Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

thundertom

Użytkownicy
  • Postów

    120
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez thundertom

  1. mr guciokobuch, przeczytałem pobieżnie temat, niektóre rady miałes życzliwe ale nie zawsze prawdziwe. Pracuję w temacie prawa karnego, ale nie jestem biegłym z zakresu ruchu drogowego. Dlatego Powiem krótko: - sprawy może w ogóle nie być w sądzie bo sprawca najzwyczajniej mógł skorzystać z prawa dobrowolnego poddania się karze (art. 335 kpk). To że na początku nie przyznawał się do winy na miejscu nic nie znaczy. W trakcie przesłuchania w charakterze podejrzanego na policji mógł przyznać się do winy, jak wytłumaczył mu sytuację referent sprawy. Zobacz czy tego nie masz w akcie oskarżenia. W takim przypadku otrzymasz do domu pocztą zaoczny wyrok sprawy sądowej - najpewniej skazujący tamtego który jechał samochodem, bo dane miasta o kategorii dróg są tu wiążące. Nawet jak się nie przyznaje a okoliczności zdarzenia i jego wina są jasne to też sprawa będzie zaocznie. W sądzie może się odbyć gdy tamten sprawca odwoła się od wyroku. Tamten kierujący na 99 procent dostanie jakąś karę w zawieszeniu (o ile był trzeźwy). Na tej podstawie ubezpiczyciel musi wypłacić tobie odszkodowanie. Polecam złożyć wniosek w trybie art. 46 & 1 kodeksu karnego to na wyroku będziesz miał napisane, że tyle i tyle musi ci zapłacić oskarżony za to i za to. Z tym idziesz do komornika i masz kasę. Chyba, że gościu bez majątku bez dochodów. W wymienionym wniosku trzeba dopisać co zostało uszkodzone, ile jesteś stratny np na ciuchach, kasku, leczeniu lub czego ubezpieczenie nie obejmuje. Dodatkowo przysługują ci uprawnienia jakie otrzymałeś na piśmie, ale to już droga cywilna. Tu sprawy mają się tak - jak klient przy kasie i cwaniakuje to można coś wyrwać np choćby zadośćuczynienie za stracony czas bez motocykla, za leczenie, za utracony zarobek, itp. Wg mnie, jak nie będziesz stratny na tym wszystkim to szkoda zachodu. Pozew na drodze cywilnej samemu nie możesz napisać. Tylko może zrobić to prawnik - a więc jeśli już to kancelaria adwokacka ci pozostaje. Pamiętaj, że na wycenę szkód ubezpieczyciela służy ci odwołanie (jeżeli jest za niska). Powodzenia
  2. Zajęc widzę że pogoda się obraziła na wyścigi, to jutro jak będzie Thunderace w malowaniu jak na zdjęciu z szoferem w białym kasku shark z naklejkami to znaczy że jedziemy, jak nie znajdziesz takowego sprzętu to znaczy że jestem autem i jadę na czterech kołach.
  3. Tempo rozsądne tj. jak masz nakeda to możemy jechać te 120 na trasie, to powinieneś dać radę, bo po miastach i skrzyżowaniach jedziemy zachowawczo. Wiem że w przerwach pomiędzy wyścigami można się przemieszczać to myślę że jak zajedziemy na południe to będzie akurat - najciekawsze klasy przed nami. Najgorsze co pogoda wymyśli w niedzielę. Bo jak ma lać to jadę autem.
  4. Yamaha YZF 1000 R Thunderace - średnio wychodzi 6 litrów, przy żwawej jeździe na trasie tak nie więcej jak 140-180. Minimalne jakie miałem do tej pory to 4.9 jadąc turystycznie tak 100-110. Ogólnie uważam, że dość ekonomiczny jak na pojemność i moc, tylko olej lubi wypić tak 0,2-0,3 na 1000 km jak to w thunderach, trzeba wozić oliwę przy dalszych wypadach na dolewki.
  5. Jak są chętni na wyjazd na te wyścigi to zapraszam. Jak nie będzie padać to jadę w niedzielę ok. 10.00 z Sosnowca, prawdopodobnie jedzie też kumpel na hayabusie. Wyjazd jeszcze do uzgodnienia, ale chyba spod Expo Silesia w Sosnowcu bo jedziemy tam rano na moto bazar. Tempo jazdy mamy rozsądne.
  6. Oho widzę, że sąsiad z tej samej dzielnicy na czym śmigasz kolego ? - to zwrócę uwagę jak byśmy się mijali. Mój Thunder jest w barwach jak na zdjęciu.
  7. Witam forumowiczów. Nazywam się Tomek, mam 33 lata jestem z Sosnowca, od tej wiosny ujeżdżam yamahę thunderace yzf 1000 r z roku 2000. Do jazdy wróciłem po długiej przerwie (rodzina, dziecko). Trochę się zastanawiałem czy 1000 po przerwie to nie za dużo,ale spokojnie daje radę. Moto jeżdzi pięknie, wspaniały silnik ciągnie od samego dołu, dość ciężki ale ja tego nie odczuwam - w zakrętach da się przerzucać prawie jak rower, do tego dość wygodny. Do zobaczenia na wspólnych wyjazdach (szykujemy się z kumplem wyjazd z Sosnowca na wyścigi uliczne coś jak na wyspie Man tylko w Czechach tuż przy naszej granicy koło Cieszyna - Terlicky Okruh w niedzielę rano 01 września, ale jak będziemy pewni na 100% wyjazdu to myślę temat wyjazdu zarzucić na forum w przejażdżkach).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.