Skocz do zawartości
Forum Śląskich Motocyklistów

VenoMek

Użytkownicy
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

O VenoMek

  • Urodziny 10.03.1982

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd:
    Ruda Śląska oraz Imielin

Ostatnie wizyty

701 wyświetleń profilu

Osiągnięcia VenoMek

Newbie

Newbie (1/14)

6

Reputacja

  1. Jechałem w przeciwnym kierunku ok 18.00 Motocykl leżał na środku jezdni, policjant lub prokurator robił zdjęcia. Nie wyglądało to dobrze Duży turystyk - chyba GS... graty rozrzucone na dużej powierzchni
  2. świetna relacja nadaje się na publikację w "motocyklu" Pomyśl o tym no i fajne rozpoczęcie sezonu!
  3. Kolejny dzień 8.09 - ostatnia wycieczka . Tym razem trasa niczego sobie. Cel: Nockalmstrasse (http://www.biosphaerenpar...a-widokowa.html) w Parku Narodowym Nockberge (http://www.biosphaerenpar...at/pl/home.html). Tego dnia pogoda dopisała wyjątkowo. Rano - piękne słońce, niebieskie niebo oraz podnoszące się mgły, z których wyłaniają się góry tworzyły niesamowicie malownicze krajobrazy. Później w ciągu dnia też nie mogliśmy narzekać. Wczesnym popołudniem spadło tylko kilka kropel. Nie można powiedzieć abyśmy zmokli. Ale po kolei... przed nami trasa ok 400km i wg mapy ponad 6 godzin w samym siodle. Wyjeżdżamy więc ok 9 rano. Trasę wybieram oczywiście omijając autostrady i wybierając drogi lokalne. http://goo.gl/maps/84QpE Jak się okazuje to dobry wybór - ruch niezbyt wielki a widoki przecudne. Pierwsze przystanki na pstryknięcie kilku zdjęć robimy na drodze nr 164 (Hochkonigstrasse) w okolicach miejscowości Hintetrthal i później Dienten am Hochkonig (punkty B i C na mapce) w Alpach Berchtesgadeńskich z najwyższym szczytem Hochkonig. Polecam przejazd tą drogą każdemu kto będzie w tamtejszych okolicach. Tam jest po prostu pięknie. Jedziemy dalej... Punkt trasy Bischofshofen. Przejeżdżamy tylko główną drogą. Odpuszczamy skocznię ze względu na napięty harmonogram. Z resztą co tam skocznia . Samo miasto też niezbyt ciekawe. Przynajmniej z perspektywy przejazdu główną drogą. Teraz kilkadziesiąt kilometrów drogą nr 99. Natężenie ruchu nieco większe ale tylko do miejscowości Radstadt. Kontynuujemy jazdę tą drogą kierunku zimowych kurortów Obertauern. Czas na pierwszą część filmu z tego dnia http://youtu.be/STzkyNIfjJ8 W drugiej części filmu z tego dnia możecie zobaczyć fragment trasy przedstawiony na poniższej mapce. http://goo.gl/maps/x5no7 Miejscowość Obertauern (punkt B na mapce) - to musi być raj dla narciarzy. Tylu wyciągów narciarskich, gondoli, krzesełek itd. w jednym miejscu to jeszcze nie widziałem (ale ja mało co widziałem ). Następnie szybki przelot do Kremsbrucke (punkt C). Nazwa miejscowości ma chyba coś wspólnego z mostami, wiaduktami - całkiem niczego sobie wiadukty autostrady można tam podziwiać. Niestety nie uwieczniłem tego na filmach, ale w sumie to nic straconego. Atrakcje dopiero się zaczną. Odcinek C do D to dojazdówka do Innerkrems. Mała wiocha gdzie zaczyna się Nockalmstrasse - cel dzisiejszej wycieczki. Początkowy odcinek tej bardzo malowniczej trasy wiodącej przez Park Narodowy Nockberge kończymy w punkcie (E) skąd robimy sobie krótką pieszą wyprawę na Eisentalhohe. Trzeba trochę rozprostować kości i dać tyłkom trochę odpocząć Przy okazji kilka fotek, podziwianie widoków, wdychanie świeżego powietrza (Ten park to również tzw biosphaeren park - ma chyba coś wspólnego ze świeżym powietrzem), przy okazji również podziwianie fajnych motocykli i samochodów zaparkowanych przy drodze w tym punkcie. Te fragmenty trasy (przy czym D do E w całości) zobaczycie tutaj: http://youtu.be/cCiluZO0E4A Ze zmontowaniem 3 części filmu nie miałem większych problemów Po prostu wstawiłem całą trasę praktycznie bez cięć! Można więc liczyć zakręty, a przynajmniej nawroty. Jest ich 52! No i niestety. To co dobre szybko się kończy. Nockalmstrasse również. Na ten dzień pozostała już jedynie droga powrotna do Bad Reichenhall. Po przejechaniu Nockalmstrasse w drodze powrotnej nie czeka nas już nic ciekawego. Podczas przygotowywania tego odcinka zwróciłem uwagę na kilka rzeczy - pułapki na drodze. Konkretnie: - krówki, - to co krówki zostawiają po sobie, - emeryci !! urządzający sobie piknik niemalże na środku drogi - "weiderost" - takie ustrojstwo na drodze - zapory lub fosy dla bydła, to może być bardzo niebezpieczne dla nas motonitów zwłaszcza w deszczu (nawet niewielkim) - na Nockalmstrasse było tego sporo! http://en.wikipedia.org/wiki/Cattle_grid Aha i jeszcze jedno - dość istotne. Zanim wjedziecie na Nockalmstrasse upewnijcie się że macie pełny bak! Na tej trasie nie ma stacji - to oczywiste (tylko od bramki do bramki 33km, a jeszcze trzeba liczyć dojzadówki). Mnie się rezerwa zaświeciła gdzieś w okolicach wyjazdowego (w moim przypadku) punktu poboru opłat. I jak się okazało stację znalazłem dopiero za kolejne - uwaga - 40km! w Tamsweg. We wcześniejszych małych miejscowościach jakoś stacji nie było. Dojechaliśmy dosłownie na oparach. http://goo.gl/maps/BvIvu cały zaznaczony na powyższej mapce fragment zobaczycie na ostatnim już filmie. Zapraszam: http://youtu.be/3MbZDr1WFk0 Następnego dnia leniuchowaliśmy i wieczorem pakowaliśmy manele aby następnego ranka wyruszyć w podróż do domu. W drodze powrotnej nic ciekawego - autostrady, autostrady, autostrady... 700km i z powrotem we własnym garażu i domu.
  4. Kolejny dzień - 6.09. Tym razem bez motocykla. Wybraliśmy się w góry. Najpierw z miasta wyjechaliśmy kolejką linową na szczyt Predigtstuhl (1613m). Co ciekawe jest to najstarsza kolejka linowa, która działa cały rok i do dzisiaj zachowała swoje oryginalne kabiny odkąd została otwarta w 1928r. W trakcie jazdy pan motorniczy umilał nam czas grą na harmonijce Więcej info znajdziecie tutaj. Jak już byliśmy tak wysoko no to trzeba iść dalej Szlak prowadził grzbietami zaliczając po drodze 3 szczyty, z których najwyższy to Karkopf (1739m). Szlaki bardzo malownicze, po drodze mieliśmy okazje podziwiać piękne krajobrazy. Pieszo wróciliśmy z powrotem do miasta. Zapraszam do obejrzenia kolejnego odcinka http://youtu.be/3MjyYEBPX5w ----------------------------------------------------------------------------------------- Dzień 7.09. Poprzedniego dnia bez motocykla no to dzisiaj nie ma innej opcji. Tym razem jednak wybieramy się na niedalekie latanko... takie wkoło komina bo cała pętla miała może ze 100km. https://plus.google.com/u/0/photos/yourphotos?pid=6116117796343660034&oid=100791379140332427762 Plan zakłada 3 ciekawe miejsca. Pierwsze to Konigsee. Za Wikipedią: Königssee (pol. Jezioro królewskie) to jezioro w Bawarii. Leży na południowy wschód od Monachium. Przez jezioro Königssee przepływa rzeka Königsseer Ache. Woow mnóstwo danych. Od siebie mogę dodać, że jest to bardzo malownicze miejsce. Co warte podkreślenia jezioro to jest naturalne. W Alpach możemy spotkać przecież dziesiątki sztucznych zbiorników, jednak te naturalne są najpiękniejsze. Żadna tama nie szpeci tutaj i nie psuje krajobrazu. Miejsce to jest bardzo otwarte na turystów. Ogromne parkingi (dla motocykli bez opłat). Mnóstwo knajp, kawiarenek, sklepików z pamiątkami, wszędzie tłumy - nas przyciągnęło jednak coś innego. Przystań, gdzie można za jedyne 7 euro/godzinę wynająć łódkę. No to co... wiosłujemy w godzinę opłyniemy całość! Aha... wróciliśmy po 3 godzinach a nie dopłynęliśmy nawet do połowy jeziora. Ale warto było. Pogoda dopisała. Można powiedzieć, że było upalnie. Góry, woda, niebieskie niebo - czego chcieć więcej. Ano jak to czego? Krętej drogi i równego asfaltu! I to się też dzisiaj znajdzie Kolejny punkt wycieczki to Berchtesgaden skąd bierzemy kurs na Rossfeldstrasse - najwyżej położoną drogę w Niemczech. Bardzo popularna wśród motocyklistów. Jednodniowy bilet zaledwie 4 euro. Po drodze znajduje się muzeum Dokumentazion Obersalzberg wybudowane w miejscu gdzie znajdowała się rezydencja fuhrera - Orle Gniazdo. Nie ciągnie nas tam wcale, tym bardziej, że tłumy tam nieziemskie. Lepiej jechać dalej i delektować się krętą drogą W najwyższym punkcie Rossfeldstrasse zatrzymujemy się na kawę i apfelstrudel Obok nas kilka stolików zajmują motocykliści, którzy co chwilę, na dźwięk motocykla, wybiegają na skraj urwiska (skąd widać kilka fajnych zakrętów paręset metrów niżej) aby obserwować kto tam tak ciśnie i jak bierze ten zakręt. Zjedli, wypili to jadą dalej. 3 punkt to przejazd przez Salzburg i do domciu. Standardowo linki do filmów: miłego oglądania. http://youtu.be/VnY0Ytqp_X0 http://youtu.be/rsjdiYg6e84
  5. Po wyprawie na Grossglockner w następny dzień odpoczywaliśmy zwiedzając okolice Bad Reichenhall, głównie pieszo. W zasadzie tylko pieszo Kolejnego dnia (4.09) wybraliśmy się na dłuższą wyprawę. Dłuższą, bo dwudniową. Pierwszy dzień to zwiedzanie Monachium. Bez żadnego konkretnego planu. Ot po prostu. Jedziemy połazić po starym mieście i zobaczymy co się tam trafi ciekawego. Oprócz starego miasta za cel obraliśmy również największy park w Monachium, tzw. Ogrody Angielskie. Taki monachijski central park. Po prostu dużo łąk i drzew ale fajna taka zielona oaza w centrum miasta. Jak się okazało miasto jak miasto... nie ma tu wiele do opisywania. Z resztą zobaczcie sami: http://youtu.be/sYDO39HqBtU Monachium Veni Vidi Vici i jedziemy dalej... na umówiony nocleg u naszych znajomych. Pozdrawiamy i jeszcze raz dziękujemy za gościnę. Trasa na ten dzień wyglądała tak: http://goo.gl/maps/GWLdK ----------------------------------------------------------------------------------------- Na kolejny dzień zaplanowaliśmy trasę przez zamki bawarskie: Hochenschwangau i Neuschwanstein oraz Linderhof. Tego dnia program mieliśmy bardzo napięty. Do pokonania prawie 400km a po drodze kilka atrakcji do zobaczenia. Na mapie wyglądało to mniej więcej tak: http://goo.gl/maps/affhO Pierwsza część trasy (odcinek na mapce A do to ok 90km drogą ekspresową a później ok 30km lokalnymi, malowniczymi drogami, które kończą tzw. Szlak Romantyczny / Romantische Strasse do Hohenschwangau gdzie znajdują się dwa zamki. To był nasz pierwszy punkt dzisiejszej wycieczki. Jeden z nich to Neuschwanstein. Najbardziej znany głównie ze względu na architekturę oraz fakt, że Walt Disney tworząc swój zamek wzorował się właśnie na tej budowli. W bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się zamek Hohenschwangau. Ze względu na bardzo napięty harmonogram dnia spędziliśmy pod zamkami niewiele czasu. Wystarczyło na zjedzenie późnego śniadania (przepyszne bawarskie białe kiełbaski z grilla z bułką - polecam), wypicie kawy i pstryknięcie kilku fotek. Aby zwiedzić wnętrza trzeba przeznaczyć na ten cel praktycznie cały dzień a bilety najlepiej kupić lub zarezerwować kilka dni wcześniej. Nam na szczęście wystarczą widoki tych wspaniałych budowli z oddali na tle gór! Powyższe fragmenty trasy oraz zdjęcia z zamków ukazuje pierwsza część wideorelacji z tego dnia: http://youtu.be/ybR3EWh4niM Kolejny odcinek drogi (na mapce B do C) to ok 45km mieszanej trasy, głównie drogami lokalnymi ale też był fragment ekspresówki. Przez Austrię, gdzie jedziemy bardzo malowniczą drogą wzdłuż jeziora Plansee aby za chwilę wrócić do Niemiec. Po kilkunastu kilometrach robimy sobie przystanek w bardzo pięknym miejscu. Zamek (czy raczej pałac) Linderhof. (punkt C na mapce). Pogoda jeszcze nam sprzyja więc korzystamy i udajemy się na spacer po ogrodach pałacu. Ogrody są ogólnodostępne bez opłat (wjazd na teren i parking jak dobrze pamiętam 1,5 Euro). Zwiedzanie wnętrz kosztowało kilka euro od łebka ale jak już wspomniałem, wnętrza nas nie kręcą . Z pałacu Linderhof kierujemy się do Garmisch-Partenkirchen (na mapce od C do D) aby po drodze zerknąć na skocznię. Droga jest super. Pogoda - jeszcze OK ale dalej na wschodzie widać bardzo ciężkie i ciemne chmury. To mnie zaczyna niepokoić bo do domu jeszcze daleko - jakieś 190km. Ale nic - jedziemy dalej. Kilkanaście kilometrów przed Garmisch zaczyna padać. No nic, nie pierwszy i nie ostatni raz zmokniemy W samym mieście leje jak z cebra i decydujemy, że jedziemy dalej. Zatrzymaliśmy się jedynie na moment na jakimś parkingu z którego w oddali było widać skocznię. A że skocznia jak każda inna to nie mamy żalu. Fragment trasy oraz zdjęcia z ogrodów pałacu Linderhof w drugiej części wideorelacji z tego dnia: http://youtu.be/k2ltAh9lpeQ Kamerka padła a nie miałem już naładowanych akumulatorów więc wideorelacja kończy się w tym miejscu. A szkoda bo jak się okazało przed nami był bardzo fajny odcinek trasy. Płatna droga (jedynie 4 Euro) wzdłuż rzeki Isar. Początek tego łącznika jest w miejscowości Wallgau, trasa ma kilkanaście kilometrów ale ma fajne zakręty i bardzo malownicze miejsca. Drugi koniec tego odcinka to Vorderriss. Rozlewiska rzeki wzdłuż tej trasy tworzą bardzo dogodne warunki do życia dla wielu gatunków ptaków. Można tam spotkać wielu miłośników obserwacji tych latających stworzeń Co chwilę były miejsca gdzie można się zatrzymać i z krzaków podglądać mokradła i koczujące tam ptactwo Myśmy jednak śmignęli bez zatrzymania ale trasa jak najbardziej warta polecenia! (na mapce odcinek od E do F). Do kwatery zostało nam jeszcze jakieś 140km, leje, zimno, obieramy więc trasę najszybszą, na autostradę, ale zanim wjedziemy na autostradę to czeka nas jeszcze kilkadziesiąt kilometrów dróg lokalnych. Te jednak w Bawarii są bardzo przyjemne. Nawet w deszczu
  6. Postanowiłem, że podzielę się z Wami wspomnieniami z ostatnich wakacji. Przez ostatnie zimowe miesiące miałem trochę czasu aby przygotować i zmontować kilka filmów z tras oraz miejsc jakie udało się mnie i mojej małżonce pokonać / odwiedzić w zeszłe wakacje. W zeszłym roku (2104) spędziliśmy wakacje w Bawarii - miejscowość Bad Reichenhall, skąd robiliśmy sobie wycieczki motocyklowe w Alpy - niemieckie i austriackie ale nie tylko. W sumie spędziliśmy 11 dni aktywnie odpoczywając. Licznik nabił trochę ponad 3000km. Wyruszyliśmy z domu 31 sierpnia rano. Do pokonania mieliśmy nieco ponad 720km. Trasa 90% autostrady: Polska, Czechy, Austria w końcu Niemcy. http://goo.gl/maps/9GXfz W okolicach jezior tuż przed Salzburgiem (Mondsee, Attersee) dopadła nas koszmarna ulewa. Ni stąd ni zowąd pojawiła się ściana deszczu i taki wiatr boczny, że o mały włos a zdmuchnęło by nas z autostrady. Czułem normalnie jak oba koła idą bokiem w poślizgu. Na szczęście wiatr był z lewej a my na prawym pasie. Zdmuchnęło nas na pobocze. Nic się na szczęście nie stało, nie przewróciliśmy się, tylko takie dziwne uczucie nagłego podmuchu i utraty przyczepności. Nie było to przyjemne. Nie życzę nikomu. Dodam tylko, że ściana deszczu była taka, że momentalnie wszystkie samochody się zatrzymały. A ruch na tym odcinku był spory. To był największy deszcz w jakim do tej pory jechałem na motocyklu. Był to również pierwszy raz jak zatrzymałem się pod wiaduktem aby przeczekać - na szczęście taki wiadukt akurat był w pobliżu. Takie ulewy mają to do siebie, że tak samo jak szybko przychodzą, tak szybko się kończą i po maksymalnie 10 minutach jechaliśmy dalej. Całą trasę pokonaliśmy dość szybko. Z dwoma przystankami na taknkowanie i jednym dłuższym na lekki posiłek (McD :hahaha: ) w połowie trasy. Na miejscu byliśmy wcześniej niż zakładałem. Niecałe 8 godzin łącznie z przystankami. Miejscowość Bad Reichenhall przywitała nas również lekkim deszczykiem. Na szczęście pensjonat, który zarezerwowaliśmy okazał się bardzo przytulny, komfortowy i ciepły a gospodarze bardzo mili. Gospodyni udostępniła naszej Varaderce garaż aby ta nie stała biedaczka w deszczu. To było dla nas pierwsze miłe zaskoczenie. A drugie to gdy okazało się, że w cenie za wynajem już jest policzone klimatyczne (kurtaxe). Polecam to miejsce: Landhaus Fellnerbauer www.landhaus-fellnerbauer-reichenauer.de (gadają niestety tylko po niemiecku ale na migi też się można dogadać ) Niestety nie wiem jak to się stało ale z trasy tam i z powrotem nie mam ani jednego zdjęcia. Nawet nie mam zdjęcia Varaderki jak była obładowana. Trochę szkoda - mam nauczkę na następną wyprawę. Kolejny dzień (poniedziałek) spędziliśmy zwiedzając pieszo miejscowość i okolice. W zasadzie to wyszliśmy z apartamentu dopiero po południu bo lało jak z cebra. ----------------------------------------------------------------------------------------- Na wtorek 2.09 zdecydowaliśmy, że nie tracimy czasu i jedziemy mimo wszystko. Prognozy pogody nie były optymistyczne. Pierwszy wypad 02.09.2014 - Grossglockner Hochalpenstrasse. Pętla miała ok 320km. http://goo.gl/maps/9tXql Poniżej linki do filmów: W pierwszej części fragmenty trasy od Jochberg (Pass-Thurn), poprzez Mittersill, Matrei in Osttirol, Lienz do wodospadu Jungfernsprung. Wypad na Grossglockner Hochalpenstrasse - część pierwsza: Drugi odcinek obrazuje kolejną część trasy. W tej części fragmenty trasy od wodospadu Jungfernsprung nieopodal Heiligneblut do Kaiser-Franz-Josef. Wypad na Grossglockner Hochalpenstrasse - część druga: W tej części fragmenty trasy od Kaiser-Franz-Josefs-Hohe do okolic miejscowości Fusch (kierunek na północ). W tej części trasy panowały najgorsze warunki pogodowe. Temperatura w najwyższym punkcie (przed wjazdem do pierwszego tunelu) 0,8stC. Film jest praktycznie nie ścięty (dla wytrwałych polecam liczenie zakrętów ) Wypad na Grossglockner Hochalpenstrasse - część trzecia: http://youtu.be/_6g22im17wU Mimo deszczu i śniegu alpejskie asfalty są bardzo przyczepne. To najbardziej mnie zaskoczyło - pozytywnie. http://www.grossglockner.at/en/
  7. VenoMek

    Kurs A i B - Tychy

    Podbiję temat szukam szkoły dla mojego plecaczka... Nadszedł ten czas kidy zdecydowała się zrobić prawko. Tylko jednocześnie A i B. Te same okolice... Tychy i SBL lub okolice.
  8. VenoMek

    Siema

    Cześć
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Wchodząc na stronę akceptujesz regulamin i politykę prywatności.