Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Doszkalanie techniki jazdy - Moto Expert


MiloszRR

Rekomendowane odpowiedzi

Gdyby ktoś się wybierał na szkolenie do krakowskiego Moto-Experta (link www.moto-expert.info) to przy ostatniej rozmowie z chłopakami wynegocjowałem małą zniżkę. Znaczy z racji odległości (gdyby ktoś chciał jechac samochodem) 50% zniżki na doplate do wynajęcia motocykla. Wystaczy im przy zgłoszeniu zaznaczyć że informacje macie z FŚM. Może się komuś przyda. Zapraszali też na zawody które robią co roku - jak kogoś zainteresuje to może poczytać na ich stronie chyba w zakładce "Relacje z imprez".

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Doskonalenia nigdy za wiele:-)

Podobno dobrzy są, wiec warto by ich odwiedzić.

Wiec jesli jacys chętini będą to sie podłącze :D

Pozatym proponuje tor w radomiu i szkolenie organizowane przez hondę.

Byłem w zeszłym roku i w tym pewnie tez skocze (szczegóły na honda.pl /motocykle/ fun and saefty)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toś Daro błysnął komentarzem, ho ho. Nie kumam tych emotikonów: /

Trzeba by znaleźć sporo czasu i mamony, żeby na kursach podnosić własny poziom umiejętności.

Ktoś, gdzieś, kiedyś powinien się za to zabrać z drugiej strony - zaproponować bardziej ogólnodostępny

sposób szkoleń... chociaż to penie ani opłacalne, ani możliwe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba by znaleźć sporo czasu i mamony, żeby na kursach podnosić własny poziom umiejętności.

Zakładając, że wielu z nas nie ma AC i do tego marne umiejętności po pseudo- kursach kat.A albo i bez tych kursów (nie dalej jak wczoraj widziałam chłopaczka na sporcie, który w korku przejeżdżał z nogami rozstawionymi dla asekuracji prawie jak kobita na fotelu ginekologicznym) to wydatek na kurs doszkalający jest niewielki w porównaniu z możliwymi potencjalnymi stratami. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytłumacz to tym co biorą "sporty" za 4k i zapierdzielają w spodenkach po 200k dla lansu.

Bardziej chodziło mi o uwarunkowania prawne, przepisy, które zmuszałyby do podnoszenia kwalifikacji. Za niewielką kasę rzecz jasna.

Nie no, loozik. Nie zmusisz nikogo do niczego. A do doszkalania za pomocą przepisów też nie, bo trudno mi sobie wyobrazić, żeby takie prawo się pojawiło. Na początek wystarczyłoby, gdyby kursy prawa jazdy były rzetelne. Temat rzeka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnich - "Myślisz że, gdyby nie mieć żadnych umiejętności omijania przeszkody a tylko jechać ciut wolniej, gwarantuje, że nie wpierniczymy się w auto?" - z reguły jadąc wolniej mamy wiecej czasu na myślenie i reakcje a czasem i sekunda ma znaczenie...a nie napisalem że żadnych umiejętności kierujący nie musi posiadać..bo tak to by wogole nie zdal egzaminu na prawko :). tylko o tym doszkalaniu i podnoszeniu umiejetnosci na kursach..daleko nie patrząc był kiedyś taki kierowca rajdowy Janusz Kulig bardzo dobry w swoim fachu i co jechał przez przejazd kolejowy nie popatrzał na boki i pociąg go skasowal i na co mu te umiejetnosci które zdobywał na rajdach się przydały...nastepny slynny turborider (który umiejętności napewno posiadał i to dosc konkretne) zasuwał przez miasta i wioski 400km/h swoim suzuki skonczył po 2 latach na masce mercedesa w jakiejs zapyziałej wiosce w niemczech <_<... ogólnie mozna by o tym pisać i pisać..ale wszystkie znaki na niebie i ziemi mowią jasno "jeździsz wolniej dłużej żyjesz :lol: " Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnich - "Myślisz że, gdyby nie mieć żadnych umiejętności omijania przeszkody a tylko jechać ciut wolniej, gwarantuje, że nie wpierniczymy się w auto?" - z reguły jadąc wolniej mamy wiecej czasu na myślenie i reakcje a czasem i sekunda ma znaczenie...a nie napisalem że żadnych umiejętności kierujący nie musi posiadać..bo tak to by wogole nie zdal egzaminu na prawko :). tylko o tym doszkalaniu i podnoszeniu umiejetnosci na kursach..daleko nie patrząc był kiedyś taki kierowca rajdowy Janusz Kulig bardzo dobry w swoim fachu i co jechał przez przejazd kolejowy nie popatrzał na boki i pociąg go skasowal i na co mu te umiejetnosci które zdobywał na rajdach się przydały...nastepny slynny turborider (który umiejętności napewno posiadał i to dosc konkretne) zasuwał przez miasta i wioski 400km/h swoim suzuki skonczył po 2 latach na masce mercedesa w jakiejs zapyziałej wiosce w niemczech <_<... ogólnie mozna by o tym pisać i pisać..ale wszystkie znaki na niebie i ziemi mowią jasno "jeździsz wolniej dłużej żyjesz :lol: " Pozdrawiam

Kuliga zgubiła może rutyna albo za duże zaufanie a nie prędkość. Oficjalnie podane jest, że powodem wypadku była słaba widoczność, a przede wszystkim błąd dróżniczki pełniącej służbę przy przejeździe kolejowym, tzn. podniesione zapory i nieuruchomiona sygnalizacja świetlna. Ja dalej rozumiem Twoją wypowiedź tak, że nie warto się szkolić, bo i tak Cię prędkość zabije. Można też mnożyć przykłady, kiedy ktoś się kulał ledwo co i też go coś tam zabiło. Kursy doszkalające są po to, abyś ćwiczył zachowania przydatne na drodze i dzięki temu pojeździł jak najdłużej, a nie żebyś otrzymał gwarancję na nieśmiertelność. Poza tym, jak napisał CB1, wolno też trzeba umieć jeździć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnich no tak masz racje, ale jak wiadomo jeszcze odnośnie tych kursów czy to motocyklowych czy samochodowych podnoszacych kwalifikacje i cwiczenia prawidłowych reakcji, to z tego co zauwazylem kursy takie odbywaja sie najczesciej na zamknietych ośrodkach jakieś słupki czy inne przeszkody które z reguły ni jak się maja do faktycznego stanu na drodze auta, dziury, koleiny, drzewa, plamy oleju,pijani kierowcy itp itd. to przypomina troche kurs prawa jazdy na np kat b paredziesiat lat temu kiedy to czlowiek jezdzil po placu i potrafil lawirować miedzy słupkami jak hołowczyc a jak przychodzilo pozniej do normalnego parkownia czy innego manewru w realu to byly z tym problemy ( moze tez dlatego od jakiegoś czasu uległo to zmianie bo ktoś się zorientował że nie tędy droga i manewry cwicza na miescie ) wg mnie ciezko jest przenieś jakieś tam umiejetnosci zdobyte na kursie w realną jazde po drogach.tu najbardziej mam polew np z kursów zimowych jak wychodzic z posligu gdzie koleś jezdzi po całej szerokości drogi przez 100 metrow by przy koncu opanować pojazd a w rzeczywitosci najczesciej jak cie raz zarzuci to najpewniej pierdzielne sie w auto ktore akurat jedzie z naprzeciwka lub rów i nie masz nawet czasu na reakcje.. a wracajac do poczatku twojej wypowiedzi "Kuliga zgubiła może rutyna albo za duże zaufanie a nie prędkość" - moze to nie byl do konca trafny przyklad z mojej strony ale czy np taki kurs doszkalajacy nie działa na człowieka też tak że..skonczyłem kurs "potrafie" radzić sobie w awaryjnych sytuacjach wiec jestem lepszy od innych i moge pozwolic sobie na wiecej?( czyt.jezdzic szybciej i bardziej brawurowo).., takim przykładem sa np egzaminatorzy ( moze nie wszyscy) w WORD-ie ostatnio dwoch takich widziałem jeden oblał egzaminowanego na łuku jak dosadził na wstecznym przez cały plac to się aż ludzie wystraszyli i malo co nie przejechał jednego kursanta. drugi egzaminator( w aucie egzaminacyjnym) po godzinach pracy stoje za nim przed swiatlami a on komorka w ręku zimny łokiec rusza z piskiem przez skrzyzowanie nie ustepujac pierwszenstwa.. ale moze zakonczmy ten temat bo to mozna za i przeciw chyba w nieskonczonosc wypisywać a i tak kazdy zrobi jak uważa.. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnich no tak masz racje, ale jak wiadomo jeszcze odnośnie tych kursów czy to motocyklowych czy samochodowych podnoszacych kwalifikacje i cwiczenia prawidłowych reakcji, to z tego co zauwazylem kursy takie odbywaja sie najczesciej na zamknietych ośrodkach jakieś słupki czy inne przeszkody które z reguły ni jak się maja do faktycznego stanu na drodze auta, dziury, koleiny, drzewa, plamy oleju,pijani kierowcy itp itd. to przypomina troche kurs prawa jazdy na np kat b paredziesiat lat temu kiedy to czlowiek jezdzil po placu i potrafil lawirować miedzy słupkami jak hołowczyc a jak przychodzilo pozniej do normalnego parkownia czy innego manewru w realu to byly z tym problemy ( moze tez dlatego od jakiegoś czasu uległo to zmianie bo ktoś się zorientował że nie tędy droga i manewry cwicza na miescie ) wg mnie ciezko jest przenieś jakieś tam umiejetnosci zdobyte na kursie w realną jazde po drogach.tu najbardziej mam polew np z kursów zimowych jak wychodzic z posligu gdzie koleś jezdzi po całej szerokości drogi przez 100 metrow by przy koncu opanować pojazd a w rzeczywitosci najczesciej jak cie raz zarzuci to najpewniej pierdzielne sie w auto ktore akurat jedzie z naprzeciwka lub rów i nie masz nawet czasu na reakcje.. a wracajac do poczatku twojej wypowiedzi "Kuliga zgubiła może rutyna albo za duże zaufanie a nie prędkość" - moze to nie byl do konca trafny przyklad z mojej strony ale czy np taki kurs doszkalajacy nie działa na człowieka też tak że..skonczyłem kurs "potrafie" radzić sobie w awaryjnych sytuacjach wiec jestem lepszy od innych i moge pozwolic sobie na wiecej?( czyt.jezdzic szybciej i bardziej brawurowo).., takim przykładem sa np egzaminatorzy ( moze nie wszyscy) w WORD-ie ostatnio dwoch takich widziałem jeden oblał egzaminowanego na łuku jak dosadził na wstecznym przez cały plac to się aż ludzie wystraszyli i malo co nie przejechał jednego kursanta. drugi egzaminator( w aucie egzaminacyjnym) po godzinach pracy stoje za nim przed swiatlami a on komorka w ręku zimny łokiec rusza z piskiem przez skrzyzowanie nie ustepujac pierwszenstwa.. ale moze zakonczmy ten temat bo to mozna za i przeciw chyba w nieskonczonosc wypisywać a i tak kazdy zrobi jak uważa.. Pozdrawiam

W zeszłym roku szkoliłam się w Gostyniu. M.in. omijanie przeszkody, hamowanie awaryjne. Tak, tor, warunki "chronione". Kilka dni później pojechałam sobie pojeździć po zakrętach w Wiśle. Kiedy wyprzedzałam furmankę i 2 auta (Sytuację już gdzieś opisywałam), chłopak, który jechał tuż za furmanką bez patrzenia w lusterko (co zauważyiłam i do czego sam się przyznał potem) zaczął ten sam manewr, gdy byłam na wysokości drzwi jego golfa. Ćwiczenia ze szkolenia przydały się ,bo wyhamowałam, ile mogłam i odbiłam w lewo, ile mogłam. ( Znalazłam się między nim a murem). Skończyło się na podrapanym wydechu, otartym bucie i rysie po wydechu na aucie, a nie pod kołami auta czy na murze. Więc jednak uważam, że nie zmarnowałam kasy na szkolenie. Poza tym nauka na torze jest dobra. Masz większy komfort psychiczny, żeby spróbować więcej niż na drodze. Człowiek przełamuje blokady. Gdyby nie miało to sensu, to analogicznie rozumując, jaki ma sens latanie na symulatorach lotu?? :) Nie lepiej posadzić młodego kandydata od razu za sterem? ;) Na mnie kurs podziałał tak :"Fuck, ile jeszcze muszę się nauczyć..." :) Nie czułam i nie czuję się ani odrobinę większą mistrzynią kierownicy, choć ponoć lepiej mi szło pokonywanie zakrętów i mam dobry tor jazdy (opinia kumpla instruktora techniki jazdy) :) Jeśli kiedyś uznam, że umiem już wszystko, będzie to dzień, w którym powinnam zakończyć przygodę z motocyklem. Wszystko zależy od osobowości człowieka. Można kupić prawko, zapierniczać po Wiślance 200km i też myśleć "jestem lepszy od innych i mogę pozwolić sobie na więcej" :) (I nie mów że nie ma takich, bo kiedyś w Cieszynie chciał się do mnie dołączyć jakiś chłopak na sporcie. Pyta mnie: "A dokąd dziewczyno jedziesz, to może się podłączę? - Do Makowa na Słowację, poćwiczyć zakręty- odparłam. Na to on: Eeee, to nie.. Ja tu sobie tak latam w te i z powrotem ekspresówką Cieszyn - Bielsko" :lol::lol::lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z tego co zauwazylem kursy takie odbywaja sie najczesciej na zamknietych ośrodkach jakieś słupki czy inne przeszkody które z reguły ni jak się maja do faktycznego stanu na drodze auta, dziury, koleiny, drzewa, plamy oleju,pijani kierowcy itp itd.

Oj tutaj sie nie zgodze.

Myslisz co lepsze, wychaczyc slupek, zastanowic sie nad tym faktem i ewentualnie wyniesc z tego jkas nauczke czy moze od razu rozpackac sie na jkims aucie/drzewie i poniesc smierc na miejscu?

Odpowiedz jest oczywista.

Trening czyni mistrza i lepiej cwiczyc w warunkach bezpiecnych.

Tak samo zakrety, wiesz ilu ludzi wyleciao z winkla wlasnie przez brak umiejetnosci ich pokonywania. Niestety na drodze bywa tak, ze jeden blad konczy sie tragiczie, na torze sa spore szanse na przezycie szlifa, ktory na drodze moze byc smiertelny.

Piszesz pijani kierowcy itp., zgoda ale w zyciu trzeba miec tez sporo szczecia, zeby je przezyc i zejsc smiercia naturalna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam. Jestem bardzo zainteresowany szkoleniem i to z podstaw. Pojeździłem trochę hondą 250 i wydawało mi się, że na 650 będzie tak samo. Efekt - pierwsza wywrotka (na szczęście bezkontuzyjna) i chwilę później hamowanie i przyblokowanie maszyny na prostej nodze - strzał na kolano i teraz kilka dni nóżka musi odpoczywać. Problem z kładzeniem się z motorem na zakrętach i w ogóle ze wszystkim! W lipcu szkolenie hondy w Radomiu (daleko). Jest szkoła suzuki w Bielsku ale tylko dla posiadaczy suzuki. Może macie informacje o innych szkoleniach w okolicach Bielska, Rybnika, Żor...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agnich no tak masz racje, ale jak wiadomo jeszcze odnośnie tych kursów czy to motocyklowych czy samochodowych podnoszacych kwalifikacje i cwiczenia prawidłowych reakcji, to z tego co zauwazylem kursy takie odbywaja sie najczesciej na zamknietych ośrodkach jakieś słupki czy inne przeszkody które z reguły ni jak się maja do faktycznego stanu na drodze auta, dziury, koleiny, drzewa, plamy oleju,pijani kierowcy itp itd. to przypomina troche kurs prawa jazdy na np kat b paredziesiat lat temu kiedy to czlowiek jezdzil po placu i potrafil lawirować miedzy słupkami jak hołowczyc a jak przychodzilo pozniej do normalnego parkownia czy innego manewru w realu to byly z tym problemy ( moze tez dlatego od jakiegoś czasu uległo to zmianie bo ktoś się zorientował że nie tędy droga i manewry cwicza na miescie ) wg mnie ciezko jest przenieś jakieś tam umiejetnosci zdobyte na kursie w realną jazde po drogach.tu najbardziej mam polew np z kursów zimowych jak wychodzic z posligu gdzie koleś jezdzi po całej szerokości drogi przez 100 metrow by przy koncu opanować pojazd a w rzeczywitosci najczesciej jak cie raz zarzuci to najpewniej pierdzielne sie w auto ktore akurat jedzie z naprzeciwka lub rów i nie masz nawet czasu na reakcje.. a wracajac do poczatku twojej wypowiedzi "Kuliga zgubiła może rutyna albo za duże zaufanie a nie prędkość" - moze to nie byl do konca trafny przyklad z mojej strony ale czy np taki kurs doszkalajacy nie działa na człowieka też tak że..skonczyłem kurs "potrafie" radzić sobie w awaryjnych sytuacjach wiec jestem lepszy od innych i moge pozwolic sobie na wiecej?( czyt.jezdzic szybciej i bardziej brawurowo).., takim przykładem sa np egzaminatorzy ( moze nie wszyscy) w WORD-ie ostatnio dwoch takich widziałem jeden oblał egzaminowanego na łuku jak dosadził na wstecznym przez cały plac to się aż ludzie wystraszyli i malo co nie przejechał jednego kursanta. drugi egzaminator( w aucie egzaminacyjnym) po godzinach pracy stoje za nim przed swiatlami a on komorka w ręku zimny łokiec rusza z piskiem przez skrzyzowanie nie ustepujac pierwszenstwa.. ale moze zakonczmy ten temat bo to mozna za i przeciw chyba w nieskonczonosc wypisywać a i tak kazdy zrobi jak uważa.. Pozdrawiam

Kurna czytam to i jedno mi przychodzi do głowy, herezja! Myślę że wydaje CI się że jesteś lepszym kierowcą niż inni, a instruktorzy to gamonie którzy próbują sprzedać ci ułudę że się czegoś nauczysz. W awaryjnych sytuacjach właśnie nawyki ratują dupę, nawyki których można nabrać właśnie na kursach doszkalających, bo tam błąd kosztuje relatywnie niewiele. Wiadomo, empiria, ale czy na pewno lepszym wyjściem jest zatrzymania na drzwiach samochodu od zatrzymania na słupku i późniejsza analiza co mogłem zrobić lepiej.jak można było tego uniknąć?

Na kursie nikt Ci nieśmiertelności nie zagwarantuje, natomiast uczestnictwo w kursach, rozmowa z instruktorami daje możliwość jazdy świadomej, bo to ty masz kierować motocyklem a nie on tobą.

Ktoś powiedział że drogo, OK, przejedź się na normalny tor na 2-dniowe treningi, koszt 1000-1200 zł bez instruktora, można też się zapisać do CSS, koszt 4000 z instruktorem. Tanio?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.