Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

pytton

Użytkownicy
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

O pytton

  • Urodziny 14 Marca

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd:
    Tychy

Contact Methods

  • Skype
    pyttonus

Osiągnięcia pytton

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. O widzisz i od razu 5 razy przyjemniej Z tym argumentem zgadzam sie w pelni - szczegolnie jesli chodzi o to patrzenie na tych ktorzy JESZCZE zyja - bardzo celne.To ta fantazja wlasnie i chec udowadniania czegos jest tym czyms niebezpiecznym, a nie to na czym jedziesz. A ze skutki fantazji na R6 moga byc gorsze niz na GS500? Nie wiem. I tak szczerze to dalej uwazam ze to tak jak z ta bomba 250kg i 2000kg - obydwie zabijaja rownie skutecznie. Niby R6 rzeczywiscie z 70 do 180 km/h przyspiesza zanim zdazy sie powiedziec 'forum slaskich motocyklistow', ale co z tego? Jak Ci ktos wyjedzie z podporzadkowanej i nie bedziesz wiedzial co to przeciwskret to i GS500 przy 90 km/h nic Ci nie pomoze...Zeby nie bylo niedomowien - mysle ze powyzej 140 km/h zaczyna sie robic juz bardzo nieprzyjemnie w razie czegos nieprzewidzianego i NIE polecam nikomu takiej jazdy. To ze ja zyje jeszcze dzisiaj nie znaczy ze bede tu jeszcze jutro. Albo ze nie pisze tego z wozka inwalidzkiego - czy na pewno chcesz brac ze mnie przyklad? Jesli tak to prosze Cie bardzo - nie rob tego by cos mi udowodnic - ja i tak wiem ze jestes ode mnie lepszy wiec naprawde nie ma po co ;)Chcialem tylko wtracic swoje pare groszy i zachecic do rzeczowej dyskusji. W koncu nie ja jeden moge byc tym, ktory doradza koledze od razu wskakiwac na CBR600. Z tego co czytalem bylo juz paru takich w Sosnowcu, wiec jesli ktos odradza to przydaloby sie cos wiecej niz 'glupi jestes i sluchaj sie starszych i madrzejszych od siebie'.....No i male przypomnienie: pisalem przeciez, ze przed R6 spedzilem 6-7 dni na wypozyczonym 'lagodnym' sprzecie - co bardzo mi pomoglo.
  2. 'bzdury' 'skoncz blaznowac' 'mdlosci' 'humor' 'nie wypisuj takich glupot' 'takich debilnych tekstow nie da sie czytac' - sporo jak na jeden dzien. A argumentow ktore mnie przekonuja na razie tylko pare - hubertgontarz: "Bez umiejętności nie wykorzystasz motocykla który posiadasz, widziałem to dokładnie na Moto Szkole Suzuki w Kamieniu Śląskim."- zgadzam sie absolutnie.Tazzman: ten o braku owiewki na gs500 i zwiazanym przed tym odczuciem predkosci przy 130 km/hNigdzie NIE napisalem, ze MOCNIEJSZY ZNACZY BARDZIEJ BEZPIECZNY! Mowilem o oponach, zawieszeniu, hamulcach i wlasciwosciach jezdnych. I bede dalej twierdzil, ze te wszystkie elementy sa na R6 bezpieczniejsze niz ich odpowiedniki na 'szkolnych' motorkach.Moze zgodzilibysmy sie co do tego, ze idealem bylaby np. R6 ze zdlawionym silnikiem o powiedzmy 40-60 KM? Jesli tak, to wystarczy tym motorkiem nie przekraczac 6000 rpm - bo tyle koni na tych obrotach to pewnie gdzies ma... A jesli nie potrafisz samemu sobie nalozyc takich 'hamulcow' to moze lepiej powaznie o swoim podejsciu do jazdy pomyslec? Bo predzej czy pozniej moze sie to naprawde nieprzyjemnie skonczyc...PS.Jesli chodzi o 6000 rpm to uwierzcie mi da sie - przez pierwsze kilka miesiecy dokladnie w ten sposob jezdzilem, a to z tego prostego powodu, ze i tak mialem z tym rece pelne roboty
  3. Tez nie do konca tak. Chroni Cie, i to najbardziej - Twoja wlasna wyobraznia, z technika jazdy na drugim miejscu. A nie to ze jedziesz na ER-5 zamiast R6!Osobiscie, za kazdym razem jak wsiadam na moja R6, przypominam sobie, ile to cos ma koni mechanicznych na kilogram (motoru+mnie) i dziala to jako dodatkowe ostrzezenie
  4. No i dochodzimy do sedna, czyz nie? Ale oczywiscie najlatwiej schowac glowe w piasek i doradzic bombe 250kg zamiast 2000kg.......Tazzman - wybacz, nie lubie sie scigac - przynajmniej nie na publicznych drogach, a na torze jeszcze nie probowalem (troche demotywuja mnie koszty). Jestem w pelni swiadomy tego jak malo mam doswiadczenia. A ze na torze Twoj znajomy na GS500 by mnie objechal - calkiem to prawdopodobne. Pytanie tylko co z tego?
  5. No wlasnie. Do wszystkich odradzajacych ostre sportowe sprzety na pierwsze moto. Powiedzcie mi ile pocisnie 'wolniejsze' GS500? Z tego co pamietam z 'glupiego' (niechcialbym tu nic temu motocyklowi odbierac, bo bardzo mi sie podobal i zawsze chetnie na niego wskocze - na szutrach to po prostu bajka) Transalpa wycisniesz spokojnie 140-160 km/h. Nie wiem ile pojedzie GS 500 - 150? 180?.Kilka dni temu ogladalem na onecie testy zderzeniowe niemieckiej DEKRA robione w zblizonych do normalnych warunkow. Juz przy 56 km/h przy zderzeniu z osobowka jadacy na motocyklu mieli bardzo wysokie prawdopodobienstwo zgonu. Do czego zmierzam?Powyzej 80 km/h tak naprawde juz wiekszych roznic nie ma. A do 80 km/h wszystko co ma wiecej niz 15 KM rozpedzi sie w kilka sekund. Jezdzilem motorkiem o pojemnosci 400cc i jakis 40 KM i R6 z 120 KM. Czy jest roznica? Pewnie ze tak! Czy to moto ktore ma 40 KM jest bezpieczniejsze od tego ktore ma 120 KM? Porownalbym to do militarnego okreslenia "overkill" - mamy do zabicia jednego czlowieka - zrzucamy na niego bombe o wadze 250 kilogramow, 500 kilogramow, 1000 czy moze nawet 2000 kilogramow? Czlowiek stoi na srodku pola bez zadnego pancerza, wszystkie bomby sa naprowadzane laserowo i maja 100% szans na to, ze wybuchna w odlegloscie nie wiekszej niz metr od celu. No i pytanie - ktora bomba jest 'bezpieczniejsza'?Te cale 'spokojne' GS500 i podobne to ta 250-kilogramowa bomba. R6 bedzie maila moze 1000 kg a literek 2000 kg. No i co? Ktore moto polecacie?
  6. No ale ja przeciez o tym wlasnie pisze! Nie ma najmniejszego znaczenia, na czym! Tylko ze R6 daje mi ta minimalna przewage w postaci wlasciwosci jezdnych, ktorych nie da mi np. Suzuki GS500..... Jak wyjedzie mi dziadek, to pewnie i tak nic nie poradze. Ale jak wyjedzie mi bardziej dalej niz blizej, to najlepsze szanse mam wlasnie na R6 lub innym sportowym sprzecie - na pewno wieksze niz na Harley'u czy innym chopperze. Moze tylko malenka odrobinke wieksze, ale czasem ta malenka odrobinka wlasnie moze byc roznica miedzy wozkiem inwalidzkim a polamanymi zebrami. Chodzi mi tylko o to, ze przekonanie o tym ze 'scigacz' jest niebezpieczny sam w sobie to tylko mit - tak naprawde im motocykl bardziej sportowy, tym paradoksalnie bezpieczniejszy.....
  7. Pare groszy wtrace bo w sumie sam kupilem swoje pierwsze moto w pazdzierniku 2008. Oczywiscie nie byl to pierwszy motocykl, ktorym jezdzilem. Pierwszym byl Ogar 250, ktorym znajomy dal mi sie przejechac cale 300 metrow jeszcze w podstawowce. Potem w liceum byl jeden dzien z SHL'ka (125 czy 175cc bodajze) od kuzyna. No a potem bardzo dlugo nic. W koncu po ponad 10- letniej przerwie, w 2006 zrobilem prawko, i po raz pierwszy wylozylem sie przy awaryjnym hamowaniu - raz na kursie, drugi raz na egzaminie (chcialem byc ambitny i zamiast jak wszyscy udawac ze rozpedzam sie do 40 km/h a tak naprawde dobic moze do 20'ki, rozpedzilem sie do calych 40 i wylozylem sie na piasku - skonczylo sie powtorzonym egzaminem). Potem dlugo nic, az w koncu na wakacjach za granica pozyczylem sobie na dwa dni jakies enduro hondy o pojemnosci 250. Nastepne wakacje, sierpien 2008, i Honda Transalp (V2, 650cc, jakies 60 KM) na 3 dni i jakis naked bike Hondy o pojemnosci 400 na jeden dzien. Wywrotka na Transalpie w terenie w bagnach przy jakis 40 km/h - zadrapane kolano (tropiki, krotkie spodenki - ogolnie bardzo niemadrze z mojej strony) i znowu respekt przed motocyklem.Po tych wszystkich przygodach w pazdzierniku 2008 stalem sie szczesliwym posiadaczem mojego pierwszego wlasnego moto - 'wymarzonej' Yamahy yzf-R6. No i jak do tej pory jak widac jeszcze zyje A teraz co mysle na temat pierwszego moto:Przede wszystkim uwazam, ze pierwsze moto powinno najlepiej byc sportowe, i to im bardziej 'ostre' tym lepiej. Dlaczego? Cztery sprawy: zawieszenie, hamulce, opony i przede wszystkim charakterystyka prowadzenia. Te motocykle sa stworzone do szybkiej jazdy na torze, a co za tym idzie MUSZA miec najlepsze mozliwe wlasciwosci jezdne - czyli zatrzymywac sie najszybciej ze wszystkich innych i trzymac drogi nawet w ekstremalnych wypadkach. Zawieszenie mojej R6 juz pare razy naprawde uratowalo mi tylek, a zrobilem dopiero niecale 6000 km. Gdybym w paru sytuacjach jechal jakims 'spokojnym chopperkiem' lub jakims Kawasaki ER-5, to mogloby mnie juz tu nie byc. Oczywiscie wszystko zalezy od stylu jazdy. Gdybym od razu na poczatku nauki 'odkrecal' to pewnie tez byloby zle. Ale wbrew pozorom R6 jest do 6000-7000 rpm lagodnym barankiem - bestia zaczyna z niej wychodzic dopiero powyzej 8000 obrotow. Pamietam jak zaraz po zakupie 'odkrecilem' i momentalnie mialem na liczniku 150 km/h - i na wiecej sobie nie pozwolilem choc z perspektywy widze, ze bylem na tej R6 przy 150 bezpieczniejszy niz na Transalpie przy 90. Absolutnie niesamowite jest to jak R6 sie zachowuje na drodze - czlowiek czuje sie, jakby ona naprawde 'wcinala sie' w asfalt - idzie rowno, prosto, a jednoczesnie reaguje na najmniejszy ruch kierownica czy cialem. Zadnego wachania, 'miekkosci', 'luzu', niedomowien czy niepewnosci. Wrazenie jest takie, jakby sie jechalo po torach kolejowych. Porownanie do wszyskich wczesniejszych? Czuje sie na niej 5 razy bardziej bezpiecznie. Dodajmy do tego hamulce i uklad srodek ciezkosci - styk przedniego kola z nawierzchnia. Jest troche na ten temat na stronach scigacz.pl (polecam lekture). Na R6 nie boje sie ostro przychamowac bo wiem, ze zanim zblokuje przednie kolo, zacznie mi sie podnosic tyl. I raz tego doswiadczylem przy awaryjnym hamowaniu ze 190 km/h - bylo bardzo nieciekawie i nie chce tego powtarzac, ale nauczylo mnie to jak naprawde hamowac 'na maksa' (wiecej sie nie dalo bo bym lezal). Hamowanie to oczywiscie caly osobny temat - zanim odwazylem sie jezdzic szybciej niz 120 na godzine (poza tym pierwszym razem zaraz po kupnie ) spedzilem pare wieczorow trenujac awaryjne hamowania na pustej drodze. Bardzo nieprzyjemne to bylo bo pare razy jednak zblokowalem przednie kolo przy predkosci ponizej 40 km/h i prawie ze sie wylozylem. Oczywiscie jeszcze wtedy zielonego pojecia nie mialem o hamowaniu i po prostu sciskalem klamke od razu 'na maksa' zamiast robic to zdecydowanie i w ulamek sekundy, ale jednak jednoczesnie STOPNIOWO i z 'czuciem'. Ale bylo warto - bo potem za kazdym razem pozwalalem sobie na coraz wiecej - tzn na coraz silniejsze naciskanie na hamulec. Az do przygody ze 190 km/h . W miare jak bylem w stanie mocniej i z wieksza pewnoscia siebie hamowac, zwiekszalem predkosci..... Az pewnego dnia byla A4 Katowice-Krakow i pierwsze 255 na liczniku Co ciekawe, od niedawna sprawia mi przyjemnosc powolny 'cruise' przy 60-70 km/h.... Chyba sie wyszalalem Reasumujac - osobiscie na pierwszy wlasny motocykl wybralem jedna z najostrzejszych szescsetek o mocy 120 KM predkosci maksymalnej ponad 250 km/h. I absolutnie nie zaluje wyboru. Jesli zalezy Ci na bezpieczenstwie to nie daj sie zwiesc mysli, ze 'male' motocykle w stylu Kawasaki ER-5 czy Yamaha Fazer sa bezpieczniejsze od Yamahy R6 czy Hondy CBR600. Bo nie sa! Jesli wylozysz sie przy 120 km/h (a taka predkosc z latwoscia osiagnie prawie kazdy motocykl o poj 250cc wzwyz) to naprawde bedzie bez znaczenia na czym jechales - skutki beda takie same. Wszystko tak naprawde zalezy tylko i wylacznie od tego, jak duzo wysilku wlozysz w doskonalenie swojej techniki jazdy (polecam strony scigacz.pl i ksiazke "Przyspieszenie" Keith Code), jak duzo oleju masz w glowie, i od stopniowania tego, co robisz na dwoch kolkach. Jesli nie opanujesz 'diabla' i od razu bedziesz odkrecal gaz 'na maksa' to naprawde nie ma znaczenia, czy bedzie to Ogar 250 czy Suzuki Hayabusa......Mam nadzieje, ze choc troche Ci to pomoglo Aha - zapomnialem o najwazniejszym - na odpowiednie ubranie (kurtka skorzana, spodnie, buty, kask, rekawice) wydasz pewnie z jakies 3000-6000 zl. Ale uwierz mi, to bedzie najlepsze 6000zl, jakie wydasz w zyciu Milego smigania!!!
  8. Rzeczywiscie chyba nienajgorszy pomysl z tym czekaniem z przodu. Nie wiem jak wy ale ja jezdze dla przyjemnosci - a to oznacza tak jak mam ochote - mam ochote na 260 - to odkrecam - mam ochote na 90 - to przecie nie bede gonil tego z przodu bo to totalnie bez sensu, a i bezpieczne pewnie tez nie. Moze daloby sie na przyszlosc umowic na jakies 'punkty kontrolne' czy cus - po prostu miejsca na trasie gdzie wyrywajacy do przodu czekaja na reszte. A co do wczorajszego wypadu to chcialbym podziekowac 'prowadzacym' (ilu ich tam nie bylo, hehehe) za wyznaczenie trasy bo sliczna byla
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.