Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

pirx10

Użytkownicy
  • Postów

    37
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia pirx10

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. Jeśli jeszcze nie znalazłeś miejsca na motocykl to ja mam. Na Halembie I
  2. Witam, mam jak w tytule dwa miejsca na motocykle w Rudzie Śląskiej Halemba. Okolice ulicy Sokolskiej. Jest to zwykły blaszak niestety bez prądu. Chętnych zapraszam , co do ceny to na pewno się dogadamy
  3. Choć temat stary ja chciałbym dorzucić jedną uwagę. Mianowicie czy istnieje pewnośc, że podczas upadku , uderzenia, jakie występuje w czasie kolizji gdy kamera na skutek mocnego wstrząsu traci(choć na moment) zasilanie zostanie zapisany ostatni czyli aktualnie nagrywany plik. Ja mam kamerę X170 i ona ma taką właśnie wadę. Wystarczy ułamek sekundy bez zasilania i ostatni plik się nie zapisuje na karcie. A wrazie wypadu takie sytuacje występują , a wtedy nic nie udowodnimy bo z nagrania nici. Warto to sprawdzić w swoim modelu
  4. No cóż, już dwie osoby parkują i wiesz co ? Ja nadal chodzę po wolności a ci ludzie mają wyobraź sobie swoje motocykle. Nawet nie musieli kupić sobie nowych na miejsce tych "podprowadzonych" przez mnie
  5. Oferta nadal aktualna , to znaczy zostało już tylko jedno miejsce. Chodzi o blaszak na ulicy Podlaskiej
  6. Mam kilka miejsc w Rudzie ślaskiej Halembie na motocykle lub skutery. Jedno miejsce na ulicy Piotra Skargi - jest to garaż z prądem kluczami do dyspozycji tak więc zimą można się ogrzać i coś przy maszynie pogrzebać-murowany. Oraz 3 lub nawet 4 miejsca na motocykle na ulicy Podlaskiej. Ten garaż to zwykły blaszak - bez prądu. Cena do uzgodnienia. tel 795 381 785
  7. tak, tylko zkąd wziąśc na to wszystko kasę. Sam adwokat kosztował mnie ok. 6 tyś zł. a kolejne odwołania to kolejne tysiące. za samo napisanie odwołania do sądu drugiej instancji zaśpiewał mi 1,5 tyś zł. A i tak wszędzie mur. Jak grochem ościanę. Nikt mnie nie chciał słuchać w żadnym sadzie.
  8. Słuchajcie stało się coś że muszę odświeżyć stary temat. W rzeczonej sprawie którą opisałem tutaj dokładnie rok temu jest ciąg dalszy. Tyle że jaki. Mianowicie dałem sobie spokój z walką w sądzie i przyjąłem wyrok na klatę. Pół roku w zawieszeniu na 2 lata i grzywna. No i wydawało by się że to już koniec. Niestety ale nie. Wyobraźcie sobie że po niemal roku czasu od zamknięcia sprawy przyszedł do mnie dzisiaj kurator sądowy. Tak, Kurator sądowy! I powiedział mi że ma polecenie przeprowadzenia ze mną wywiadu na wniosek sędziego. Chodziło mu o to że mam mu powiedzieć w wywiadzie jaki jest mój status materialny, jak się czuję, i jakie mam warunki mieszaniowe. Czujecie to ? Ja nie moge wyjśc z szoku. Co to ma do rzeczonej sprawy ? Oczywiście gościa odprawiłem z kwitkiem a on na koniec powiedział mi że w takim razie sędzia prawdopodobnie będzie mnie wzywał w tej sprawie. Ja już nic nie rozumiem. Czy to się kiedyś skończy. Od wypadku mija prawie 4 lata a końca nie widac. Czy tu jest jakiś prawnik co mógłby mi wyjaśnić o co chodzi ?
  9. No i dzisiaj byłem u adwokata. Będzie apelacja. Tylko że kosztuje mnie to 1500zł. Tak więc na samego adwokata wydałem już 6,5 tyś. No dalej czekać następna rozprawa za ok. 2 miesiąc
  10. No i nieoczekiwanie jest ciąg dalszy. Teraz w poniedziałek odbyła się kolejna rozprawa a dziś (środa) ogłoszono wyrok. Mam zasądzone 6 miechów paki w zawiasach na 2 lata. Do tego grzywna + koszta sądowe co daje w sumie 2 tyś zł. Cudownie. A jeśli chodzi o uzasadnienie to sędzina powiedziała że mi nie można wierzyć bo ja się z kumplem(bo to kumpel) zmówiłem co do jednolitych zeznań a tamci dwaj z którymi się zderzyłem to są wiarygodni bo się nie znali. I na nic się zdały dowody w postaci zdjęć policyjnych. Chodzi o to że na zdjęciach widać było moje ślady hamowania na prawym pasie które przechodzą na pas lewy a goście z samochodów stwierdzili że ja wyskoczyłem Z POMIĘDZY STOJĄCYCH NA CZERWONYM ŚWIETLE DWÓCH RZĘDÓW SAMOCHODÓW. Jak mogłem wyskoczyć spomiędzy skoro jechałem nie gdzieś środkiem po lini przerywanej, tylko co widac po hamowaniu, prawym pasem. Skoro prawym to tam nic nie mogło stać i czekać na czerwone. Ale to sądu nie obchodziło. Ale najlepsze teraz. Sedzina powiedziałami w ten sposób: " Widzimy wszyscy jak MONSZOLANCKO jeżdża kierowcy motocykli. I my społeczeństwo nie mozemy na to pozwolić dlatego jest taki wyrok.". No kopara mi opadła. Ktoś tam jeździ monszlnancko więc cała grupę należy skazać bo on do niej należy. No i co byście powiedzieli ?
  11. Tak Mongo. Dyktafon już mam i używam. Kamerę zakupię wkrótce. Sa takie na motocykl wodoodporne montowane na kasku. Widziałem w katalogu Luisa. Po prostu - nie ma innego wyjścia
  12. Ja się bardziej boję przedawnienia niż uprawomocnienia. Bo odwoływać się mozna wielokrotnie. Ale jescze kilka słow o tym jak zachowało się z koleji pogotowie i policja na miejscu wypadku. Najszybciej przyjechał radiowóz bo po prostu tam przejeżdżał. Potem podjechał drugi - to ten wezwany telefonicznie. I wiecie do czego się ograniczyli ? Tak jak juz napisałem w pierwszym poście. Do głupiej uwagi że to ja jestem winien. Tylko jeden z nich(a było ich ok. 5ciu) wykonał jedną czynność. Zbadał nas na alkohol , kazał podpisać wynik i pojechał. Załoga drugiego radiowozu też zniknęła po ok. 6,7 minutach zabierając ze sobą fotografa policyjnego. Zostaliśmy sami na tym skrzyżowaniu nie wiedząc co dalej. Tak więc fikcją jest telewizyjny program typu „patrol” itp. gdzie policja przyjeżdża do wypadku , gada z ludźmi, robi ustalenia, ewentualnie interesuje się rannymi(do przybycia pogotowia), wystawia mandaty itd. Wyobrażacie to sobie ? Oni tam wszyscy spędzili góra 7,8 minut i znikli i co podkreślam – znikli BEZ SŁOWA. Ale najlepsze teraz. Przyjechało też wezwane pogotowie. Kumpel leżał na ziemi bez ruchu bo jak napisałem miał uszkodzony kręgosłup, a ja stałem na jednej nodze trzymając się znaku drogowego bo w drugiej nodze miałem złamane 3 kości śródstopia. Ale jak myślicie ? Czy pogotowie się mną zainteresowało ? Nic a nic. Kumpla spakowali i odjechali jeszcze przed odjazdem policji. DO MNIE NAWET NIE PODSZEDŁ NIKT Z TEGO POGOTOWIA – NAPRAWDĘ „0” ZAINTERESOWANIA. Nie zapytano co mi jest, czy może przysłać drugą karetkę itp. Tylko jeden z policjantów rzucił do mojej żony uwagę: ”niech Pani powie mężowi żeby pojechał z tą nogą do szpitala bo to źle wygląda”. No właśnie”niech” sobie pojedzie. Indolencja niespotykana. Nawet strażacy którzy tam przyjechali do zabezpieczenia miejsca wypadku się mnie zapytali co ja tu robię, dlaczego nie zabrało mnie pogotowie? Dobre co? Oczywiści równolegle z nimi wszystkimi przyjechała „pomoc drogowa” wezwana przez....? Ten z pomocy zażądał 150 zł za kilometr więc go przepędziłem. Wsiadłem na ten mój połamany „plastik” i jakoś zajechałem te 3 kilometry do garażu z pokrzywionymi zawiechami. A teraz słowo o wizycie w szpitalu. Na izbie przyjęć usłyszałem taki tekst. „Ooooo... witamy Pana motocyklistę. Wie pan, tak się zastanawiałem z kolegami kiedy się Pan zjawi. Bo widzi Pan, przyglądając się obrażeniom Pańskiego kolegi dawałem Panu nie więcej niż 4 godziny aż się Pan zjawi. No i proszę, mamy dokładnie 2,5 godziny i juz Pan jest. Szkoda że się w tej sprawie nie założyłem z kolegami” Następnie kazał mi iść pieszo na rentgen. Zapytał tylko „da Pan radę”? Noga wyglądała już wtedy jak baleron że nawet buta już nie włożyłem. No nie dałem rady i czekałem 20 minut aż znajdą jakiś wózek inwalidzki. To tyle odnośnie służb medycznych.
  13. Możliwe że ktoś ma plecy. Ale jak to ustalić i zrobić z tego użytek ? Może i media by trzeba powiadomić - i prawdopodobnie tak zrobię. Tylko musze chyba poczekać do zamknięcia sprawy - tak mi się przynajmniej wydaje.
  14. Witam. Chciałbym się z Wami podzielić historią którą ja ze swojego punktu widzenia nazwałbym „historią nie z tej ziemi”. Sprawa dotyczy wypadku jakiemu uległem w czerwcu 2008 roku. Temat w zasadzie nie dotyczy samego wypadku tylko opowieści jak działa w Polsce wymiar sprawiedliwości. Ale może po kolei. W czerwcu 2008 roku jechałem w Rudzie Śląskiej na na mojej Kawie z kumplem jako pasażerem. Jechaliśmy ulicą 1 Maja wiaduktem nad autostradą A4 w stronę dzielnicy Halemba. Na drugich światłach kiedy mi się zaświeciło zielone wjechał mi pod koła próbujący jeszcze przejechać kierowca osobówki. No ale nie zdążył czego skutkiem było zderzenie. Ja miałem połamane kości śródstopia a kumpel uszkodzenie kręgosłupa. Tak więc szpital, półroczne l-4, uszkodzona maszyna i inne straty. A teraz napiszę to co mnie sprowokowało do zabrania publicznie głosu w tej sprawie. Chodzi mianowicie o to jak za sprawę wzięła się policja i sąd. Policja już na miejscu wypadku powiedziała mi że „mam przewalone” Na moje pytanie dlaczego, usłyszałem że to ja jestem winien bo tak zeznali świadkowie. Na moje pytanie którzy to , usłyszałem odpowiedź że pasażerowie Fiata z którym się zderzyłem. Na moje twierdzenie że mógłby teraz chociaż wysłuchać mojej wersji odpowiedział że nie musi bo on „ juz wszystko wie”. Potem oczywiście było śledztwo przesłuchania na komendzie i skierowanie aktu oskarżenia przeciwko mnie. Śledczy powiedział tak: Pan wybaczy, tu nie da się ustalić kto był winien ale ja muszę kogoś oskarżyć bo było zdarzenie”. Fajnie co ? Posiłkował się przy tym argumentem że tak stwierdził biegły który był na miejscu zdarzenia po....4 miesiącach. Stwierdził przy tym że m.in. że nie było śladów hamowania – ale na zdjęciach policyjnych widać te ślady jak byk. No ale co to obchodziło Pana biegłego a tym bardziej jakiegoś tam aspiranta.. Biegły w swej konkluzji oświadczył że swoją opinie oparł ” na zeznaniach świadków”. A przecież jak mi powiedział mój adwokat biegły wydaje opinie wyłącznie na podstawie badań ,pomiarów, zdjęć itp. No ale znów – kogo to obchodzi. Mało tego. Ja mam 2 oskarżenia. Jedne z nich to przez prokuraturę o uszkodzenie ciała(u kumpla) a drugie to przez policję za wjazd na czerwonym świetle. I wyobraźcie sobie że sprawa trwa już prawie 3 lata i końca nie widać. Czy to możliwe by wymiar sprawiedliwości był nie tylko tak głupi ale i nieudolny ? Ja już miałem kilkanaście rozpraw które trwały po 2,3 minuty. Co nowa rozprawa to ciągle coś. 4 razy nie stawił się świadek. Sad nałożył grzywne i nakazał doprowadzenie przez policję. Oczywiście policja nie potrafiła doprowadzić świadka przez kolejne 3 rozprawy. Potem jak że świadkiem się uporano wynikła kwestia co do tego jak wygląda sekwencja zmiany świateł na tym skrzyżowaniu. Urząd który miał to dostarczyć na następną rozprawę dostarczył to dopiero na trzecią z kolei rozprawę. Ja to doszło(wreszcie)to nikt tego nie mógł odczytać, więc powołano kolejnego biegłego. On z kolei nie stawił się już 2 razy. Teraz w poniedziałek ma niby być – ano zobaczymy. Nie będę już tu pisał więcej szczegółów bo one się tylko powtarzają. Ale teraz proszę pomyślcie. Odbyło się już ok. 20 rozpraw i sprawa praktycznie jest w punkcie wyjścia. 20 rozpraw prze niemal 3 lata. I to w tak błahej sprawie jak kolizja na skrzyżowaniu. Ani policja ani sąd nie umieją dać skutecznie rady tej sprawie. Ile to zmarnowanego czasu, nerwów i pieniędzy nas podatników. Przecież każda rozprawa kosztuje. Po za tym jedna z tych spraw( ta z oskarżenia policji) już jest przedawniona. Mało tego , zanim się przedawniła trafiła do sądu drugiej instancji w Gliwicach – jako odwołanie oczywiście bo w pierwszej instancji zostałem skazany. A tak w ogóle to sędzia prowadzący tą sprawę stwierdził że „ mi nie można wierzyć bo ja miałem wystarczająco dużo czasu by z drugim świadkiem czyli moim kumplem ustalić wspólne jednakowe zeznania.” To ciekawe, że nie stwierdził tego samego odnośnie kierowcy feralnego Fiata i kierowcy poprzedzającego go samochodu. Tak więc w sumie było dwóch na dwóch świadków ale ja nie byłem wiarygodny bo się zmówiłem. A wystarczyło przeczytać zeznania tamtych dwojga by widzieć że to oni się zgadali- zeznania były identyczne , choć np. dokumentacja fotograficzna temu całkowicie przeczyła. No ale co to obchodzi sąd ? Dlatego piszę o tym i jestem w szoku. Wiem że w Polsce fatalnie działa np. Służba zdrowia, ale jednak jakoś tam działa. Natomiast jeśli chodzi sądy to wiem jedno. One nie działają w ogóle. Jedyne co robią jako tako to sprawy rozwodowe. Natomiast karne – jak powyżej. Dodam jeszcze że wziąłem sobie dobrego adwokata (ileś tysięcy juz poszło)i ani rusz. Od czasu tego mojego doświadczenia jestem gorącym przeciwnikiem kary śmierci. Po prostu teraz już wiem jak prawdopodobna jest pomyłka sądowa i zamordowanie w majestacie prawa niewinnego człowieka. Zresztą to nie tylko mój proces. A sprawa np. Olewnika ??? Zresztą media donoszą o wielu takich kuriozalnych działaniach wymienionych służb. Kurde Panowie!!! To tylko wjazd na czerwonym świetle... no ale zobaczymy teraz w poniedziałek 18 kwietnia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.