Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

Raphau

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Raphau

  1. Raphau

    Cześć

    Ooo! To rzut kamieniem ode mnie:) Na czym latamy?
  2. Raphau

    Cześć

    Pozdrawiam przez miedzę, bo gwoli ścisłości z Pisarzowic
  3. Raphau

    Siemka i LwG

    Cześć. A ta CBF-ka to rozumiem, że golas. Kolega z pracy ma taką, tylko z owiewkami, robioną pod turystyka i jest mega zadowolony. A to też jego pierwsze moto.
  4. Raphau

    Witam z Zabrza

    To jeszcze się z rana dopiszę Od czasu, gdy zmieniłem moto, wszyscy mi powtarzają, że poprzednie (właśnie Szadołka 750) było ładniejsze. Nie przytakuję tylko dlatego, że obraziłbym Ptaszynę. No i broń Boże, nie chcę urazić bulgociarzy, bo sam byłem jednym z nich, ale dopiero, gdy dosiadłem T-Birda, poczułem co znaczy prawdziwy motocykl – jest szybki, zrywny, manewrowny, prowadzi się sam, na wertepach dorównuje turystykom, w zakręty wchodzi jak po sznurku, hamuje niemal natychmiast, przez 170 km bez przystanku ani mój tyłek, ani kręgosłup nie kwęknęły z wysiłku, a i z siodła nie zsunąłem się nawet raz, a gdy ruszając z rodzimej ulicy przywaliłem z ruły, to sąsiadom w kuchni kubki pospadały z suszarki Czyli całkowite przeciwieństwo HS 750. Bo to jest tak jak z kobietami – możesz wybrać supermodelkę, na widok której będą wzdychać wszyscy faceci w okolicy, ale ryzykujesz grymasem obrzydzenia na jej twarzy, gdy powiesz, że „wali ci z gaźnika”, albo możesz wybrać tę ździebko odbiegającą od obowiązującego kanonu piękna, ale za to wieczorem wypijesz z nią browar i podyskutujesz o wyższości rzędowej trójki nad V2
  5. Cześć. Dzięki. Wczoraj z latarą zaglądałem mu w bebechy i rzeczywiście - pocudowane ma na odczepnego, że aż się płakać chce.
  6. Raphau

    Witam z Zabrza

    Moto bezawaryjne, lejesz wahę i jeździsz, o nic się nie martwisz. Przez sześć lat nie włożyłem złotówki w naprawy. Zawieszenie takie sobie - na dziurach wysadza Cię z siodła albo wali w obudowy amorów - ale i tak o niebo lepsze niż w Suzuki Boulevardzie M50, czy jak on się tam nazywa, którym też miałem okazję polatać. Ogólnie, do prostej, spokojnej jazdy albo do lanasowania się w miejscach publicznych motocykl idealny, ale z czasem zaczniesz myśleć o tym, jakby ją przerobić, albo kupić coś innego, mocniejszego:) Pozdr.
  7. Raphau

    Witam z Zabrza

    Cześć. Krótko i na temat o Hondzie Shadow 750, bo na takiej jeździłem parę lat. Prowadzi się jak stara zdzira – w zakrętach trzeba kombinować, bo jej się nie chce skręcać (w ogóle promień skrętu to jakiś kosmos, maksymalne przekręcenie kierownicy to niemal pewna gleba), przejechać przez narypane wszędzie małe rondka to wyczyn, hamowanie żadne, bo z przodu jedna tarcza, z tyłu bęben, a 230 kg waży – w mieście musisz się ciągle gapić na samochody przed Tobą, bo o gwałtownym hamowaniu w razie czego i nie skończeniu w czyimś bagażniku mowy nie ma. Przez korek przelecisz 5/h, jeśli Cię ktoś przepuści, bo szerokie toto jak cieć na rowerze z mopem w poprzek, a jeszcze jak sobie przypniesz kufry z tyłu, to lepiej stać za puszkami i nie cisnąć się. Na trasie – bajka. Lecisz po prostych i wdychasz zapach lasu. Oczywiście, na pustej trasie, bo jak Cię TIR dopadnie to wdychasz jego smród. Po prostu ma za mało koni, żeby mu uciec (piszę o wersji C2 z 97 roku, którą miałem), a z plecaczkiem pod górę – całkowity dramat. Wygoda jazdy? Zależy od budowy ciała kierowcy. Ja mam 176 cm wzrostu, 76 kg wagi i raz, że wciąż się zsuwałem z siodła i wciąż na nim poprawiałem (bo w standardzie do shadołki trzeba mieć długie ręce), a dwa, że po 100 km musiałem się zatrzymać, poprostować, połazić, poodpoczywać. Dlaczego więc miałem ją tak długo? Bo miała kurewsko zapierający dech w piersi wygląd
  8. Daleki jestem od doradzania, bo co ja tam wiem, ale zastanów się nad tym salonowym motocyklem. Wiadomo – nowy to nowy, nie dość, że błyszczy się i pachnie, to jeszcze nie trzeba szukać speca, który dobrze naprawi, jeśli coś się stanie, bo masz gwarancję, serwis etc. Ale co, gdy gdzieś przytrzesz, zadrapiesz, znajdziesz na błotniku czy baku ślad po kamyku? Krew człowieka zalewa. No i ta kasa. Spójrzmy prawdzie w oczy – motocykle to zabawki dla dorosłych i nawet jeśli kogoś stać, a przecież są tacy, to czy rozsądne jest wydawać tyle pieniędzy na „pierwszy” motor? Tym bardziej że, jak rozumiem, ta Yamaha nie jest Twoją wymarzoną, bo rozważasz możliwość kupna innej marki. Opowiem Ci króciutko, jak to parę ładnych lat temu było ze mną. Którejś nocy sylwestrowej palnąłem noworoczne postanowienie – w tym roku kupię motor. Też odpowiadały mi klimaty chopperowe. Trochę czasu spędziłem przed monitorem, szukając w zasadzie niewiadomo czego – podobały mi się wszystkie marki. HD, Triumph, MG i inne perełki były, niestety, poza moimi możliwościami finansowymi. I spośród mnóstwa różnych motocykli moją uwagę przykuła Honda Shadow 750 ACE – po prostu spodobała mi się jej linia. Najpierw pojechałem do salonu. Cena - 33 tys. Całkiem sporo. Pomyślałem o kupnie na kredyt. To wciąż kupa kasy. Zacząłem oglądać używki. Wiesz co znalazłem? Szadołkę z 97 roku (rok, w którym wziąłem ślub), pierwszy raz zarejestrowaną w Polsce 23 sierpnia (dzień, w którym wziąłem ślub), do sprzedania na Podlasiu (w miejscu, w którym moja żona spędziła połowę swojego życia) Nie było innej możliwości niż kupić. Kupiłem za 14 tys. Jeździłem na niej sześć lat, do ubiegłego tygodnia, kiedy to sprzedałem ją za 11 tys. Być może mógłbym dostać więcej, ale potrzebowałem akurat tyle, żeby kupić wyśnionego, wymarzonego, z czasem nabywania doświadczenia coraz bardziej wypatrywanego Triumpha Thunderbirda 900. Gdybym takiego nie znalazł, Hanka prawdopodobnie byłaby ze mną wciąż i pewnie do końca – mojego lub jej Pojechałem oglądać tego Triumpha i przyznam, że był w o wiele gorszym stanie niż sprzedana Hanka. Był po prostu zaniedbany. Właściciel był motocyklistą tylko na papierze – odniosłem wrażenie, że kupił to moto tylko z powodu jakiegoś snobizmu, żeby tylko mieć. No i miał, ale tylko w garażu, a nie mył go chyba ze dwa lata. Co mnie znów zaskoczyło, motor z 1995 roku, brudny i zaniedbany, wyglądał fajniej niż nówka z salonu za 70 tys., która też jest fajna, ale nie przypomina już zaj…stego retro klasyka. A na kolana powaliło mnie to, że ten Triumfik miał pierwszą rejestrację w Polsce dokładnie w dniu, miesiącu i roku, w którym urodził się mój syn! W znaki nie wierzę, ale tych nie mogłem zignorować Kupiłem go i nie żałuję. Zachował się jak mój pies, którego adoptowałem ze schroniska – pies najpierw nie ufał nikomu i trzy razy uciekł z podwórka, a motor najpierw wiercił się i kręcił pode mną, dusił i dławił zachłyśnięty powietrzem po latach niebytu; pies po czasie odwzajemnił podwójnie miłość w zamian za przygarnięcie, a motor po kilkuset kilometrach oswajania uległ i odżył szczęśliwy jak jego właściciel Rozgadałem się. Ale zmierzam do tego, że nie jest istotne co, gdzie, za ile i jaki rocznik. Czasem możesz trafić na coś ciekawego nie z katalogu, co razem z takimi smaczkami jak zbieżne daty rejestracji i urodzin okaże się czymś zupełnie dla Ciebie wyjątkowym. Wtedy przestajesz traktować moto jak zabawkę, a zaczynasz jak członka rodziny. Tak więc – szczęścia przy wybieraniu. No i oczywiście pozdrawiam Jastrzębie Zdrój, skąd pochodzi moja żona Emeryturka od tego roku? ZazdroszczęJ A przy okazji – mój szanowny teść, równie szanowny mieszkaniec Jastrzębia Zdroju na emeryturę przechodzi za rok, ale jego jakoś na motocyklu nie potrafię sobie wyobrazić
  9. Raz wracałem po ciemku do mojej wiochy i źle skręciłem. Wrypałem się między jakieś wsie i pola, których nie znałem, drogi też nie. Asfalt zrujnowany, dziurawy, wąski, wzdłuż osi wybrzuszony, opadający na boki. Jechałem 20/h, bo nie widziałem zakrętów. Do tego miejscowi w samochodach, gnający po popołudniowej zmianie do domu. Wrażenia bezcenne, ale wolałbym ich nie powtarzać. Jeśli muszę jeździć po ciemku, to tylko po drogach, które znam na pamięć. Takie są moje „doświadczenia” z jazdy nocnej. Ale nazwa przedsięwzięcia bardzo mi się podoba
  10. Raphau

    Witam wszystkich!

    Taką radę-nie radę wyczytałem kiedyś: „Boże, spraw, żeby po mojej śmierci, moja żona nie sprzedała mojego sprzętu za tyle, za ile powiedziałem jej, że kupiłem”. Witam imiennika. Sam jestem na forum świeży, ale na moto jeżdżę od lat.
  11. Na razie popylam na nim po okolicy i niczym się nie martwię. Póki nie pada i póki słońce nie zachodzi o trzeciej. Ale nieuchronnie zbliża się ten moment, gdy trzeba będzie odstawić go pod dach do wiosny. Wtedy zacznę powoli przywracać Ptaszynę do stanu świetności
  12. Dzięki. Będę grzebał we wszystkim, to i w kablach pogrzebię.
  13. Witam. Nie ukrywam, że pojawiłem się na tym forum, bo mam zagwozdkę ze swoją maszynką. Jeśli palnę zatem jakąś głupotę, to dajcie żyć świeżakowi, poforumowuję, to się nauczę Otóż w ubiegłą sobotę upolowałem jednorożca, czyli kupiłem wyśnionego Triumpha Thunderbirda 900 z 1995 roku. Ptaszyna, według mnie – żeby nie urazić poprzedniego właściciela – dość zaniedbana, po przejściach i robiona chyba bez serca. Na razie zachłyśnięty jestem jej zaletami, ale powolutku robię listę wad, które przez zimę przydałoby się usunąć. O ile z pewnymi rzeczami dam sobie radę, o tyle odkrywam też niezrozumiałości. I na przykład łazi mi po głowie, dlaczego Ptaszyna nie gaśnie po przekręceniu kluczyka do pozycji „Off”. Poprzedni właściciel twierdził, że tak się to właśnie robi – gasi przyciskiem, a nie kluczykiem. Nigdy wcześniej nie jeździłem na Triumphie, ani nie znam żadnego innego właściciela tej marki, więc nie mam kogo zapytać, a że ździebko mi się w pracy dziś nudzi, pomyślałem, że zagadnę społeczność motocyklową w sieci Generalnie to mi to lotto, czym gaszę moto, bo ile gąb, tyle opinii, jak się to powinno robić, ale wydaje mi się dziwne, że nie można T-Birda zgasić kluczykiem. Może ktoś wie więcej ode mnie i podzieli się? Czy Angole tak robili motocykle (co wcale by mnie nie zdziwiło), czy po prostu mam zrypaną stacyjkę? A może robię to niepoprawnie, może trzeba coś przy przekręcaniu kluczyka nacisnąć, przycisnąć, docisnąć, szpagat zrobić, czy coś? Dzięki i pozdrawiam
  14. Raphau

    Cześć

    Cześć. Czterdzieści lat, pracownik naukowy, raczej wilk stepowy, bo lubię jeździć sam, ale jak już jeżdżę, to nie lubię wracać, a gdy wracam, to nim dokończę papierosa, znów chcę jechać Do niedawna właściciel pięknej Hondy Shadow VT 750 C2 ACE, a od niedawna szczęśliwy ojciec wymarzonego i wreszcie w ubiegłą sobotę upolowanego jednorożca – Triumpha Thunderbirda 900 z 95 roku
  15. Raphau

    Cześć

    Witam. Zarejestrowałem się, bo mam problem lub nie, właśnie tego nie wiem, ze swoją maszyną, ale przeczytawszy powitalnię, grzecznie najpierw się witam Rafał z Bielska-Białej
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.