Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Skandynawia 2009


brzuchu

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...
  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Właśnie wróciliśmy z 2,5 tyg. wypadu . Widoczki rewelacja szczególnie południe Norwegii oraz Lofoty sam Nordkapp taki se ale za to droga na sam przylądek niesamowita zresztą większość bocznych dróg pozawijanych w sam raz pod motorki . Generalnie wycieczka zaliczona do w 100% udanych . Nie obyło sie oczywiście bez przygód typu zgubiony kufer delikatne szlify czy połamane klamki hamulca ale ogólnie wszystko skończyło się ok. Foto-relacja będzie na www.nordkapp2009.pl już niedługo . Na pewno tam jeszcze wrócimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to i Ja dołożę swoje trzy grosze Wyjechałem 11lipca, wyprawa trwała 17 dni. Przejechałem 7801 km, z czego 6500 w Skandynawii.Najpierw promem z Gdyni do Karlskrony, Jonkoping do Oslo, w dół na Arendal, a potem na zachód ku fiordom i do Lofotów. Alta Nordkapp, i powrót za Finlandią szwedzką stroną drogą 99 i E4 do Sztokholmu. Na fiordach małe promy po 40 do 75 koron za moto z kierowcą. Płatne odcinki dróg są przeważnie dla motocykli za free.Średnia cena paliwa w Norwegii to 12.60 koron za litr (korona 0.54 zł). Zauważyliśmy, że im bliżej wieczora tym ceny niższe. W Finlandii litr kosztuje 1.5 euroDystrybutory w małych miejscowościach, są przeważnie bez obsługi i na karty płatnicze. Statoil często nie trawił kart VISA, a sklepy MasterCard . Mieliśmy kanister 5 litr. na 5 moto i kilka razy musieliśmy z niego korzystać. Na promach jeśli karta nie działała nikt się nie pytał czy mam gotówkę, po prostu było za free.Tanie sklepy to KIWI, JOKER i LIDLNie polecam samej trasy na Nordkapp ze Sztokholmu strona szwedzką . Totalna nuda, autostrada, a 130 km przed granicą z Finlandią wyboje gorsze niż u nas i szutry na zakrętach Lepiej jechać fiordami, droga ciekawsza, ale co chwila przeprawa promowa.Dobrze też jest stosować się do znaków, np. po ograniczeniu do 60 było zwężenie, zakręt pod kątem prostym i żelazne szyny pod którymi płynęła woda. Takie szyny można spotkać na winklach w górach, a to nic przyjemnego. Masa motocykistów idzie na Kierag w pełnym rynsztunku, a to jest z buta 2.5 godz w jedna stronę. Czysta rzeźnia.W nocy między 2 a 5 rano za wjazd na NORDKAPP, czyli wejście pod globus się nie płaci !Nie ma żadnych ludzi. My pojechaliśmy tam o 3 w nocy, jeździliśmy dookoła globusa na motorach i urządzili sesyjkę zdjęciową zdjęcie(na Nordkappie jest stacja SHELL, ale ceny zawrotne)Do Skandynawii trzeba założyć nowe opony. Tamtejsze asfalty są "ostre" i pożerają gumy w oczach Na małych promach nie mocuje się moto pasami, ale na takich co płyną powyżej 1 godz. to tak.Pasy były przeważnie poplątane , albo zardzewiałe. Dobrze jest w domu zapoznać sie jak to działa. Polski prom ze Nynashamn do Gdańska dysponuje na 5 pokładzie sznurkiem do snopowiązałek he he heSpanie było w namiotach nad wodą.Ogólnie było super, polecam Post edytowany: 28.10.2010 10:33

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zdaję relacje w wyjazdu W sumie nasz trip był bardzo krótki bo trwał zaledwie tydzień, a w samej skandynawii byliśmy tylko 4 dni...ale cóż...takie były ograniczenia finansowe i czasowe. Wyjechaliśmy we wtorek z TG do mojego wujka w Wyszkowe....tam się obżarliśmy i przekimaliśmy nocke.Następnego dnia z rana trasa do Gdynii...z tamtąd promem do Karlskrony (i tu moja mała dygresja...jak się ktoś będzie wybierał w tamte strony to polecam dołożyć te 100 zł i płynąć Stena Line'm. W drodze powrotnej płyneliśmy Unity Line'm i było pare drobiazgów które denerwowały... przede wszystkim nie było gniazdek w kabinach ! więc nici z podładowania navigacji czy telefonu. W cenie rejsu Steną mamy 2 posiłki .... byliśmy przekonani, że pewno dostaniemy po kanapce i na tym się skończy i tu małe zaskoczenie, mianowicie mamy wstęp do restauracji i możemy jeść, aż nam dupa pęknie nie mówiąc już o tym, że żarełko było wspaniałe )Dobiliśmy do portu o 7.30. Pierwsza rzecz która dziwi to powietrze... jest niesamowicie czyste..ma się wrażenie, że z każdym wdechem stajemy się silniejsi, młodsi i piękniejsi . Druga rzecz to drogi. Przez cały wypad się zastanawiałem jak to się dzieje, że u nich się da zrobić trwałe i bezpieczne drogi a u nas nie...ale niestety nic ciekawego nie wymyśliłem. Następna rzecz to ograniczenia prędkości...tego w sumie najbardziej się bałem, bo przecież jak jechać sport turystykiem 50km/h. A tu niepodzianka przez 90% tras są ograniczenia 110,100,90km/h...przed samymi miastami jest 70km/h a w miastach(które w porównaniu do naszych sa naprawde małe) jest 50 lub 30 jeżeli przejeżdżamy koło szkoły. Moim zdaniem genialne rozwiązanie. Na drogach pełna kultura na 90tce nikt nie przekracza 95km/h (chyba że jedzie jakiś niemiec,litwin albo polak ). Oznakowani dróg też jest znakomite. Praktycznie nie potrzeba navi. ... ale wracając do podróży śmigneliśmy w 1 dniu aż za Goteborg do bardzo ładnej mieściny Jurlandia tam znalezlismy pole namiotowe i się rozgościliśmy. Za pole namiotowe zapłaciliśmy 200 koron (namiot+4 osoby) i jeżeli ktoś ma ochote to za dodatkowe 50 koron ma prąd w namiocie. Na miejscu jest do dyspozycji kuchnia, prysznice, kibelki, pralki.....tak więc full serwis . Drugiego dnia zebraliśmy manele i strzała do Norwegii. Motocykliści nie płacą, za przejazd autobahnami, co nas pozytywnie zaskoczyło. Niestety co nas negatywnie zaskoczyło to ceny czegokolwiek w Norwegii . O ile Szwecja jest dosyć tania, bo w sumie nie odbiegia zbytnio od naszych cen o tyle Norwegia zabija cenami. Dla przykładu za mapke i dużą fante zapłaciłem 150 koron, a w Szwecji mapke dostałem za darmo a fanta kosztowała jakieś 20 koron. Opłata za przejazd autostradą dla samochodów - Szwecja 5 koron, Norwegia 20 koron. No i drogi szwedzke są moim zdaniem bardziej przyjazne motocyklistom....dobra...koniec narzekania. Wysokie ceny rekompensują widoczki podczas jazdy. Poprostu można się zakochać. Tego dnia dojechaliśmy do miejscowości Tofte, pochodziliśmy troszkę po mieście, a poźniej przenocowaliśmy u znajomych.Trzeci dzień zaczął się od Drogi do Oslo. Tam zwiedziliśmy muzeum vikingów...ciekawa rzecz dla kogoś kto interesuje się historią...mnie to nie kręciło zbytnio ale kumpel nalegał. Same Oslo nie powala widokami...takie sobie miasto portowe.W tym momencie moja VTR'a zaczela wydawać dziwne odgłosy. Zdecydowaliśmy, że jakoś bardziej nas ciągnie do Szwecji i jakby co to lepiej będze holować moto ze Szwecji. jak pomyśleliśmy tak też zrobiliśmy i za 6h byliśmy w połowie drogi pomiędzy Goteborgiem a Boras. Tam znaleźliśmy kemping, rozbiliśmy się i porobliliśmy zakupki w Kiwi (coś w stylu Lidla). Ciekawostką są kiszone śledzie nawet dobre Czwartego dnia pojechaliśmy pozwiedzać Goteborg. W tym między innymi muzeum Volvo. Moja VTRa trzeszczała już tak mocno, że postanowiliśmy się powoli zbierać w kierunku Ystad.Dojechaliśmy pare godzin później. Po drodze ktoś rzucił mądrą uwage, że moja VTR chodzi jak stary Ducat:). W samym Ystad powitała nas tablica informująca "Uwaga na polsko-rosyjski gang cyganów. Okradają pasażerów przy porcie".....no comment..... Byliśmy pewni, że najbliższe promy będa dopiero za 2 dni, ale udało nam się zabookować ostatnie miejsca na ostatni prom tego dnia. I w efekcie o 22 żegnaliśmy się ze Skandynawią.W poniedziałek rano byliśmy w Świnoujściu. Teraz moja VTR'a mogła nawet wybuchnąć Do domciu dojechaliśmy koło 18. Droga była poprostu straszna.Ale jak się jeżdzi po polskich drogach to sami wiecie.tutaj macie część fotek, postaram się wrzucić wszystkie do niedzielihttp://picasaweb.google.com/PiterVTR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Z pogodą było tak przez pierwszy tydzień na południu Norwegii 25-30st , drugi tydzień na pólnocy juz trochę zimniejszy ale i tak jak na Skandynawię to cieplutko 15-18 st . Czasami jak jechaliśmy nocą to spadało do 5 st . Na 17 dni wyprawy 2 dni padało z czego jeden raz lało fest . Więc jak widać z pogodą trafiliśmy w 10 .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sami byliśmy nieźle zaskoczeni pogodą jaka nas spotkała. Z drugiej strony to nie wyobrażam sobie jazdy ponad 2 tyg. w deszczu .
Na trzeci dzień, to już Ci jest wszystko jedno . Trzeba sie jednak do tego przygotować i mieć przyzwoite ubrania przeciwdeszczowe. Koledzy mieli takie dla wędkarzy i niestety nie wytrzymywały trudów podróży. Co chwila się, który o co zaczepił i rozdarł. Mieliśmy wtedy taśmę pakową i uszczelnialiśmy ubranko. Z takiego czegoś, często też woda leci strumieniami, z kasku za kołnierz . Trza mieć też dobre rękawice, albo wodoodporny pokrowiec na rękawice, najlepiej "kilku palczasty". Typowa makówa się nie nadaje. Jeśli trzeba to kupuje sie rękawice gumowane w sklepie z narzędziami za ok 40 NOK (20 zł) w rozmiarze max. Koleżanka miała coś takiego i sobie chwaliła. Warto ze sobą zabrać małą suszarkę do włosów, można wtedy przy kempingach, lub stacjach benzynowych, lub w "restauracyjnym kiblu", podsuszyć kask, rękawice, lub buty. A właśnie jeśli chodzi o buty, to nie głupim rozwiązaniem są zgrabne kalosze. Jak się jedzie samemu na moto, to jest miejsce i na to.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.