ograniczenie przekrętów handlarzy komisowych i innych w zakresie kręcenia liczników i sprzedaży maszyn wcześniej wyrejestrowanych po wypadkach jest znane i możliwe technicznie i prawnie od kilku lat:
- wpis stanu licznika w każdym kraju Unii i możliwość wglądu tak jak u nas - wystarczy to udostępnić w innych krajach tak jak u nas oraz udostępnić do nich adresy - kupujesz auto z Niemiec to sprawdzasz je w niemieckim rejestrze, jeśli licznik ma mniejszy przebieg niż w rejestrze, zgłaszasz do prokuratora. Wystarczy że postąpi tak co drugi potencjalny kupujący i co druga sprawa skończy się wyrokiem, a za 2 lata problem zniknie
- karalność za tego typu oszustwa nie tylko na papierze ale w praktyce z rozgłośnieniem w mediach takich spraw - jak jeden z drugim usłyszy w TV że kolega za skręcony licznik dostał 3 lata, to pewnie sie zastanowi. Udowodnienie skręcenia licznika przy przekroczeniu granicy nie jest wcale trudne, jeśli podobnie jawne co w Polsce rejestry będą obowiązywać w Unii.
- i bardzo ważne: każdy ubezpieczyciel po wypłacie całkowitej szkody powinien mieć obowiązek odnotować to w tym samym rejestrze, gdzie przeglądy mają wpisane ilość km. Nie jest to trudne, bo namiar wystarczy po numerze VIN. (Są kraje, gdzie ubezpieczyciel po takiej wypłacie zabiera 1 kluczyk, ale to mało wiarygodne). Wpis pt. "wypłacono szkode całkowitą" uchroni kilka istnień na drogach.
Dlaczego takich rozwiązań nie wprowadza się i nie integruje ich w Unii, to można chyba jakąś teorie spisku wymyślić Tym bardziej że to miliardowy rynek.