Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

qlszef

Użytkownicy
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

O qlszef

  • Urodziny 26.07.1977

Contact Methods

  • GG
    4730470

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd:
    Siemianowice

Osiągnięcia qlszef

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. w niedziele to będę "niedysponowany, ale może w końcu uda się szybki przelot na Kraków po weekendzie? Kiedyś była tu grupka śmiałków z takim zamiarem. Kto da rade tak po pracy?
  2. No afery nie ma:) Na drugi raz to trzeba wbijać na jakąś stacje i siedzieć choćby do rana;). A to że się "zgubiłaś" wynikło może z tego, że dzwoniołem do Dembisa z pytaniem czy ma namiar do kogoś z Twoich stron bo Twoja komóra była "out of order" a chciałem się upewnić że jakoś dojechaliście:)
  3. No to coś nie zrozumieliśmy się. Pod stadionem była mowa że odbijacie razem na S1 żeby się dostać na A4 i aż do sośnicy jechalibyście razem. Jeszcze na skrzyżowaniu przed tymi rozjazdami staliśmy wszyscy na czerwonym. Byłem chyba kilka aut za Wami a nie chciałem sie pchać do przodu. Potem jak ruszyliśmy to wydawało mi się że skręciliście na tą S1 czyli na Dąbrowe bo już nie było Was widać. No ale najważniejsze że wszyscy dojechali:) W niedziele na Wrocław lecimy?
  4. Co masz na mysli że kolega z Opola jechał w drugą strone? To Wy nie jechaliście razem?
  5. w sumie myśle czy by z Wami nie polecieć ale na chwilę obecną mam burze za oknem:)
  6. kompanów miałem jak najbardziej OK. Oni byli z nieco innych rejonów i kiedy wyruszaliśmy z Częstochowy to ustaliliśmy gdzie się rozstajemy. Może tam troche nieprecyzyjnie opisałem sytuacje, ale w chwili kiedy nie miałem z nimi kontaktu, to było już za miejscem gdzie nasze drogi miały się rozejść. Jeżeli chodzi o jazde w deszczu to jakoś specjalnie mnie nie przeraża, chyba że kolega DARO ZX potrafi jechać tylko po suchym. Natomiast załamanie pogody przyszło w takim miejscu że po mojej stronie nie bardzo było gdzie wjechać. Pewnie zaraz znajdą się głosy doradców że "tam i tam" jest knajpa, stacja itp itd. Fakt że mijałem cos po drodze ale tam już ustawił się mega długi sznur aut. I tak byłem już cały mokry więc zatrzymanie się jakos średnio mi się widziało. Pozatym, wtedy tylko poprostu podało. Zadyma pogodowa zaczęła się nagle i wtedy już nie było gdzie uciekać. Ok gdybym gdzieś stanął to pewnie przeczekał bym najwiekszą burze, ale padać to padało jeszcze dość długo, więc podtopionych terenów i tak nie miałbym jak ominąć żeby dojechać do domu. Tym bardziej że "utopiło" mnie na drodze gdzie nigdy woda się nie zbierała. No i na koniec.....nikogo nigdzie nie zostawiłem. Według tego co ustaliliśmy, na odcinku gdzie zaczęła się burza, miałem już jechać sam, tj za zjazdem na S1 a koleżanka z kolegą odbili tak aby jak najkrócej mieli do domu.
  7. opowiem Wam bardzo smutną przypowieść o letniej burzy. Wczoraj z koleżanką Moniką i jeszcze jednym motocyklistą wybralismy się na mecz żuzlowy do Częstochowy. Troche mi Ich było żal, kiedy widziałem że mają na sobie pełne "umundurowanie" a temperatura wynosiła około 35 stopni:) No ale wyruszyliśmy i jechało się całkiem przyjemnie:). Już niestety pod koniec meczu na stadion spadło troche kropel deszczu. Ale co tam, to był bardzo ciepły deszcz no i szczerze to nawet sie przydał. Kiedy ruszylismy do domu, zaczęło sie chmurzyć ale nadal było w miare ok. W połowie drogi zrobiło się juz dość mokro teraz moi towarzysze mogli się ponabijać ze mnie bo jechałem w zwykłej krótkiej koszulce;). No coż, po paru minutach byłem juz cały mokry ale to nadal był fajny ciepły deszcz, więc co mi tam.........jade dalej:). Jakieś 30 km do Katowic, sytuacja pogorszyła się bardzo znacząco. Powiem w skrócie.......zrobiła się wichura. Jadąc skrajnie poboczem na dwupasmówce, trzeba było mocna sie natrudzić aby wiatr nie zepchnął mnie na lewy pas!!!. W międzyczasie widziałem jak pioruny waliły w instalację elektryczną koło jakichś zabudowań. Iskrzyło się jak na festiwalu sztucznych ogni. No ale nie mogłem za bardzo podziwiac tych fajerwerków, ponieważ musiałem omijać drzewa które spadały skądś na droge:D. Jakaś gałąź przeleciała mi może około metra nad łbem:D Ciekawym doświadczeniem było, kiedy na jakąś chwile zaczęło napieprzać gradem!!! A co!!. Kapitalne uczucie, przy prędkości około 40km/h bez kombinezonu!!! Polecam:) Od jakiegoś czasu nie miałem kontaktu z dwoma pozostałymi motocyklistami, tym bardziej że nie było widać na więcej niz 5 metrów. Jak już dopadłem pierwszy zjazd na Będzin to odbiłem w nadzieji, że w zabudowanym terenie az tak nie wieje. No fakt, nie wiało....ale za to ile było podtopionych terenów??!!. Zmuszony byłem jechać chodnikami itp....czasem jak na crossie a mój moto raczej do tego nie służy (bandzior 1200), więc cięzko było go podrywać na wertepach:). Do Czeladzi jakoś dojechałem. Potem był postój na zalanym skrzyzowaniu. Auta ustawiły się sznurkiem no więc, jak zwykle wjechałem na chodnik.Z racji tego że obok był jakiś żywopłot, to postanowiłem jechać w miare szybko żeby nie wciągnęła mnie jakaś gałązka. No troche tego pozrywałem. Niestety.......na chodniku musiała być dość spora dziura zalana wodą. Walnąłem do niej z predkości około 40-50km/h. W tym momencie pomyslałem że zaraz sprawdze wytrzymałość mojego kasku podczas czołowego zderzenia z chodnikiem. Tak sie jednak nie stało:). Prawdopodobnie, kiedy przednie koło wpadło do dziury, przypadkowo objechała mi ręka na manetce gazu i to w kierunku "jazda". W ten sposób moto dostał nieziemskiego speeda i wyrwało mnie z tej dziury w zasadzie "na gumie" Po 10 minutachg byłem u mnie w miescie. Myslałem że już nic więcej sie nie wydarzy. NIc bardziej mylnego. Chcąc pojechać pewnym skrótem (mówię o centrum miasta) nagle pojawiła mi się fontanna przed oczami. Nie było widać kompletnie nic. Wjechałem z głęboką kałuże, więc gaz do oporu, żeby przypadkiem się w niej nie zatrzymac. No w końcu jak długa może być kałuża? Po chwili emocje i fontanna opadły. Opadła do zera także chęć pracy w moim moto. No nic dziwnego, szybki rzut okiem na sytuację i okazało się że mam poziom wody do połowy baku!!! Przede mną było jakieś auto zatopione do poiziomu okien. Dobrze że motor padł bo za jakieś 30 metrów przywaliłbym w te auto:). W tej sytuacji, przy pomocy innego "zatopionego" wytargałerm moto na brzeg:D i pozostał mi kilometr "z buta" z domu:) Podsumopwując........remont moto to jakieś 1.000zł, ubrania no może około 500,00zł ale wrażenia......... W ten sposób ja nie wiem czy jeszcze nadaję się do tematu "początkujących motocyklistów" KONIEC
  8. Hej. To którędy jedziecie? Mecz jest o 17;00 wiec tak o 15:30 trzeba by sie gdzieś spotkac:) Daj znać
  9. no to faktycznie zgadamy sie na jakiejś stacji w Katowicach. Ja jade 5 minut do Katowic więc luz:)
  10. nie wiem jeszcze o której jadą ale chyba o 18:00. Masz tam jakąś wiekszą chętną ekipe czy jedziemy sami? I jak coś to gdzie się ustawiamy?
  11. W niedziele oczywiście śmigam na częstochowe. Koleżanka "bleuBandzior" jedzie?
  12. ktoś chętny na teraz na szybką rundke?
  13. po nicku ciężko było stwierdzić że to dziewczyna;) a magika mamy;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.