drugiej strony nie można godzić się na agresywne zachowanie na drodze (a spotkałem się z takim już kilkukrotnie jeżdżąc czy to puszką czy moto).

To tak samo jak nie reagować na kradzież, stać z boku i udawać że się nic nie widzi.

Jeżeli tak będziemy postępować to dojdzie do patologii ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Przeczytałem i ciśnie mi się jedno na usta: było trzeba strugać kozaka i "nauczyciela" i to jeszcze kilkukrotnie wyprzedzając, spowalniając, pokazując palec i takie tam ?

 

Trafił kozak na kozaka i tyle w temacie, oczywiście współczuje sądu i całej tej kuriozalnej w istocie sytuacji no ale kurna na drogach można trafić naprawdę na popaprańców i naprawdę pierwsza zasada to odpuścić w niektórych sytuacjach bo świata się tym nie naprawi. Uderzyło mnei to ze "pozwany" (haha - to napraw ekuriozum sądowe) jechał ze swoją dziewczyną z tyłu i jak juz raz zobaczył ze kolo zaczyna im zajeżdżać drogę i spychać no to naprawdę to był najwyższy czas odpuścić, conajwyzej  zakląć szpetnie ale odpuścić a nie doganiac kolejny raz i udowadniać "racje"

 

 

Opinia o motocyklistach dzięki takim zachowaniom naprawdę nie będzie nigdy lepsza i tez nikogo nie nauczymy a już szczegolnie takich popaprańców jak CI kolesie od pozwu...

 

licze na to ze kolejna instancja w końcu wyda sprawiedliwy uniewinniający wyrok, a ta sprawa pozostanie co najwyżej przykładem jak nie należy "szeryfować"  na drodze

Fanatyk litrów co podwija ogon....?? Ten litr to chyba proteza jaj

 

Pomyślałem podobnie może nie o kozaku a o tym, że nie tyka się gówna bo zacznie śmierdzieć a to gówno zaczęło wyjątkowo mocno.

A pomyślał ktoś o badaniu wariografem? Pewnie małżeństwo cwaniaczków się nie zgodzi albo sąd wykluczy ten dowód jako nic nie wnoszący do sprawy.

Przyszło mi jeszcze na myśl, że nie mieli AC a zastało ich gradobicie lub coś podobnego (może komuś innemu na tym urlopie jeszcze zaszli za skórę i im obił auto).

I następny Może jeszcze powiecie sam sobie winien bo jechał na moto

 

Co z wami do jasnej Anielki? Jaja Wam po odmarzały? Ciekawe czy jak wam ktoś w pysk przywali albo obrazi wasze dziewczyny to też podwiniecie ogony...? Problem rzeczywiście istnieje i leży w nieudolnym działaniu poszkodowanego Kolegi. Albo decydujemy się w takim wypadku na skuteczne działanie, albo podwijamy ogon i odpuszczamy jeśli nie mamy szans albo obawiamy się o pasażera.Autor tematu wybrał niestety formę pośrednią polegającą na rozwścieczeniu puszkarza co zaowocowało tym że ten go zapamiętał i gdy znalazł się w potrzebie to postanowił się zemścić . Gdyby zadziałał skutecznie i odjechał w siną dal to nie było by sprawy, gdyby go nawet zaczęli ciągać po sądach to wiedział by za co a wiedząc że narozrabiał miał by czas na przygotowanie solidnej obrony ( 20 świadków przeciwko dwom osobom )... :ph34r:

i tu kolega ma racje ze względów bezpieczeństwa plecaka odpuszczenie wydaje się słuszną metodą, acz sam parę razy nie odpuściłem i żeby było śmieszniej inni puszkarze mi w tym pomogli, żeby debila co celowo drogę zajeżdżał ustawić został wyjebany na skrzyżowaniu na zajd z drogi :P heheeh.

Jasne gówna się nie tyka świata nie zbawisz.... to są teksty mędrców..... To ja się pytam po jakiego grzyba, są akcje wszelkiego rodzaju akcje propagandowe że każdy może być motocyklista i kryć się pod kaskiem, że kochajmy się z puszkarzami bo jeździmy po tych samych drogach itd itp.

 

Po prostu trzeba zainwestować w kaliber 9mm i usuwać takich ludzi z przestrzeni publicznej.

 

Już nie mówię o sędziach i prokuratorach którzy wnieśli taki akt oskarżenia do sadu kaj nawet daty się nie zgadzają, a już rzucenie się na maskę... Na miejscu prokuratora oskarżył bym typa o usiłowanie potrącenia, albo nawet zabójstwa i by sobie odpuścił. Niestety logika swoje a prawo swoje i potem sądy rozpatrują sprawy, że emerytka za głośno słucha radia miedzy 7 i 22(gdzie nie ma normy żadnej), a uwalniają pruszków i wołomin z braku dowodów. buahahah MADE IN POLAND

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Fanatyk litrów co podwija ogon....?? Ten litr to chyba proteza jaj

 

Jeśli dla Ciebie litr służy do powiększania pena a wyprzedzanie i pokazywanie fakalca puszkarzowi na drodze  to synonim męskości  to stary wybacz ale ja naprawdę na to nic nie poradzę.

 

Akurat w tej kwestii mam proste zdanie bo albo sie zatrzymuje i idzie jebnąć po męsku klientowi w ryj albo odpuszcza i jedzie dalej. Wyraziełm to nawet tutaj na forum tylko po ch.. czytać jak mozna wyrwać tekst  z kontekstu i wjechać prostacko z tekstem o protezie jaj (buahahaha) 

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.