Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

fso777

Użytkownicy
  • Postów

    63
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

1 obserwujący

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd:
    Gliwice

Ostatnie wizyty

995 wyświetleń profilu

Osiągnięcia fso777

Newbie

Newbie (1/14)

1

Reputacja

  1. 900 zł papiery oc przegląd, mz etz 150 , silnik do remontu , elektryka full sprawna
  2. Ogarowi dam raczej spokój , on juz swoje przejechał, teraz czas na jakis skromny motocykl. Kupiłem niedawno szerszenia ( jawe 350 ts ) trochę w słabej kondycji. Czas ją zrobić i na niej troche kilometrów przejechac. Gdyby nie cylindry i wały które mi po drodze padały, to jeździłbym ciągle. Problem jednak jest też taki w 2 suwie, że po jakimś tam czasie , zaczyna tracić moc, słabnąć, traci kompresje, zaczyna chodzic jak chce. Ogarowi wiec daje spokój, będzie mi dalej służył , dalej będzie mial ważne zadanie ( codziennie bedzie mnie dowoził do szkoły, czy to deszcz,śnieg itp ) . Jeszcze swoich kilometrów natrzaska Widzimy się w Chudowie : )
  3. Witam po dłuższej przerwie. Na razie ogar nie ma odpoczynku. Z Kujawsko-Pomorskiego, wróciliśmy bezawaryjnie, cali i zdrowi.. Tutaj z wakacyjnej nudy, posklejałem filmik, taki skromny, tylko nie wiem dlaczego tak pogorszyła się jakośc.. Zapraszam do ogladania
  4. Heheh, nie wytrzymam, muszę sie pochwalić , na terenie motoparku w Koszalinie, przeprowadził ze mną wywiad Mariusz Kozłowski, a oto filmik który został przez niego zrobiony. Zapraszam do obejrzenia : ) https://www.facebook.com/photo.php?v=10200931708872500 Niestety, filmik jedynie dostępny z portalu facebook... Tak jest, na zlocie Pingwina także byłem : )
  5. Dawno się nie odzywałem, ale jak chcecie wiedzieć, to żyje jakoś Podczas wyjazdu w kuj-pom, ogar się zatarł. Co się stało, tego nikt nie wie dokładnie. Jakaś sprężynka urwała sie od filtra powietrza i wleciała do cylindra porysowała cylinder i wyszło to: Ponad 2 h zabawy i udało nam sie wyciągnąć cylinder i sprężynkę.. mialem na szczescie na stanie zapasowy cylinder i tłok : ). Jakoś dalismy radę i osiągnelismy cel Po niedzieli się odezwę, bo będziemy w niedziele wracać. Zdam relacje jak się jechało.. W tym wyjeździe narazie natrzepane 670 km.
  6. Kolejne? Kolejny wyjazd już w piatek (jeszcze do końca nie wiadomo , jak z moim współtowarzyszem, bo mu się toros psuje , ale myślę, ze do piątku naprawi). W Piątek rano trasa będzie przebiegać tak : Gliwice-Olesno-Wieluń-Sieradz-Koło-Izbica Kujawska ... Jeszcze cylinder jest w pracowni, " i się szlifuje " , niestety, miał byc na wczoraj, a dzisiaj go jeszcze nie ma.. Muszę jeszcze wyregulować zapłon, gaźnik, wpaść oczywiście na Chudów i wioo w kolejną traske : ) . LWG.
  7. Gliwice, 1 Września 2012r - do mojego łba, wpadł mi pomysł , aby przejechać dookoła Polskę rometem ogarem 200...Ja gdy cos zaplanuje, i bardzo tego chce, to nie odpuszczam...Po miesiacu jednak odpuściłem sobie, bo pomyślałem , że to nie realne... Po 2 miesiącach od tego zdarzenia , napisałem na forum slaskich motocyklistów, kilka słów o mnie i o tym gdzie bylem i na czym... Motocykliści byli pod wielkim wrażeniem, pod takm , że pomogli mi w realizacji mojego pomysłu, wspierając mnie duchowo , finansowo, kufrowo oraz stelażowo . Wielu z Nich ( z Was ) straciło dla mnie wiele wiele czasu, kupe pieniędzy i dużo cierpliwości-za to Wam dziękuje..JEDNAK po ponad półrocznych przygotowaniach, po półrocznym testowaniu romecika, po półroczym zbieraniu hajsu i części na wyjazd, po ponad półrocznym przekonywaniu rodziców nadszedł dzień wyjazdu.... OGAREM 200 DOOKOŁA POLSKI-JUZ , DZIŚ , TERAZ ! Wieczór 28 czerwiec pogoda beznadziejna, leje,pada, rodzice raczej negatywnie nastawieni na wyjazd. Ja twardo cały czas się pakuję . Pozegnałem się z babcią, oczywiscie mnie przekonywała , żebym nie jechał nigdzie ; ) 29 Czerwiec godzina 6:00- pada mrzawka, pożegnałem się z rodzicami, robię sobie śniadanie, a ku mojemu zdziwieniu , wjezdza w moje podwórko skuter i mój kolega .Byłem mile zaskoczony jego przyjazdem... Około godziny 7 zebrałem wszystko do kupy, wrzuciłem na ogara, pomodlilem się i wyjechałem Kolega odprowadził mnie kawałek, a z tego względu , że padała mrzawka, szybko się pożegnaliśmy i każdy pojechał w swoją strone! Pierwsze kilomerty robiłem niechętnie,potem było juz okej Wielu kierowców machało mi, trąbiło, zatrzymywalo sie, po to, żeby ze mna pogadać, zrobic zdjęcie..Ciągle miałem problemy ze sprzęgłem, rozregulowywało mi się, ale dawałem radę. Przed Żorami zwiedziłem bunkier, a w Skoczowie spotkałem się z Pawłem i Mateuszem.Odprowadzili mnie do Bielsko Białej, tam wjechałem na trasę na Żywiec. Dojechałem do Żywca, zatrzymałem się przy znaku " Żywiec "xD , zatrzymał się gościu , jechał Jeppem do domu, zapytał mnie czy mi w czymś pomóc, i zaprosił mnie na kawkę ( w tym przypadku herbatę ). Skorzystałem z zaproszenia, pojechałem do Niego, pogadaliśmy, Dawid poczęstował mnie kanapeczkami, pokazał mi na czym On jeździ,mimo , ze było mi przyjemnie w jego domu, musiałem zmykać, bo ogar szybko nie pojedzie, a nie wiadomo bylo co może jeszcze nawalić podczas drogi. Pożegnałem się z Dawidem , jego żoną, wymienilismy się numeremi telefonu , i ja dalej pojechałem. W Tresnej robiłem sobię zdjęcia, i zaczepiła mnie bardzo szybka i zoorganizowana rodzinka.Christophoros ze swoja żoną też śmiga na moto, pogadaliśmy chwile, porobiliśmy zdjęcia, i rozeszliśmy sie.Zarąbista rodzinka xD . Dalej do Nowego Sącza praktycznie bez postoju zajechałem. Po drodze było kilka takich akcjii. Jest piękna pogoda, ciepło, duszno, za 5 minut , 2 km dalej, wjeżdzam (dosłownie ) w ściane deszczu, i za 10 minut, znów pięknie.. Troche tego nie rozumiałem xD. Dojechałem do znaku "Województwo Podkarpackie" , lekkie podniecenie, ucieszenie, że juz tutaj jestem, robie zdjęcie, a w dole rodzinka pije kawkę na ogródku, robią grila i sie patrza na mnie, jak się cieszę i mówie sam do siebie xD Potem, żeby nie było , ze jestem nie ogarnięty, to wyjaśniłem im , że się cieszę ze tyle przejechałem .Do Strzyżowa było jeszcze kilkanaście kilometrów, przejechałem ten odcinek bezawaryjnie. Na miejscu w Strzyżowie zadzwoniłem po Krzysztofa, wyjechał po mnie swoją cbrką 125 , zajechaliśmy do domu. Tam był mój pierwszy nocleg, w garażu . 30 Czerwiec- pogoda średnia, umówiłem się z Krzysztofem , że zostane u niego 2 nocki.Dziś Krzysztof zaoferował mi dzień pełen wrażeń. Rano poszlismy do kościoła, poczym udaliśmy się po jego znajomych, ja przesiadłem sie z ogara, na plecak u Adriana na Cbrce, Krzysztof zebrał ekipę i pojechalismy zwiedzać podkarpacie.Cały dzień jeździliśmy, zwiedziliśmy ciekawe miejsca , objechaliśmy ponad 400 km.Niestety jedna z cbrek, z plecakiem , miała wypadek, nie tyle wypadek co małą stłuczke. Kilka obdrapań, siniaków, kilka godzin postoju na komisarjacie, 300 zł i 6 pkt , i mogliśmy dalej jechać. W drodze powrotnej , złapał nas deszcz, cali byliśmy mokrzy, wiec udaliśmy sie do domów.Po powrocie, przebraliśmy sie, troche wysuszylismy ubrania, i ja udałem się do garażu celem zmienienia pierścieni w ogarze.Tę nocke spałem juz w domu : ) Na wieczór pozegnałem sie z Krzysztofem (rano szedł do pracy ) , podziękowałem za jedzonko, nocleg, za miłą atmosferę i poszedłem spać. 1 Lipiec-Piękna pogoda.Wraz z bratem Krzysztofa przygotowaliśmy śniadanie, pierwszy raz w życiu dowiedziałem się, że na podkarpaciu je się żurek na sniadanie, ale nie byle jaki żurek. Bardzo mi smakował, muszę zrobić go kiedyś u siebie w domu . Pogadaliśmy , pośmialiśmy się, po czym wszystko spakowałem na ogara, i udałem się w strone Rzeszowa!20 km przed Rzeszowem, natknąłem się , na otwarty garaz, a w środku właściciel miał pełno gratów do moplików, do starszych motorków. Zatrzymałem się , zagadałem z nim, odkupiłem od niego Tłok i klapę prawą sprzęgła. Od tej pory sprzęgło juz się nie rozregulowywało. Wjechałem w Rzeszów, trochę sie zgubiłem, chciałem wejść do sklepu AGMOT, ale nie udało mi się go znaleźsc. Przejechałem przez Rzeszów, dojechałem do Sokołowa Małopolskiego, gdzie czekało na mnie 2 chłopaczków. Zaprosili mnie na obiad, pogadaliśmy, pośmialiśmy się nie chcieli mnie puścić ale musiałem jechać dalej..Mótór szedł jak nigdy, silnik palił , jeździł az miło.Dojechałem do Opola Lubelskiego i zaczęły się problemy... Tylne koło zaczęło latać, tak jakbym miał luźny wahacz, koło odkrecone.. Nie umiałem ruszać ze świateł, tak mną rzucało, ludzie sie na mnie dziwnie patrzyli, chyba myśleli, że jestem pijany?! Udało mi się wyjechać z centrum, stanąłem koło jakiejś szkoły, tam rozebrałem koło, myśalełm też, że łożysko poszło. No nic, rozebrałem koło, patrze łożysko, dobre, a koło ma bicie na boki nieziemskie.I w tej chwili szprycha wypadła.. Patrzę,a wiekszość szprych pourywane miało nyple.. (dodam że koło było nowe!!! )Zadzwoniłem po ekipe ratunkową.Zeby nie tracić czasu sam zacząłem szukać kogoś kto ma koło, lub ma szprychy, umie to zapleść i wycentrować. Zaczepiłem 2 osoby, okazało się ,ze są tutejsi, zaprowadzili mnie do kolesia który rzekomo ma takie koło na sprzedaż, ale nie miał na stanie..Cały czas siedzieli przy mnie wspierali mine poniekąd na duchu, dopuki nie przyjechali moi kumple z kołem. Jaka była radocha jak widziałem ich z daleka, jak zblizają sie z zapasowym kołem! Przyjechał Balon, Bartek, Maciek Corei i Browc. Bartek poświęcił się, i wyciagnął swoje koło, ze swojego rometa. Uratował mi życie xD . Poskładałem mojego ogara, i udaliśmy się dalej w drogę.Po zajechaniu na miejsce ( tu nie planowałem noclegu ) noclegu, odpoczęliśmy z Bartkiem i poszliśmy spać. 2 Lipiec-Piękna pogoda.Z Bartkiem szukamy koła do mojego ogara, jeździmy cudujemy szukamy, nikt nic nie ma..Katastrofa... Nagle dzwoni Marcin, za 15 minut jest juz w Końskowoli, uruchamia swoje kontakty, jednak nikt nic nie ma.. Podziękowałem Marcinowi za pomoc, za zaangażowanie poklechalismy chwile i pojechał swoją Czesia Tym razem Bartek uruchomił swoje kontakty i okazało się , ze ma ktoś tam koło, ale kawałek drogi od niego. Nie było innego wyboru wiec pojechaliśmy we 2 ogarem. Dojechaliśmy!~Udało sie kupic koło! Byłem szczęśliwy! Przyjechaliśmy do domu, wchodzę na facebooka, otwieram wiadomości prywatne a tam 3 wiadomości o treści : "hej mam koło do Ogara, gdzie dokładnie Ci je podrzucić ? ".. Hehe , zawsze tak jest, że jak się szuka to nie ma, a jak juz się ma to co sie chce, to jest tego pełno. Poprzekładaliśmy łożyska, zębatki, opony itp. Pooddawałem części Bartkowi i poźnym popołudniem wyruszyliśmy dalej do Starej Gąski. Jechalismy przez niezłe zadupia, jednak moja intuicja wyprowadziła nas z tamtąd,udało nam się dojechac do Celu. Razem z Balonem u którego dalej nocuje, odprowadziliśmy Bartka, podziekowałem za pomoc itp. Z balonem udalem się na obchód po wiosce, poznałem Marcina i Bartka Późnym wieczorem poszliśmy spać .. 3 Lipiec- Upał. Z Balonem wstaliśmy późno, cos tam porobiliśmy mojego ogara bo zanikł tylny hamulec, poskładaliśmy drugie moto balona i tak z nudów, spontanicznie balon zaproponował wyjazd do Jeruzala ( serialowych Wilkowyj ) . Tak wiec ja Balon Marcin i Bartek ( ogar 200 , ogar 200 i aprilla rs 50 ) , pojechaliśmy do Jeruzala, podczas drogi urwała mi się linka od prędkościomierza. Na miejscu widzieliśmy serialowego: Wikarego, Wójta,Michałową, Solejukową, i kogos tam jeszcze. Na początku chcieliśmy zrobić sobie z nimi zdjecie, jednak doszliśmy do wniosku, że są w pracy i nie będziemy im przeszkadzać.Podczas powrotu nic specjalnego się nie działo, pozegnałem się z Marcinem i Bartkiem.Z Balonem wyszliśmy na wioskę sie przejść, jak wróciliśmy poszlismy spać. 4 Lipiec- Upał x2 .Pożegnałem sie z rodzinką Balona, podziekowałem za gościne , i udałem się z Mateuszem na północ. Balon odprowadził mnie do Siedlc, tam się pożegnalismy i ja udałem sie dalej.Po drodze mijałem jakieś ciekawe miejsca, pozwiedzałem i pojechałem dalej. Koło Myszyńca zaczęły się z ogarem problemy. Zarzuciło mi świecę, zatrzymałem się , akurat był przystanek, wiec oparłem ogara , wykręcam świece, ( nagaru z 1 mm ) , wyczysciłem, zakładam i nagle podjeżdza do mnie samochód. Zatrzymuje się, wychodzi gościu (Oskar), mile nastawiony, pomocny,rozmawiamy dłuższą chwile, wymieniliśmy się numerami , wspomógł mnie kilkoma $$ , i po chwili odjechał. No to ja nie czekając długo, odpaliłem ogara i także pojechałem dalej.W Rozogach pomyliły mi sie drogi i zamiast jechać na Piecki, pojechałem na Szczytno... Kilkukrotnie po drodze do Szczytna robił mi to samo ( zarzucał świece nagarem ) , juz wiedziałem , ze jest cos nie tak. Udało mi się wyjechać 5 km za Szczytno, i ogar poległ. Podjechał do mnie gościu golfikiem 4 , wyskoczył z inicjatywą, że pojedzie mi po nową swiece, więc sie zgodziłem, za 15 minut był sprwrotem, z nowa świecą. Ogar odpalił, wiec czym prędzej pozbierałem swoje manele i ruszyłem w drogę. Po drodze było słychać głosy z silnika, tak jakby ktoś uderzał łyzką o patelnię. Ujechałem 7 km od Szczytna, i ogar totalnie poległ... : ( Zadzwoniłem po kolegów z Piecek, przyjechali po mnie. Rozkręciłem głowicę , zdjąłem cylinder i ujrzałem : porysowany cylinder, tłok uderzający o głowicę, i luz na wale. Byliśmy ok 30 km od miejsca noclegu itd. Próbowaliśmy załatwić z Maćkiem i Przemkiem transport samochodem, jednak nikt nie był w stanie po mnie wyjechać. Nie było innej opcji, wiec Przemek zaczął łapać stopa. Tak jest dobrze czytacie, stopa. Łapał same auta większe, lub z przyczepką. Sporo samochodów się zatrzymywało, ale przeważnie były zapakowane po dach. Przemek zatrzymyał jednego stopa, jechało małżeństwo fordem focusem kombi, ciągneli za sobą przyczepkę , na przyczepce mięli 5 płyt żwirowych, z tyłu przyczepka była zamknięta, z przodu, były płyty nie zabezpieczone i przyczepka była otwarta. Gdy Przemek zaczął łapać stopa, kierowca tego focusa gwałtownie przychamował, i wszystkie płyty uderzyły w klapę tego forda . Huk był niezły, polewe mieliśmy też niezłą xD . Gościu wyszedł, zaptyał co się dzieje, powiedzieliśmy , ze potrzebujemy pomocy, ale, ze mieszkali 2 km dalej, to nas nie wzięli.Cała tylna klapa od samochodu do wymiany xD . Kierowca wsiadając, powiedział taki tekst do żony " kochanie, w końcu czas zmienić auto" xD Po 20 minutach złapaliśmy kolejnego stopa. Złapaliśmy tira, Litwin jechał do domu, do Wilna, miał praktycznie pustego tira ( przyczepę ) , wrzuciliśmy w czwórkę ogara, toboły, ja wsiadłem do cięzarówki,i pojechaliśmy. Mimo tego, że On mówil swoim językiem, a ja swoim, udało nam się mniej więcej dogadać. Jednak kierowca tira nie zrozumiał dobrze miejscowości, ja chciałem dojechać do Piecek, a On chciał mnie wywieść do Piszu. Zboczyliśmy nieco z trasy, i wysiadłem 20 km od Piecek. We 2 wytargaliśmy ogara z przyczepy, i dopiero tam, udało nam sie załatwić transport samochodem ogara do domu. Gdy dojechaliśmy to odetchnąłem, zrobiliśmy grila , poszliśmy spać ( za dużo wrażeń jak na 1 dzień ) xD. 5 Lipiec-Cieplutko. Z rana, zadzwoniłem po Oskara (nie znałem nikogo tam kto by miał części do rometa ), powiedziałem jak wyglada sytuacja, i On bez wahania, podjał się próby przywrócenia ogara do żywych ( allegro- motoryzacja- części ogar 200 ). Ja w tym samym czasie, zabrałem sie z Maćkiem i Przemkiem za rozbieranie silnika. Silnik rozebrany, dostaję telefon od Oskara,że przyjedzie po mnie i pojedziemy po części, bo znalazł gdzieś używki, w dobrej cenie. Za niedługą chwile, był już pod domem Maćka. Zabrał mnie i pojechaliśmy do Mrągowa, kupic części. Najpierw pojechalismy do sklepu, zobaczyć po ile chodzi tłok z cylindrem i wał.Kupiłem tam nowe simmeringi ,nową zębatkę, jakieś zabezpieczenia. Potem pojechalismy do gościa,który miał na sprzedaż właśnie te części. Po chwili namysłu, powiedziałem : biorę. Oskar pratował mnie po raz kolejny $$ . Odwiózł mnie do Piecek, tam sie pożegnaliśmy, podziękowałem mu za pomoc,bo sam nie ogarnąłbym.. Z Maćkiem i Przemkiem poskładaliśmy silnik, włożyliśmy go do ogara, wypychamy rometa na ulicę. Przelewam gaźnik, Przemek zaczyna mnie pchać, ja prubóję wrzucic bieg, a tu sie okazuje, że biegów nie ma xD. Jedynie luz. I po raz kolejny rozbieranie silnika.. 1.5 godziny i silnik juz rozebrany i poskładany, okazało się, że wodzik nie wszedł pomiędzy zębatki. Pierwsze odpalanie, wypchnęliśmy go, na boczną uliczkę, ja bez kasku, bo wszystko w pospiechu, i pcha mnie Przemek, ja wrzuciłem bieg, i jedzie! Odpalił!, przejechałem w 1 stronę 50 m, i zawracając, juz praktycznie przy tym jak zjeżdzałem do garażu Maćka, zaczął mi zajeżdzać drogę samochód osobowy, Renault Scenik , wyskakuje z samochodu taki masorz, richtig gruby facet xd. Szuka w cos w dokumentach, ja reguluję sobie gaźnik nie zwracam na niego uwagi. Pyta się mnie czy umie czytać? Ja odpowiadam tak, pokazał mi legitymacje policjanta.No i ja miałem juz lekko nasrane w gaciach... Kazał przynieść dokumenty, Oc prawo jazdy na ogara. Wszystko mu przyniosłem, zaczął się czepiać, że nie mam tego przy sobie tylko w garażu, oglądał go pół godziny, przyczepił się , ze nie mam światła z tyłu,ze nie ma stopu, przyczepił się moich spacerówek, że mogę nimi kogos zachaczyć, ale z tego co on zrobił to ja się do tego czasu śmieje. Miałem nie wyschnięty sylikon na silniku, jak silnik składałem,miałem brudne łapki, wiec go pobródziłem, przed odpalaniem przelałem gaźnik, i troche paliwa poleciało. A ten policjant, zaczął sie czepiać, ze mam wycieki z silnika ( zapomniałem dodać, że olej nie był zalany ) , no ale według niego był wyciek. Chciał mnie skurw*syn zabrac dowód rejestracyny, powiedział, że mam wracać z mazur pociagiem..Ale mama Maćka przekonała go jakos, żeby nie zabierał , wiec oddał mi dowód i pojechał ( tylko tego, ze on stanął na środku ulicy, miał wyciek z klimatyzacji, dziecko w samochodzie ok 2 letnie, jechało nie zapięte, i jeszcze rower wiózł nie zabezpieczony, cały leżał na tym dziecku, tego nie widział..)Zwracaliśmy mu kilkukrotnie uwagę, na to jak stanął, mówiliśmy mu, zeby zjechał chociaż na poboczę, to on nam odpowiadał : "a kto mi mandat wlepi? " . Po prostu frajer...No ale pojechał sobie, w mundurze był? Nie nie, ubrany cywilnie, dopiero jak odjechał, to uświadomiłem sobie, że nic nie mógł mi zrobić.. Potem całe popołudnie spędziłem z Przemkiem, pod wieczór sie porzegnałem i poszedłem spać. 6 Lipiec-Gorąco. Dziś miałem tylko do przejechania 25 km.Mimo tego wstałem rano,podziękowałem Maćkowi i jego rodzicom, za pomoc, gościne , wyżywienie , nocleg itp. Pożegnałem sie i pojechałem powoli, po drodze nic ciekawego się nie zdarzyło, oprócz tego, że zabłądziłem xD, Około godziny 7, byłem na miejscu. Gdzie? W Zełwągach!! Poczekałem z kolegą, na mojego przyjaciela z Gliwic ( ma tutaj domek, przyjechał wypocząć). Około 9 tej, był juz na miejscu. Przyjechał z przyczepką, a na przyczepce ..... Mz etz 250 . No to pierwsze co, jedziemy się przejechać.Pojechaliśmy, pozwiedzaliśmy, popatrzyliśmy co się zmieniło i tak zleciał cały dzien. Jak to miło widzieć "swoje" twarze, tak daleko od domu 7,8 Lipiec minął podobnie, ładna pogoda, granie w siatke, kompanie się, i regulacja ogara. 9 Lipiec-w miarę Ciepło. Raniutko.. wyjazd w stroną Gdańska,Przejechałem ponad 80 km, a z ogara , z gaźnika cieknie, i to bardzo cieknie... W Olsztynie spędziłem godzine na regulacji gaźnika, ale to nic nie pomogło. Wiec z cieknącym gaźnikem pojechałem dalej. Ogar, słaby oj słaby, no ale dawał jeszcze radę, już ledwo dyszy, ledwo zipie, ale po kilku godzinach jazdy, ujrzeliśmy piękną zieloną tabliczkę, z białym napisem "GDAŃSK" . Jak ja się w tedy cieszyłem xD, mniej wiecej znałem to miasto, wiec nie wjeżdzałem na starówkę, ani do portu , czy też Westerplatte, mknąłem dalej. Jako dzisiejszy cel wyznaczyłem sobie Jastrzębią Górę, wiec jade podług znaków. Wyjeżdzam z Gdańska, jadę na gdynie znak: "Gdynia 18 " , ja mówie oo jak blisko, przejechałem 5 km, i pisze : " Gdynia 25 " ja, mówie co jest ku*wa, przeciez dobrze jadę, a tu takie jajca, zawróciłem się, błądziłem po Sopocie, i wyjechałem na tę samą drogę, i znów "Gdynia 18" za chwile "Gdynia 25" , i za kolejne 5 km, " Gdynia 18 " , nie umiałem rozkminić tych znaków, ale twardo jechałem. W koncu dojechałem do Gdyni, jadę blisko zatoki Gdańskiej, tak blisko, że postanowiłem sobie zrobić zdjęcie. Zaczepił mnie pewien mężczyzna, jeździ on rowerem po Polsce, to jest niezły hardkor, zrobiliśmy sobie zdjęcie i rozjechaliśmy się. Koło godziny 17 dojechałem do Jastrzębiej Góry, wyjechał po mnie Adrian swoim chartem. Udałem sie na miejsce noclegu. No ale cała noc przed nami, nie będziemy siedzieć w domu, wiec postanowiliśmy pojechać do centrum Jastrzębiej góry, i pozwiedzać.. Gdy juz pozwiedzaliśmy, pojechaliśmy na plaże, tam się wykompałem, no i oczywiście , wjechałem ogarem do naszego Morza Bałtyckiego... Porobiłem kilka fotek, i wyjezdzając z plaży, miałem wywrotkę, hehe, ludzie mięli niezłą polewe ze mnie Specjalnie jak sie wywróciłem, krzyczałem coś, i wymachiwałem rękami xD. Po tej całej "szopce" udaliśmy sie do domu... 10 Lipiec- Chłodno, zapowiada sie na deszcz.O godzinie 6 wyjeżdzamy z Mateuszem z Jastrzębiej Góry, dzisiaj chcę dojechać do Koszalina. Jadąc do Słupska, robimy sobie jakieś sweet focie, i jedziemy dalej. 19 km przed Słupskiem odbieram telefon, troche dziwny według mnie, no ale rozmawiam z gościem. Przedstawił się jako dziennikarz lokalnej telewizji, mowi , że chce w Słupsku zrobić ze mna wywiad dotyczący wyjazdu, ja mówie, ma Pan szczęscie,bo jestem 20 km od Słupska. Umówilismy się koło Ratusza w Słupsku. Dojechaliśmy do Słupska, szukamy z Mateuszem Ratusza, jesteśmy pod jakimś obiektem, pytam się jakiejś laski : Gdzie jest ratusz? , Ona sie popatrzyła na mnie jak na debila i poszła xD. Wiec mówie do Mateusza, chyba jesteśmy na miejscu xD. I faktycznie, nie minęło 5 minut, a Czosnek z asystentką przyszli, przeprowadzili wywiad, i zaprosili mnie na pobliski zlot motocyklowy, powiedziałem, że może wpadnę ..Pojechaliśmy do Ustki, tam jakaś rodzinka motocyklowa wsparła mnie $ ,poszliśmy cos zwiedzać, i rozjechaliśmy się. Do Koszalina dojechałem bez awaryjnie, chociaż powiem Wam, że najgorzej mi się tam jechało, podmuchy wiatrów z nad Morza itp... Góry to przy tym pestka. Po Koszlinie trochę błądziłem, ale miałem szczęscie, bo dostawca paczek, akurat jechał do motoparku do Pana Emila,zaczepił mnie , pomógł mi bo przeprowadził mnie przez cały Koszalin Na miejscu ogarnąłem się, i poznałem mnóstwo osób. Ja z Maćkiem pojechałem po częsci do ogara, i pojechaliśmy także, oddać cylinder do szlifu.Rafał zadzwonił po telewizory , gdy przyjechaliśmy radio rfm max czekało na nas, zrobili ze mną wywiad, nakręcili coś tam i pojechali, za chwilę przyjechał Emil (własciciel motoparku ), i przywiózł , ze sobą dziennikarke, która także zrobiła ze mną wywiad i dała mi koszulkę kilka cukierów i starter do telefonu : ) Potem poszedłem spać do pobliskiego schroniska młodziezowego ... 11 Lipiec Ulewa..Z rana zadzwoniłem do Czosnka, i oświadczyłem mu, że przyjadę na zlot do Polanowa : ) Powiedział, że będę mieć wejściówkę za darmo, więc tymbardziej sie zgodziłem.Poszedłem do motoparku i na garazach, zacząłem robić ogara. Tak minęło mi pół dnia. Następnie Maciek pojechał po cylinder, a ja zmieniałem opone którą dostałem od jednego z pracowników motoparku .Gdy Maciek przywiózł mi cylinder i tłok, wszystko poskładałem do kupy, pośmigałem kilka kółek na torze, potem zacząłem się powoli pakować.. 12 Lipiec - Ładna pogoda.. Około godziny 12 zacząłem się żegnać ze wszystkimi, porobiliśmy sobie jakieś fotki na torze.. Od motoparku dostałem: Oponę przednia do ogara, pełen zbiornik paliwa, koszulkę, starter,wyżywienie,naklejki na kufry, jedna nockę ufundowaną przez motopark i zarąbistą atmosfere! Na pewno tam jeszcze zwitam : ) Od Maćka , który ma swoją firme na torze dostałem dużoo części do ogara, Maciek wyregulował mi gaźnik, stracił dla mnie dużoo swojego cennego czasu i zrobił mi szlif cylindra : ) Do niego na pewno też powrócę : ) .Około godziny 13 wyjechałem z Koszalina, po drodze do Polanowa miałem ciagle problemy z łańcuchem, a to mi spadł, a to strzelał itp. Do Polanowa dojechałem po godzinie 14, na wejściu dostałem wejściówkę za darmo, koszulkę, otwieracz do piwa, znaczek zlotowy i opaskę. Zapisałem sie także na konkurs: "Najdłuższa trasa przebyta na zlot" . Na zlocie niby byłem sam, ale poznałem wiele wiele osób, których imion nie pamiętam xD. Około godziny 20, został oficjalnie otwarty 25 zlot motocyklowy nad zalewem Polańskim, zostałem wywołany na scenę, powiedziałem kilka słów o sobie i o wyjeździe, było niesamowicie. Oczywiście potem zabawa do rana %%% . 13 Lipiec- Ładna pogoda. Dzisiaj miała się odbyć parada, więc nie omieszkałem jechać. Podczas parady mój łańcuch ledwo dawał radę, motor ( silnik ) strasznie się męczył, nie wspominając o mnie..Gdy dojechaliśmy na miejsce docelowe ( parking pod kosciołem ) , odbywały się różniste konkursy. Jedym z nich był najwolniejszy przejazd na moto. Drugim z nich był najszybszy slalom ( zauważyłem rometa, że przystawia się do startowania w tej konkurecji) więc czym prędzej, ja wsiadłem na swojego rumaka i podjechałem na linie startu.Jednak tego drugiego rometa już nie było.. : ( .Na starcie Magneto powiedział kilka słów o mnie, powiedział, ze jadę rometem dookoła Polski, i ze specjalnie zboczyłem z trasy aby przyjechać na zlot . Startowałem z Awo simsonem, albo z Junakiem ( już nie pamiętam) , no i oczywiście wygrałem. Na mecie przytrzymała mnie dziennikarka , z TVP Szczecin, zrobili ze mna szybki wywiad , a ja za chwie ustawiłem sie na lini startu,i ścigałem sie z Banditem. Miałem szanse, jednak przeciwnik za szybko wystartował, i zostawł mnie w tyle.. Ale się nie załamałem i tak wiem, ze romet jest najlepszy xD. Wracając z parady, coraz mocniej łańcuch strzelał, gdy przyjechałem na zlot, poinformowałem znajomych, że potrzebuje łańcuch do rometa. Oni zaczęli szukac jakiegoś sklepu na internecie, a ja poszedłem szukać tubylców, i pytać się o jakis sklep motoryzacyjny w okolicy. Nikt nic nie wie o żadnym sklepie. Nagle na zlot wyjechał ciemny simson, nie czekajac podszedłem do właściciela, i zacząłem pytać się o jakis sklep, odpowiedział mi ze jest tutaj w Polanowie, ale nie wie czy jeszcze otwarty. Nie tracąc chwili, pojechaliśmy tam. Właściciel już praktycznie zamykał , a ja mu się wepchłem do sklepu, i szybkie pytanie: ma pan łańcuch do ogara 200? Pomyslał dłuższą chwile i przyniósł mi oryginalny łańcuch do jawki. Bez wahania go kupiłem, podziękowałem właścicielowi simsona za pomoc, udałem się na zlot, i po 20 minutach nowiutki czeski łańcuch był już założony w moim ogarze.Poszedłem sie obmyć i na chwile oddechłem. Około godziny 20 zostałem wywołany na scenę, jako człowiek, który przejechał najwiecej kilometrów na zlot. Dostałem kolszulkę, prawdziwy portwel skórzany i google na kask. Tego dnia poszedłem trochę wcześniej spać, albowiem miałem wstac ok 3 rano... 14 Lipiec -Piękna pogoda.Postanowiłem dzis rano wstać, wczoraj budzik ustawiłem sobie na godzine 3, gdy się obudziłem było po 8..... Ku*wa, tyle godzin spóźnienia.. xD Nikt nie chciał mnie budzić, bo mówili, że słodko spałem xD A budzik się przestawił i nie dzwonił.. Szybko poskładałem namiot, pożegnałem sie z wiekszością, razem z organizatorem zlotu i Magnetem zrobiliśmy sobie zdjęcie przy ogarze i czym prędzej udałem sie w drogę. Droga mijała mi wolno, i nudno, pełno wyprzedzających mnie motocyklistów, dało mi do myślenia, zebym w koncu przesiadł się na coś mocniejszego, mniej awaryjnego, szybszego...Do Kołobrzegu dojechałem bezawarynie, chciałem wjechać do centrum na lody, pochodzić po plaży, ale miasto było tak zakorkowane ( trwał jakiś wyścig rowerowy), że sobie odpusciłem i pojechałem dalej..Dalej toczyłem sie , jadąc robiłem jakieś wygłupy , aż dojechałem do Stargardu Szczecińskiego, zadzwoniłem po Dawida ( Malinę ), umówiliśmy sie na Rynku. Po 20 minutach, Malina był już na rynku ( kiedys mielismy spiny na forum, myślałem , ze to będzie dupek, a okazał się być tak w porządku gościu, że razem chyba przegadaliśmy z 3 godziny ) , pogadaliśmy sobie, pojeździliśmy , i Malina odprowadził mnie kilkadziesiat kilometrów, na pewno Go jeszcze odwiedzę .Gdy dojechałem do Bukwicy, odetchnąłem, poznałem Kacpra,Anitę i Adriannę.Poopowadałem co widziałem ( pacz wyzej ) i poszliśmy spać... 15 Lipiec-Upał. Dzień minał bardzo szybko, przy ogarze praktycznie nic nie robiłem, nie jeździłem. Siedzieliśmy w domu .Pod wieczór zrobiliśmy grila i przyjechał do domu Grzegorz. 16 Lipiec-Upał. Dziś z Grzegorzem , Kacprem i Anitą, pojechaliśmy po częsci do ogara. Przy okazji odwiedziliśmy sklep Boys-Toys. Grzegorz kupił mi kilka gratów do ogara, wszystko po powrocie pozmieniałem, zalałem nowy olej i skończyły się problemy ze sprzęgłem. Podczas roboty, przyjechało 2 chłopaków na skuterze, a że byłem lekko wykończony nie chciało mi się z nimi gadać ( i'm sorry : ( ..... Pod koniec dnia użądziliśmy sobie przejazdzkę, jechałem na plecaku na r1, powiem, że fajne przeżycie, przesiaźść się z ogara na yamahę .Pod koniec dnia kolejny gril ; ) . 17 Lipiec-Upał. Kolejny raz wstaję rano. Pożegnałem się z Grzegorzem, podziekowałem za wszystko, i ruszyłem na podbój Bogatyni.. Dojechałem do Gorzowa, tam pogadałem sobie z elektrykami z woodstocka, pytali sie czy dojadę tam, odpowiedziałem że nie dam rady, bo juz sporo czasu jestem poza domem... Dojechałem do Zielonej Góry, lekko się pogubiłem, popytałem kilku przechodniów i wyjechałem.. Potem zadzwoniłem , z zapytaniem o nocleg w Bogatyni. Odebrał Maciej, mówi , ze nie ma go w domu, ale mogę u niego spać normalnie.. No ale tak zastanowiłem sie , i podsumowałem całą wyprawę, pomyślałem ,że musiałbym jechać znów przez góry, ogar by się zepsuł a ja znów mialbym mnóstwo roboty..Wiec z Zielonej Góry obrałem kurs na Grodków. Około godziny 18 byłem w Grodkowie, dojechałem o dziwo bez awaryjnie i bez postojowo..Żeby trafić do Tłustorębów musiałem stracić około pół godziny , bo nikt nie wiedział z tubylców jak tam dojechać xD. Gdy dojechałem pod dom Michała Nowaka, tego człowieka, który w poprzednim roku jechał także motorowerem dookoła Polski, powiedziałem sobie , że sie udało, i nie ma rzeczy niemożliwych, ponieważ, od jego domu do mojego jest tylko ponad 100km .... Michał się (chyba ) ucieszył jak mnie zobaczył, pogadalismy, przejechaliśmy sie na ogarze , poopowiadaliśmy i poszliśmy spać , gdybyśmy mieli sobie opowiadać tegoroczne wakacje, brakło by nam nocy xD. Na następny dzien, Michał wyjezdzał autostopem dookoła Europy, a ja juz do domu... 18 Lipiec-bardzo ciepło. Po południu porobiliśmy sobie jakieś zdjęcia, pożegnałem sie z Michałem, rodzicami, i udałem się w strone Gliwic. Podczas drogi, mówię sobie "nic sie nie może juz w ogarze spier*olic" , no i jak zawsze wypaplałem. Gwint w Głowicy mi się zerwał. Razem z ludzmi którzy robili drogę (kładli asfalt), zrobiliśmy prowizoryczne mocowanie świecy. Udało mi sie dojechać do Opola i dalej nie dało sie juz nic zrobić. Zacząłem sie pytać ludzi o jakis sklep motoryzacyjny, myślałem , ze jest gdzieś w okolicy jakiś, ale jak zawsze, nikt nie wiedział gdzie jest sklep. Wiec poszedłem do najblższego mechanika, który bez wahania pomgól mi. Zdjeliśmy głowice, przegwintowaliśmy na wiekszy gwint, wlepiliśmy tuleje i głowica jak nowa! Chciałem zapłacić za błyskawiczna pomoc, jednak nikt nie chciał wziaźść ode mnie pieniędzy xD . Bardzo serdecznie podziekowałem i pojechałem do domu.. Około godziny 18 dojechałem do Gliwic,łezka w oku się zakręciła, wyjechał po mnie jeden z najlepszych kolegów, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, i pojechaliśmy do mojego domu. Jak wróciłem, pies jakoś szczególnie się nie cieszył, a myślałem , ze będzie odwrownie Podziękowania należą się osobą które pomogły w tym projekcie.. Jak juz pisałem, nie będę nikogo wytykał z imienia i nazwiska, każdy dobrze wie , ile się przysłużył , jak się przysłużył i tak dalej... Dlatego mówie wszystkim wielkie DZIĘKUJĘ, bez Was nie udało by mi się, mam nadzieje, że nie jest to ostatnia wyprawa na ogarze ( następna za tydzień ) , myślę , ze też będzie jakaś mała i skromna relacja. Tym którzy to przeczytali wszystko, nalezy sie browarek, albowiem na pewno nie jest to w 100% idealna relacja, są to jedynie moje małe przeżycia, które opisałem dla Was.Jeszcze raz dziękuję! Wyprawę uważam za ukończoną! Dostęp do zdjęć. Uwaga, trochę są pomieszane https://plus.google.com/u/0/photos/100524177624562222387/albums/5903016465445163361
  8. Jestem w dalszej połowie pisania, jak się tak niecierpliwicie, mogę wrzucić to co mam : ) Dzis miałem przyjechać do Chudowa, jednak motór nie dał rady. Jestem w trakcie remontu, kupiłem wał za 120 zł, łożyska simmeringi, oddałem cylinder do szlifu.. W następnym tygodniu powinno wszystko śmigać. W następny czwartek widzimy się na Chudowie łapcie jakieś foto:
  9. Myślę , że do końca tygodnia wszystko powinno być gotowe : )
  10. Syku ratujesz mi życie , po raz kolejny xD . Gościu miał jeszcze wał, i go kupiłem.Za kilka dni powinien byc u mnie w domu : )
  11. luc- gdybyś wiedział jaki to jest szit, to za dopłatą pewnie tego byś nie wziął : ) Raz korba za krótka, raz za długa, czasem sworzeń nie wchodzi, te łożyska się rozlatują po 500set kilometrach... Ogólnie masakra. Miałem kiedys taki wał ( mam go do teraz, awaryjny ), no ale na nim nie da się ustawić wolnych obrotów, chyba nie wyważony jest... Ogólnie te nowe to masakra jakaś ..
  12. Relacja się piszę. Ale teraz potrzebuję pomocy. Mam ok 100 zł, potrzebuję wy regenerować wał. Nie wiem gdzie go oddać .Może ktos z Was podjąłby się tego wyzwania?
  13. Czy ja wiem czy wysoko postawiłem poprzeczkę? Raczej tylko dla osób poniżej 18 roku życia. Znam kolesi którzy jadą z Czech swoimi jawkam po Europie, fakt, są oni dużo starsi ode mnie, mają jeszcze dostęp do oryginalnych częsci, i nie jadą sami http://pinckemposvete.cz/ też są hardkorami. Może za rok , pojadę gdzieś z nimi A po drodze spotkałem dużo osób, między innymi gościa, który przejechał w latach 90 rometem 50 t 1 , tak samo Polskę dookoła : ) Jakieś awarie miał, ale dał radę. Opowiadał mi, że wyjechał z kolegą, ale niestety mu tak samo jak mi wał poszedł, a nie było w tedy dostępu do części, wiec wrócił w pociagu do domu. On sam jednak przejechał rometem sporo kilometrów, potem sie przesiadł na jakieś BMW i jeździ nim do dzis. Wczoraj przyszedł czas na zmienienie pierścieni wyregulowanie gaźnika i zapłonu. Na razie poustawiałem na oko. Byle do czwartku Potem silnik na stół i znów do remontu. Wie ktoś może z Was, kto zajmuje sie regeneracją wału?
  14. Ludzie ludziska, dojechałem cały i zdrowy do domu, po 19 dniowej walce z ogarem! Jednak dał radę, po mimu wielu awarii, tych mniejszych i wiekszych, po mimo zniechęcenia do jazdy , wytrzymałem i dałem rade, ogar tez to jakoś ogarnął. A wiec teraz silnik na stół i do generalnego remontu, bo już ledwo źipie, chyba , że wcześniej przyjadę do Chudowa w Czwartek sie pokazać Wszystkim Wam, dziekuje za pomoc, nie będę wymieniać z imienia i nazwiska, bo sami wiecie, kto się przyczynił do realizacji i spełnienia wyjazdu. Jeszcze Wam wisze fotorelacje, ale dajcie mi odsapnąć z tydzień
  15. Zymuss Mam chwile czasu i dostęp do internetu wiec piszę Od Jastrzebiej Gory nic sie nie dzialo, w Koszalinie podrechabilitowaliśmy ogara , zrobilismy szlifa, kupilismy czesci, dostalem oponę na przód, i kilka fajnych fantów. Pojechalem do Polanowa na zlot, zostalem wyrózniony 2 razy na scenie, pierwszy raz jako ciekawostka przyrodnicza , a drugim razem jako osobnik ktory przejechal najwiecej kilometrów na zlot xD Wczoraj dojechałem do Polanowa i jest git. Wiecej info po powrocie Kilka razy udalo mi sie byc w telewizorach a nawet w radiu : ) Tvp Słupsk, Tvp Szczecin, podobno tvn turbo ( ale nie jestem pewien ) Rmf max , i eska Przebieg na dzien dzisiejszy to 2500 km, pozostało ok 1000 km ; )
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.